11. Love is love

Zaczęłam sobie uświadamiać, że prawdopodobnie zakochałam się w Pepe. I prawdopodobnie jestem zakochana w nim na zabój.

Dlaczego? Sama nie wiem. Miłości chyba nie da się wytłumaczyć. Ale wiem, że to miłość, kiedy czuję ciepło w moim ciele a uśmiech pojawia mi się na twarzy za każdym razem kiedy o nim pomyślę.

Nie mam pojęcia, czy on czuje to samo. Niby robi i mówi te wszystkie słodkie rzeczy, ale moi poprzedni chłopcy robili to samo, a potem w końcu zostawiali mnie, kiedy im się nudziłam lub gdy nie chciałam uprawiać z nimi seksu.

Czy naprawdę jestem tak mało warta? Każdy chce mnie tylko przelecieć, jak twierdzi Peter?

- Halo, Martina! - ocknęłam się ze swoich rozmyślań przywołana głosem Sofu. Siedzieliśmy właśnie na altance naszego domu razem z Caro, Cande, Facu i Adrianem.

- Hm? - mruknęłam wyrzucając z głowy ponure myśli.

- Słuchasz nas? Od jakichś dziesięciu minut rozmawiamy o występie - odezwała się Cande.

- Przepraszam, zamyśliłam się - odparłam z westchnieniem przecierając oczy i otulając kolana ramionami.

- No to teraz słuchaj, bo to ważne - wtrąciła Carola. - Chodzi o to, że zbliżają się dni naszego miasta i z tej okazji burmistrz organizuje coś jakby trzydniowy festiwal. Codziennie będą różne atrakcje, a w ostatni dzień ma być wielki koncert na stadionie. Podobno burmistrz zaprosił pewnego producenta muzycznego, który pochodzi właśnie z Cariló. To duża szansa dla wszystkich amatorskich muzyków z naszej okolicy. Uważamy, że powinnaś wystąpić.

Popatrzyłam na nich lekko zmieszana i zaskoczona. Wszyscy wpatrywali się we mnie w oczekiwaniu na moją reakcję.

- Ale... ale że niby sama? Co miałabym zaśpiewać? - pytałam z powątpiewaniem.

- Wcale nie sama - usłyszałam za sobą znajomy głos i drgnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Brada, Connora, Tristana i Jasona.

Pisnęłam z radości i zaśmiałam się, a zaraz po tym rzuciłam im się w ramiona. Po koncercie charytatywnym nie widzieliśmy się, ponieważ chłopcy wyjechali z miasta.

- Co wy tu robicie? - zaśmiałam się kiedy przytuliłam każdego po kolei.

- Jak myślisz? Przyjechaliśmy na prośbę burmistrza, żeby zagrać w ostatni dzień festiwalu - wyjaśnił Connor, przeczesując swoje włosy.

- Koniecznie musisz zaśpiewać razem z nami - naciskał Jason. - Nadajesz się idealnie do It's a lie.

- To miłe - odparłam z uśmiechem. - Chętnie bym z wami zaśpiewała. Ale nadal nie sądzę, żebym mogła wystąpić sama.

- Niby czemu? Przecież ostatnio śpiewałaś swoją piosenkę i ludziom się podobało - przekonywał mnie Facu.

- No nie wiem... - westchnęłam.

- Oj mała, nie daj się prosić - Tristan klepnął mnie w ramię. - Zobaczysz, że zrobisz furorę - dodał ukazując zęby w uśmiechu.

- No dobra, zastanowię się - powiedziałam.

- Ktoś chce herbaty? - zapytała Sofu. Wszyscy pokiwali głowami, więc dziewczyna wyszła, żeby przygotować napoje dla wszystkich, a reszta poszła do salonu, ponieważ zaczynało się już robić zimno.

- Um, Caro? - zaczęłam, delikatnie ciągnąc dziewczynę za ramię. Zostałyśmy na tarasie same a ja chciałam z nią porozmawiać.

- Hm? - mruknęła patrząc na mnie z zaciekawieniem.

- Chciałam ci podziękować, za to, że czasami kryjesz mnie przed rodzicami i bratem - powiedziałam.

- Nie ma za co, naprawdę - odparła z uśmiechem. - Dowiem się, co to za ważny powód, przez który się wymykasz z domu i potrzebujesz mojej pomocy? - mrugnęła do mnie.

- Cóż... W sumie to chciałam ci powiedzieć, ale wolałabym, żebyś zachowała to dla siebie - powiedziałam niepewnie.

- Możesz na mnie liczyć. Nie pisnę ani słówka - szepnęła, łapiąc moje ręce. - Więc powiedz, kto jest tym szczęściarzem?

Westchnęłam i założyłam włosy za uszy.

