6. Lo que tu alma escribe
Następnego dnia obudziła mnie mama.
- Tini! Wstawaj! - krzyknęła wchodząc do mojego pokoju.
Jęknęłam i ukryłam twarz w poduszce.
- Która godzina? - mruknęłam.
- Wpół do dziesiątej - odparła.
- Daj mi spać - wyjąkałam i otuliłam się kocem.
- Martina - powiedziała ostrzegawczym tonem. Westchnęłam i wstałam z łóżka, patrząc na nią nieprzytomnym wzrokiem.
Spałam zaledwie 4,5 godziny.
- Chciałam ci powiedzieć, że musimy z ojcem wracać do Buenos Aires. Mieliśmy urlop tylko na tydzień. Ciocia i wujek jadą z nami, zostaną dwa dni. Chcemy ich zabrać do teatru i w parę innych miejsc, wiesz. Dawno u nas nie byli.
- Okej - wzruszyłam ramionami. Mama podeszła i przytuliła mnie, a ja jakoś nie mogłam wykrzesać z siebie emocji.
Nie miałam dobrych relacji z moimi rodzicami, więc nie za bardzo przejęłam się ich wyjazdem. Mama zostawiła mi trochę pieniędzy na szafce i poszła sobie, a ja wróciłam do spania.
Obudziłam się kilka godzin później. Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic, umyłam włosy i ogoliłam się, po czym nałożyłam olejek na końcówki włosów i umyłam zęby.
Kiedy zeszłam na dół zorientowałam się, że nikogo nie ma w domu. Postanowiłam zjeść na śniadanie dwie brzoskwinie i jabłko.
Skończyłam jeść i nalałam sobie soku, kiedy drzwi trzasnęły i do kuchni wkroczył Fran, a za nim Pepe.
Moje serce przyspieszyło na widok jego dołeczka w policzku, kiedy się do mnie uśmiechnął.
- Cześć mała - przywitał mnie mój brat. W odpowiedzi mruknęłam coś niezrozumiałego i napiłam się zimnego soku, nie spuszczając wzroku z Pepe.
- Więc, starzy wyjechali, mamy wolną chatę - uśmiechnął się chytrze Fran opierając się o blat.
Przewróciłam oczami. Tylko nie to.
- I co, masz zamiar sprowadzić tu sobie wszystkie laski z okolicy? - prychnęłam, łapiąc rozbawione spojrzenie Pepe.
Fran zmrużył na mnie oczy udając obrażonego.
- Nie. Miałem zamiar zrobić domówkę - oznajmił.
- Chyba powinieneś to uzgodnić z Sofu? - uniosłam brwi do góry. - I nie mruż na mnie oczu.
- A ty nie unoś na mnie brwi - odciął się. - Poza tym Sofu nie ma nic przeciwko.
- Rób co chcesz - wzruszyłam ramionami.
- Okej - odparł i zaczął się zastanawiać na głos ile alkoholu musi kupić.
Przewróciłam na niego oczami i spojrzałam na Pepe, który również na mnie patrzył. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam na górę do mojego pokoju.
Spojrzałam na morze za oknem i nagle poczułam parę ramion owijających moją talię. Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy poczułam, jak usta Pepe dotykają mojego policzka.
Odwróciłam się do niego i pocałowałam go w usta, ale natychmiast się odsunęłam, kiedy usłyszałam kroki mojego brata. Usiadłam na krześle akurat w momencie, w którym wszedł do pokoju.
- Co tu się dzieje? - spytał podejrzliwym tonem, patrząc to na mnie, to na Pepe.
- Nic. Co ma się dziać? - odparłam obojętnym tonem. - Pepe właśnie szukał twojego pokoju.
- Po co? - zapytał znowu Fran, a ja przewróciłam oczami za jego plecami.
- Chciałem pożyczyć to - powiedział Pepe wskazując na gitarę w rogu pokoju.
Oboje z bratem spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.
