41. "I twoim ciepłem ogrzeję cały mój świat..."
Baekhyun odetchnął z ulgą widząc na termometrze, że gorączka, którą od kilku godzin próbował zbić Chanyeolowi, w końcu ustała. Przeraził się nie na żarty, kiedy Park tak po prostu upadł wcześniej w jego ramiona i gdyby nie Sehun, który zjawił się na jego wezwanie w upływie kilku minut, zapewne zacząłby poważnie panikować.
Przez całą drogę do domu, którą nieprzytomny mężczyzna spędził na plecach Oha, doktorek wraz z Baekhyunem prowadzili żwawą dyskusję dotyczącą dzisiejszego dnia. W momencie, w którym Sehun w końcu zorientował się, że chłopak, na którego dwukrotnie dzisiaj natrafił, był właśnie tym sławnym i jedynym w swoim rodzaju Park Chanyeolem, pobladł zupełnie tak, jak wcześniej prezes, czym wywołał u Baekhyuna jeszcze większą nerwowość.
Jedyną osobą, która nie rozumiała zupełnie całej sytuacji, był Changmin, posłusznie idący za rękę z Baekhyunem, do tego trzymając w ramionach wykończonego z powodu wcześniejszych wydarzeń Arnolda. Dla chłopczyka cała sytuacja wydawała się być raczej zabawna, szczególnie kiedy zajęty był opowiadaniem tacie o wydarzeniach z dzisiejszego dnia, których głównym bohaterem był właśnie niczego nieświadomy Chanyeol.
Baekhyunowi naprawdę trudno było uwierzyć w przypadkowość sytuacji opisanych w opowieściach Minniego i Sehuna. To było wręcz nieprawdopodobne, by w jednym dniu doszło do tak wielu zdarzeń, których szatynowi udawało się unikać przez poprzednie lata. Tak jakby nagle wszystko i wszyscy zwrócili się przeciwko niemu, chcąc w ten sposób ukarać go za jego czyny.
Jednak teraz, będąc zajętym przykładaniem zimnego okładu do czoła Chanyeola, Baekhyun nie był w stanie przejmować się innymi sprawami.
Changmin wraz z Arnoldem odpoczywali w sypialni Baekhyuna, a Sehun z racji tego, że Park zajął tymczasowo jego łóżko w pokoju gościnnym, znalazł miejsce dla siebie gdzieś na parterze. Baekhyun do momentu, w którym temperatura Chanyeola zaczęła w końcu spadać, był naprawdę zmartwiony stanem ukochanego.
Brunet oddychał ciężko i nie budził się nawet na minutę, a Baek czuwając przy nim już którąś godzinę z rzędu zdołał nieco uspokoić swoje nerwy i powstrzymać się od telefonu na pogotowie. Zrozumiał, że Chanyeol miał za sobą prawdopodobnie nieprzespaną noc i teraz musiał jedynie zregenerować swoje siły, by poczuć się lepiej.
I mimo tego, że Byun naprawdę chciał zostać przy Parku na resztę wieczoru, musiał w końcu ruszyć się z miejsca choćby po to, by zmienić ciepły już okład. Przed opuszczeniem pomieszczenia cmoknął jeszcze chłopaka w czoło, następnie w ciszy zamykając za sobą drzwi od sypialni.
— Obudził się? – zaraz po zejściu Baekhyuna na dół, Sehun podniósł na niego swój wzrok znad gazety, którą akurat czytał, jednak zaprzeczający ruch głową, jaki uzyskał od szatyna w ramach odpowiedzi spowodował, że Oh wypuścił z siebie ciężkie westchnienie. — Naprawdę przepraszam Baek. Nie miałem zielonego pojęcia, że ten facet to Chanyeol, inaczej ostrzegłbym cię w jakiś sposób.
— Nie przepraszaj mnie Sehun, nie masz za co. Widocznie tak musiało być. – Baekhyun posłał w stronę swojego przyjaciela lekki uśmiech, równocześnie przecierając załzawione oczy rękawem swojego swetra. To nie tak, że Baekhyun był beksą (a może dokładnie tak było?). Po prostu cały stres z dzisiejszego dnia zszedł z niego, a mroczki przed oczami i nieprzyjemne bulgotanie od rana w brzuchu wcale nie ułatwiały mu zachowania spokoju. Pozornego, ale jednak.
