16. Realny koszmar, mieszane uczucia i nowe początki
Rozdział dedykuję VVMaknae, ponieważ nie znam drugiej osoby, która wyczekiwałaby go tak bardzo, jak ona, wymyślając przy tym najróżniejsze teorie, które na pewno kiedyś postaram się wykorzystać 😏😋😂😘💕
Baekhyun jeszcze nigdy w swoim dwudziestosześcioletnim życiu nie widział tak ogromnej nienawiści w czyiś oczach, która pozwalała wręcz na wyraźne dostrzeżenie ognia żarzącego się w tęczówkach Chanyeola stojącego przed nim.
W tym momencie, Byun naprawdę zastanawiał się, czy pod tym dominującym uczuciem hejtu do jego osoby, znajduje się jeszcze reszta emocji, doskonale ukryta pod maską surowego prezesa, wbijającego swoje długie palce w jego czerwone już od bólu nadgarstki.
Różowowłosy jęknął dość głośno w nadziei, że zadziała to ostrzegawczo na Parka, który jednak ani trochę nie przejął się wydanym przez Baekhyuna dźwiękiem, w zamian za to, wzmacniając jeszcze bardziej swój uścisk.
— Aish... puszczaj Park. - Byun zaczął szarpać się i wyrywać z pułapki, w której zatrzasnął go drugi mężczyzna, jednak w porównaniu z wysokim, dobrze zbudowanym prezesem, drobny Baekhyun nie miał żadnych szans.
Z każdym kolejnym ruchem, w jego oczach gromadziło się więcej łez wywołanych przez bezradność i ból, jednak mężczyzna nie dał wypłynąć słonej cieczy na wierzch.
Bo może i Baekhyun przegrał tę cholerną walkę już na starcie, ale nie zamierzał dawać Parkowi podwójnej satysfakcji ze swojej wygranej.
— Dobrze wiesz, że tego nie zrobię, Byun. Za to ty możesz przestać się już szarpać, bo i tak nic tym nie zdziałasz.
Baekhyun momentalnie zesztywniał na dźwięk głębokiego, ostrego głosu, który był mu tak dobrze znany. Nie chciał okazywać przed Parkiem swojej dość widocznej słabości, jednak na wstępie zapomniał o istotnej rzeczy, o której przypomniał sobie dopiero w momencie, w którym kpiące prychnięcie opuściło usta prezesa.
Chanyeol nie był dla niego obcym człowiekiem. Był jego ex chłopakiem, który znał go na wylot.
— Nadal reagujesz na mój głos tak samo, jak sześć lat temu. To dość fascynujące.
— Nie zgrywaj się, Park i przejdź do rzeczy albo po prostu od razu mnie wypuść. Nie chcę marnować na ciebie swojego czasu. – Baekhyun odpowiedział automatycznie, nie przejmując się zupełnie furią panującą w oczach swojego rozmówcy. Wiedział, że jego słowa tylko bardziej wzburzą Chanyeola i pogorszą sytuację w jakiej znalazł się różowowłosy, ale tak, jak wspominał wcześniej, nie zamierzał się poddawać i udawać potulnego szczeniaczka. Nie, ta era Byun Baekhyuna już się skończyła.
Chanyeol poczuł ukłucie. Te cholernie głupie ukłucie gdzieś na dnie swojego serca, kiedy obserwował zachowanie Baekhyuna i słyszał jego słowa. Mógł udawać, że to, że znajduje się tak blisko swojego dawnego ukochanego nie robi na nim żadnego wrażenia, jednak oszukiwałby wtedy wszystkich dookoła na czele z samym sobą.
Obserwowanie Byuna, jego krystalicznie gładkiej twarzy, jego mieniących się oczu i okrągłych, zaróżowionych warg wzbudziło w Parku uczucie, które podobno opuściło go już dawno temu.
