7. It's a lie

- O kim jest ta piosenka? - zapytał Pepe. Otworzyłam oczy zdziwiona.

- Skąd... ja... nie... Nie napisałam jej dla kogoś...

- Wiem, że kłamiesz - powiedział, ukazując swój dołeczek w policzku.

- O kim ją napisałaś? - zapytał. Westchnęłam. Nie chciałam mu się przyznać, że to było o nim.

- Nie ważne - odparłam.

- Ah tak? - zapytał z rozbawieniem.

- Dobrze, więc pomyślmy.... Sami o wschodzie słońca.... O, czekaj, czy to ze mną siedziałaś dwa dni temu na klifie i oglądałaś wschód słońca?

Przygryzłam wargę, a Pepe kontynuował.

- Wchodzisz przez okno i zostawiasz mi wiadomość.... Czy to nie ja wspiąłem się na drzewo, żeby dać ci ten rysunek, czy to może mój nieistniejący brat bliźniak?

Roześmiał się widząc moją zakłopotaną minę i odłożył gitarę na bok.

- Uh, okej, to jest o tobie - wydukałam.

Pepe wydawał się zaskoczony, mimo że sam dobrze wiedział, że tak jest.

Przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny całus na moich ustach. Przytrzymał nasze wargi w pocałunku chwilę dłużej, po czym odsunął się.

- Masz takie piękne oczy - wyznał. - Tak pięknie błyszczą.

Uśmiechnęłam się i zagryzłam dolną wargę. Pepe chwycił spowrotem mój notatnik i zaczął czytać.


llegaste de repente así eres tú
No te importó la gente y fuimos dos
Solo escuché tu voz 
Así siempre eres tu

Wyrwałam mu notatnik z ręki bo nie chciałam, żeby odkrył kolejne teksty, które o nim pisałam.

Pepe nie zaprotestował.

Postanowiliśmy zagrać piosenkę jeszcze raz i zapisać nuty. Nazwałam ją Lo que tu alma escribe.

- Powinniśmy już wracać - powiedziałam widząc, jak słońce chyli się ku zachodowi. Przy Pepe straciłam poczucie czasu.

Zebraliśmy nasze rzeczy i pojechaliśmy do domu. Pepe nie wchodził ze mną, tylko pojechał do siebie.

Kiedy weszłam, zorientowałam się, że dom lśni jak nigdy i nie ma ani śladu po imprezie.

- Fran? Sofu? - krzyknęłam.

Po chwili oboje zbiegli po schodach.

- Gdzie byłaś? Kupiłaś nam coś dobrego? - zapytał Fran.

- Nie. Nie byłam w sklepie - odparłam.

- W takim razie co robiłaś? - zainteresowała się Sofu.

- Pisałam piosenkę - powiedziałam jakby to nie było nic wielkiego (a było, przynajmniej dla mnie).

- Piszesz piosenki? Umiesz grać? - zainteresowała się kuzynka. Westchnęłam. Prawie nikt nie wie, że umiem grać na gitarze i pianinie oraz że lubię śpiewać.

- Zagraj coś! - poprosiła.

- Naprawdę chcecie tego słuchać? - zapytałam z powątpiewaniem.

Pokiwali głowami, więc usiadłam na kanapie, biorąc gitarę w dłoń. Oczywiście nie zagrałam im mojej piosenki, bo wstydziłam się pokazywać ją komukolwiek innemu niż Pepe. Zamiast tego zagrałam i zaśpiewałam The Climb Miley Cyrus.

Oboje słuchali z zaciekawieniem, a kiedy skończyłam, zaczęli bić brawo.

- Śpiewasz cudownie! - krzyknęła Sofu. - Nigdy wcześniej nie słyszałam równie pięknego głosu!

- Zgadzam się. Masz talent - potwierdził Fran, czym mnie zaskoczył, ponieważ on nigdy niczego we mnie nie pochwalił.

