33. Myśli, gesty i uczucia, które wyrażają więcej, niż tysiąc słów

Podczas ostatnich sześciu lat Baekhyun przyzwyczaił się już do uczucia samotności, które towarzyszyło jego porankom, gdy otwierał zaspane oczy i przypomniał sobie, że kolejną noc spędził samotnie. Było to czymś naturalnym, że mężczyzna budził się w pojedynkę w szerokim na jeden i pół metra łóżku, nie czując obok siebie ciała ukochanej osoby, która dzieliłaby się z nim swoim ciepłem i pobudzałaby go do życia czułymi, porannymi pieszczotami. Twarde, nienaruszone miejsce po drugiej stronie łóżka tylko czasami udawało się zająć Sehunowi, którego obecność jedynie częściowo niwelowała smutek, jaki rodził się każdego ranka w sercu Baekhyuna.

I mimo że chłopak codziennie tłumaczył sobie, iż jego nadzieje były jedynie głupimi, dziecinnymi fantazjami, Byun nie przestał marzyć o tym, że ten wyjątkowy dla niego poranek kiedyś jeszcze nadejdzie, a miejsce obok niego na powrót wypełni się jego ukochanym, znajomym zapachem należącym do Chanyeola.

— Dzień dobry.

Baekhyun uniósł swój wzrok na dźwięk głębokiego, zachrypniętego głosu, który dotarł do jego uszu z pewnym opóźnieniem, ponieważ mężczyzna był zbyt pochłonięty swoimi myślami, by dostrzec, że jego partner zdążył się przebudzić. Widząc parę brązowych, zaspanych oczu przyglądających mu się z zainteresowaniem, mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, a następnie ułożył w wygodniejszej pozycji na nagiej klatce piersiowej drugiego, swoimi długimi palcami wyznaczając różne kształty na jego umięśnionym torsie.

— Dzień dobry. Jak się spało?

— Całkiem dobrze. Chociaż na pewno spałoby się lepiej, gdyby nie pewien ciężar, który odczuwałem na sobie przez całą noc. – mężczyzna zaśmiał się z przekąsem w ramach odpowiedzi, za co po chwili został uszczypnięty w bok przez drobniejszego chłopaka, który na jego słowa niebezpiecznie się zarumienił.

Podczas ostatnich sześciu lat Baekhyun naprawdę dużo marzył. Marzył o Chanyeolu, o jego dotyku, o pocałunkach jakimi młodszy obdarowywał jego usta, ale przede wszystkim marzył o szczęściu, jakie odczuwał, gdy Park był obok niego.

Jednak czym były marzenia w porównaniu z rzeczywistością? Baekhyun w końcu mógł się o tym przekonać.

Chłopak na powrót spojrzał na twarz Parka, na której panował niebywały spokój, a gdzieś pomiędzy długim spojrzeniem, a jeszcze dłuższym pocałunkiem jaki obaj wymienili, Baekhyun był w stanie dostrzec szczery uśmiech, błąkający się po tych cudownych, wydatnych ustach Parka, należących teraz jedynie do niego.

Ten mały gest sprawił, iż Byun zrozumiał, że nawet, gdy wcześniej w głowie odtwarzał sobie tą scenę miliard razy, jej wyobrażenie nie mogło równać się z rzeczywistością i z euforią, jaką odczuł będąc teraz tutaj, w objęciach Park Chanyeola, którego nieprzerwanie kochał od długich lat.

I dlatego też Baekhyun przeklął siarczyście, gdy nagle dzwoniący telefon postanowił przerwać tą cudowną chwilę, która dla nich obu mogłaby trwać wiecznie.

Byun nie zdołał powstrzymać Chanyeola przed wstaniem z wygodnego łóżka, ale w ramach rekompensaty otrzymał jeszcze delikatnego jak trzepot motylich skrzydeł całusa w czoło, zanim Chanyeol wyszedł z sypialni, odbierając przy tym domagające się uwagi urządzenie oraz zostawiając Baekhyuna samego z mnóstwem pytań w głowie.

Mężczyzna przeciągnął się, po chwili wtulając twarz w poduszkę Chanyeola przesiąkniętą jego zapachem. Już od ponad tygodnia budził się w taki sposób – z Parkiem u boku, co bez dwóch zdań czyniło go najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

To wszystko było póki co dla nich nowe, mimo że kiedyś podobne sytuacje miały już swoje miejsce w ich historii. Teraz jednak mężczyźni poznawali siebie od początku i nawet, jeśli zdaniem niektórych działali dość pochopnie, Baekhyun na ten tydzień przeprowadził się do apartamentu Chanyeola, który zwyczajnie chciał mieć Byuna blisko siebie.

