dział 35
-Na tym kończymy.
-Boże wkońcu.-krzyknęła sandi.Widać po niej że te trzy godziny próby wykończyły ją zresztą nas wszystkich również.Klaskanie choreografa przerwało nasze rozmowy.
-Jestem z was dumny.-chyba pierwszy raz usłyszałam takie piękne słowa od obcej mi osoby.Naprawdę cieszyłam się że ktoś taki docenił nasze starania.-Spisaliście się.-Szczególnie wasza trójka.-wskazał na nas.Mogę stwierdzić że ten występ będzie jednym z najlepszych.A teraz odpocznijcie bo jutro czeka was ostatnia próba.Jakbym zapomniała jutro mamy generalną próbę a pojutrze jest dzień występu.
-Chłopaki zbieramy się pora na nas.-trener gestem ręki przywołał ich do siebie.Pozabierali torby i wody kierując się tym samym w kierunku wyjścia z sali.Tak pusto zrobiło się bez nich.W końcu nie na co dzień tańczysz z grupą liczącą dwudziestu jeden facetów plus bts.O dziwo bangtanom nie śpieszyło się jakoś wychodzić z sali.Miałam zamiar się podnieść ale oprócz podniesienia głowy do góry nic innego nie raczyło.Zakwasy mam gwarantowane.Zdawałam sobie sprawę jak bardzo z każdym dniem wykańczają mnie treningi.Kości,stawy,kark a szczególnie plecy dawają o sobie znać.W nocy normalna pozycja leżąca bez poduszki czyli najzdrowsza dla człowieka jest najbardziej bolesna dla mnie.Jest źle i to bardzo.Moja terapia z trądzikiem nie dobiegła końca,a izotropy które biorę muszę jeszcze zażywać przez około miesiąc.Nie powiedziałam o tym menadżerówi bo uznałby że się nie nadaje.Bo przecież komu potrzebna taka trainee która narzeka i ciągle marudzi jak ją coś boli.
-Wstaniesz dzisiaj?-Czy przyjść jutro?-z założonymi rękami stała nademną wika.
-Wika chodź tylko.Hobi cie woła.-przyszła sandra.Nawet nie spojrzała na mnie.
-Już lecę.-I tyle by było po wiktori.On powie tylko słowo a ona biegnie na zawołanie.Ja robię podobnie ale tylko w stosunku do jednej osoby.
-Wszystko w porządku?-Odgarnęłam włosy z czoła by móc spojrzeć na niego.Tak wiedziałam że to jest on.Co jak co ale jego głos rozpoznam wszędzie.
-Nie do końca.-oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Słabo wyglądasz.Jesteś bardzo blada.-odgarnął mi włosy z twarzy które znowu zdążyły się na niej pojawić.
-Zaczynam się powoli wykańczać.Ale nie będę się wyżalać.Za niedługo wstanę.
-Co jest?-Wiem że chodzi o coś poważniejszego.-usiadł po turecku naprzeciwko mnie.
-Więc..
-Poczekaj.Podaj mi rękę.-spojrzałam na niego jak na idiotę.Ale podałam ją.Ściągnął gumkę którą miałam na nadgarstku i zaszedł mnie od tyłu.Chwycił moje włosy i związał w warkocza.
-Nie wiedziałam że takie coś potrafisz.
-I nie tylko to.-zaśmiał się cicho.-Ale nie dokończyłaś.
-Zażywam silne leki tak zwane izotropy które powodują ogólne osłabienie organizmu w tym włosy i paznokcie.Sprawiają jeszcze inne dolegliwości ale dnia mi by brakło gdybym miała wszystko wymienić.
-Oczywiście nie powiedziałaś o tym menadżerowi prawda?-Może gdybyś mu powiedziała dałby ci więcej odpoczynku może dodatkową opiekę medyczną cokolwiek co by pomogło.
-Może by tak zrobił a może by mnie wyrzucił.Tego nie wiesz.-postanowiłam jednak wstać bo nie będę przecież cały czas rozmawiać z nim na podłodze.
-Wystaw ręce.-zanim się obejrzałam pociągnął mnie do góry.Dalej trzymał moje ręce a ja stałam i patrzyłam się na niego.Trwało by to dalej gdyby nie krzyki namjoona.
-Zaraz musimy zamykać.Pośpieszcie się bo zostaniecie tu na noc.
-Aa..tak właśnie muszę się już zbierać- niechętnie odkleiłam się i kolejno pakowałam ciuchy na zmianę do niewielkiej szarej torby.Byłam gotowa do opuszczenia budynku.
-Ja już pójdę.Do jutra.
-A przypadkiem nie zostajecie w dormie?
-Miało tak być ale pojadę do domu.Muszę wyjść na jakiś czas poza ten obiekt.
Później poinformuję o tym menadżera.
-Podwiozę cię.-Zatrzymałam się w progu drzwi powiedział to w taki sposób jakby to było oczywiste.
-Em..pojadę taksówką.To miałam na myśli mówiąc pojadę.-oczywiste było to że najchętniej bym już stała pod jego autem ale nie chcę pokazać mu tego jaka naprawdę jestem.Nic nie poradzę na to że takie uczucia we mnie wzbudza.Każdy kiedyś przechodzi taki okres zauroczenia.A później wszystko zależy od nas czy to zauroczenie przeistoczy się w coś większego.