Mężczyzna chciał niezauważalnie przejść do kuchni, w której mógł zaradzić coś na swój podskakujący żołądek i czerwone od łez oczy, jednak w połowie drogi przystanął zauważając rzecz, która zdecydowanie nie współgrała z salonowymi ozdobami.
— Chwila, po co ta walizka? – pytający wzrok Byuna wędrował na przemian z walizki na Sehuna, który odłożył gazetę na bok, a następnie wstał podchodząc do bagażu. Dopiero teraz Baekhyun zauważył jeszcze drugą, mniejszą torbę, którą doktorek przerzucił sobie przez ramię, nadal nie udzielając odpowiedzi na pytanie zadane wcześniej przez szatyna.
— Próbowałem ci wcześniej powiedzieć Baekkie, ale czas nie był odpowiedni. Wyjeżdżam.
— Co? Sehun, ale dlaczego?! O co...
— Poczekaj, daj mi dokończyć. - mężczyzna, nie dając przerwać swoich słów panikującemu już niepotrzebnie Byunowi, kontynuował. — Nasza rozmowa sprzed kilku dni dała mi wiele do myślenia, a świadomość, że...
Sehun w jednej chwili przyciągnął mniejszego mężczyznę do swojego torsu widząc, jak ten zaczyna się niekontrolowanie trząść. Dopiero w bezpiecznych ramionach przyjaciela Baekhyun pozwolił sobie na wyregulowanie tempa, jakie wybijało jego serce i kilka głębszych oddechów.
— Po prostu muszę do niego jechać, rozumiesz? Czuję, że jeśli tego nie zrobię, to go stracę, a ja... chyba naprawdę bardzo mi na nim zależy. – twarz doktorka przyozdobił uśmiech, któremu Baekhyun przyglądał się z niemałą fascynacją. — A co do ciebie Baek, to naprawdę uważam, że sobie poradzisz. Zostawiam was z Minniem w dobrych rękach i myślę, że moja rola na tej płaszczyźnie dobiegła już końca, nie sądzisz? W końcu dwa samce alfa pod jednym dachem nie wróżą niczego dobrego. – Sehun zaśmiał się, równocześnie odsuwając od siebie Baekhyuna i chwycił za rączkę od walizki. Szatyn przyglądał się jego poczynaniom w skupieniu, próbując uroczym uśmiechem zamaskować nieprzyjemny uścisk, jaki odczuł nagle w sercu.
Baekhyun jak gdyby dopiero teraz zdał sobie sprawę z czasu, jaki upłynął odkąd po raz pierwszy spotkał Sehuna. Z lat, które razem przeżyli, z pocałunków, które razem wymienili i przede wszystkim z uczuć, które zawsze były między nimi. Bo mimo tego, że Baekhyun nigdy nie pokochał Sehuna w taki sposób, w jaki kochał go młodszy, Byun niezaprzeczalnie darzył Oh wyjątkowym uczuciem. A teraz ten mały Sehunnie, który dorastał na jego oczach, stał się mężczyzną. I Baekhyun nie przyznałby się przed czarnowłosym, ale naprawdę poczuł się tą chwilą wzruszony.
— Dam ci znać, jak dolecę do Pekinu, okej? I przeproś ode mnie Minniego, no i Chanyeola w sumie też za wcześniej. Nasze pierwsze spotkanie nie było chyba zbyt... odpowiednie? Przynajmniej takie mógł odnieść wrażenie. – Sehun podrapał się po głowie, jak gdyby się nad czymś poważnie zastanawiał, jednak ostatecznie machnął ręką odpędzając swoje myśli. Nachylił się jeszcze ostatni raz w stronę Baekhyuna, składając na jego czole ostatni pocałunek.
— W takim razie do zobaczenia, Baek. Życz mi szczęścia.
Po odejściu Sehuna, Baekhyun przez długi czas stał przed drzwiami windy przypatrując się miejscu, w którym niedawno jeszcze znajdował się Oh. I mimo tego, że jego serce nieco boleśnie uciskało go w pierś, Baekhyun uśmiechał się do siebie szeroko, zdając sobie sprawę, że z całego zamieszania jakie zawczasu wywołał wokół siebie, wynikło jednak coś dobrego.