Było to naprawdę dziwne, zważywszy na to, że poczuł aż, jak ogień rozprzestrzenia się po jego żyłach, wywołując coraz bardziej pochłaniającą go złość, ale równocześnie nagła fala spokoju zalała niespodziewanie jego myśli, powodując istny mętlik w głowie Parka.
Baekhyun naprawdę się zmienił. Wydoroślał, zmężniał i stał się jeszcze piękniejszy, niż był dawniej, jednak dla Chanyeola nie było to już dłużej ważne. Nie zamierzał po raz kolejny wpaść w sidła różowowłosego chłopaka, by później znowu zostać zranionym i wystawionym do wiatru. Nie tym razem.
Byun czuł na sobie badawcze spojrzenie Chanyeola, który przyglądał mu się uważnie, będąc przy tym we własnym świecie. Dzięki temu, on również zyskał czas na dokładniejsze podglądnięcie twarzy swojego dawnego ukochanego, nie wiedząc, że podświadomie i tak robił to już od kilku minut.
Chanyeol wyrósł na naprawdę przystojnego mężczyznę – były to pierwsze słowa, które pojawiły się w głowie Baekhyuna, zanim ten zganił siebie za nie w myślach. Mimo tego, chłopak z powrotem przeniósł spojrzenie na pulchne usta prezesa, jego zgrabny nos i duże oczy.
Tym jednak, co najbardziej przykuło jego uwagę, były ogromne uszy mężczyzny, które niegdyś Baekhyun tak uwielbiał. Byun musiał przyznać, że o dziwo nadal dodawały one Parkowi dawnego, dziecinnego uroku, mimo całej zimnej maski, jaką ten zakładał na twarz.
W jednej chwili Baekhyun z powrotem został mocno przyciśnięty do ściany, a jego żałosne jęknięcie po raz kolejny tego dnia zostało zignorowane.
Było to dość niespodziewane, ponieważ kilka sekund temu Byunowi wydawało się, że dostrzega w Parku tego dawnego, radosnego i optymistycznego chłopaka, który patrzy na niego, jak na cały swój świat.
Teraz, czując okropne pulsowanie w kręgosłupie od nadmiaru bólu, Baekhyun zrozumiał, że tamten dwudziestoletni Chanyeol, już dawno przestał istnieć i to głównie z jego winy.
— Naprawdę myślisz, że twój wolny czas jest chociaż trochę ważniejszy od mojego?! Jestem pieprzonym prezesem, a obecnie od kilku minut szarpię się z tobą w magazynie! – Park powtórnie zabrał głos, a jego uniesiona tonacja spowodowała kolejny nieprzyjemny dreszcz, przechodzący przez ciało Baekhyuna, który jednak nie zamierzał stać w bezruchu.
— W takim razie trzeba było puścić mnie już na początku, Park. Naprawdę nie sądzę, żeby...
— Chciałem z tobą porozmawiać, Baekhyun.
Nagły, łagodny ton jakim przemówił Chanyeol, zdziwił różowowłosego mężczyznę do tego stopnia, że po raz kolejny zaprzestał on swoich ruchów.
Nie podobało mu się jednak to, że przez gwałtowne zachowanie Parka i jego niebezpieczną bliskość, czuł się bezradny w obecnej sytuacji, szczególnie, że mężczyzna po raz kolejny patrzył na niego tym nieodgadnionym spojrzeniem.
— Tylko, że ja nie chcę z tobą rozmawiać, Chanyeol. Po prostu nie mamy o czym.
Po odpowiedzi Baekhyuna, w pomieszczeniu zapanowała cisza, przerywana jedynie szybkim biciem dwóch serc.
Byun spuścił swój wzrok na podłogę, nie będąc w stanie dłużej przypatrywać się twarzy byłego ukochanego, która przepełniona była kombinacją różnych emocji.
Chanyeol po prostu nie spodziewał się takiej bezpośredności ze strony drugiego mężczyzny, która uderzyła w niego niczym zamykane z hukiem drzwi.