- Powinnaś wystąpić jutro na koncercie! - wykrzyknęła Sofu podekscytowana, a ja siedziałam przerażona. O jakim koncercie ona mówi? Chyba zwariowała.

- Jak to? - zapytałam.

- Słuchaj. Adrian mi mówił, że jego znajomi mają zespół i przyjechali na jutrzejszy koncert na plaży. Jest to występ charytatywny. Adrian wspominał, że jeden z dwóch wokalistów zespołu złapał straszną chrypę i chłopcy nie wiedzą, jak go zastąpić. I oto znalazłam idealne zastępstwo! Ciebie! Słuchałam ich kawałków, są naprawdę niezłe. Na pewno świetnie się zgracie.

- Zwariowałaś? Przecież ja nie... ja nie umiem śpiewać... nie profesjonalnie... nigdy w życiu nie śpiewałam przed publicznością - zaczęłam protestować.

- Słuchaj, zaśpiewałaś piosenkę Miley Cyrus tak czysto, że nie mam wątpliwości, że jesteś conajmniej tak dobra jak ona - wtrącił nagle Fran, a mi szczęka opadła ze zdziwienia.

- Proszę, zrób to! Chociaż spotkaj się z nimi! - prosiła Sofu.

W końcu zgodziłam się, pamiętając o obietnicy, jaką złożyłam Pepe.

Sofu zaklaskała w dłonie i pobiegła na górę, żeby zadzwonić do chłopaków i umówić nas na spotkanie.

- Mają czas dzisiaj wieczorem. Co ty na to? - zapytała kilka minut później.

- Ee... okej. W sumie, i tak nie mam nic do roboty - zgodziłam się z lekką obawą.

- Cudownie! Mówię ci, zabłyśniesz na scenie! - piszczała podekscytowana.

- Jak oni się w ogóle nazywają? - spytał Fran.

- The Vamps.

***

Dwie godziny później dotarliśmy do domu Adriana. Mieliśmy się tam spotkać z chłopakami z The Vamps, ponieważ oni tam nocowali.

Zaczęłam się denerwować, że się ośmieszę i że coś pójdzie nie tak, ale Sofu i Fran ciągle mnie uspokajali.

Zadzwoniliśmy dzwonkiem a po chwili Adrian otworzył nam drzwi. Przywitał Sofu pocałunkiem, a z nami przybił piątkę.

- Chodźcie. Chłopaki są w salonie - powiedział.

Weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy ich, siedzących na kanapie. Było ich czterech. Jeden z nich miał pałeczki od perkusji, a drugi brzdąkał na gitarze.

- Cześć wszystkim - powiedziała Sofu, zwracając na nas ich uwagę. Uśmiechnęli się i przywitali się z nami uściskiem dłoni.

- Jestem Tini - przedstawiłam się.

- Miło mi cię poznać, Tini - powiedział jeden z nich. - Jestem Brad. Jestem głównym wokalem. To jest James, gitarzysta, Connor to basista, a Tristan gra na perkusji.

Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam w fotelu. Wydawali się być mili i sympatyczni, dlatego rozluźniłam się trochę.

Wszyscy mieli silny amerykański akcent i mówili słabo po hiszpańsku. Na szczęście każdy z nas argentyńczyków znał angielski, więc nie było problemu z porozumiewaniem się.

- Więc Tini - powiedział Connor po angielsku. - Pokaż nam, co potrafisz.

Odetchnęłam głęboko i wzięłam od niego gitarę. Fran i Sofu radzili mi, żebym znowu zaśpiewała The Climb, więc tak zrobiłam.

Kiedy skończyłam, chłopcy byli pod wrażeniem.

- Masz coś jeszcze? Podobno piszesz własne piosenki? - zainteresował się Brad.

Spojrzałam na Sofu morderczym wrokiem, a ona wzruszyła ramionami z uśmiechem.

- Nie piszę... to znaczy... napisałam jedną... - jąkałam się.