👜👜👜
Chanyeol otworzył powoli swoje oczy, jednak przeszywający ból głowy zmusił go do ich ponownego zamknięcia. Odczekał kilka sekund, a gdy nieprzyjemny ucisk zelżał ponowił próbę, tym razem od razu rozglądając się dookoła siebie w zdziwieniu. Wokół niego panowała ciemność, a jedyne światło, które wpadało do pomieszczenia, dochodziło od księżyca widocznego z okna po drugiej stronie pokoju. Park unosząc się do siedzącej pozycji wydał z siebie jęknięcie, ponieważ jego głowa naprawdę rozsadzała go od środka. Nie miał pojęcia, gdzie się znajdował, bo wystrój wnętrza w niczym nie przypominał tego z jego sypialni, a do tego trudno było mu określić aktualną godzinę, chociaż na zewnątrz panował już całkowity mrok. Czyżby przespał całe popołudnie? Chanyeol był naprawdę zdezorientowany.
Podczas gdy ból głowy ustępował, minuta po minucie powracały do Parka także wszystkie wspomnienia z dzisiejszego dnia i mężczyzna nie był pewny, czy nie wolał już dłużej pomęczyć się z nieprzyjemnym, aczkolwiek chwilowym uciskiem w skroniach, niż z tym, który rozdzierał teraz jego serce.
Powiedzieć, że Chanyeol czuł się zraniony, to mało. Został oszukany przez osobę, której najbardziej ufał i to nie odnosiło się tylko do teraźniejszych wydarzeń, ale głównie tych z przeszłości. Baekhyun zataił przed nim informację, która zmieniłaby całe ich życie do góry nogami i właśnie dlatego... właśnie dlatego nie potrafił się teraz na niego gniewać.
Teraz, gdy na spokojnie mógł powrócić do pewnych spraw i dokładnie je przemyśleć zaczynając już od momentu ich wspólnego życia sześć lat temu, Chanyeol doszedł do wniosku, że wina za całą sytuację jaka miała miejsce, spoczywa tak naprawdę po obu stronach. Nie potrafił i nie mógł mieć pretensji do Baekhyuna za jego ucieczkę, do której on sam w głównej mierze się przyczynił.
Trudno było się do tego przyznać przed samym sobą, jednak Chanyeol naprawdę nie był w tamtym momencie gotowy na dziecko – był w końcu tylko gówniarzem, dla którego całym życiem i jedynym zmartwieniem były studia, pierwsza miłość i piątkowe wypady na piwo z kumplami. Jednak gdyby tylko wiedział, gdyby Baekhyun zdecydował się otworzyć przed nim wtedy swoje serce, ich wspólna historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Bo cholera, to w końcu było jego dziecko i mimo swojej niedojrzałości, kochałby je najbardziej na świecie, poświęcając całą swoją uwagę właśnie jemu! Pewnie zrezygnowałby z udzielania korepetycji i zarywał nocki w pracy, próbując pogodzić to ze studiami oraz obowiązkami, jakie czekałyby na niego w domu. Zapewne pierwszy rok byłby prawdziwą katorgą i testem wytrzymałości dla nich obu, ale cholera, Chanyeol naprawdę byłby w stanie oddać wszystko, byleby tylko mieć przy sobie swoją ukochaną, małą rodzinę. Dlaczego Baekhyun pozbawił go tej możliwości?
Chciałby obserwować i śledzić każdy dzień z życia tej małej istotki – jej pierwszy śmiech, pierwsze słowo, pierwsze kroki, pierwszą jazdę na rowerze, czy pierwszy dzień w szkole podstawowej i razem z nim przeżywać te wszystkie chwile. Chciałby być zawsze przy nim, osłaniać go przed niebezpieczeństwem i być dla niego kimś, kto byłby jego autorytetem i bohaterem wszystkich jego komiksów i bajek o superbohaterach. Czy Baekhyun nie widział Chanyeola w tej roli i dlatego zdecydował, że lepszym wyjściem będzie zwykła ucieczka?