-Po co masz marnować pieniądze na taksówkę skoro ja mogę cię zawieźć pod sam dom bez żadnej opłaty?-A tak się składa..-spojrzał na telefon.-Że jadę do sklepu bo właśnie ta chołota pisze mi zamówienia.Raczej nie mają zamiaru szybko wyjść z waszego studia.
-No dobra to poczekam przy aucie.-A właśnie które jest twoje?
-Białe audi A8 .-Albo czekaj na mnie na dole bo zgubisz się prędzej na tym parkingu.
-Śmieszne bardzo.Jeszcze się zdziwisz.-już nic nie powiedziałam.Wyszłam schodami w dół do wyjścia.O dziwo na parkingu było w pizdu aut.Praktycznie cały parking zajęty.Przechodziłam między samochodami szukając białego audi.Już miałam stanąć na środku drogi i czekać aż wyjdzie kook kiedy zobaczyłam za czarnym mercedesem szukany przezemnie pojazd.
A sądząc po wystroju w środku czyli sama skóra nie było mowy o pomyłce.Stałam może z dziesięć minut oparłam się o drzwi włączyłam sobie gierkę zaczynało mnie męczyć to czekanie.
-Wchodzisz do środka czy wolisz nadal grać chińczyka?-Zmierzyłam go tylko wzrokiem.Kiedy zdążył przyjść?Zaglądał mi do telefonu?Weszłam do wnętrza samochodu.Piękny zapach wanili unosił się w powietrzu który idealnie pasował.Odłożyłam torbę pod spód siedzenia i czekałam kiedy wkońcu odpali.
-Zapnij się.-Obrócił głowę w moją stronę.
-Ah..tak zapomniałam.-Pośpiesznie zapiełam pasy.
-Kiedyś takie coś może ci uratować życie a ty o tak ważnych rzeczach zapominasz.-Musisz oderwać myśli związane z pracą a codziennością.-Nie wiem skąd miał pojęcie o tym ale miał rację.Nie skupiałam się na tym na czym powinnam.
-Tak wiem.Za dużo stresu i nerwów w pracy wielokrotnie mam.-westchnął tylko na moje zdanie.Doskonale zdawał sobie pewnie sprawę o czym mówię.-A potem co będziesz robił,w sensie po odwiezieniu mnie?-Dołączysz do nich?
-Nie.Hoseok pewnie zostanie do rana z wiktorią,yoongi jin i rm razem z sandrą są w studiu.Szczerze nie mam pojęcia do kiedy tam będą.A jimin i v są już w naszym dormie.
-Może chociaż zostaniesz u mnie na kawie?Pogadamy ale sprawy zawodowe zostawimy na bok.Chociaż w domu odpocznijmy.
-W sumie...Przez kilka godzin wytrzymają bez jedzenia.Przez resztę drogi nie odzywałam się za bardzo.Trochę mi się oczy kleiły.Chwilę później zatrzymaliśmy się pod moim domem.
-Mieszkasz tu sama?-Wchodziliśmy do windy a ja już ledwo co kontaktowałam.
-Nie.Dzielę dom z dziewczynami.Ale nam to pasuje.Każda ma swój pokój więc nienarzekamy.
-Na które piętro jedziemy?-Na siódmym coś wspominałaś?
-Yhmm....-już wciskał numer ale zdążyłam go zatrzymać.-Poczekaj.-Nie możemy iść schodami?
-Siedem pięter chcesz iść do góry?podniósł brew do góry.
-No tak chodźmy.-entuzjastycznym krokiem że jednak idziemy już wychodziłam poza dzwi tej metalowej klatki.
-Wracaj.-Chwycił mnie za rękę sprowadzając z powrotem na miejsce.-Nie pójdziesz tyle pięter na nogach.W aucie mi prawie zasypiałaś a ty mi mówisz o schodach kiedy jest winda?Jesteś zmęczona ja również więc czemu sobie utrudniasz życie?
-Powiedzieć ci?-Chcesz prawdy?-Panicznie boję się wind.Mam klaustrofobię i lęk wysokości.-wykrzyczałam.Chyba teraz zdałam sobie sprawę co zrobiłam.Nic nie wiedział o tym a ja drę się na nim.-Jezu przepraszam nie chciałam.
-Nic się nie stało.Rozumiem że się boisz każdy czegoś się boi,coś go przeraża ale..-Zróbmy tak.-Dzisiaj wyjątkowo pojedziesz tą windą bo uwierz nie dojdziesz nawet na drugie piętro.-Weszłam za nim i trzymałam się rurki przykręconej do ściany.Przy każdym choćby "ruszeniu" zaciskałam mocniej oczy.Nawet nie wiem kiedy a zostałam odwrócona od ściany a zastąpiona klatką piersiową.Jego ręce znalazły się na moich plecach.Przytulił mnie.Normalnym było że nie miałam nic przeciwko temu.Tylko wciągałam zapach jego białego t-shirtu.