- Pepe - powiedziałam patrząc jej w oczy. Dziewczyna wydała cichy pisk i zakryła usta dłonią.

- Wiedziałam! - krzyknęła cicho podekscytowana.

- Jak to? Skąd wiedziałaś? - zapytałam zdziwiona.

- Cóż, może inni tego nie zauważają, ale ja mam oko do takich szczegółów. Widzę, jak on na ciebie patrzy o wiele częściej niż ty na niego. I wiesz, jego wzrok jest taki, jakby patrzył na coś, co naprawdę mu się podoba i jakby to sprawiało mu radość. Tym "czymś" jesteś ty.

Patrzyłam na nią w osłupieniu. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nie miałam zielonego pojęcia, że gdy wychodzimy gdzieś razem całą paczką, Pepe zwraca na mnie uwagę tak często. Czy to znaczy, że mu się podobam?

- Podobasz mu się, Martina - powiedziała z uśmiechem Carola jakby czytając w moich myślach. Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

- A teraz ja mam do ciebie prośbę - zmieniła temat.

- Zamieniam się w słuch - powiedziałam nadal rozpromieniona.

- Powiem to prosto z mostu. Czy możesz mnie umówić z twoim bratem?

Spojrzałam na nią zaskoczona.

- W sensie... Na randkę? - zapytałam. Caro skinęła głową.

- Albo chociaż zrób coś, żeby zwrócił na mnie uwagę - dodała. - On mi się podoba od samego początku, ale niestety nawet nie zwraca na mnie uwagi - zakończyła ze smutnym westchnięciem.

- Caro, oczywiście mogę spróbować, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Nie zrozum mnie źle, po prostu... Fran już taki jest. On nigdy w życiu nie miał dziewczyny, odkąd skończył 16 lat tylko się z nimi pieprzy. Jest takim typowym "bad boyem", jeśli w ogóle mogę go tak nazwać. Nie chcę, żeby cię zranił - wyjaśniłam.

- Oh, spokojnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam szansę co najwyżej na kilka nocy. Ale dla mnie chociaż to byłoby spełnieniem marzeń - odparła wesoło i trochę marzycielskim tonem.

Zaśmiałam się, kiedy ona zrobiła to samo.

- Cóż, skoro tak, to porozmawiam z Fran - obiecałam.

- Dzięki! - pisnęła dziewczyna i przytuliła mnie. Pocałowała mnie w policzek na co się roześmiałam i zrobiłam to samo.

Wróciłyśmy do salonu i wypiłyśmy herbatę razem z wszystkimi. Podczas tego wieczoru przyjaciele starali się przekonać mnie, żebym wystąpiła na koncercie podczas festiwalu. Naprawdę nie byłam co do tego przekonana i bałam się, że trema mnie sparaliżuje przed tak wielką publicznością i producentem muzycznym.

- Tini - zawołał Fran schodząc po schodach. - Zostawiłaś telefon w mojej bluzie - powiedział i podał mi go. Rzeczywiście rano było mi zimno i założyłam jego bluzę, a potem po prostu rzuciłam mu ją na łóżko, zapominając o telefonie.

- Dzięki - mruknęłam i odblokowałam telefon. Zobaczyłam nową wiadomość na ekranie.

Pepe: Co robisz?
Tini: Bardzo ciekawe rzeczy.
Pepe: Bardziej ciekawe niż wyjście ze mną?
Tini: Kusząca propozycja...
Pepe: Więc jak? I tak już jestem pod twoim domem.
Tini: Okej.

Oczywiście i tak bym do niego pobiegła, ale Pepe nie musiał o tym wiedzieć. Powiadomiłam wszystkich, że wychodzę a nikt jakoś nie interesował się, gdzie i z kim.

Pepe czekał na końcu uliczki w swoim czerwonym cabriolecie. Uśmiechnęłam się, kiedy wsiadłam na siedzenie obok kierowcy. Chłopak zerknął na mnie przelotnie z cieniem uśmiechu na jego pięknej twarzy.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam. Pepe tylko uśmiechnął się szerzej ale nic nie powiedział.

Pojechaliśmy do starego mostu na drodze na końcu miasta, o którym chyba nikt już nie pamiętał. Skąd on zna takie miejsca?

Pepe wyłączył silnik, ale nie wysiadł z samochodu. Odwrócił swoją twarz, żeby na mnie spojrzeć. Miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, co mnie wkurzało, bo nie mogłam dostrzec jego pięknych oczu. Dlatego delikatnie zdjęłam okulary i odłożyłam je na bok. Wtedy spojrzałam w jego ciepłe oczy i nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu.

- Masz dziś dobry humor, księżniczko - mruknął patrząc na moją twarz. Na jego przezwisko moje serce gwałownie przyspieszyło.