Początkową złość Parka zaczął powoli przysłaniać zdrowy rozsądek i przejrzyste spojrzenie na sytuację. Wściekłość spowodowana totalną dezorientacją i dogłębnym zranieniem ustąpiła miejsca logice i zezwoliła tym sposobem na jego dalsze przemyślenia. W końcu połowa winy leżała po jego stronie i Chanyeol doskonale zdawał sobie z tego sprawę od samego początku.
Baekhyun dawał mu tak wiele znaków przed swoim wyjazdem, na które Park nie zwracał większej uwagi lub po prostu starał się być na nie obojętny.
Widział przecież, jak Baekhyuna dręczą mdłości, częstsze bóle głowy, czy jak jego apetyt z dnia na dzień wzrasta. Nie komentował jednak ilości jedzenia jaką pochłaniał jego ukochany, wiedząc, że gdyby ośmielił się cokolwiek powiedzieć na temat rosnącej wagi Byuna, skończyłby odprawiony z kwitkiem. Jednak i tak nic nie mogło równać się z wieczorem tuż przed ucieczką Baeka, który potem ukazywał się w umyśle Chanyeola jako jedno z najbardziej wyraźnych wspomnień z tamtego okresu. To właśnie wtedy Baekhyun zdecydował się przed nim otworzyć i naprowadzić go na odpowiednią ścieżkę, jednak on, będąc zbyt niedomyślnym, spieprzył sprawę po całości.
Dlatego właśnie patrząc z perspektywy czasu na te wydarzenia, Chanyeol nie mógł mieć pretensji do Baekhyuna o to, że on sam zawalił swoją rolę w ich związku. Oddając się w całości nauce, pracy i studenckiemu życiu zupełnie zapomniał o opiece nad Baekhyunem, myśląc, że chłopak nie ma nic przeciwko temu, by Park więcej czasu spędzał poza domem, do tego jedynie od święta poświęcając mu swoją uwagę. Zatracił się w celu, do którego dążył, zupełnie nie zauważając tego, że swoim postępowaniem odtrącał swoją miłość i spychał ją na dalszy plan.
Baekhyun uciekł od niego, ponieważ sam Chanyeol nie zrobił nic, by w jakiś sposób zatrzymać go przy sobie. I pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, Park musiał pozostać fair w stosunku do kochanka.
Uwagę Chanyeola oraz jego rozmyślania przerwał nagły, dość niepewny stukot w drzwi od zewnętrznej strony pomieszczenia i choć Park już od jakiegoś czasu zdawał sobie sprawę z tego, że znajduje się w apartamencie należącym do Baeka, ten niespodziewany dźwięk i tak przyprawił go o ciarki na plecach. Mężczyzna wpatrywał się w uchylające się powoli drzwi, próbując wyostrzyć swój wzrok na tyle, by w ciemnościach dostrzec chociaż kształt osoby, która właśnie weszła do środka.
Nie spodziewał się jednak, że pierwszym, co ujrzy będzie zielona głowa maskotki wystająca nad ramą łóżka, a dopiero za nią pojawi się czarna czupryna gęstych loków i dwa błyszczące oczka patrzące na mężczyznę z zainteresowaniem. Park w jednej chwili zamarł, przełykając głośno ślinę.
— Obudziłem cię?
Dziecięcy głosik przeciął niczym ostrze zalegającą w domu ciszę, a mały chłopczyk, którego miał okazję już wcześniej spotkać w parku, przyglądał mu się teraz w skupieniu, stojąc jedynie kilka metrów od niego. Mimo tej odległości, Chanyeol nie mógł oprzeć się wrażeniu, że tak jak poprzednio, wzrok malca przeszywa go na wylot.
— Nie, obudziłem się jakiś czas temu.
— To świetnie! – chłopczyk wręcz podskoczył uradowany w miejscu, a następnie, zanim Chanyeol zdążył się chociaż zająknąć, wspiął się na wysokie łóżko zasiadając na nogach mężczyzny. Park czuł, jak z każdą chwilą zaczyna mu coraz bardziej brakować powietrza, jednak bynajmniej nie dlatego, że malec siadając na nim, przygniótł mu połowę wnętrzności.