Natomiast Baekhyun nie oponował. Co więcej, w pewien sposób rozumiał tą desperacką potrzebę Parka, który zwyczajnie obawiał się urazu z przeszłości związanego z wyjazdem starszego.

Jednakże Baekhyun nie zamierzał uciekać od Chanyeola już nigdy więcej mimo tego, że jego głowa nadal była pełna wątpliwości dotyczących ich ponownego zejścia się.

Kochał Chanyeola – tego jednego był pewny i nie miał zamiaru już nigdy więcej wyrzekać się swoich uczuć względem niego, mimo że Chanyeol teraz był wyższy, silniejszy i nie miał już więcej trądziku na twarzy, czy oponki na brzuchu, które i tak nigdy tak naprawdę nie przeszkadzały Baekhyunowi, chociaż ten często dogryzał Parkowi na ich temat za czasów, gdy jeszcze byli razem. Mimo że wydoroślał, prowadził własną firmę i miał w posiadaniu dość dużego psa, którego Byun do niedawna jeszcze panicznie się obawiał.

Mimo że nie przypominał siebie z przeszłości, Baekhyun i tak był w stanie dostrzec w nowym Chanyeolu tego dawnego, uroczego chłopaka, szalejącego na punkcie jego kimchi i oglądającego co wieczór inną część Gwiezdnych Wojen, chociaż wszystkie momenty z filmów znał dobrze na pamięć.

I dlatego też, mimo że Park Chanyeol wydawał się być pozornie inny, w oczach Baekhyuna pozostawał dokładnie taki sam, jak wcześniej.

— Oh, Leslie. Chodź tu. – Baekhyun zauważając jedynie rudy pyszczek psa, który dyskretnie podglądał go zza przymkniętych drzwi, poklepał wolne miejsce obok siebie, na które po kilku chwilach suczka chętnie wskoczyła, radośnie merdając przy tym swoim ogonem. — Twój pan mnie zostawił, widzisz? Poszedł odebrać jakiś głupi telefon, mimo że wziął sobie wolne od pracy. Może wcale mu tak bardzo na mnie nie zależy, co? Jak myślisz? – powiedział Baekhyun smutnym tonem, przytulając przy tym suczkę do siebie i głaszcząc ją za długimi uszami.

Sam nie wiedział, gdzie podział się jego wcześniejszy strach odnośnie dużych psów. Leslie była po prostu wyjątkowa i widząc, jak wielką była przylepą i jak bardzo polubiła Baekhyuna już po ich pierwszym spotkaniu, Byun nie mógł tak po prostu ignorować tego wręcz błagającego o jego atencję zwierzęcia. Za bardzo go polubił.

Psina zaskomlała cicho na jego słowa, tak, jakby bez problemu zrozumiała ich znaczenie. Po chwili jednak wręcz rzuciła się na jego twarz, szaleńczo ją liżąc, co oczywiście spotkało się z piskiem zaskoczonego Baekhyuna, który po kilku sekundach śmiał się już głośno z zabawnego zachowania suczki.

— No ładnie, zostawiam cię na krótką chwilę, a ty już mnie zdradzasz.

Baekhyun odwrócił się do Chanyeola opierającego się o próg drzwi, który przyglądał się całej scenie z uśmiechem. Mężczyzna cały czas miał na sobie jedynie szare dresy, których gumka i tak zjeżdżała mu z bioder, idealnie uwidaczniając dzięki temu zarys jego mięśni, od których oderwanie wzroku zajęło Baekhyunowi chwilę czasu.

— To nie moja wina! To ona rzuciła się na mnie pierwsza. – Baekhyun zaśmiał się, równocześnie głaszcząc po raz ostatni psa, który widząc swojego właściciela, teraz jemu postanowił poświęcić więcej swojej uwagi i podbiegł prosto do jego nóg domagając się pieszczot.

— Ah, tak... mówiłem do Leslie, Baekhyun. – sprecyzował Chanyeol jak najbardziej poważnie, w ogóle nie zwracając uwagi na zastygłego w miejscu chłopaka, którego szczęka spotkała się po jego słowach z podłogą.

Zaskoczenie Baekhyuna trwało jednak tylko krótką chwilę, ponieważ w następnym momencie Park uniósł na niego swój wzrok, a dostrzegając zakłopotanie na twarzy drugiego chłopaka, roześmiał się głośno, nie mogąc już dłużej powstrzymać swojego śmiechu.