Również usłyszenie swojego imienia z tych różowych, pięknych ust, które niegdyś miał okazję całować bez ustanku, spowodowało, że poczuł, jakby jedna z niewidzialnych skrzyni znajdujących się na dnie jego serca, po raz pierwszy od sześciu lat, postanowiła na powrót uchylić swoje wieko.
Nie mieli o czym rozmawiać? Po tak długim czasie, po niespodziewanym odejściu Byuna i po ponowym spotkaniu naprawdę nie mieli żadnych tematów do rozmowy? Park prychnął pod nosem, odbierając to jako beznadziejnie kiepski żart.
Czy Baekhyun naprawdę nie rozumiał, o co prosił go Chanyeol? Nie oczekiwał, ba, nawet nie chciał przeprowadzać z nim konwersacji, jakby byli dawnymi przyjaciółmi, którzy spotkali się po latach. Nie wyobrażał sobie swobodnej rozmowy z Byunem po tym wszystkim, co przez niego przeszedł.
On po prostu chciał wiedzieć.
Od sześciu lat, tak cholernie chciał wiedzieć dlaczego. Dlaczego Baekhyun go zostawił? Dlaczego odszedł od niego z dnia na dzień, nie mając ku temu powodów? Dlaczego przez tak długi czas nie zrozumiał swojego błędu i do niego nie wrócił?
I dlaczego zdecydował się na to dopiero teraz, gdy Park zakopał głęboko w sobie wszelkie nadzieje na jego powrót i wykreślił go bezpowrotnie ze swojego serca?
Park poczuł, jak jego głowa pulsuje nieprzyjemnie, a mroczki tworzą się przed jego oczami. W jednej chwili ogarnęło go dołujące uczucie pustki, a obrazy sprzed sześciu lat zaczęły przewijać się w jego umyśle, niczym slajdy na prezentacji.
Widział przed sobą uśmiechającego się szeroko Baekhyuna, który po chwili pobiegł do niego i rzucając się w jego ramiona, złożył gorący pocałunek na jego ustach, pozbywając go tym czynem oddechu. Widział też siebie, swoje błyszczące od podekscytowania oczy, które wodziły w koło za biegającym po łące Baekhyunem, obserwując z uwagą każdy jego ruch.
Już od pierwszego wejrzenia mógł stwierdzić jedno. Obaj byli szczęśliwi. Chanyeol miał jednak świadomość, że wszystko to dzieje się w jego głowie i jest tylko wytworem jego wyobraźni.
Od razu, gdy zdał sobie z tego sprawę, piękny, słoneczny krajobraz sprzed jego oczu, zamienił się w deszczowe, pełne smutku otoczenie.
Baekhyun nie patrzył na niego, pomimo tego, że Chanyeol wołał go i błagał, by mężczyzna się zatrzymał. Chłopak, ignorując go, szedł dalej przed siebie, ciągnąc za sobą ogromną walizkę, a co za tym idzie, również rozstrzaskane na kawałki, poturbowane serce Parka.
Chanyeol nie chciał tego powtarzać. Naprawdę nie chciał po raz kolejny wracać do stanu, w którym od nowa byłby podatny na zranienie i w którym z powrotem dałby się uwieść Byun Baekhyunowi. Tak jak radził mu Kai, musiał raz na zawsze odciąć się od przeszłości, a tym samym od nachodzących go wspomnień i różowowłosego chłopaka we własnej osobie. Jednak jak miał to zrobić, będąc codziennie w tym samym budynku, co jego dawny ukochany?