— Tatuś się o ciebie bardzo martwił, wiesz? Cały wieczór chodził wymieniać ci szmatkę na czółko i dopiero teraz zasnął, nie przebierając się nawet w piżamkę! – chłopiec zaśmiał się uroczo, marszcząc zabawnie nosek. Cały czas również nie odrywał przenikliwych, błyszczących oczu od twarzy mężczyzny, przez co Chanyeol już nie wiedział, czy jego serce zabiło tak mocno na wspomnienie Baekhyuna, który czuwał nad nim przez kilka godzin, czy już w momencie wejścia chłopca do pokoju zaczęło wyrywać się ono z jego piersi.
— Huji hyung wyjechał, a ja się obudziłem i mi się nudziło, dlatego przyszedłem cię odwiedzić. Cieszysz się? – dziecko uśmiechnęło się szeroko i Park naprawdę musiałby być z lodu, by nie zarazić się tym poruszającym serce gestem. Mimo tego, że jego gardło było nieprzyjemnie ściśnięte, a w jego oczach z każdą chwilą gromadziło się więcej łez, Chanyeol uniósł kąciki swoich ust w górę, przyozdabiając twarz podobnym uśmiechem.
— Bardzo się cieszę.
— W takim razie mogę zostać tutaj z tobą? Nie chcę wracać do tatusia, bo on zajmuje całe łóżko i nie mogę przez to spać z Panem Kumem. – Chłopczyk wygiął usta w podkówkę, a w jego oczkach Chanyeol dojrzał nagły smutek. Z tą ekspresją na twarzy, malec wyglądał niczym Baekhyun.
— Panem Kumem?
— Ah, to moja żabka! Panie Kum, przywitaj się proszę z...
—.... Chanyeolem.
—.... moim tatą.
Chanyeol w jednej chwili poczuł, jakby świat wokół niego się zatrzymał. Jego serce po prostu stanęło, unieruchamiając równocześnie całe jego ciało.
— Bo jesteś moim tatą, prawda?
Park nie był w stanie opisać uczucia, które wypełniło jego klatkę piersiową po usłyszeniu słów chłopca. Wszystkie emocje eksplodowały w nim naraz, przez co Chanyeol musiał złapać się za serce, by powstrzymać wyrwanie się go z piersi. Changmin kontynuował.
— Słyszałem, jak tatuś Baekhyun mówił o tobie z wujkiem Hujim. Właściwie wszyscy w domku często o tobie rozmawiali, myśląc, że tego nie słyszę... – chłopiec przerwał, bawiąc się krańcem swojej piżamki. Chanyeol słuchał go w skupieniu. — Czy tatuś będąc tutaj często płakał?
Mężczyzna został wyrwany z kontekstu, słysząc pytanie, które zadał mu malec. Po krótkim zastanowieniu, był w stanie udzielić chłopczykowi najlepszej odpowiedzi.
— Wydaje mi się, że każdy z nas czasami musi trochę popłakać, żeby wyrzucić z siebie niechciane emocje, wiesz? Łzy zwyczajnie pomagają nam sobie z nimi radzić, chociaż zdarza się, że płaczemy także ze szczęścia, a wtedy ten płacz jest o wiele cenniejszy niż słowa, które wypowiadamy. I myślę, że jeśli twój tatuś płakał będąc tutaj, to tylko z tęsknoty za tobą, albo właśnie dlatego, że był szczęśliwy.
— W takim razie na pewno jesteś moim tatą! – malec uśmiechnął się, równocześnie wplątując rączki we włosy Chanyeola, który zbyt zaskoczony tym gestem zupełnie zamilkł ciekawy dalszych słów chłopca. — Sprawiłeś, że tatuś jest szczęśliwy i cały czas się uśmiecha, a do tego nie płacze tak dużo, jak wcześniej! Dziękuję tato, że naprawiłeś tatusia Baekhyuna. – chłopczyk nachylił się w kierunku mężczyzny, obejmując swoimi małymi rączkami jego szyję. Nim Chanyeol zdążył się zorientować, Changmin przytulał się mocno do jego torsu, a w następnej chwili ramiona Parka obejmowały ciasno jego kruche ciałko.
Scena, która miała miejsce była dla Chanyeola tak bardzo nierealna, że mężczyzna miał wrażenie, jakby była ona jedynie wytworem jego wyobraźni. Właśnie trzymał w ramionach swojego synka, o którego istnieniu jeszcze rano nie miał pojęcia, a tymczasem już teraz czuł, że całe jego serce oddane było tej małej, niewinnej istotce.