— Aish ty... Park Chanyeol! - Baekhyun pochwycił w dłoń jedną z poduszek, a następnie krzycząc głośno, rzucił ją przed siebie, tylko o kilka centymetrów mijając swój cel. — Wracaj tu ty wyrośnięta żyrafo! Jeszcze z tobą nie skończyłem!

— A ja jeszcze z tobą nie zacząłem. – Chanyeol urwał, patrząc z figlarnym uśmiechem prosto na Baekhyuna, którego policzki po krótkiej chwili oblały się czerwienią, gdy dotarł do niego drugi sens słów Parka.

Byun jedynie prychnął w odpowiedzi, nie zamierzając komentować zboczonych uwag partnera. I nie, nie uprawiali jeszcze seksu. Póki co obaj trzymali ręce przy sobie i do niczego więcej między nimi nie doszło oprócz kilku (ewentualnie kilkudziesięciu) mniej lub bardziej niewinnych pocałunków oraz wieczornego przytulania. Chociaż Baekhyun okłamałby sam siebie, gdyby powiedział, że nie liczył na coś więcej.

Miał jednak świadomość, że na razie obaj stąpają po bardzo cienkim lodzie, a na inne przyjemności przyjdzie czas później.

Tak samo jak na wyjawienie pewnych sekretów, które już dawno powinny ujrzeć światło dzienne.

💐💐💐

— Dokąd mnie zabierasz?

— Nie powiem ci, bo jeśli to zrobię, to zepsuję ci niespodziankę.

— Chanyeol, wiesz, że nie lubię niespodzianek. Możesz mi powiedzieć!

— Nie zrobię tego, Baek. Obiecuję, że ci się spodoba. Przynajmniej mam taką nadzieję...

Od dłuższego czasu Baekhyun próbował dowiedzieć się, jaki był cel ich podróży, do której zmusił go Park zaraz po tym, gdy za oknami zrobiło się ciemno.

Mężczyzna po spędzonym razem dniu w swoim apartamencie, tak po prostu oznajmił Byunowi, że zabiera go w pewne miejsce i nie przyjmuje od niego żadnej odmowy, dlatego też Baekhyun nie miał nic do gadania w tej sprawie. Oczywiście gdyby tylko chciał, mógł postawić się Parkowi, ale jednak ciekawość, jaką odczuwał na myśl o tajemniczej podróży przyćmiła jego umysł i chłopak posłusznie zajął miejsce na siedzeniu pasażera w ogromnym samochodzie Chanyeola, którym jechali już od ponad dwudziestu minut.

W aucie panowała cisza, jednak była ona dość komfortowa i żaden z nich nie czuł się niezręcznie w towarzystwie drugiego. Po prostu obaj byli w swoich światach, rozmyślając o minionych dniach, jak i o tym, co czeka na nich w przyszłości.

— Trzęsą ci się ręce, Chanyeol.

W pewnej chwili Baekhyun zapatrzył się na dłonie Parka, które ściskały mocno kierownicę, a jego uwadze nie uszły pojedyncze drgawki na ciele drugiego chłopaka.

— To nic, Baek. Po prostu trochę się denerwuję. – zaśmiał się niepewnie Park, co zupełnie nie dodało wiarygodności jego słowom.

— Chan... – Byun automatycznie sięgnął po jedną z dłoni kierowcy, a czując ten przyjemny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa, gdy ich palce się spotkały, Baekhyun uśmiechnął się delikatnie.

Kiedy Chanyeol stanął na światłach, odwrócił swój wzrok na ich złączone ręce, a następnie przeniósł spojrzenie w oczy Baekhyuna, który wpatrywał się w niego z blaskiem w brązowych tęczówkach.

— Na pewno twoja niespodzianka będzie cudowna, Yeollie. Nie denerwuj się nią niepotrzebnie, dobrze? – Byun kolejny raz posłał w stronę swojego towarzysza lekki uśmiech, który ten po chwili wahania odwzajemnił.

Nie zrobił tego jednak z powodu zapewnień Baekhyuna odnośnie niespodzianki. Uśmiechnął się szczerze, wiedząc, że szatyn zupełnie nieświadomie zwrócił się do niego jego dawnym zdrobnieniem, które Chanyeol miał okazję usłyszeć po raz kolejny od sześciu lat z ust osoby, która właśnie wtedy wypowiedziała je po raz ostatni.

— W porządku.

🚗🚗🚗

— Jesteśmy. – powiedział Chanyeol w momencie, w którym zajechał samochodem na duży, opuszczony już o tej porze parking. Baekhyun w tej samej chwili spojrzał zdziwiony na Parka, który jedynie uśmiechnął się do niego tajemniczo, a następnie wysiadł z auta, pozostawiając Byuna samego w środku.