Nie chciałam im pokazywać Lo que tu alma escribe, na szczęście miałam w zanadrzu jeszcze jedną piosenkę.

Zaczęłam grać utwór, który nazwałam Confia en mi. Był trochę bardziej energiczny niż piosenka Miley.

Kiedy grałam i śpiewałam, Tristan zaczął uderzać pałeczkami o stół i głowę Jamesa. Uśmiechnęłam się, kiedy chłopcy zaczęli nucić refren razem ze mną.

- Genialne! - wykrzyknęli razem, kiedy skończyłam. Uśmiechnęłam się szeroko zaskoczona i szczęśliwa.

- Koniecznie musisz zaśpiewać to na występie! - nalegał James zachrypniętym głosem. To on był tym drugim wokalistą, którego zmogła choroba.

- A jaką piosenkę zaśpiewacie razem? - zapytała Sofu.

- Nasz nowy utwór. It's a lie - wyjaśnił Connor.

- Zagrajcie go - powiedział Fran.

Chłopcy wzięli ode mnie gitarę i zagrali całą piosenkę. Bardzo mi się spodobała.

- Tini, ty mogłabyś wejść w drugiej zwrotce i śpiewać z nami refren aż do końca - zaproponował Brad. Przytaknęłam ochoczo głową.

Przećwiczyliśmy to kilka razy i naprawdę wychodziło nam to dobrze.

- Przyjdź jutro rano na próbę. Scena będzie na samym początku plaży. Daj mi swój numer, to wyślę ci jeszcze kilka niezbędnych informacji - powiedział Brad.

Wymieniłam się numerami z całym zespołem. Na koniec dostałam od nich tekst piosenki i nuty, żebym mogła sama ćwiczyć w domu.

- Jesteście głodni? Kto ma ochotę na pizzę? - zapytał Adrian, wchodząc do pokoju z trzema pudłami pizzy.

Najedliśmy się do syta, przy okazji rozmawiając i poznając się lepiej. Polubiłam ich wszystkich, ale najlepiej dogadywałam się z Bradem.

Wróciliśmy do domu koło północy i niemal od razu poszłam spać, aby być wypoczętą na jutro.

***

Obudziłam się o 9:00. Miałam dwie godziny, żeby się umyć, wyszykować i zjeść szybkie śniadanie.

Wybrałam czerwoną sukienkę-hiszpankę do połowy ud, pomalowałam usta na czerwono i uczesałam włosy jak zwykle.

Pojechaliśmy na miejsce koncertu razem z Fran i Sofu. Chłopcy już tam byli i szykowali się do wejścia na scenę.

- Tini! Jak fajnie, że jesteś - powitał mnie Connor, podłączając swoją gitarę basową do wzmacniacza.

- Śpiewałaś kiedyś do mikrofonu? - zapytał mnie Brad. Pokręciłam głową zdenerwowana.

- To nic. Masz teraz okazję, żeby spróbować - pocieszył mnie Tristan. James podał mi rękę i weszłam po schodkach na scenę. Podeszłam do mikrofonu, który ustawił dla mnie Brad.

- Okej, chłopaki - powiedział, dając im znak, żeby zaczęli grać.

Muzyka zaczęła lecieć z wielkich głośników, a po kilku akordach Brad zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę. Wszyscy mieliśmy małe słuchawki w uszach, aby dobrze słyszeć podkład.

A man had never been so good with words
They come from my brain through my fingers
And onto the screens
Seems like a good idea to me
'Cause girl, I'm sure all you want to know 
Is that our song's playing on the radio at quarter past three
Seems like a good idea to me

And you call, so I answer
And you're mad, but there's laughter
Could we live, ever after?
Seems like a good idea to me

Ooh na na na na
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie
Go tell all of your girlfriends
That I was just a waste of time
You know you kinda like it, every time I catch you eye
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie

Boy, I can't keep holding on this
And I don't plan to falling for your tricks
But before you go, it's only right I let you know
I heard your song playing out loud tonight
I rang but it fell by the wayside
By quarter past three
It seemed like a good idea to me

And you call, so I answer
And you're mad, but there's laughter
Could we live, ever after?
Seems like a good idea to me

Ooh na na na na
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie
Go tell all of your girlfriends
That I was just a waste of time
You know you kinda like it, every time I catch you eye
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie

You're mine, all mine, all mine
From morning 'til the night
So why'd you even try?
'Cause I know it's a lie
You're mine, all mine, all mine
From morning 'til the night
So why'd you even try?