Odpięłam pasy i bez zastanowienia usiadłam na nim. Pepe ułożył swoje dłonie na moich biodrach, dotykając mojej skóry ponad materiałem spodni. Pochyliłam się i zaczęłam całować jego duże, pełne usta. Smakowały tak dobrze, oddając moją pieszczotę.

W tamtej chwili byliśmy tylko my i gwiazdy nad nami.

- Zimno mi - wychrypiałam, kiedy Pepe zaczął całować moją szyję. Przestał to robić i sięgnął po bluzę znajdującą się na tylnym siedzeniu. To była moja ulubiona jego bluza, bo była duża i ciepła.

- Chcę ci coś powiedzieć - oznajmiłam, zakładając bluzę przez głowę przenosząc ręce na jego kark.

- Słucham - powiedział miękkim głosem. Nie mogłam się powstrzymać przed wplątaniem palców w jego gęste włosy.

- Więc, jak pewnie wiesz, niedługo w mieście będzie festiwal, a w ostatnim dniu ma być koncert młodych talentów z okolicy. Wszyscy nalegają, żebym tam wystąpiła razem z The Vamps, i dodatkowo żebym zaśpiewała kilka piosenek solo. Podobno ma być tam jakiś duży producent muzyczny, łowca talentów, czy coś takiego.

- Więc wystąpisz? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Nie wiem - odparłam. - Podobno ma być bardzo dużo ludzi, a ja boję się śpiewać solo dla tylu osób...

- Nie masz się czym martwić, zapewniam cię, że masz głos jak anioł - oznajmił, zakładając pasemko moich włosów za ucho. - Powalisz ich wszystkich na kolana.

Uśmiechnęłam się. Był taki słodki, a jego ręce takie ciepłe i miłe w dotyku. Wtuliłam policzek w jego dłoń, na co on także się uśmiechnął.

- Poza tym mam nadzieję że pamiętasz, że obiecałaś mi, że zajmiesz się śpiewaniem - dodał.

- Oczywiście, że pamiętam - odpowiedziałam szybko.

- Więc wystąpisz? - zapytał patrząc na mnie roześmianymi oczami. Wiedziałam, że już znał moją odpowiedź.

- Wystąpię - powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Wiesz, że Rihanna zaczynała tak samo? To znaczy, wypatrzył ją jakiś producent w pubie, w którym śpiewała... - zaczęłam, ale nie skończyłam mówić, ponieważ ciepłe i miękkie wargi Pepe dotknęły moich.

Zaczęliśmy się całować i co chwilę uśmiechaliśmy się przez pocałunek. Bawiłam się jego włosami, gdy on trzymał dłonie na moich policzkach. Na początku to był delikatny pocałunek, ale potem zaczął się przeradzać w coraz bardziej namiętny i intensywny. Nasze języki weszły do gry, a z moich ust niekontrolowanie wydostał się jęk.

Zaczęłam coraz mocniej go całować bo najzwyczajniej w świecie zaczęłam go pragnąć. I to był pierwszy raz w życiu, kiedy naprawdę zapragnęłam kogoś fizycznie, poczułam pożądanie buzujące w moim ciele, które rozpalało mnie do czerwoności.

Pepe zamruczał, kiedy oderwałam się od niego aby zdjąć bluzę przez głowę.

- Chodźmy do tyłu - powiedział, a ja skinęłam głową. Przeszłam przez siedzenia do tyłu, a on zrobił to samo, od razu na mnie napierając swymi ustami. Położyłam się na plecach i przyciągnęłam go bliżej siebie. Zawisł nade mną opierając łokcie po obu stronach mojej głowy. Oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy swoimi błyszczącymi i pociemniałymi tęczówkami.

Oboje ciężko i szybko oddychaliśmy z tych wszystkich emocji.

- Nie przestawaj. Chcę tego - wyszeptałam oblizując złaknione wargi. Pepe rozbudził we mnie taki ogień, że nie potrafiłam tego opanować i po prostu chciałam dać fizyczny wyraz temu uczuciu.

- Jesteś tego pewna? - zapytał uważnie patrząc mi głęboko w oczy. Skinęłam głową.

- Chcę ciebie - powiedziałam i przyciągnęłam go z powrotem. Pepe już nie wahał się kontynuować nasze pieszczoty. Przycisnął do mnie swoje ciało a ja poczułam twarde wybrzuszenie w jego spodniach.

Pepe zaczął ogrzewać mnie swoimi mokrymi pocałunkami wzdłuż mojej szyi i obojczyków. Nie zdejmował mojej cienkiej, szarej bluzki, pewnie żeby nie było mi zimno. Ale ja i tak byłam rozgrzana przez jego dotyk. Zamknęłam oczy rozkoszując się jego bliskością.