-Już jesteśmy zobacz.-Puścił mnie dając tym samym możliwość sprawdzenia piętra.Tak to tutaj.Otworzyłam powoli drzwi.Kook przepuścił mnie w drzwiach.Ściągneliśmy buty i kurtki.Spojrzałam jeszcze raz na szafkę z butami.Zdecydowanie było ich za dużo.Mam zeza czy jak?
-Em..jungkook czekaj.-Zatrzymałam go widząc jak ten kieruje się do salonu.Chwyciłam go szybko za ramię.-Nie jesteśmy tu sami.Sandra chyba wróciła z wiktorią.Byłam szczerze zła.Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.Mówiły że nie wrócą na noc a ich zmienność zdania co chwilę jest wkurwiające.Zaczęłam je wołać.Ani jednej nie było w kuchni i toalecie co jest po prostu dziwne gdzie w łazience spędzają pół dnia.
-Alicja przyjdź do salonu!-usłyszałam wołanie wiki.Nie myliłam się wróciły.Zaraz z jungkookiem posłusznie poszliśmy do salonu.Wyszłam tylko za próg pokoju stojąc jak wryta.Takiego widoku sie nie spodziewałam.Otworzyłam buzię ze zdziwienia.Kook tylko patrzył na to wszystko z założonymi rękami opierając się o ścianę.Przed nami w salonie siedzieli sobie jak gdyby nic bangtani.Wszyscy śmiali się w najlepsze.
-Mogę wiedzieć co wy tu robicie?
-Siedzimy i pijemy kawę nie widać?-Chłopacy chyba wyczuli że szykuje się kłótnia dlatego siedzieli cicho.Nie mieli zamiaru się wtrącać.Nie winie ich za to że tu są.Ale plan na spędzeniu wieczoru z jungkookiem po prostu mógł się jebać.Chciałam porozmawiać tylko z nim na pewne tematy.Teraz to niemożliwe.
-A nie mieliście zostać w studiu?
-Byliśmy.Ale zaprosiliśmy chłopaków na herbatę.-Co za zbieg okoliczności.
-Pytałam się was czy wracacie ze mną.Nie łaska zadzwonić że będziecie w domu?
-Zluzuj trochę a nie robisz gównoburze o nic tak naprawdę.-przytulona do leżącego już yoongiego sandra miała dość mojej gadki na ten temat.
- Ala ma rację pójdziemy już.I tak się zasiedzieliśmy.-Rm po kolei wyganiał członków z kanapy.Widziałam tylko wkurwienie sandry na mnie.Jak mogłam zepsuć im taki wieczór pewnie myślała.Mój się nie liczy za to.Wystarczyło zadzwonić.
-A tak wygodnie mi się siedziało.-suga już nie miał ochoty nigdzie się ruszać.Rozglądałam się teraz za kookiem który zniknął mi z pola widzenia.Nie na długo.Był na balkonie.
-Coś się stało?-Rozluźnij się.Spięty jesteś. Dotknęłam jego pleców.Próbowałam przekraczać granice jakie mogły dzielić relacje między koleżanką a kolegą.Nie wydawał się zdziwiony moich ruchem.
-Przepraszam miałam zaprosić cię tylko na kawę ale wyszło inaczej.
-Nie twoja wina.W sumie też moja wiedziałem że nie mogę dzisiaj nigdzie wyjść.Powinniem zostać w dormie.Dałem ci nadzieję na fajny wieczór.
JUNGKOOK POV:
Większość zdążyła się już pożegnać z dziewczynami oprócz jimina który właśnie w tej chwili przytula Alę już zbyt długo.Nie mogąc wytrzymać tego co widzę postanowiłem to przerwać.
-Puścisz ją w końcu?
-Już idę.-puścił ją z swoich objęć i podszedł do drzwi które już zamykałem.
Mieliśmy kawałek drogi do samochodu hoseoka dzięki czemu mogłem wyjaśnić sobie co nie co z jiminem.Oddaliłem się od reszty by nikt nie słyszał naszej rozmowy.
-Co ty sobie wyobrażasz?-Nie zapominasz się?-Widziałem jak się na nią patrzyłeś.
-O co ci chodzi.Nic złego nie zrobiłem.Przyznaj się.-Stanął przedemną. Jesteś zazdrosny i tyle.Podoba ci się a widząc ją w otoczeniu mnie kurwica cie bierze.Nic nie odpowiedziałem wiedziałem że ma rację.Chciałem odwrócić sytuację.
-Może mam powiedzieć jak podobała ci się sandra i co miałeś zamiar zrobić hm? Zatkało go dosłownie.Nie spodziewał się że poruszę to co powinniśmy zostawić i nie wracać do tego już dawno -Ciekawy jestem co na to powie suga który na razie o niczym nie wie.
-Spróbuj tylko a wkopie cię młody i nie będziesz miał nic do gadki z menadżerem...
Po dwóch miesiącach jestem.Stało się dużo przykrych dla mnie rzeczy przez to przestałam pisać.Przepraszam was tylko tyle jestem w stanie wam powiedzieć.Mam nadzieję że wszyscy dobrze spędzicie wakacje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top