Ooh na na na na
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie
Go tell all of your girlfriends
That I was just a waste of time
You know you kinda like it, every time I catch you eye
Don't tell me you don't want me
'Cause I know it's a lie, lie, lie, lie

You're mine, all mine, all mine
From morning 'til the night
So why'd you even try?
'Cause I know it's a lie
You're mine, all mine, all mine
From morning 'til the night
So why'd you even try?
'Cause I know it's a lie

- Świetnie! - wykrzyknęła Sofu bijąc nam brawo, a w ślad za nią Adrian i Fran.

Uśmiechnęłam się, schodząc ze sceny.

- Tini, koncert zaczyna się o 19:00, ale my występujemy dopiero o 22:15 - powiadomił mnie Connor.

- Możesz przyjść kiedy chcesz - dodał Tristan, a ja uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

- Idziemy coś zjeść? Jestem głodny - zaproponował Fran.

- Ty zawsze jesteś głodny - odparłam ale poszłam za nim w kierunku bufetu.

Kupiliśmy sobie po hamburgerze z frytkami oraz lemoniadzie. Usiedliśmy przy jednym ze stolików nieopodal sceny, aby móc oglądać innych artystów podczas prób. Chłopcy z zespołu byli z nami.

- Cześć - usłyszeliśmy znajomy głos nad naszymi głowami. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Pepe.

- Siema, stary - rzucił Fran przybijając z nim piątkę.

- Moja siostra śpiewa dzisiaj z The Vamps - powiedział i wskazał na chłopaków, którzy kiwnęli głowami w stronę Pepe.

- Zaraz, chwila, czy to Pepe Barroso Silva?! Z Athletico Madrid?! - krzyknął James ochrypłym głosem. Oczy chłopców się zaświeciły.

- We własnej osobie - powiedział Pepe z uśmiechem i zerknął na mnie.

Chłopaki przybili z nim piątki i zrobili sobie zdjęcie, a potem wszyscy zrobiliśmy sobie wspólną fotkę na tle sceny.

- Okej, mamy jeszcze cztery godziny zanim występ się całkiem zacznie - ogłosił Fran. - Nie wiem jak wy, ale ja idę wyrwać jakieś fajne dupeczki.

Przewróciłam oczami mając nadzieję, że nie sprowadzi którejś z nich do domu.

Chłopcy z zespołu poszli z Adrianem i Sofu pogadać z innymi artystami, ale mi nie bardzo chciało się łazić.

- Masz ochotę na przejażdżkę? - zapytał Pepe, kiedy zostaliśmy sami.

Pokiwałam głową i poszłam za nim do jego auta.

Pojechaliśmy na ten klif, z którego widać było zamek, a jednocześnie miasto i plażę.

Usiedliśmy na kocu tak jak zazwyczaj.

- Ślicznie wyglądasz - powiedział Pepe gdy spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami.

- Dziękuję. Ty też - wyznałam, patrząc na jego idealne ciało. Był ubrany w jeansy, niebieską koszulę i jasną kurtkę. Jego gęste włosy zakręciły się i ułożyły wokół jego twarzy.

Patrzył na mnie chwilę po czym położył swoją ciepłą dłoń na moim nagim kolanie. Powoli zaczął ją przesuwać w górę mojego uda, dopóki nie wsunął się pod sukienkę.

Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Jego dotyk sprawił, że moja skóra była gorąca.

