19. Za późno na odwrót

Chanyeol westchnął głęboko, rzucając niedbale swoje okulary na biurko, tuż obok leżących na nim papierów.

Od dobrych kilkudziesięciu minut starał się skupić na pracy, którą miał do wykonania, jednak przez panujący mętlik w głowie przeglądał ten sam dokument już po raz dziesiąty, za cholerę nie mogąc zrozumieć jego treści.

Z tego powodu mężczyzna postanowił w końcu poddać się i oprzeć wygodniej o oparcie skórzanego fotela, znajdującego się w jego domowym gabinecie. Tak naprawdę mógł już dawno zakończyć swoją pracę i spożytkować wolny czas w zupełnie inny sposób, ale przez to, że w firmie co innego zaprzątało jego myśli, mężczyzna zalegał z kilkoma ważnymi sprawami, które nie powinny być zepchnięte na drugi plan.

Jednakże nie mógł nic poradzić na to, że wszystko, o czym był w stanie myśleć, wiązało się z Byun Baekhyunem i rozmową, jaką dzisiaj przeprowadzili.

Chanyeol miał świadomość tego, że w magazynie odrobinę przesadził. Widział to w oczach Baekhyuna, które patrzyły na niego ze smutkiem, ale też z kryjącym się w nich strachem, widocznym pierwszy raz dla Parka. Mężczyzna nigdy wcześniej nie był w sytuacji, w której byłby głównym powodem strachu Byuna i to wstrząsnęło nim do tego stopnia, że do tej pory nie mógł pozbyć się widoku przerażonych, piwnych tęczówek sprzed swoich oczu.

Jednak w tamtym momencie nie potrafił powstrzymać swojego języka przed wypowiedzeniem słów, z których teraz niekoniecznie był dumny. Myślał, że jeśli wyrzuci z siebie połowę swojej frustracji, jego zły humor przejdzie, a on sam przestanie tak bardzo przejmować się powtórnym spotkaniem swojego ex chłopaka.

Tak się jednak nie stało, a Park zamiast lepiej, czuł się coraz gorzej, nie potrafiąc pojąć tego, co się z nim działo.

Był przekonany, że ponowne spotkanie z Baekhyunem nie wywrze na nim tak ogromnego wrażenia, jak to poprzednie, dlatego też zdecydował się przedstawić mu całą sprawę związaną z jego powrotem jasno, nie przewidując tego, że jego umysł, jak i ciało niekoniecznie będą z nim współpracowały w sytuacji, w której zamknie się z byłym kochankiem w jednym, dość ciasnym pomieszczeniu.

Chanyeol na samo wspomnienie chwili sprzed kilku godzin przetarł swoje skronie rękoma, czując, jak  mózg eksploduje mu zaraz od nadmiaru myśli.

Samo wspomnienie o Baekhyunie wywoływało w nim ogromną złość i sprawiało, że jego serce z nadmiaru gniewu zaczynało bić w szybszym tempie, a co dopiero przebywanie z nim twarzą w twarz pośród czterech ścian. Jego wybuch w tamtym momencie był po prostu nieunikniony, ale słowa, których użył niekoniecznie trafione.

Teraz jednak było już za późno, żeby je cofnąć, dlatego Chanyeol nie mógł pojąć, z jakiego powodu przejmuje się tak bardzo tym faktem. Chyba zwyczajnie irytowało go to, że nie otrzymał zamierzonego efektu, a jedynie ogromny ból głowy, który nie dawał mu spokoju.

W pewnej chwili Chanyeol nie wytrzymał i podniósł się do pozycji stojącej, po kilku sekundach wychodząc w szybkim tempie z gabinetu. Potrzebował wyrwać się z tego miejsca, z domu, w którym i tak nie był w stanie skupić się na pracy i odpoczynku. Chciał się rozerwać i znaleźć się gdzieś, gdzie nie będzie mógł myśleć o firmie, niepodpisanych dokumentach i przede wszystkim różowowłosym Byun Baekhyunie.

