8. Siempre brillarás
Skończyłam śpiewać, a ludzie zaczęli klaskać i krzyczeć moje imię. Fran zagwizdał kilka razy i zaczął skandować razem z tłumem.
Uśmiechnęłam się szeroko i wtedy poczułam, że jestem naprawdę szczęśliwa. Śpiewanie to jest to, co chcę robić w życiu.
- Dzięki! - krzyknęłam i pomachałam do ludzi, a potem zeszłam ze sceny. The Vamps zagrali jeszcze dwa utwory, po czym dołączyli do mnie.
- Byłaś niesamowita! - wykrzyknął Brad i przytulił mnie.
- Błyszczałaś - stwierdził James.
- Zawsze błyszczysz - dodał Pepe.
Oczy wszystkich zwróciły się na nas a ja przysięgam, że serce chciało wyrwać mi się z piersi.
Nie mogłam nic poradzić, tylko uśmiechnęłam się patrząc w jego boskie oczy.
- Hej, kto ma ochotę na after party? - krzyknął Fran. Wszyscy krzyknęli z aprobatą i poszliśmy do baru niedaleko sceny.
Zamówiliśmy sobie kilka kolejek alkoholu, ale potem chłopaki stwierdzili, że to za mało, i że przydałoby się więcej procentów. Więc poszli do domu i wrócili pół godziny później z dwiema butelkami szampana i butelką tequili.
- Zdrowie mojej siostry! - krzyknął Fran unosząc swój plastikowy kubek w górę, kiedy byliśmy za skałami na plaży.
- Zdrowie chłopaków z The Vamps! - odkrzyknęłam. Wszyscy napiliśmy się szampana, który był słodki i zimny.
Po wypiciu całego alkoholu, kiedy wszyscy byli już pijani, postanowiliśmy wrócić pod scenę i potańczyć.
Było już koło północy i teraz jakiś znany DJ puszczał remixy najlepszych kawałków do tańca.
- Zatańcz ze mną - krzyknął Pepe do mojego ucha. Pokiwałam głową z entuzjazmem i przybliżyłam się do niego.
Pepe odwrócił mnie i przycisnął swój tors do moich pleców. Złapał za moje biodra i zaczęliśmy tańczyć w rytm remixu Gimme, Gimme.
Byłam naprawdę pijana, więc całkowicie się rozluźniłam, tańcząc w jego ramionach. Muszę przyznać, że odurzył mnie też jego zapach.
Pepe też był pijany i pozwalał sobie na dużo więcej, niż zwykle, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie - pragnęłam jego dotyku.
Odwróciłam się do niego i zaczęłam go całować, zachłannie, namiętnie, natarczywie. Oddawał moje pocałunki z takim samym zaangażowaniem, sunąc swoimi rękami po moich plecach i pośladkach.
Nagle obrócił mnie i pochylił mnie w dół na ramieniu, po czym przyciągnął mnie z powrotem. Wtedy zrobiło mi się niedobrze. Poczułam, że za dużo wypiłam i że kręci mi się w głowie.
- Niedobrze mi - wymamrotałam do Pepe łapiąc kurczowo jego kurtkę.
Chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął nas z dusznego tłumu. Zrobiło mi się odrobinę lepiej, kiedy poczułam powiew chłodnego, morskiego powietrza.
- Chcesz wody? Albo czegoś? - zapytał. Pokiwałam głową, bo bałam się, że jak otworzę usta, to zwymiotuję.
- Okej, w takim razie usiądź tu i nigdzie się nie ruszaj, dobrze? - zapytał i posadził mnie na jednej z ławek.
Pokiwałam głową i zamknęłam oczy, próbując się ogarnąć i zebrać moje myśli.
Wydawało się, że minęły trzy sekundy, od momentu kiedy Pepe poszedł, a on już wrócił do mnie z butelką wody.
- Proszę - powiedział i podał mi butelkę. Roześmiałam się nie wiadomo dlaczego i w końcu napiłam się wody. Wypiłam pół butelki i poczułam, że muszę się wysikać.
- Muszę siku - powiedziałam marudnym tonem. - I chce mi się spać - dodałam, kładąc się na stoliku.
Usłyszałam westchnięcie i jakieś szmery, a po chwili ktoś potrząsnął mnie za ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Sofu.
- Chodź, pomogę ci - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
- Dzie iziemy? - zapytałam niewyraźnie, mrużąc oczy.
- Chciało ci się sikać, więc proszę - odparła i podała mi chusteczki. Spojrzałam na nią wzrokiem chyba żartujesz.
- Nje wejdę do teho śśśmierząceho kartonu - wymamrotałam mając na myśli toi toi.
