05; fada
Ashton radośnie leci do Luke'a dzień później, ale ku jego niepocieszeniu gdy tam przybywa, okno jest zamknięte. Staje na parapecie, marszczy brwi i opiera ręce na szybie, by zajrzeć do środka. Luke tam stoi i wygląda na dość zdenerwowanego, gdy rozmawia z znacznie starszym mężczyzną. Ashton przypuszcza, że to jego ojciec.
Ashton nie może usłyszeć jakich słów używają, ale wie, że nie są miłe, bo chwilę później starszy mężczyzna uderza Luke'a z otwartej dłoni prosto w twarz. Ashton piszczy, gdy ich skóra się spotyka. Ojciec Luke'a wkrótce odchodzi, zostawiając swojego syna samego, a Luke zasłania swoją twarz, by ukryć ból.
Ashton nerwowo uderza w okno, jego piąstki pulsują, ponieważ uderza nimi z całej swojej siły. Luke w końcu to słyszy i podchodzi do okna, siąkając nosem, gdy te się otwiera.
- Ashton - przerywa, brzmi na jeszcze bardziej zadowolonego z jego przybycia niż wczoraj.
- Luke - wzdycha Ashton, podlatując by spojrzeć w zaczerwienione oczy Luke'a. - Nie płacz. Jesteś zbyt piękny, by płakać. - Jego ręka spotyka nos Luke'a i pociera jego krzywiznę, po czym przyciska delikatny pocałunek do miejsca, w którym ich skóra się dotyka.
- Ash - wydusza z siebie Luke. - Jezu, Ashton, spójrz na mnie.
Ashton niechętnie wznosi się w powietrze, a Luke zgarnia malusią postać Ashtona w swoje dłonie.
- Wyprodukuję trochę wróżkowego pyłu - oświadcza Ashton. - Możemy nafaszerować nim twojego ojca. Przepraszam, jestem zbyt mały, by cokolwiek zrobić, ale-
Luke przerywa mu i wybucha śmiechem, ten cudowny dźwięk brzmi trochę nosowo, przez wcześniejsze łkanie. - Ch-cholernie cię kocham, Ashton. Tak bardzo.
Szczęka Ashton opada, a uśmiech rozciąga usta. - J-ja też ciebie kocham, ale... Ale kochasz mnie? Mnie? Luke, jestem wróżką, ja-
- Zamierzam cię pocałować. Nie jestem pewien tego, jak mam to zrobić, ale przygotuj się na to, że coś pójdzie nie tak.
Ashton unosi brodę i zamyka swoje oczy, jego ostatnie westchnięcie jest tuż przy pomarszczonych wargach Luke'a.
Usta Luke'a zakrywają niemal całą twarz Ashtona i gdy blondyn się odsuwa, mówi:
- Nie jesteś zbyt mały na to, by cokolwiek zrobić. Kocham cię Ashton, bardzo mocno.*
koniec.
*I love you fairy much. - Znowu gra słów, tak jak tłumaczyłam, fairy to wróżka, ale fonetycznie brzmi to jak very, czyli bardzo. Mam nadzieję, że rozumiecie.
no i koniec :-( ja również mam żal do autorki za to, że było to takie krótkie, ale cholera, to było tak dobrze napisane, że nie potrafię się na nią gniewać D-: mam nadzieję, że nakarmiło to waszą wyobraźnie tak bardzo jak i moją
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top