- Po co ci? Ty grasz? - zapytał znowu Fran.
- Nie, chciałem na tym powiesić pranie - odparował Pepe, a ja zaśmiałam się jednym z tych żenujących śmiechów i natychmiast poczułam dyskomfort.
- Okej - odparł Fran wzruszając ramionami. - Jadę do sklepu po alkohol i inne takie. Jedziesz ze mną? - dodał patrząc na Pepe.
- Jasne - odpowiedział tamten. Fran odwrócił się i wyszedł, ale Pepe został. Upewnił się, że Fran nie słyszy po czym szepnął do mojego ucha:
- Do zobaczenia wieczorem.
Mrugnął do mnie i wyszedł, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
Potem pomyślałam, że jestem niewyobrażalnie głupia. Zakochuję się w nim, a on napewno mnie zrani tak jak każdy.
Westchnęłam zrezygnowana i postanowiłam przygotować się do imprezy.
Założyłam granatowe jeansy z dziurami i czarną bluzkę. Umalowałam się delikatnie i byłam gotowa.
Kilka minut później do domu przyszła Sofu z Adrianem, więc razem z nimi posprzątaliśmy w domu i ustawiliśmy meble w salonie tak, żeby zrobić miejsce do tańczenia.
Włączyliśmy playlistę z rockową muzyką kiedy do domu wrócił Fran z zakupami. Rozpakowaliśmy czipsy, cukierki, popcorn, paluszki i inne przekąski i wyłożyliśmy na stół alkohol.
Około 21:00 zaczęli przychodzić ludzie, których w większości nie znałam. Chyba całe miasto się zeszło. Zdziwiłam się, jak wielu znajomych ma tu Fran, podczas gdy ja mam zaledwie kilku.
Wypatrzyłam naszą paczkę i podeszłam do nich z uśmiechem.
- Cześć - przywitałam się.
- Czeeść - odpowiedzieli wszyscy.
- Niezła chata - stwierdził Facu.
- Cóż, dzięki - odparła Sofu z uśmiechem.
- O mój Boże, widzicie go? - zapiszczała Carola. Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku drzwi balkonowych, przy których stał Pepe rozmawiając z jakimiś chłopakami.
- To Pepe! On jest taki gorący! - krzyknęła, wachlując się dłonią.
Wszystkie dziewczyny zgodziły się z nią, tylko ja nic nie powiedziałam. No tak, przecież nie tylko mnie on się podoba.
- Hej - usłyszałam przy uchu głos Sebastiana.
- Hej - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Pokażesz mi, gdzie jest łazienka? - zapytał.
Skinęłam głową i ruszyliśmy w kierunku łazienki na dole, ale była zajęta, więc poszliśmy na górę.
- Proszę - powiedziałam i zostawiłam go tam, idąc w kierunku mojego pokoju.
Po chwili Sebastian przyszedł do mnie uśmiechnięty. Zamknął drzwi od pokoju i podszedł do mnie bliżej.
- Jesteś taka piękna - powiedział i zaczął całować mnie po szyi. Nie chciałam się z nim całować, ponieważ to byłoby nie fair w stosunku do Pepe (chyba?).
- Sebastian, nie... - zaczęłam, ale on nie ustępował.
- Nie słyszałeś, co powiedziała?
Drzwi otwarły się a Sebastian odsunął się ode mnie.
Spojrzałam przez ramię na Pepe, który stał w drzwiach z założonymi rękami. Jego szczęka zaciskała się, a oczy ciskały gromy.
- Stary, przeszkodziłeś nam - powiedział Sebastian.
- Wiem - odparł wściekły. Podszedł do niego powoli i stanął przy nim tak, że tamten sięgał mu do nosa.
- Spadaj stąd - wycedził przez zęby.
- Ale ona...
- Ona nie jest zainteresowana - to mówiąc obaj spojrzeli na mnie.
- Nie jestem - przyznałam. - I nie potrzebuję też ochrony. Poradziłabym sobie sama.