— Słuchaj, – Chanyeol zrobił chwilową przerwę, chcąc upewnić się, czy zyskał uwagę drugiego chłopaka. Baekhyun obserwował go z niechęcią wymalowaną na twarzy, ale równocześnie z lekko widocznym zainteresowaniem w swoich piwnych oczach. — naprawdę nie wiem, dlaczego nagle postanowiłeś wrócić i to akurat do mojej firmy, jednak chcę, żebyś wiedział jedno. Ułożyłem sobie życie bez ciebie i twój powrót zupełnie niczego nie zmienia. Akceptuję decyzję Soo o zatrudnieniu cię, ale nie chcę widzieć cię na oczy, Byun. Udawaj po prostu, że nie istnieję i nigdy dla ciebie nie istniałem, a ja będę robić to samo. Zresztą ignorowanie mnie dobrze ci wychodziło przez ostatnie lata, dlatego myślę, że nie będziesz miał z tym większych problemów. Ja jestem twoim szefem, a ty moim pracownikiem i nie obchodzi mnie żadna relacja, jaka kiedykolwiek nas łączyła. Zrozum to, Baekhyun i bierz się do roboty.
Głos Parka brzmiał inaczej niż wcześniej, jednakże równie ostro i zaciekle. Nie słychać w nim było już tak ogromnego jadu odnośnie osoby Baekhyuna, ponieważ teraz zamiast Chanyeola, przemawiał dumny i pewny siebie prezes, mający pod nogami cały świat i nie obawiający się niczego. Patrzył on na drobnego mężczyznę z wyższością i obojętnością w oczach, taką samą, jaką obdarowywał każdego innego pracownika mijanego na korytarzu.
A Baekhyun? On mógł udawać, że słowa Parka nie zrobiły na nim żadnego wrażenia, jednak nie był w stanie zignorować bolesnego uścisku, który momentalnie wypełnił jego wyrywające się z piersi serce.
💔💔💔
Różowowłosy nie wiedział dokładnie, ile czasu minęło od opuszczenia magazynu przez Parka, jednak mógł przypuszczać, że siedział na zimnej, twardej podłodze już ponad kilkadziesiąt minut.
Zaraz po dość szybkim wyjściu Chanyeola, Baekhyun zjechał po ścianie na posadzkę, próbując opanować swoje myśli i ciało, które za cholerę nie chciały z nim współpracować. Jego serce wyrywało się z piersi, a oddech cały czas był lekko przyspieszony, jak gdyby mężczyzna przebiegł dopiero dystans kilku kilometrów.
Byun naprawdę nie mógł uwierzyć w to, że dał się podejść Parkowi w taki sposób. Nie chciał się z nim widywać częściej, niż było to konieczne, a tymczasem wylądował z nim w jednym, małym pomieszczeniu i to na dość długi czas.
Udawaj po prostu, że nie istnieję i nigdy dla ciebie nie istniałem, a ja będę robić to samo. Ja jestem twoim szefem, a ty moim pracownikiem i nie obchodzi mnie żadna relacja, jaka kiedykolwiek nas łączyła.
Mężczyzna nie rozumiał, dlaczego słowa Chanyeola tak bardzo nim wstrząsnęły.
W końcu nie były one czymś, czego Baekhyun nie spodziewał się usłyszeć, jednak moment, w którym wyszły one z ust najprawdziwszego Chanyeola stojącąego tuż przed nim, który patrzył na Baekhyuna z tak ogromną dozą nienawiści w oczach, sprawił, że Byun zobaczył przed oczami scenę ze swojego koszmaru, który niegdyś nawiedzał go każdej nocy.
Chłopak miał ochotę równocześnie śmiać się i płakać, a to wszystko za sprawą bezradności, która go ogarnęła.
Mógł wmawiać sobie, że jest ponad to, że codzienne widywanie Park Chanyeola w żaden sposób na niego nie działa, ale jak miał ignorować fakt, że po sześciu latach rozłąki, w końcu spotkał swojego ukochanego, o którym myślał każdego dnia po wyjeździe do Busan?
To był fakt.
Baekhyun często, będąc jeszcze w ciąży i później w pierwszych latach życia Changmina, zastanawiał się co aktualnie dzieje się z Chanyeol em. Rozmyślał nad tym, jak mężczyzna radzi sobie po jego odejściu, czy nadal uczy dzieciaki, czy skończył studia z najlepszymi wynikami na roku i czy udało mu się spełnić wszystkie swoje marzenia, na które wtedy tak ciężko pracował.
