15. Kolejne zderzenie z przeszłością i Jongin, który nie lubi trójkątów
Baekhyun, jak każdego ranka, uśmiechnął się czarująco do przemiłej, lecz dość natarczywej Lee Sungmin siedzącej za biurkiem na recepcji.
Może mężczyzna nie darzył kobiety jakimś szczególnym rodzajem sympatii, jednak nie przeszkadzało mu to w zachowaniu odpowiedniej kultury osobistej, dlatego, gdy kobieta skłoniła się lekko w jego stronę, Byun usatysfakcjonowany ruszył w kierunku windy, by po chwili wyjechać na ósme piętro.
Baekhyun już od tygodnia zajmował stanowisko asystenta głównego kierownika spraw do marketingu w PcY Corporation, przemiłego i przesympatycznego Do Kyungsoo, którego bez skrępowania mógł nazwać jednym ze swoich najbliższych przyjaciół. Nie mógł powiedzieć też złego słowa o jego narzeczonym, Kim Jonginie, z którym również załapał dość dobry kontakt.
Mężczyzna czuł się w nowej pracy naprawdę dobrze, pomimo dość istotnego faktu, jakim było prowadzenie owej firmy przez Park Chanyeola, jego ex chłopaka i ojca jego dziecka, z którym nie miał żadnego kontaktu od ponad sześciu lat.
Na szczęście, widział go do tej pory jedynie raz, na dodatek w swoim pierwszym dniu w stolicy, ponieważ z tego, co dowiedział się od Soo, Chanyeol zaraz po tym wydarzeniu wyjechał na kilka dni do Chin na jakieś ważne spotkania i wrócić miał do Seulu dopiero dzisiejszego dnia.
Dzięki temu Baekhyun miał czas na przygotowanie swojej psychiki na kolejne spotkanie, które mogło nadejść w najbardziej niespodziewanym momencie. Miał świadomość jednak, że wraz ze złudnymi przygotowaniami oszukuje samego siebie, ponieważ i tak nie będzie w stanie dokładnie przewidzieć swojej reakcji i późniejszego zachowania wobec prezesa.
Mężczyzna na starcie musiał po prostu zaufać samemu sobie, co było chyba najtrudniejszym żądaniem do spełnienia, jednak nie niemożliwym.
A przynajmniej tak Baekhyun wolał sobie wmawiać.
🏢🏢🏢
— Jak się dzisiaj czujesz, Baek? – Kyungsoo postanowił w końcu przerwać ciszę, jaka od dłuższego czasu panowała w gabinecie, który mężczyzna zajmował wraz ze swoim asystentem.
Brunet przywykł już do obecności drugiej osoby w swoim prywatnym miejscu pracy, szczególnie, że Baekhyun okazał się być naprawdę rzetelnym i pracowitym człowiekiem, lubiącym ład, ciszę i porządek, zupełnie tak, jak on sam.
Dzięki pomocy młodszego mężczyzny, Do czuł się bardziej wypoczęty i na pewno w pewien sposób pewniejszy, że ma teraz kogoś, kto zawsze będzie w stanie mu pomóc, ponieważ do jego ślubu z Kaiem, zostały niecałe dwa miesiące. Soo myśląc o tym, czuł zawsze ekscytację buzującą na dnie jego żołądka, ale również pewien strach, którego nie był w stanie się wyzbyć.
Dzięki Baekhyunowi, Do mógł zająć się czymś innym niż tylko zamartwianiem się o własne sprawy, ponieważ wiedział dobrze, że różowowłosy mężczyzna musiał radzić sobie obecnie z dużo cięższym problemem.
Z tego powodu Kyungsoo zyskał zwyczaj obserwowania Baekhyuna, kiedy mężczyźni znajdowali się w jednym pomieszczeniu. Soo miał po prostu wrażenie, że od tego feralnego dnia, coś szczególnego zmieniło się w wyrazie twarzy, postawie i przede wszystkim w oczach jego asystenta, jednak Do nie był w stanie dokładnie ocenić, na czym owa zmiana polegała.
Baekhyun był dorosłym mężczyzną i Kyungsoo nigdy nie miał co do tego wątpliwości, jednak Do miał wrażenie, jakby przez ten tydzień jego towarzysz wydoroślał, nie tyle pod względem wyglądu, a zachowania.