Chłopak podniósł się na chwilę aby pozbyć się swojej bluzy i zostać w samej koszulce, która opinała jego szczupłe, ale wysportowane ciało.

Ponownie się nade mną pochylił i zaczął powoli rozpinać moje spodnie. Patrzyłam na niego, kiedy ściągał je z moich nóg i rzucał na siedzenie z przodu. Zaczął składać pocałunki na moich nogach, od kolan aż do wewnętrznej części ud sprawiając, że zrobiłam się mokra i jeszcze bardziej rozgrzana od środka.

Jakoś nie czułam przy nim żadnego skrępowania, ale kiedy chwycił rąbek moich majtek i spojrzał w moje oczy, nagle się zawahałam.

- Jeśli nie chcesz, to powiedz, kochanie - wychrypiał niskim głosem patrząc poważnie w moje oczy.

Pokręciłam głową i usiadłam na chwilę, żeby być bliżej jego twarzy.

- Naprawdę chcę. Zaufaj mi. Ja ci ufam - powiedziałam i pocałowałam go w usta, ciągnąc delikatnie zębami za jego dolną wargę.

- W takim razie - powiedział niskim głosem w którym wyczułam pożądanie, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. - Połóż się, kochanie.

Zrobiłam, jak powiedział a on ściągnął moje matki i odłożył je na bok. Byłam naga od pasa w dół. Na tę myśl zagryzłam wargę patrząc, jak Pepe oblizuje swoje.

Niemal cały czas patrzył głęboko w moje oczy i uśmiechnął się szeroko, kiedy pochylił się jeszcze bardziej i rozłożył moje nogi.

- Nie zagryzaj tak tej swojej wargi - wymruczał i sam ją zagryzł w pocałunku. Mruknął i odsunął się nieznacznie. Patrzyłam na niego cały czas. Był taki piękny.

- Otwórz usta - polecił. Zassał swoje dwa palce po czym włożył je do moich ust i kazał zrobić to samo. Posłusznie wykonałam jego polecenie. Jego głos był taki głęboki, a jego oczy takie ciemne, niemal granatowe.

Wyjął palce z moich ust i przejechał nimi po mojej kobiecości. Zaczął ją masować i przesuwać palce do wejścia, dopóki nie zrobiłam się całkowicie mokra na dole. Wtedy wsadził jeden palec do środka, na co jęknęłam cicho gwałtownie wciągając powietrze.

- Spokojnie, kochanie - wymruczał i pocałował mój obojczyk.

Nie bolało mnie wcale, czułam tylko przyjemność. Pepe zaczął poruszać swoim palcem we mnie, sprawiając że zaczęłam coraz szybciej oddychać. Zatkałam usta ręką, żeby stłumić głośne westchnienie.

- Nie rób tego - powiedział. - Nie wstydź się jęczeć, kochanie. Nikt nas tu nie usłyszy - zapewnił i wtedy dodał drugi palec.

Jęknęłam na to uczucie i zagryzłam mocniej swoją wargę. Pepe bardzo zadowolony zaczął mnie całować za uchem słuchając moich westchnień, kiedy przyspieszał i pogłębiał swoje ruchy coraz bardziej.

Nagle oderwał usta od mojej szyi i przeniósł się niżej, nie wyjmując ze mnie swoich palców. Zaczął lizać i ssać moją łechtaczkę i wykonywać niesamowite rzeczy swoim językiem, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Czułam narastającą przyjemność, a jego wzrok pełen pożądania jeszcze bardziej mnie podniecał i sprawił, że szybko zaczęłam dochodzić.

- Dalej, księżniczko - wyszeptał i wtedy sprawił, że doszłam. Zaczęłam się trząść i wypuściłam z ust długi i głośny jęk. Poczułam to uczucie spełnienia i to było po prostu cudowne.

Po chwili Pepe wyjął ze mnie swoje palce bardzo zadowolony. Pochylił się i pocałował zachłannie moje usta.

- Jesteś najcudowniejszą dziewczyną, jaką poznałem - powiedział.

Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go bliżej siebie, żeby ponownie go pocałować.

Pepe założył moje matki i spodnie z powrotem, a wtedy usiadłam na siedzeniu i poprawiłam swoje włosy. Spojrzałam na niego i oblizałam usta.

- Twoja kolej - powiedziałam zbliżając rękę do jego krocza. Chłopak uśmiechnął się zadziornie.

- Nie tak szybko - roześmiał się i odsunął moją dłoń. Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Innym razem, obiecuję - powiedział i jeszcze raz wpił się w moje usta.

Może to, co zrobiliśmy było szalone, ale miłość to miłość. A ja nie żałuję z tego wieczoru ani sekundy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top