Oczywiście, Byun miewał też takie dni, w których obwiniał siebie za odejście od ukochanego. Ba, Baekhyun myślał tak przez cały czas, jednak wtedy przypominał sobie, że jego wyjazd miał na celu wyłącznie odciążenie Parka od obowiązku, jakim miało być rodzicielstwo.
Baekhyun po prostu kochał go na tyle mocno, by być w stanie go opuścić, gdy tego wymagała sytuacja.
Dlatego po ponownym spotkaniu z Parkiem, mężczyzna czuł równocześnie ulgę, jak i dołujący go smutek.
Cieszył się na myśl, że Chanyeol osiągnął dokładnie tyle, ile chciał, a nawet jeszcze więcej, ponieważ taki był właśnie główny cel odejścia Baekhyuna. Nie mógł jednak zignorować bólu, który wypełniał jego serce z każdym nienawistnym spojrzeniem Parka skierowanym w jego stronę.
Mężczyzna wiedział od początku, że przy ich ewentualnym Spotkaniu, Chanyeol nie rzuci mu się w ramiona, mówiąc, że czekał na niego przez ten cały czas i tęsknił. Byun nawet nie oczekiwał, że chłopak będzie żywił do niego jakiekolwiek mocniejsze uczucia, ponieważ w ciągu tych sześciu lat, naprawdę dużo rzeczy uległo zmianie i nawet on sam starał się przez ten czas po prostu wyprzeć Chanyeola ze swojego serca i umysłu.
Nie przypuszczał jednak, że jego serce postanowi przypomnieć sobie o uczuciu względem Parka, akurat w najmniej odpowiednim ku temu momencie.
W pewnej chwili klamka od drzwi do magazynu zatrzęsła się, a drewniana powłoka zaskrzypiała cicho, gdy ktoś od drugiej strony postanowił wejść do pomieszczenia.
Baekhyun wstał szybko z podłogi, nie chcąc, by ktokolwiek zobaczył go w takiej pozycji, a na jego usta wkradł się lekki uśmiech, kiedy zobaczył twarz jednej ze swoich koleżanek z wydziału, która stanęła zaskoczona w połowie wykonywanego przez siebie kroku.
— Boże, Baekhuyn! Ale mnie przestraszyłeś! – Rosé krzyknęła, łapiąc się teatralnie za serce, gdy nagle przed jej oczami pojawiła się sylwetka różowowłosego mężczyzny. Dziewczyna była przekonana, że chłopak pojechał już do domu, ponieważ, gdy spytała o niego swojego szefa, Kyungsoo odpowiedział jej, że Byun wyszedł z firmy już jakiś czas temu.
Dlatego też nie sądziła, że przypadkowo znajdzie mężczyznę, do tego wyglądającego jak po jakiś ciężkich przeżyciach w magazynie, do którego odnosiła sporządzone dzisiaj przez siebie raporty.
— Wybacz, Roseanne, nie takie były moje zamiary. – Byun uśmiechnął się przepraszająco, obserwując, jak rudowłosa podchodzi do jednego z regałów, a następnie kładzie na nim teczkę ze swoim imieniem.
Baekhyun musiał przyznać, że w każdym ruchu dwudziestoczterolatki była wielka gracja i szyk, a jej wszelkie krągłości były idealnie wyeksponowane przez małą czarną, którą miała na sobie.
Ale właściwie, co o takich rzeczach mógł wiedzieć homoseksualista, pracujący przy męskim sprzęcie przez większość swojego życia?
Byun oderwał swój wzrok od sylwetki dziewczyny dopiero w momencie, w którym pracownica zaśmiała się lekko, a następnie na powrót stanęła przed nim.
— Mówiłam ci już, żebyś mówił do mnie Rosé, Baek. Czuję się zwyczajnie stara, jak zwracasz się do mnie pełnym imieniem.