Obaj wydali się zaskoczeni, ale nic już nie powiedzieli. Sebastian wyszedł z pokoju patrząc na Pepe, kiedy on stanął obok mnie.
Po chwili milczenia Pepe popatrzył na mnie po czym po prostu wyszedł.
Westchnęłam, nie wiedziałam, co mam zrobić. Powiedziałam coś źle? Czy Pepe się obraził?
Przeczesałam nerwowo swoje włosy. Zdecydowanie nie mam szczęścia do imprez. Czemu na każdej musi się wydarzyć coś takiego?
Zeszłam w końcu na dół, bo nie miałam co robić w pokoju. Zobaczyłam Sebastiana i chciałam mu wyjaśnić tę całą sytuację, ale gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że zdążył się już całkiem nawalić. Stał na stole i udawał gwiazdę rocka, śpiewając i machając niezdarnie rękami.
Uśmiechnęłam się i odeszłam od stołu.
- Hej! Tutaj jesteś! Chodź wreszcie z nami zatańczyć! -krzyknęła Carola ciągnąc mnie za rękę.
Poszłam na "parkiet" i akurat leciało Youngblood 5 Seconds Of Summer, więc zaczęłam tańczyć w rytm rockowego kawałka.
Przetańczyłam jeszcze kilka rockowych piosenek, a potem się zmęczyłam, więc postanowiłam wyjść na taras.
Noc była mroźna, chyba zbierało się na deszcz. Mimo to przyjemnie było siedzieć na tarasie niemal w samotności.
Zdecydowałam wrócić do środka i poszukać Pepe, ale go nie znalazłam. Odechciało mi się imprezy ale wiedziałam, że będzie jeszcze długo trwać.
Mimo to poszłam do swojego pokoju i włożyłam słuchawki do uszu, starając się zasnąć przy dźwiękach ballad.
***
Obudziłam się o 9:00. Poszłam się odświeżyć i oczywiście, w całym domu pełno było śmieci, ubrań obcych ludzi i innych takich.
Sofu i Adrian spali w jej pokoju, a Fran leżał na stole w salonie. Postanowiłam ich nie budzić i zabrałam się za sprzątanie.
Wyrzuciłam wszystkie śmieci i zebrałam ubrania ludzi w jedną kupkę w salonie. Potem posprzątałam wszystkie naczynia i resztki jedzenia i wczyściłam plamy z picia i jedzenia.
Najgorsze (czyli odkurzanie oraz czyszczenie zarzyganej łazienki) pozostawiłam mojemu genialnemu bratu.
Kiedy skończyłam, poczułam się głodna, ale lodówka była pusta. Postanowiłam pójść do sklepu.
Do supermarketu w centrum miasta było jakieś 20 minut drogi piechotą. Nie miałam prawka ani roweru, więc musiałam pójść pieszo.
Kupiłam jakieś owoce i warzywa, trochę wody i jakieś soki. Wzięłam też ser, mięso i mleko i kilka słodyczy. Zapłaciłam za wszystko i zastanawiałam się, jak ja doniosę te wielkie siaty do domu.
- Potrzebujesz podwózki? - zapytał Pepe pojawiając się obok mnie.
- Mmm.. tak - odparłam. Pepe wziął ode mnie zakupy i poszedł do swojego auta, a ja razem z nim.
Podwiózł mnie do domu, a ja podziękowałam mu i zaproponowałam, żeby wszedł. Zgodził się z uśmiechem.
Fran spadł na podłogę obok stołu i chrapał bardzo głośno. Postawiłam zakupy na blacie i podłożyłam mu poduszkę pod głowę.
- Zrobię coś na obiad. Masz ochotę coś zjeść? - zapytałam Pepe.
- Mam wielką ochotę - odpowiedział, a ja poczułam, że jego słowa mają podwójne znaczenie.
Zaczęłam przygotowywać sałatkę, a po chwili Pepe pomógł mi.