Położyłam się na plecach z cichym westchnieniem. Pepe zawisł nade mną podpierając się na łokciach.

Całował moją twarz, potem usta, a potem przesunął się na szyję. Wiłam się pod jego dotykiem. Działał na mnie jak cholera.

- Musimy już wracać - wyszeptałam między pocałunkami, kiedy słońce zaczynało zachodzić.

Pepe zgodził się i zawiózł nas spowrotem na plażę.

Wokół sceny był już wielki tłum - była godzina 20:30, a na scenie właśnie grała Lali.

Dostałam specjalny laminat, aby móc dostać się za scenę i przygotować do występu. Poprawiłam makijaż i razem z chłopakami z zespołu rozgrzałam swój głos.

- Okej, mamy jeszcze pół godziny, więc jeśli chcecie, możemy iść na widownię pooglądać występy innych - zaproponował Brad.

Zgodziliśmy się i poszliśmy na widownię. Stanęliśmy trochę dalej, z boku sceny w jednej grupce, żeby nie rozdzielać się już przed występem.

- A teraz na scenie wielka gwiazda światowego formatu - powiedziała prowadząca do mikrofonu.

- Przyjechał tutaj specjalnie dla nas, żeby zagrać swoje największe hity. Powitajmy gorąco, oto Luis Fonsi!

Krzyknęłam rozpromieniona, nie mogąc uwierzyć, że właśnie Luis Fonsi wchodzi na scenę dosłownie kilkadziesiąt metrów ode mnie.

- Kochani jak się bawicie?! - wykrzyknął, a cała publiczność zapiszczała. Występ Fonsiego zgromadził jeszcze więcej ludzi i napewno było tam conajmniej kilka tysięcy osób.

Zaczęłam krzyczeć, kiedy zabrzmiały pierwsze akordy Despacito. Zaśpiewałam całą piosenkę, tak samo kolejną, Echame la culpa.

W połowie piosenki poczułam jak Pepe owija swoje ramiona wokół mojej talii. Zaczęliśmy tańczyć razem, a ja śpiewałam tak głośno, jak tylko mogłam.

- Tini, chodź, zaraz nasza kolej - krzyknął Connor do mojego ucha. Skinęłam głową i spojrzałam na znajomych, dając im znak, że idę, a oni unieśli kciuki w górę i życzyli mi powodzenia.

- Denerwujesz się? - zapytał Tristan, kiedy staliśmy za kulisami gotowi do wyjścia.

- Troszkę - przyznałam gryząc dolną wargę.

- Wyluzuj. Pomyśl o tym jak o dobrej zabawie - poradził mi i uśmiechnął się.

- Dzięki - odpowiedziałam uśmiechem.

- Hej, chłopaki, uścisk otuchy dla Tini! - krzyknął Tristan. Wszyscy podeszli i przytulili mnie jednocześnie, co wywołało u mnie śmiech i faktycznie się rozluźniłam.

- Teraz wy - krzyknął na nas jakiś facet z ekipy technicznej z słuchawką w uchu.

Chłopcy weszli na scenę przy zgaszonych światłach. Kiedy zabrzmiały pierwsze akordy piosenki, tłum ożywił się a światła rozbłysły.

Weszłam w drugiej zwrotce ku zaskoczeniu ludzi. Śpiewałam i tańczyłam dla zabawy i zapomniałam o tremie, a ludzie zdawali się zadowoleni i też się dobrze bawili.

- Dzięki kochani! - krzyknął Brad kiedy skończyliśmy śpiewać.

- A teraz poświęćmy chwilę dla naszej nowej koleżanki. Przed wami Tini!

Usłyszałam oklaski i krzyki z widowni. Złapałam kontakt wzrokowy z Pepe i zobaczyłam obok niego resztę paczki. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam grać i śpiewać.

https://youtu.be/maBfnKBNrl4

[YouTube:  Confía En Mí - LA SEMANA DE LA USINA #TiniEnLaUsina | TINI]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top