Baekhyun przez ten tydzień pracy w PcY Corporation, naprawdę zdołał przybliżyć się do niektórych pracowników, których na samym początku przedstawił mu Kyungsoo. Jednym z nich była właśnie zabawna i sympatyczna Rosé, z którą po prostu nie dało się nie załapać dobrego kontaktu.
— Tak w ogóle, to szukałam cię, Baekkie. – Dziewczyna wznowiła swoją mowę, przykuwając tym uwagę Byuna, który spojrzał na nią pytająco, oczekując jej dalszych słów. — Razem z resztą paczki idziemy dzisiaj wieczorem do klubu i pomyśleliśmy, że byłaby to dobra okazja do lepszego zapoznania się, co ty na to? Oczekujemy, że wybierzesz się tam razem z nami.
Baekhyun po usłyszeniu słów dziewczyny, kilka dłuższych sekund spędził na analizowaniu w głowie propozycji, którą właśnie otrzymał. Owszem, był dzisiaj piątek i była to dobra okazja, by lepiej poznać paczkę, jednak on naprawdę nie miał ochoty na wychodzenie gdziekolwiek.
Marzył tylko o tym, by wziąć długą kąpiel, a następnie włożyć się do łóżka i połączyć na Skypie z Changminem, z którym nie rozmawiał od dwóch dni. Wprawdzie Baekhyun wiedział, że jego synek nie odczuwał tak wielkiej potrzeby rozmowy ze swoim ojcem, jak on sam, jednak mężczyzna naprawdę wyobrażał sobie inaczej dzisiejszy wieczór, niż w głośnym klubie z grupą nowo poznanych znajomych.
— Wybacz, Rosé, ale niestety nie mogę. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia. – różowowłosy uniósł kąciki ust do góry, by dodać wiarygodności swoim słowom, jednak rozczarowanie, jakie dostrzegł na twarzy dziewczyny, wzbudziło w nim poczucie winy.
— To nic. Powiem im w takim razie żeby nie czekali. Może następnym razem się uda. – kobieta w mgnieniu oka zmieniła nastrój z powrotem na radosny, a następnie żegnając się Baekhyunem, wyszła z pomieszczenia, pozostawiając powtórnie mężczyznę samego.
Byun stał jeszcze przez dłuższą chwilę w tym samym miejscu, analizując od nowa wszystkie za i przeciw swojej decyzji, jednak w pewnym momencie żółta lampka zapaliła się w jego głowie sprawiając, że chłopak stracił nagle całe racjonalne myślenie.
— A pieprzyć to.
Baekhyun wybiegł z magazynu, prawie zabijając się przy tym na zakręcie, na którym wyhamował w ostatniej chwili. Rozglądnął się chwilę po korytarzu, chcąc odnaleźć obiekt swoich poszukiwań, a dostrzegając w oddali rude włosy kobiety, z którą jeszcze chwilę temu prowadził konwersację, ruszył pędem w jej stronę.
— Rosé! Poczekaj!
Dziewczyna na dźwięk swojego imienia, odwróciła się w kierunku, z którego dobiegał krzyk, a widząc biegnącego ku niej Baekhyuna, zaśmiała się głośno, przybijając sobie od razu mentalną piątkę, ponieważ wiedziała od początku, że Baekhyun prędzej czy później ulegnie jej namowom.
Jego zgoda na wspólne wyjście, była jedynie kwestią czasu.
— Idę z wami!
🎈🎈🎈
TBC
Z racji tego, że moje wszystkie plany na dzisiejszy wieczór spieprzyły się kilka minut temu, dodaję rozdział dzisiaj.
Baekhyun idzie szaleć na parkiet, kochani😋 Jak myślicie? Czy wyniknie z tego coś dobrego? No i co sądzicie o Chanyeolu i jego postawie? Słuszna czy niesłuszna?
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, jesteście wspaniali! 🙏🎉 Dostaję od was mega wsparcie, a co za tym idzie, porządnego kopa w tyłek💞
A w następnym rozdziale...coś specjalnego😇😏😘
Kocham! 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top