Było to dość fascynujące zjawisko, ponieważ Soo zdołał przywyknąć do radosnego, pełnego energii Baekhyuna, którego poznał na początku ich znajomości, a ta nowa, cicha i spokojna wersja jego pracownika wydawała mu się dziwnie obca, jak gdyby ktoś inny przejął kontrolę nad ciałem Byuna.
Dlatego właśnie Kyungsoo, pomimo zapewnień Baekhyuna o swoim dobrym samopoczuciu, śmiał wątpić w szczerość słów przyjaciela.
— Bardzo dobrze, Soo. Naprawdę dobrze. Dlaczego pytasz? – Różowowłosy oderwał się na chwilę od stukania w klawiaturę laptopa, swoje pytające spojrzenie przenosząc na Kyungsoo, który przyglądał mu się z niezrozumiałą dla niego ekspresją w oczach.
Baekhyun widząc to, uśmiechnął się czarująco w stronę swojego szefa, po chwili na powrót wracając do wcześniej wykonywanego zajęcia.
— Z czystej troski. – odparł mężczyzna, ani trochę nieprzekonany pozytywną odpowiedzią pracownika. — Wiesz, że jakby co, to zawsze możesz ze mną szczerze pogadać, prawda Baek? Albo ja albo Jongin chętnie pomo...
— Soo, naprawdę nic mi nie jest. Dziękuję za twoją troskę, ale naprawdę nie musisz się tak o mnie martwić. Jestem już dużym chłopcem, pamiętasz? – Baekhyun zaśmiał się melodyjnie, raz na zawsze kończąc temat. Może i źle się czuł, spławiając w ten sposób Kyungsoo, który nie zasługiwał na takie traktowanie, jednakże Baekhyun naprawdę nie rozumiał, dlaczego starszy chłopak, tak bardzo się o niego martwił.
Owszem, czuł się dosyć dziwnie, jednak to uczucie nie miało znaczącego wpływu na jego ogólne samopoczucie. Mężczyzna był wyspany, najedzony i porządnie odświeżony, dzięki długiej kąpieli, którą wczoraj odbył. Przez to, czuł się naprawdę zrelaksowany i nie miał powodów do odczuwania dość dziwnego poruszenia w swoim sercu, nad którym nie miał kontroli.
Strach. Niepewność. Obawa.
Baekhyun wyraźnie wyczuwał w sobie niepokój, który z każdą minutą nasilał się w nim coraz bardziej. Nie chciał przyznawać tego sam przed sobą, jednak naprawdę denerwował się możliwością kolejnej konfrontacji z Park Chanyeolem, którego nie powinien już nigdy więcej widzieć na oczy.
Ten rozdział w jego życiu był już dawno zamknięty i właśnie dlatego Baekhyun nie rozumiał, z jakiego powodu ewentualne spotkanie z prezesem PcY Corporation, wzbudzało w nim tyle skrajnych emocji.
📄📄📄
— Soo, idę zanieść dokumenty do magazynu. Chcesz żebym załatwił coś jeszcze? – Baekhyun wstał z obrotowego krzesła po raz pierwszy od kilku godzin, przez co dopiero teraz dotarł do niego ból, jaki zaatakował jego kręgosłup i nogi. Mężczyzna syknął przez zęby, rozmasowując od razu obolałe miejsca, jednak nie zwalniając swoich ruchów, ruszył w kierunku drzwi, by przystanąć dopiero w ich framudze.
— Nie, to by było na tyle, Baekkie. Dziękuję za pomoc.
— Nie ma sprawy, w końcu od tego tu jestem. – różowowłosy posłał w stronę swojego szefa ciepły uśmiech, a jedna z jego stóp znalazła się już poza gabinetem w momencie, w którym Kyungsoo postanowił jednak po raz kolejny zabrać głos.
— Ej, Baek?
— Hm?
— Wiesz, dzisiaj piątek i razem z Ninim wybieramy się na kolację, ale tak pomyślałem, że... jakbyś chciał do nas dołączyć, to...
— Kyungsoo.
Brunet zamilkł natychmiastowo, kiedy usłyszał swoje imię, które wyszło z ust Baekhyuna i niczym ostrze przecięło powietrze. Mężczyzna uniósł od razu zdziwione spojrzenie na swojego asystenta, który patrzył na niego z gniewem w oczach, a z jego twarzy zniknął wcześniejszy uśmiech.