Baekhyun naprawdę był zaskoczony miejscem, w którym się znaleźli. Kojarzył je, jednak dopiero po opuszczeniu samochodu i zobaczeniu dużego budynku przed sobą zorientował się, gdzie dokładnie zabrał go Chanyeol.

— Dlaczego jesteśmy pod naszym dawnym liceum? Chan? – mężczyzna domagał się odpowiedzi od swojego towarzysza, jednak ten po raz kolejny jedynie uśmiechnął się pod nosem, by następnie chwycić Baekhyuna za dłoń i poprowadzić go do wejścia do szkoły.

Baekhyun czuł się skonfundowany. Obserwował jak Chanyeol bez problemu otwiera drzwi do placówki, mimo że powinny być one dokładnie zamknięte, a następnie wchodzi pewnie do środka, w ogóle nie obawiając się alarmu, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, którą robił na co dzień.

— Chanyeol! Chan, zwariowałeś? Ktoś może nas przyłapać! Cholera, co my tu w ogóle robimy? – wyszeptał Byun, dopiero po chwili uświadamiając sobie, jak wielką gafę popełnił, ponieważ w jego odczuciach, w obecnej sytuacji zabrzmiało to niczym krzyk. Mocniej ścisnął za dłoń Chanyeola, obawiając się, że zaraz z każdej strony wybiegną ochroniarze, którzy rzucą się na nich z bronią, oskarżając ich o włamanie.

Nic takiego się jednak nie stało, a zamiast tego, Park przystanął w miejscu, by następnie wybuchnąć głośnym śmiechem, zupełnie ignorując przy tym panikującego obok Byuna.

— Baekkie, nie musisz szeptać, wiesz o tym, prawda? Jesteśmy tu legalnie, nikt nas o nic nie oskarży, spokojnie.

— A-ale...

— Ufasz mi? – Mówiąc to, Chanyeol spojrzał wprost w oczy niespokojnego chłopaka, który widząc łagodne spojrzenie jakim obdarzył go Park jedynie kiwnął głową na potwierdzenie. — W takim razie chodźmy dalej.

Chanyeol poprowadził ich wzdłuż głównego korytarza, który obaj dobrze znali.

To właśnie tutaj podczas swoich szkolnych lat mijali się jako nieznajomi, posyłając sobie początkowo wstydliwe, aczkolwiek ciekawskie spojrzenia. Park był pierwszym, który zwrócił uwagę na drobnego chłopaka, gdy ten pewnego razu trącił go łokciem, przypadkowo rozsypując książki Chanyeola, które ten akurat trzymał w ręce. Ich pierwsze spotkanie trwało jedynie kilka sekund, podczas których Baekhyun pozbierał rzeczy Parka, a następnie, przepraszając go, uśmiechnął się czarująco w jego stronę i odszedł w przeciwnym kierunku, dołączając do paczki swoich znajomych.

Od tego momentu, Chanyeol zbyt często przyłapywał się na rozmyślaniu o pięknym chłopcu z równoległej klasy, który jedynie za pomocą swojego zniewalającego uśmiechu zawrócił mu w głowie.

Apogeum wzdychania do nieznajomego chłopaka, Chanyeol osiągnął dopiero po sześciu miesiącach, podczas gry w siatkówkę na wf-ie.

Wtedy właśnie Baekhyun skręcił sobie kostkę, a Chanyeol jako najwyższa osoba na boisku, (a co za tym idzie, teoretycznie najsilniejsza – przynajmniej według ich nauczycielki) został poproszony o odprowadzenie poszkodowanego chłopaka do pielęgniarki, a później również do jego domu.

Dzięki tym wydarzeniom, Chanyeol w końcu mógł poznać swojego crusha, nie wiedząc o tym, że sam Baekhyun także od dawna liczył na ich bliższą znajomość.

— Chanyeol, naprawdę nie wydaje mi się to dobrym pomysłem! Nie możemy już wrócić do samochodu? Aish, przecież to naprawdę wygląda jak włamanie! A co, jeśli... – Baekhyun zamilkł w momencie, w którym Park otworzył przed nim drzwi do sali gimnastycznej, a jego spojrzenie wyłapało dwuosobowy stolik ustawiony na środku pomieszczenia. I może to wcale nie zdziwiłoby tak bardzo Baekhyuna, gdyby nie świece postawione na stole oraz zapach potraw, roznoszący się po całej sali.

— Chan? Co ty...