Usmażyłam mięso na patelni i wyjęłam frytki z zamrażalnika. Wstawiłam je do piekarnika i doprawiłam sałatkę.
Kiedy wszystko było gotowe, zanieśliśmy talerze i szklanki z sokiem na stół na tarasie.
- Smakuje ci? - zapytałam Pepe.
- Mhmm - mruknął z zadowoleniem przeżuwając kolejny kęs. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam jeść.
- Czemu się gapisz? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że Pepe wpatruje się we mnie od dłuższego czasu.
- Bo jesteś piękna.
Poczułam, jak robi mi się gorąco, a jadzenie nagle zatrzymało się w moim przełyku. Zaczęłam się krztusić i musiałam popić to sokiem.
- W porządku? - zapytał Pepe, klepią mnie po plecach. Pokiwałam szybko głową.
- Chodźmy gdzieś - zaproponował, a ja natychmiast się zgodziłam.
Sprzątnęliśmy naczynia i już mieliśmy wychodzić, kiedy wpadłam na pewien pomysł.
- Zaraz wracam - powiedziałam i pobiegłam na górę, żeby zabrać gitarę i mój notatnik.
Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Złapałam zaskoczone spojrzenie Pepe, kiedy wsiadłam do auta.
- Będziesz grać? - zapytał z uśmiechem.
- Ty będziesz - odparłam szczerząc się.
Kilka minut później dotarliśmy na dziką plażę. Pepe rozłożył koc na piasku abyśmy mogli usiąść.
- Więc, zagraj mi coś. Proszę - zaczęłam prosić podając mu gitarę.
Z westchnieniem wziął ode mnie instrument, ale jego twarzy nie opuszczał uśmiech.
Zaczął grać melodię, którą od razu poznałam. Zaczęłam cicho nucić, a on śpiewał.
Kiedy skończył, zaczęłam klaskać, a on zrobił udawany ukłon. W pewnej chwili zobaczył mój notatnik.
- Co to? - zapytał i wziął go do ręki zanim zdążyłam zaprotestować.
Przygryzłam wargę czekając na jego reakcję, kiedy czytał to, co ostatnio napisałam po tym, jak oglądaliśmy razem wschód słońca.
Odłożył notatnik przed sobą i zaczął brzdąkać cichą melodię. Bardzo pasowała do nastroju mojego tekstu.
- Zaśpiewaj - poprosił. Zaczęłam cicho śpiewać, dopasowując słowa do rytmu jego melodii.
Aquí, una foto nuestra tomarás
Sin modificar la luz
Así será más simple, cuidar que yo brille
Tal como me mires tu
Y ya, dime que piensas solamente a mi
Frente a frente dímelo
Es casi un desafió, hay demasiado frío
Pero al menos intentemolo
No hay palabras que inventar
Yo lo veo en tu mirar
Deja el corazón hablar
Puedo oír lo que tu alma escribe
Yo quiero abrazarte al sol
Solo sal amanecer
No preciso de tu vos
Puedo oír lo que tu alma escribe
Que tal, conectamos sin corriente
Solo lápiz y papel
Tu alcanzas mi ventana y dejas en mi almohada
La nota que yo leeré
Intenta estar en el presenta
Y del mañana olvídate
No hay imagen que expresen
Lo que ven tus ojos descubriéndome
No hay palabras que inventar
Yo lo veo en tu mirar
Deja el corazón hablar
Puedo oír lo que tu alma escribe
Yo quiero abrazarte al sol
Solo sal amanecer
No preciso de tu vos
Puedo oír lo que tu alma escribe
Puedo oír lo que tu al, alma escribe
Lo que el al, alma escribe
Lo que el al, alma
Puedo oír lo que tu alma escribe
No hay palabras que inventar
Yo lo veo en tu mirar
Deja el corazón hablar
Puedo oír lo que tu alma escribe
Yo quiero abrazarte al sol
Solo sal amanecer
No preciso de tu vos
Puedo oír lo que tu alma escribe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top