W tym celu chwycił za swoją skórzaną kurtkę i upewniając się, że w jej kieszeni znajdują się kluczyki do pojazdu, którego dzisiaj zapragnął użyć, wyszedł ze swojego apartamentu, wcześniej jeszcze żegnając się z Leslie, która spojrzała na swojego pana zmartwiona, jakby chciała mu przekazać w ten sposób, że nie jest do końca przekonana o skuteczności jego działań.

— Nie bój się, kochana, nic mi nie będzie. Sytuacja jest pod kontrolą.

Z tą jakże optymistyczną myślą zamknął za sobą drzwi od windy i pewnym ruchem nacisnął przycisk z napisem parter, nie przewidując zupełnie tego, że coś jeszcze dzisiejszego dnia może pójść nie po jego myśli.

🏍 🏍 🏍

Porywisty wiatr uderzał o jego twarz, chronioną jednak przez solidny kask, który miał na głowie. Park obrał raczej dość szybką prędkość swojej przejażdżki, ale oczywiście w pełni panował nad swoim pojazdem i nie miał zamiaru tracić nad nim kontroli.

Motor zawarczał przyjemnie, kiedy Chanyeol przyspieszył jego bieg. Dawno już nie miał okazji zasiąść za kierownicą tego cacka, które niegdyś tak uwielbiał.

Jako prezesowi dużej firmy nie wypadało mu jeździć takimi pojazdami do pracy, a ponieważ mężczyzna raczej nie ruszał się zbyt często poza nią, motocykl poszedł w odstawkę w sam kąt garażu. Mężczyzna żałował, że jedna z jego ukochanych zabawek nie może służyć mu na co dzień, dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, starał się wykorzystywać możliwości motocyklu najlepiej, jak tylko mógł.

Po kilkunastu minutach jazdy Chanyeol podjechał pod bar, do którego miał w zwyczaju przychodzić po rozstaniu z Byunem. Sam nie rozumiał, dlaczego za swój punkt docelowy wybrał akurat to miejsce, kojarzące mu się z różowowłosym mężczyzną i to akurat wtedy, gdy usilnie starał się o nim zapomnieć.

Ostatecznie stwierdził jednak, że to przez dobre drinki, które podają w tym lokalu, dlatego bez większego wahania wyłączył silnik maszyny, a następnie zszedł z niej, by ruszyć w stronę wejścia do budynku.

Nagły, niespodziewany ruch przeszkodził mu jednak w otwarciu drzwi do pomieszczenia, a znajomy kolor mignął mu gdzieś w kąciku oka. Park zaciekawiony, przeniósł spojrzenie na osobę, której włosy przykuły jego uwagę, a jego szczęka prawie spotkała się z ziemią, gdy dostrzegł po drugiej stronie ulicy prawie że toczącego się po chodniku Byun Baekhyuna.

To są chyba jakieś żarty.

Mężczyzna obserwował z uwagą, jak niski chłopak idzie powoli przed siebie, co chwila potykając się o własne nogi. Jego włosy były rozwiane na wszystkie strony, a ubranie świadczyło o tym, że piątkowego wieczoru nie spędzał raczej samotnie w domu. Pijacki krok Baekhyuna potwierdzał jedynie przypuszczenia Parka.

Mężczyzna wyglądał... przykro. Chanyeol sam nie wiedział, dlaczego akurat takie określenie nasunęło mu się na myśl jako pierwsze, ale nie mógł nic poradzić na żałość, jaka nagle się w nim zebrała.

Czy to z jego winy i powodu jego dzisiejszych słów, Baekhyun jest w tak opłakanym stanie?

Chanyeol obserwował mężczyznę jeszcze przez parę chwil. Dręczyły go wyrzuty sumienia, których przecież nie powinien odczuwać.