— To właśnie twoja niespodzianka, Baek. Mam nadzieję, że nasza nietypowa randka przypadnie ci do gustu. – Chanyeol uśmiechnął się promiennie, równocześnie przeczesując ze zdenerwowania swoje włosy. Cały tydzień myślał o miejscu, w które chciałby zabrać Baekhyuna na ich pierwszą od wielu lat randkę, a wrócenie do ich wspólnych korzeni, do miejsca, od którego wszystko się zaczęło, wydawało mu się najlepszym pomysłem.

Park nie był jednak nigdy romantykiem, i mimo że wcześniej wiele razy zabierał Baekhyuna w wyjątkowe dla nich miejsca, tak teraz wiedział, że musi postarać się jeszcze bardziej, by w ten sposób udowodnić Byunowi wagę swoich uczuć względem niego, szczególnie, że mówienie o nich na głos przychodziło mu z niemałą trudnością.

Baekhyun w tym czasie wpatrywał się oniemiały w scenerię przed sobą. Nie zorientował się nawet, kiedy dokładnie w jego oczach zebrały się łzy, którym jednak nie dał wypłynąć na powierzchnię. I tak już zbyt wiele razy złamał obietnicę daną Changminowi przed swoim wyjazdem.

Teraz jednak jego łzy nie były spowodowane smutkiem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, Baekhyun płakał ze szczęścia, przytulając się przy tym mocno do mężczyzny z jego snów.

Chanyeol widząc wzruszenie niższego, delikatnie cmoknął Byuna w czoło, po czym podszedł do stolika i odsunął starszemu krzesło, by ten mógł na nim usiąść.

— Jesteś głodny? W takim razie smacznego. – kąciki ust mężczyzny po raz kolejny tego dnia uniosły się w górę, czemu przyglądał się z zafascynowaniem Baekhyun, dyskretnie trzymając się za klatkę piersiową w miejscu, w którym znajdowało się jego serce. Od kilku minut biło ono nieprzerwanie w szybkim tempie i Byun początkowo był przekonany, że to z powodu adrenaliny, którą Park dostarczył do jego organizmu "włamując" się na teren szkoły.

Teraz jednak wiedział już, że to palące uczucie w środku, to wyrywające się z piersi serce było reakcją na słowa i uczynki Chanyeola, który z każdą chwilą coraz bardziej uświadamiał mu, jak wielkim szczęściarzem był i jak ogromny błąd popełnił, zostawiając Parka sześć lat temu.

— Chanyeol?

— Hmm?

Baekhyun cały czas żył w przekonaniu, że nie zasługiwał na Chanyeola, a teraz jedynie potwierdzał swoje myśli. Nie zasługiwał na jego dobroć, na jego pomoc, na uczucie, jakie dostrzegł w jego oczach, gdy Park oderwał wzrok od swojego talerza, patrząc na Baekhyuna jak na ósmy cud świata.

— Dziękuję.

I przepraszam.

Baekhyun wierzył w moc tych słów, w ich siłę, którą pragnął przekazać również Chanyeolowi. Wiedział, że Park nie rozumiał dokładnie, jakie znaczenie mają one dla niego, ale Byun czuł, że to nie było teraz wcale takie ważne.

Najważniejsze było to, żeby Chanyeol dostrzegł w jego oczach tę samą ekspresję, która świadczyłaby o jego głębokim uczuciu i przede wszystkim miłości, jaką go darzył.

I Chanyeol bez problemu ją ujrzał.

A Baekhyun obiecał sobie w myślach, że naprawdę niewiele dzieli go od powiedzenia Parkowi prawdy, na którą ten tak długo czekał.

👬👬👬

TBC

Nie wierzę, że naprawdę udało mi się w końcu napisać nowy rozdział! Nawet nie wiecie ile razy w ciągu tego miesiąca się za niego zabierałam, niestety bez skutku 😞 teraz jednak udało się i chociaż wiem, że nie jest on jakiś doskonały, jestem bardzo szczęśliwa, że mimo choroby, udało mi się zmusić mój mózg do myślenia, ponieważ nienawidzę bezczynności, do jakiej zazwyczaj zmusza mnie choroba. Gdy pomyślę, ile rozdziałów mogłabym napisać, gdyby nie złe samopoczucie..ugh 😤 Bez przedłużania, życzę wam wszystkim powodzenia w nadchodzącym tygodniu no i mam nadzieję, że większość z was przypomni sobie, że mimo długiej przerwy w aktualizacji, takie opowiadanie jak YNK kiedyś istniało i istnieje nadal😅

Kocham was, dobranoc 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top