- W takim razie idź za skałę - powiedziała obojętnie i trochę niewyraźnie, ponieważ najwyraźniej była niemniej upita niż ja.
Poszłam za krzaki i wróciłam po kilku minutach.
- Nareszcie! Już myślałam, że cię wiewiórki w tyłek pogryzły! Tyle tam siedziałaś! - krzyknęła moja kuzynka.
Parsknęłyśmy śmiechem i postanowiłyśmy nie wracać do ludzi, tylko przejść drugą stroną, za barem. Idąc zaczęłyśmy śpiewać piosenki o krasnoludkach.
W połowie drogi obie się zmęczyłyśmy i usiadłyśmy za budynkiem baru z drugiej strony tak, że nikt nas nie widział.
Potem urwał mi się film.
***
Obudził mnie jakiś hałas. Na początku nie wiedziałam, co się dzieje. Przewróciłam się na drugi bok, ale wtedy poczułam czyjeś ciepłe ciało i usłyszałam cichy jęk.
Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy, przyzwyczajając się do światła. Chwila moment, to nie jest mój pokój, ani moje łóżko....
- Pepe? - zapytałam zachrypniętym głosem marszcząc nos. Otworzył jedno oko i popatrzył na mnie do góry. Przetarł oczy i ziewnął.
- Dzień dobry - mruknął uśmiechając się lekko i zakładając kosmyk moich potarganych włosów za ucho.
- Co... co się stało? - zapytałam. - Czy my...
- Spokojnie - powiedział. - Nie uśpiłem cię, nie porwałem i nie wykorzystałem seksualnie - oznajmił, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy.
- Dobrze wiedzieć - mruknęłam i ziewnęłam.
- Co się stało? Czemu jestem tutaj? Która jest godzina? - zaczęłam zadawać pytania.
- Jest 11:30 a ty jesteś tutaj, ponieważ wczoraj po koncercie upiłaś się i zasnęłaś pod barem, a ja nie mogłem nigdzie znaleźć twojego brata ani twojej kuzynki, więc nie mogłem cię zostawić i przyniosłem cię tutaj.
Uśmiechnęłam się, a potem nagle zrozumiałam, że Pepe się mną zaopiekował i spaliśmy razem w jednym łóżku.
Razem. W jednym łóżku.
Nagle przypomniały mi się te żenujące rzeczy, które robiłam i mówiłam do niego zeszłej nocy. Zakryłam twarz kołdrą na to wspomnienie.
- Hej - usłyszałam jego głos i poczułam, jak delikatnie odsuwa ode mnie kołdrę.
- Nie martw się. Wszystko jest okej. No, może poza twoim kolanem - dodał a ja z przerażeniem spojrzałam w dół na moje obdarte i posiniaczone kolano, zaklejone opatrunkiem.
- Co ja wczoraj odwaliłam? - zapytałam ze zdziwieniem.
Pepe zaśmiał się.
- Nic takiego, po prostu wskoczyłaś na barana swojej kuzynki, a ona przewróciła się na chodniku i przez to obie wylądowałyście poobijane.
- Boże. Przepraszam za to... wszystko - powiedziałam skruszona.
- I dziękuję, że się mną zająłeś - dodałam patrząc na niego czule, bo nie mogłam się powstrzymać, widząc go rano obok siebie w łóżku.
- Ale teraz naprawdę chce mi się pić. I sikać. I bardzo boli mnie głowa.
Pepe zaprowadził mnie do łazienki żebym mogła się odświeżyć i przyniósł mi swoją koszulę i bokserki.
Zadowolona umyłam się szybko pod prysznicem i zmyłam resztki makijażu. Znalazłam w szafce nową szczoteczkę do zębów i użyłam jej. Załatwiłam potrzeby fizjologiczne i westchnęłam z zadowoleniem.
- Masz, to pomoże - powiedział Pepe kiedy wróciłam do pokoju. Podał mi tabletki i butelkę zimnej wody. Połknęłam je i popiłam i od razu poczułam się lepiej.
- Chcesz coś zjeść? - zapytał, opierając się o biurko i spoglądając na mnie.
- Nie, dzięki. Raczej nie mam ochoty po wczorajszych rewolucjach w moim żołądku - odparłam.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Bo wyglądasz gorąco w mojej koszulce i bokserkach - odparł, podchodząc do mnie bliżej.
- Wyglądasz, jakbyś w nocy pieprzyła się ze mną w moim łóżku - wyszeptał do mojego ucha, powodując gęsią skórkę na całym moim ciele.
Westchnęłam kiedy poczułam jego usta na mojej szyi. Jednak przerwał nam dzwonek mojego telefonu.
- Halo? - odebrałam.