Do widząc to, przełknął gulę, która zdążyła utworzyć się w jego gardle, ponieważ Baekhyun wyglądał teraz naprawdę niebezpiecznie.
W jednej chwili, gabinet na powrót wypełnił cichy chichot, który później przerodził się w szczery śmiech, jednak dopiero po kilku sekundach, Kyungsoo uświadomił sobie, że wydobywa się on z ust Byuna.
— Soo, naprawdę nie wiem, co takiego zrobiłem wcześniej, że jesteś dla mnie teraz taki dobry, ale dziękuję ci za to. – Baekhyun przerwał na chwilę, zastanawiając się nad swoimi dalszymi słowami. — I dziękuję za propozycję, jednak będę zmuszony odmówić. Wiesz, myślę, że Jongin nie jest jednak zwolennikiem trójkątów. Ale wy dwaj bawcie się dobrze. – mężczyzna puścił oczko w stronę bruneta, a następnie wyszedł z gabinetu, zamykając za sobą drewniane drzwi.
Kyungsoo natomiast skamieniały wpatrywał się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał jego pracownik, cały czas analizując mowę Baekhyuna i jego dziwaczne zachowanie, które z minuty na minutę, budziło w nim coraz większe przerażenie.
Nie mógł jednak nic poradzić na czerwień, która zalała jego policzki, gdy doszedł do niego głębszy sens słów Byuna, ponieważ pomimo całego zażenowania, musiał przyznać w jednym rację różowowłosemu.
Jongin naprawdę nie przepadał za trójkątami.
🔼🔼🔼
Baekhyun odetchnął głośno, gdy udało mu się uciec z gabinetu swojego szefa.
Nie chciał oczywiście wyjść na niewdzięcznego, jednak naprawdę nie mógł powstrzymać swojego kąśliwego języka, gdy usłyszał o propozycji, jaką złożył mu Kyungsoo.
Ostatnio czuł się trochę jak kobieta z okresem, ponieważ jego nerwy przejmowały nad nim kontrolę, jednak naprawdę nie chciał, by Soo niepotrzebnie zawracał sobie głowę jego niezwyczajnym zachowaniem.
Musiał po prostu przejść przez ten moment w swoim życiu i z powrotem wyjść na prostą, a miał nadzieję, że nastąpi to całkiem niedługo, ponieważ albo odezwał się pech Baekhyuna, albo ktoś na górze naprawdę się nad nim dzisiaj pastwił, gdyż mężczyzna wpadł niepostrzeżenie w coś twardego, w ostatniej chwili zachowując równowagę.
Jednak nie można tego było powiedzieć o papierach, które fruwały teraz dookoła dwóch mężczyzn, patrzących na siebie z kulminacją przeróżnych emocji w oczach.
Baekhyun nie liczył czasu, który poświęcił na staniu w jednym miejscu i wpatrywaniu się w piwne oczy osoby znajdującej się przed nim.
Nie przejmował się też rozsypanymi dookoła dokumentami.
Obecnie liczyło się tylko tu i teraz, do którego zaliczał się niespodziewany dotyk na nadgarstku, nagłe szarpnięcie w bok i przeszywający ból kręgosłupa, gdy plecy Baekhyuna zderzyły się z twardą powierzchnią, której jeszcze chwilę temu za nim nie było.
Ale chwilę temu, nie było też Park Chanyeola, który obecnie przyciskał go mocno do jednej ze ścian magazynu, swoją potężną sylwetką górując znacznie nad Byunem i jego drobnym ciałem.
⚡⚡⚡
TBC
Nie lubię tego rozdziału 😐 Wydaję mi się taki...bleh 😷 a wy, co myślicie?
Tak w ogóle, to nie wiem czy wyrobię się z rozdziałem na wtorek 😓 mam trochę urwanie głowy ze wszystkim i to dlatego 😞
A, zapraszam wszystkich na snapa - bekonowesnapy, na którym przez cały dzisiejszy dzień prowadzę relację i opowiadam o sobie, jak i o pisaniu. Chętnie przyjmę tutaj jakieś pytania od was, na które odpowiem właśnie tam 😊 kocham 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top