— Tato? A ty też jesteś popsuty? – Pięciolatek odsunął się na większą odległość, patrząc uważnie na twarz mężczyzny. Chanyeol jednak nie załapał sensu jego słów, przez co malec wystawił swoją rączkę do góry i przejechał nią po mokrym policzku Parka. — Płaczesz.
— Ah... – Chanyeol zaśmiał się, od razu przecierając dłonią swoją twarz by pozbyć się łez, które niekontrolowanie zaczęły wypływać z jego oczu. — To dlatego, że jestem naprawdę szczęśliwy, skarbie.
— Dlaczego? Czy w takim razie ja też powinienem teraz płakać?
— A jesteś bardzo szczęśliwy?
— Najszczęśliwszy! – Changmin wyrzucił ręce w górę z ekscytacji, prawie uderzając przy tym Parka w nos. Mężczyzna jednak tylko zaśmiał się, przytulając chłopca jeszcze raz do swojej piersi.
— Ja też jestem teraz najszczęśliwszy.
💕💕💕
Baekhyun przebudził się z niespokojnego snu, od razu patrząc na zegarek. Dochodziła trzecia w nocy, przez co mężczyzna jęknął niezadowolony, przecierając dłońmi twarz. Czuł, jak jego ubrania, których nie zdołał wcześniej zdjąć, lepią się do jego skóry, jednak na myśl o wstaniu z łóżka ogarniało go jeszcze większe zmęczenie. Do północy doglądał Chanyeola, a po tak emocjonującym dniu jaki miał za sobą, mężczyzna po prostu padł na łóżko obok swojego śpiącego synka i zasnął od razu, gdy jego głowa spotkała się z miękkim materacem. Teraz, mimo tego że naprawdę potrzebował prysznica, Baekhyun nie miał nawet siły poruszyć małym palcem. Toaletę będzie musiał nadrobić rano.
Szatyn obrócił się na bok tak, by móc przytulić do siebie swojego ukochanego skarba, ale w momencie, w którym Byun wyczuł jedynie pustą przestrzeń obok momentalnie otworzył oczy i stanął na równe nogi. Miejsce Changmina było puste.
Wzdychając głęboko, Baekhyun chwiejnym krokiem powlókł się w stronę łazienki, w której spodziewał się znaleźć swoją zgubę. Przypuszczał, że Changminowi zwyczajnie zachciało się siusiu, przez co nie budząc Baekhyuna, udał się do toalety. Mężczyzna jednak musiał upewnić się, że z jego synkiem było wszystko w porządku, dlatego kiedy dotarł do wyznaczonego pomieszczenia, jego serce zabiło szybciej widząc panującą w nim ciemność.
Gdzie się ukryłeś, Minnie?
Mężczyzna zszedł na dół spekulując, że kolejnym pomieszczeniem, do którego Changmin mógł odbyć swoją nocną podróż była kuchnia, jednak również i w niej nie znalazł swojego synka. Nie było go również w salonie, garderobie, gabinecie i kilku innych pomieszczeniach, przez co w sercu Baekhyuna zrodziła się prawdziwa panika. Changmin nie mógł wyjść z apartamentu, ponieważ wtedy Baekhyun na pewno dostałby zawiadomienie od strażnika stacjonującego w lobby. Gdzie do cholery był w takim razie jego syn? Przecież niemożliwym było żeby Changmin...
Szatyn stanął przed drzwiami do jedynego pomieszczenia, którego do tej pory jeszcze nie sprawdzał. Jego serce biło szybko, zbyt szybko w momencie, w którym mężczyzna złapał za klamkę i pociągnął ją w dół tak, że drzwi pod jego naciskiem ustąpiły. Baekhyun nie zdążył jednak wejść do pokoju, ponieważ widok, który ujrzał przed sobą już na progu zupełnie sparaliżował jego ciało. Chłopak poczuł, jak łzy napływają do jego oczu, a żeby stłumić jęk rozczulenia, który wyrwał się z jego ust, Byun zasłonił je dłonią.
