dział 27
Ja już jestem w Korei.
JUNGKOOK:
Ale jak?Przecież miałaś być za trzy miesiące.
Tak wiem ale udało mi się szybciej przyjechać.A co źle że już jestem?
JUNGKOOK:
Nie o to chodzi,po prostu mnie zaskoczyłaś.Radzisz sobie tutaj?
Na razie bedę szukać pracy a potem pozwiedzam.Prawo nie pozwoli mi tu być dłużej niż trzy miesiące.
JUNGKOOK:
Wiem. Jak będziesz wychodzić to załóż maskę nie będą aż tak się patrzeć na ciebie.
Dobrze ale raczej nie będzie mi potrzebna pójdę tylko na małe miasto.
JUNGKOOK:
Są tam drogie restauracje i kawiarnie jeśli idziesz tam gdzie myślę.
Pójdę do Philkyungjae(istnieje taka restauracja w Seulu jakby co)
JUNGKOOK:
Byłem tam.Dobre jedzenie tam mają.
JIMIN POV:
Siedzieliśmy razem z yoongim na kanapie.Mieliśmy razem zamówić jedzenie.Żadnemu nie chciało się wychodzić specjalnie do sklepu.
-To co zamawiamy?
-Ja wiem tylko na co ma ochotę hoseok i jin.
-Dobra za to namjoon mi powiedział że razem z v idą do wytwórni.Więc tam coś zjedzą.
-Namjoon ma mu pomóc przy jego piosence.Nawet lepiej że idą bo ja za to wszytko płacę.
-A co z jungkookiem?
-Nie wiem nie wychodził z pokoju od jakiegoś czasu.Miałem go wołać kiedy sam jak na zawołanie schodził z schodów.
-Co chcesz zje...-niedokończyłem nawet.
-Wychodzę.
-Co?-Gdzie?
-Przejść się.-już był w korytarzu zakładając buty.
-Siedzialeś tyle czasu w pokoju i nagle wychodzisz nie wiadomo gdzie.Yoongi nie był zadowolony.
-Wrócę za niedługo.Potem pójdę do studia.V też chce bym pomógł mu z coverem.Wyszedł zamykając drzwi z dormu.
WIKI POV:
Wróciłam właśnie z urzędu.Musiałam pozałatwiać parę rzeczy.Przy okazji zrobiłam zakupy.Mimo że nie znam się za bardzo na tym jedzeniu to czytałam co jest na opakowaniu jaki smak to ma albo jak ostre jest.Pozatym nawet gdybym chciała to nie mogę kupić takich rzeczy ala nie może jeść ostrego.Raz była na nocce i dusiła się chyba z jakieś dwadzieścia minut pizzą która miała w sobie chili.(To jest prawdą xd)Byłam prawie pewna że będe sama a tu widzę jak wychodzi z łazienki.
-Gdzieś wychodzisz?-zważajac na jej ciuchy wyglądała zbyt elegancko jak na ubiór który się nosi w domu.
-Ta wychodzę na miasto,pozwiedzać. Obiad zjem w restauracji.
-Nie zgób się.Z twoim szczęściem jest różnie.Wyszła zostawiając mnie samą z czterema ścianami.Ale zamiast siedzieć tu i kisnąć pójdę do najbliższej wytwórni.
ALA POV:
Niesądziłam że będzie tak zimno.Wyciągnęłam maskę i ja założyłam tak jak chciał kook.Miałam na sobie letnią przewiewną kurtkę,wystarczyło że zawiał na chwilę wiatr a ja już cała się trzepałam.Włożyłam słuchawki do uszu i szłam powolnym krokiem w kierunku restauracji.Po kilkunastu minutach zauważyłam widniejący napis szukanego przeze mnie lokalu.Wchodząc do środka można było wyczuć nieznane mi dotąd zapachy.Podeszłam do wolnego stołu i złożyłam zamówienie.Patrzałam się przez okno na ludzi.Niby nic takiego ale tutaj w tym kraju każde miejsce i miasto dla mnie wygląda pięknie.Zamyślona usłyszałam głos kelnera.
-Podać coś jeszcze?
-Poproszę wodę.
-Zaraz pani przyniosę.-ukłonił się nisko i poszedł.Czekałam a w międzyczasie siedziałam na telefonie.Minęło jakieś dziesięć minut a ja dostałam swoje jedzenie wraz z wodą.Ta kuchnia chyba jest jedną z najlepszych.Delektujac się zerknęłam przez okno.Obraz jaki przed sobą zobaczyłam wmurował mnie w krzesło.To był jungkook.Siedziałam z otwartą buzią,chwila zaważyła na tym jak zaczęłam się krztusić.Ludzie siedzący obok zareagowali od razu.Już mieli dzwonić po karetkę.Zapewniłam ich że wszystko w porządku.Ale przypominając sobie co przed chwilą widziałam wybiegłam z restauracji szybciej niż pendolino zostawiając na stole niedojedzony obiad i pieniądze.Biegłam,tracąc już siły i kaszląc.Na bank będę chora a nie zdziwię się jak będę miała zapalenie płuc.Dzieki mojemu sprintowi dogoniam go.Wszedł do sklepu odzieżowego.Ja również do niego weszłam.Hah..wiedziałam.Same drogie znane marki i pełno gucciego.Stał i przyglądał się płaszczu z niebiesko czerwonymi zdobieniami po bokach.Muszę wykorzystać sytuację.Już wiem co zrobię.Wolnym krokiem szłam w jego kierunku.Kiedy byłam wystarczająco blisko.Przez "niby"przypadek uderzyłam jego ramię.Gdy tylko się obrócił zaczęłam go przepraszać.Ze jestem niezdara i takie tam kłamstewka.Powiedoala że nic się nie stało ale za to zapytał mnie o jedną rzecz.
-Mogłaby by pani ściągnąć kaptur maskę?Czyli nie rozpoznał mnie.
-Dlaczego mam to zrobić?
-Tylko spytałem.Zrobie dla ciebie co zechcesz a twoja prośba jest dla mnie rozkazem kookiś.Ściągnęłam maskę i podnosząc głowę również kaptur.Był zszokowany.
-Alicja?Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam kiwając twierdząco głową na co ten się uśmiechnął.
Spojrzałam sie na niego.
-W końcu się spotkaliśmy.
Ahhhh nie wiem co mam powiedzieć.Mówilam że w weekend będę miała czas a dupa bo go nie miałam.A pięć minut po północy dodany dopiero rozdział.Nie no coraz lepiej.Zamiast spać i być wyspanym do szkoły ja pisze i szukam z godzinę gif.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top