dział 5
Jesteśmy właśnie z Alą w hotelu. Aktualnie ta szykuje się do wyjścia a ja powtarzam hiszpański. W szkole miałam go przez trzy lata i naprawdę dobrze mi z niego idzie gorzej z angielskim. Podstawowe słówka znam ale gdyby przyszło co do czego to jestem w czarnej dupie. Ktoś sobie pomyśli że to niemożliwe żeby go nie znać a ja jestem z niego naprawdę słaba. Na szczęście alicja wymiata tym językiem zazdroszczę jej bardzo , ale nie umiem tak szybko się uczyć jak ona. Właśnie przeglądam kolejną stronę mojego zeszytu i słyszę bicie zegara. Dla pewności patrzę się na telefon który leży obok mnie i widnieje na nim godzina szesnasta.
- Alicja musimy teraz wychodzić!Nie możemy się spóźnić. Koncert mamy na wpółdo piątą a jeszcze musimy tam pieszo iść. Patrząc na hotele w internecie braliśmy pod uwagę cenę i jak daleko jest od koncertu. Taksówki tutaj są drogie a nie stać nas na to.
- Alicja bo nie zobaczysz jungkooka jak tam nie pójdziesz! - Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc trzask zamykanych drzwi. To zawsze będzie działać. Imię jeon jungkook jest sprawdzone jeśli chodzi o nią.
- Przecież już jestem gotowa. Dotknęła mnie ręką pokazując że jest już za moimi plecami.
- No..co tak stoisz? Rusz się wika!
- A.. tak już zamyśliłam się. Sprawdziłam jeszcze raz czy wyłaczyłam wszędzie prąd i gaz i mogliśmy już iść.
ALICJA POV:
Szłyśmy z jakieś dziesięć minut ale i tak musiałyśmy właczyć nawigację. Tylko my nie potrafimy przejść parę kroków bez pomocy jaką był internet. Nie minęła chwila a z zakrętu ujrzałyśmy ogromny stadion. Z daleka ujrzałyśmy z tysiące fanek. Tym bliżej byliśmy celu tym głośniejsze krzyki. Korki i hałas to tylko jedn a część tego co było przed nami. Stanęłyśmy w kolejce. Z każdej strony otaczały nas nastolatki. Mase dziewczyn i o ile się zdziwiłam chłopaków też było sporo. Każdy z nich posiadał lightstick bluzki jakieś inne gadżety i co chwilę tylko krzyki "BTS".
Wszystko super fajnie, ale nie wiem nawet kiedy a przy moim boku nie było już wiktorii. Nie ja zwariuje.. jest starsza a trzeba jej pilnować jak dziecka. Rozejrzałam się się za sobą wypatrując jej wśród innych a po dłuższym czasie widze jak ględzi z jakimś chłopakiem. Podchodzę do niej i ciągne ją za rekę nie obchodzi mnie że nie zdążyła się pożegnać. Jednak ona miała mi to za złe.
- Co ty robisz?! - Spojrzała ze złością na mnie jakbym niewiadomo co jej zrobiła.
- O ile mi się nie zdaję, na koncert idziesz ze mną a jak popatrzysz w przód to zaraz będziemy wchodzić.
- To mogłaś mnie zawołać cokolwiek a teraz wyszłam na debilke przez ciebie. Wyrwała swoją ręke od mojej.
- Nie będe Cię wołać, ile ty masz lat?Musisz sama się pilnować, nie znasz go więc szybko o nim zapomnisz. Grymas na jej twarzy pojawił się od razu. Chciała ale nie zdążyła dokończyć bo przyszła kolej na nas. Przed nami był dobrze zbudowany facet z niewielkim zarostem. Jego wiek mogłabym ocenić gdzieś na dwadzieścia trzy-cztery nie więcej. Niestety ale nie gadał w takim języku jakim wiktoria by chciała. Więc stała i nic nie mówiła facet się zdwiwił. Zadał pytanie czy mógłby prosić o dowód legitymację, cokolwiek co mogłoby potwierdzić nasz wiek. Odsunęłam wiktorię na bok i podeszłam do niego. Przeprosiłam i powiedziałam że koleżanka nie mówi po angielsku zapytałam się jeszcze parę rzeczy i mogłyśmy wejść. Mieliśmy vipy dlatego weszłyśmy innym wejściem.Osoby mające sektory od stu i wyżej szły górą po schodach. Ochroniarze wskazywali nam drogę. Szłyśmy nic nie mówiąc do siebie było trochę ciemno dlatego zdążyłam pierdąlnąć o coś naprawdę twardego.
- Aaaa!!-Upadłam na ziemię. Chwyciłam się odruchowo za nogę. Ochroniarz odrazu znalazł sie przy mnie. Spytał czy wszystko w porządku. Wstałam pokazując że ejstem w stanie iść ale bardzo bolało. Starałam się nie pokazywać że z akażdym krokiem jest gorzej. Niechciałam tracić czasu. Chciałam już znaleźć się na moim miejscu vip. Wchodząc coraz dalej znalazłyśmy swój punkt docelowy. Ciężko było uwierzyć. Z naszych ust nie wydobyło się żadne słowo. Do czasu kiedy zdałyśmy sobie że to jest realne. Te miejsce, ten stadion w środku był tak wielki że ledwo widziałam gdzie się miejsca kończą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top