Śpiący Changmin wtulony w pochrapującego cicho Chana, który jednym ramieniem obejmował malca, a drugim zieloną, pluszową żabkę był tym, czego Baekhyun zupełnie nie spodziewał się ujrzeć. Nie sądził także, że widok ten wzbudzi w nim tak wielkie emocje, jednak patrząc na uśmiechającego się słodko synka, ufnie leżącego w ramionach swojego drugiego ojca, nie mógł powstrzymać swojego wzruszenia. Zbyt często śnił mu się ten widok, by teraz pozostać nieczułym na rzeczywistość.
Baekhyun na palcach, nie chcąc zbudzić drzemiących, podszedł do drugiej strony łóżka, kładąc się na wolnej połowie. Nachylił się nad synkiem, składając drobny pocałunek na jego czółku, jednak nie spodziewał się, że po uniesieniu wzroku natrafi na uważne spojrzenie Chanyeola, który przyglądał mu się z powagą. Baekhyun złapał się za serce, które ze strachu prawie wyskoczyło z jego piersi, a następnie, nie przerywając kontaktu wzrokowego z ukochanym, położył się na boku.
Mężczyźni przez długi czas nie odzywali się do siebie, wpatrując się jedynie nawzajem w swoje tęczówki. Żaden z nich nie uważał, by słowa w tej sytuacji były potrzebne, nie chcieli także obudzić chłopca. Byun miał wrażenie, jakby to oczy Chanyeola przemawiały za chłopaka, chcąc przekazać mu w ten sposób wszystkie emocje, których dzisiaj doświadczył i podzielić się z nim wszystkimi odczuciami. Ta chwila była dla nich naprawdę intymna i mimo że mogła nie wyglądać tak z boku, brak słów w tym momencie był o wiele cenniejszy, niż ich nadmiar.
Gdy pojedyncza łza spłynęła po policzku Baekhyuna, Park uniósł swoją dłoń, by zetrzeć mokrą plamę z twarzy ukochanego, po czym uśmiechnął się w jego stronę. Byun czuł, jak jego serce przepełnia euforia.
— Przepraszam. – szepnął, wtulając swój policzek w dłoń leżącego obok mężczyzny. Nie wiedział jednak, że wcale nie musiał wypowiadać przeprosin na głos. Chanyeol już dawno mu przebaczył. — Kocham cię, Yeollie. Ty i Minnie jesteście całym moim światem.
Park, tak jak wcześniej Baekhyun, przybliżył się do ukochanego, biorąc go w swoje ramiona i całując w czoło. Changmin poruszył się w tym czasie pomiędzy nimi, mamrocząc coś pod nosem o tańczących żabkach, przez co obaj zaśmiali się cicho.
— Ja też was kocham, Baek. Pamiętaj o tym zawsze.
💖💖💖
TBC
Jejku.. Ola płakała, jak pisała, serio :') tyle emocji iwgl..to za dużo dla mojego biednego serca 😂 dla waszych pewnie też 🤔😋 Mam nadzieję, że podobały wam się okoliczności poznania Changmina z Chanyeolem, w końcu była to scena, na którą wszyscy czekali z utęsknieniem 😚 Do tego nie wiem jak wy, ale ja naprawdę uwielbiam relację Sehuna z Baekiem i serce mi się krajało kiedy musialam ich rozdzielić, bu 💔😔 Nie muszę chyba wspominać, że w takim razie następny rozdział poświęcony będzie hunhanom 👌Do tego wiem, jak długo czekaliście na ten rozdział, ale ponad 3,5k słów chyba są dobrą rekompensatą za moją nieobecność, prawda? 🤗 Kocham was i dziękuję za całe wsparcie, jakie dostarczacie ynk na co dzień 💗
Ps: fragment o łzach nieumyślnie wpasował się w comeback bts 😅 do tego myślę, że rozdział byłby gotowy już na wczoraj, gdyby nie to, że totalnie mnie zmiotło już o godzinie 11:06, czyli tuż po oglądnięciu mv do 'Fake Love'💘 Czy ktoś tutaj czuł się i nadal czuje podobnie?😂 Chętnie posłucham waszych opinii na temat comebacku, który moim zdaniem jest totalnie zajebisty, czyli taki, jaki od początku zakładałam. 😍❣️
Do następnego 👋 A no i nie muszę mówić, że od tego rozdziału zbliżamy się coraz większymi krokami do końca tego ff, cnie? 🤔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top