- Tini? Kochanie gdzie się podziewasz? - zamarłam na dźwięk głosu mojej cioci.
- Ciociu... wróciliście? - zapytałam próbując ukryć chrypkę.
- Tak. Wróciliśmy wczoraj w nocy, ale wiedzieliśmy, że jesteście na koncercie, więc poszliśmy spać. Fran i Sofu są w swoich pokojach, a ty?
- Ja... spałam... u koleżanki.. - wyjąkałam.
- U jakiej?
- U Caroli. Mieszka bliżej plaży niż my i zaproponowała, żebym została u niej na noc i... tak jakoś... - wydukałam patrząc na Pepe i gryząc wargę.
- W porządku - usłyszałam. - Ale wróć do domu na obiad, dobrze?
- Dobrze, ciociu. Zaraz wracam - odparłam i z westchnieniem zakończyłam rozmowę.
- Nie idź - poprosił Pepe, kładąc ręce na mojej talii i przyciągając mnie bliżej.
- Muszę - odparłam, patrząc w jego oczy. - Do zobaczenia wieczorem?
- Do zobaczenia - uśmiechnął się i mnie pocałował.
Wymknęłam się z jego domu (chyba nikogo oprócz nas nie było) i wróciłam na piechotę do domu w swojej czerwonej sukience z wczoraj (ale wciąż miałam na sobie jego bokserki).
- O, jesteś - powiedziała ciocia na mój widok. - Carola nie dała ci nic na przebranie?
Pokręciłam głową mając nadzieję że nie zauważy, że kłamię.
- W takim razie przebierz się i obudź swoje rodzeństwo. Za chwilę obiad.
Zrobiłam, co kazała i zwlokłam na dół Fran i Sofu. Oboje mieli ogromnego kaca, tak samo z resztą jak ja.
- Więc, jak się bawiliście? - zapytała patrząc na nas.
- Sądząc po ich wyglądzie to chyba nieźle - wtrącił wujek z pobłażliwym uśmieszkiem.
Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Ciocia mruknęła, że nie spodziewa się nikogo i poszła otworzyć. Po chwili wróciła ze zmieszaną miną.
- Tini, ktoś do ciebie - powiedziała. Wstałam od stołu zaskoczona i ruszyłam do drzwi, myśląc, czy to może być Pepe.
Jednak moim oczom ukazała się osoba, której najmniej się spodziewałam.
- Peter? Co ty tu robisz? - zapytałam zszokowana.
- Tini - westchnął i rzucił się, żeby mnie przytulić. Ze zdziwienia aż mnie sparaliżowało i nie mogłam się ruszyć.
- Skąd ty tu... - zaczęłam.
- Co ty tu robisz, ty skurwielu? - usłyszałam ostry głos mojego brata. Po chwili Fran szarpnął Petera odciągając go ode mnie.
- Fran. Fran! - starałam się go uspokoić.
- Ej! Puść mnie! Co ja ci zrobiłem? - warknął na niego Peter uwalniając się z uścisku mojego brata.
- Nie mi, tylko Tini, idioto. I jeszcze się pytasz? - wycedził wściekły.
- Co tu się dzieje? - zapytał wujek pojawiając się obok nas. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wszyscy się na nas gapią.
- Eee... może... chodźmy może... do ogrodu... - zaproponowałam.
- Zwariowałaś? Nigdzie z nim nie pójdziesz - wycedził Francisco.
- Fran - westchnęłam. - Nie chcę robić zamieszania.
- Nie ma żadnego zamieszania - zaprzeczył. - Peter już sobie idzie.
- Nie, wcale nie - odparł tamten. - Przyszedłem tu do Tini, a nie do ciebie - dodał.
Musiałam powstrzymać rękę mojego brata, żeby nie uderzyła prosto w nos mojego byłego.
- Czego chcesz? I jak mnie tu znalazłeś? - zapytałam oschle.
- Przyjechałem się pogodzić. A znalazłem cię tu dzięki niej - powiedział i wskazał palcem na Sofu. Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona wzruszyła ramionami z przejętą miną.
- Nie wiedziałam, że to twój były. Sorry - powiedziała skruszona.
- Wracając - wtrącił Peter. - Przyjechałem tu, żeby prosić cię o wybaczenie i jeszcze jedną szansę - powiedział ckliwie biorąc mnie za ręce.
Roześmiałam mu się w twarz.
- Chyba sobie żartujesz? A co z tym: "Nie pasujemy do siebie, było fajnie, ale to był tylko przelotny romans"? - prychnęłam.
- Kochanie, myliłem się. Przyjechałem tu specjalnie po to, żeby o ciebie zawalczyć - powiedział, a ja poczułam, że jest fałszywy.