Byun miał szczęście, że Park zgodził się na jego pracę w swojej korporacji, ponieważ równie dobrze, po tym, co zrobił, mógł zostać wyrzucony przez Chanyeola na zbity pysk.

Tak się jednak nie stało i Park, mimo chęci ponownego pozbycia się Baekhyuna ze swojego życia, powstrzymywał się nawet przed zbędnymi komentarzami i niegrzecznym zachowaniem odnośnie jego osoby.

Dlaczego więc, do cholery, to właśnie on czuł się winny całej sytuacji?!

Kiedy Chanyeol oderwał się od swoich myśli i ponownie przeniósł spojrzenie na drugą stronę ulicy, Baekhyuna już tam nie było.

Nagły uścisk wypełnił jego klatkę piersiową, jednak mężczyzna starał się usilnie go ignorować, ruszając z powrotem w stronę drzwi do baru. 

Będąc kilka kroków od wejścia, Park przystanął gwałtownie, nie mogąc ruszyć dalej. Nie był w stanie tak po prostu zlekceważyć uczucia niepokoju, które zagościło w jego sercu po utracie Byuna z pola widzenia.

Bo może i Chanyeol nienawidził różowowłosego mężczyzny, a jego ostatnim życzeniem było szukanie pijanego Baekhyuna po dość niebezpiecznej dzielnicy miasta w piątkową noc, ale był jednocześnie człowiekiem i nie mógł zostawić chłopaka na pastwę losu, wiedząc, że może grozić mu jakieś niebezpieczeństwo.

Park miał zdecydowanie za miękkie serce.

— Cholera! – Chanyeol krzyknął głośno, nie przejmując się spojrzeniami natarczywych gapiów, którzy zaciekawieni, spoglądali teraz na niego przez okna lokalu. Po ich minach i pijackich chichotach, Park bez problemu wywnioskował, że większość znajdujących się w środku osób uznała go za obłąkanego idiotę, którym zresztą był.

Bo kto o zdrowych zmysłach wchodzi dwa razy do tej samej rzeki?

Chanyeol zastanawiał się nad tym głęboko, odjeżdżając z głośnym piskiem opon spod klubu,  równocześnie uświadamiając sobie, że po raz kolejny, całkiem nieświadomie, wpadł w sidła Byun Baekhyuna, którego za wszelką cenę musiał odszukać.

I pomimo świadomości, w jakie gówno się pakuje, Park ruszył wzdłuż ulicy w ślad za różowowłosym mężczyzną.

Teraz było już za późno na odwrót.

🌃🌃🌃

TBC

Witajcie babeczki! 🍩😘 Rozdział dodaję późno, ale cieszę się, że w ogóle go dodaję, ponieważ jego pisanie kompletnie mi nie szło😅 Nie podoba mi się ogólnie, ponieważ nic się w nin nie dzieje i jest nudny, ale mam nadzieję, że przyjmiecie go ciepło, jak zwykle💕

Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa pod ostatnim rozdziałem! 😚 Jesteście naprawdę cudowni💕nie wiem czy byłabym w stanie cokolwiek pisać, gdyby nie wasze wsparcie i pomoc, kocham was bardzo😘💖

Zachęcam wszystkich również do dołączenia do grupy na Facebooku⬇

Jest was tu naprawdę dużo i sprawilibyście mi ogromną radość, gdybyście dołączyli oficjalnie do grona moich babeczek🍩 ułatwi mi to życie, ponieważ dużo informacji dotyczących YNK będzie tam się pojawiać i naprawdę chciałabym, żeby dochodziły one do jak największej liczby odbiorców👈📝

Ah, no i rozdział dedykuję sucha_kloda, która za dwa dni obchodzi swoją 18-stkę!😚😘💕 Wszystkiego najlepszego! 👑🎁🎂🎈🎆

Wesołych świąt Wielkanocnych, kochani💕😊🐣🐰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top