- Daruj sobie - odparłam patrząc w jego oczy bez emocji. W duchu byłam z siebie dumna, bo jeszcze kilka miesięcy temu byłam załamana po naszym rozstaniu.
- Ale koch...
- Słyszałeś, co powiedziała, gnoju - warknął Fran który cały czas stał obok nas.
- Nie odpuszczę tak łatwo - powiedział Peter. - Jeszcze cię zdobędę, zobaczysz - dodał.
Trochę się przestraszyłam jego tonu i jego spojrzenia, ale nie dałam tego po sobie poznać, a przynajmniej taką mam nadzieję.
- Proszę cię, chłopcze, żebyś wyszedł, zanim będę zmuszony cię stąd wyrzucić - odezwał się wujek ostrym tonem.
Peter popatrzył na dwóch silnych i większych od niego mężczyzn i postanowił odpuścić.
- Jeszcze tu wrócę po ciebie - szepnął do mnie, uśmiechnął się i wyszedł.
Przez chwilę staliśmy wszyscy w ciszy. W końcu poczułam, jak do moich oczu napływają łzy z nadmiaru emocji. Poczułam, że muszę się wypłakać i pobiegłam na górę, zatrzaskując za sobą drzwi.
***
Późnym wieczorem, kiedy już się uspokoiłam, przyszła do mnie Sofu, żeby mnie przeprosić.
- Słuchaj, ja naprawdę nie wiedziałam, że to twój były. Po prostu napisał do mnie i powiedział, że jest twoim znajomym i jest w okolicy i chciałby się z tobą spotkać...
- Spoko, nie tłumacz się - uspokoiłam ją i przytuliłam. - Nic się nie stało.
- A tak właściwie... Sorry, że o to zapytam, ale... Co on ci takiego zrobił?
Westchnęłam i zebrałam się na odwagę, żeby o tym opowiedzieć.
- No więc, poznaliśmy się półtora roku temu na sylwestrowej imprezie 2016. Spodobał mi się i ja jemu, mieliśmy wspólnych znajomych. Zaczęliśmy się umawiać na randki i od kwietnia byliśmy razem. Na początku przynosił mi kwiaty i mówił mi że jestem piękna i robił te wszystkie romantyczne rzeczy. Ale po sylwestrze 2017, coś zaczęło się psuć i powoli się od siebie oddalaliśmy. W końcu w marcu w dniu moich urodzin dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Nie czuł się winny ani trochę, powiedział mi, że i tak do siebie nie pasujemy i mnie zostawił. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, dlaczego wrócił. Co, niby nagle zaczęliśmy do siebie pasować? - zakończyłam gorzko.
Sofu westchnęła i pogłaskała mnie po ramieniu.
- Ale dupek - mruknęła.
Wtedy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran i wyświetliło mi się zdjęcie Pepe, które zrobiłam mu wtedy gdy oglądaliśmy razem wschód słońca.
Odrzuciłam połączenie. Miałam zamiar napisać mu wiadomość, nie miałam teraz ochoty wychodzić z domu.
- Zostawię cię samą - powiedziała Sofu i pocałowała mnie w policzek. - Przyjdź na herbatę, jak skończysz - dodała i wyszła.
Tini: Nie mogę dzisiaj przyjść.
Pepe: Coś nie tak?
Tini: Wszystko ok.
Pepe: Na pewno?
Tini: Tak, nie martw się.
Odłożyłam telefon i postanowiłam zejść na dół. Rodzinka oglądała jakiś film w telewizji, ale nie miałam na to ochoty, więc wzięłam kubek i wróciłam do siebie.
Gdy tylko odstawiłam kubek na szafkę przy łóżku, usłyszałam szelest liści na drzewie i jakieś hałasy. Kilka chwil później zobaczyłam, jak Pepe wychyla się zza mojego okna.
- Co ty tu robisz? - zapytałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Przyszedłem cię zobaczyć - powiedział i zręcznie wszedł przez okno. Podszedł do mnie bliżej i złapał moją talię po czym przycisnął swoje usta do moich.
Oblizałam się po naszym pocałunku i spojrzałam w jego piękne oczy. Pepe pogłaskał mnie po policzku.
- Jestem zmęczona - powiedziałam cicho.
- Okej - odparł. - W takim razie dobranoc.
Zawahałam się chwilę, po czym zapytałam:
- Zostaniesz na noc?
- A chcesz? - zapytał z błyskiem w oku.
- Chcę - powiedziałam i poczułam nagły przypływ uczucia, więc podbiegłam do niego i wskoczyłam mu w ramiona, owijając swoje nogi wokół jego i całując go.
Poczułam, jak uśmiecha się przez pocałunek. Pomyślałam, że chcę zatrzymać tą chwilę na zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top