1. Poranny seks, czyli inaczej zabawa w chowanego

*6 lat po wydarzeniach z prologu*

— Ahh...cholera... – Baekhyun jęknął głośno, kiedy Sehun mocniej wbił się w jego odbyt, na chwilę pozbywając go tym ruchem oddechu. Paznokcie Byuna jeździły w górę i w dół po rozłożystych plecach partnera, a biodra unosiły się co chwilę, by w odpowiednim czasie wychodzić na przeciw kochankowi.

— Boże...Sehun! – Szatyn krzyknął głośno, kiedy drugi z mężczyzn zmienił kąt poruszania się w nim i tym razem bez problemu trafił w jego prostatę. Wystarczyło jeszcze tylko kilka mocnych pchnięć, zanim obaj doznali spełnienia, a następnie opadli wykończeni obok siebie na puchate poduszki.

Baekhyun cały czas starał się ustabilizować swój oddech, kiedy Sehun niespodziewanie przysunął się do niego i oplótł szczelnie jego drobne ciało swoimi szerokimi ramionami, następnie cmokając go czule w czubek głowy. Baekhyun zaśmiał się na ten gest i przewrócił się na bok, by móc lepiej przyglądnąć się swojemu partnerowi.

— Co jest, Hunnie? Jeszcze mało ci czułości? – Baekhyun sięgnął dłonią do czoła młodszego chłopaka, by odgarnąć z niego kilka niesfornych, czarnych kosmyków, które przylepiły się do jego powierzchni po intensywnym wysiłku.

— Porannych czułości nigdy za wiele i kto jak kto, ale ty akurat doskonale o tym wiesz. – Sehun uśmiechnął się szelmowsko w stronę kochanka, na co ten zaśmiał się głośno, ukazując w ten sposób szereg białych zębów.

— Jak ty dobrze mnie znasz, dzieciaku. – Baekhyun przejechał kciukiem po gładkim policzku czarnowłosego, który zamruczał cicho na ten gest, w ten sposób po raz kolejny wywołując chichot u partnera.

— Nie nazywaj mnie tak. Wiesz dobrze, że tego nienawidzę. Nadal nie rozumiem, dlaczego tak strasznie czepiasz się mojego wieku. Jestem jedynie o dwa lata od ciebie młodszy. – Sehun odsunął się od jego dłoni, chcąc w ten sposób pokazać, że dotyk mężczyzny nie wpływa na niego, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jaki chciałby starszy, co oczywiście było kompletnym kłamstwem.

— Nie mam nic do tego, że jesteś młodszy. Po prostu lubię cię tak nazywać. – Baekhyun westchnął głęboko, następnie zupełnie odsuwając się od swojego kochanka, by wstać z łóżka i ruszyć w kierunku łazienki. Przeszkodziła mu w tym para rąk, która z powrotem przyciągnęła go w stronę nagiego mężczyzny w taki sposób, że szatyn znajdował się teraz na udach młodszego, ze swoimi nogami po obu stronach.

— A ja lubię twój tyłek. Jest seksowny. – Sehun szepnął uwodzicielsko do ucha partnera, swoimi dłońmi ściskając mocno oba jego pośladki, przez co Baekhyun jęknął głośno, odrzucając swoją głowę w tył.

— Jesteś zboczony. – zaśmiał się Byun, dając kochankowi lepszy dostęp do swojej szyi, na której drugi chłopak, po raz kolejny tego ranka, zaczął składać motyle pocałunki.

— Może. Ale kręci cię to. 

Nagłym, niespodziewanym ruchem, Oh włożył w Baekhyuna dwa palce, na co starszy jęknął przeciągle, swoje zęby zatapiając w obojczyku partnera. Szybkie, głębokie ruchy doprowadzały szatyna do szału, dlatego już po niecałej minucie, poczuł, jak euforia buzuje w jego podbrzuszu, chcąc wydostać się na zewnątrz.

Nie było mu to jednak dane, ponieważ niespodziewane skrzypnięcie drzwi i cichy, dziecięcy głosik skutecznie powstrzymały całe nadchodzące spełnienie.

— Tatusiu? Nie śpisz już?

Baekhyun słysząc głos swojego dziecka, od razu otrzeźwiał, a jego oczy rozszerzyły się nieznacznie, kiedy dotarło do niego, w jakiej sytuacji obecnie się znajduje. Jednym, płynnym ruchem zsunął się z nóg kochanka, którego szybko wkopał pod kołdrę, zaraz samemu przykrywając się białą pościelą.

Zanim Changmin zdążył otworzyć drzwi od sypialni, mężczyzna doprowadził siebie, jak i swoje otoczenie do porządku, by następnie przywitać synka radosnym uśmiechem.

— Dzień dobry, kochanie. Dlaczego już nie śpisz? Jest jeszcze wcześnie rano. – Wzrok Baekhyuna powędrował na budzik, który wskazywał godzinę 5:30, a jego głos zatrząsł się lekko ze zdenerwowania obecną, niekomfortową sytuacją.

— Miałem koszmar, tatusiu.

Widok pięcioletniego chłopczyka stojącego w progu, ubranego w uroczą piżamkę w misie i trzymającego luźno w dłoni swoją ulubioną maskotkę żabkę, rozczulił Baekhyuna, który zwyczajnie nie miał serca, by odesłać teraz synka do pokoju.

Dlatego też, wyciągnął ręce w stronę chłopczyka, który widząc ten gest, od razu ruszył pewnie w stronę swojego taty. Oczywiście Baekhyun nie zapomniał o Sehunie uwięzionym pod kołdrą, który z braku powietrza zapewne zaczął się już dusić, ale komfort dziecka był dla Byuna najważniejszy.

Kiedy Changmin wskoczył na kolana mężczyzny, ten specjalnie usadowił go w taki sposób, by nie widział on drugiej połowy łóżka.

— Co ci się śniło, skarbie? Opowiesz mi? – Baekhyun spytał spokojnie, przytulając mocno chłopczyka do swojej klatki piersiowej. Pięciolatek kiwnął głową, następnie obejmując szyję swojego tatusia i wtulając się mocniej w jego ciało.

— Śniło mi się, że pod moim łóżkiem zamieszkały krasnoludki i każdej nocy porywały mi jednego pluszaka i zabierały go do Krainy Krasnoludków i pewnej nocy wzięły Arnolda, bo myślały, że to najprawdziwsza maskotka żabka, a przecież Arnold nie jest taką prawdziwą żabką, tylko taką na niby! I musiałem się z nimi bić żeby go oddały, ale później jeden z nich wyciągnął paczkę waty cukrowej i oddałem Arnolda za tę watę cukrową, tatusiu. Teraz czuję się tak źle, bo tato, dlaczego oddałem Arnolda za watę cukrową? W prawdziwym świecie nigdy bym tak nie zrobił, wiesz o tym tatusiu, prawda? 

Baekhyun ostatkiem sił powstrzymał się od chichotu po usłyszeniu historii swojego synka, czego nie można było powiedzieć o Sehunie, którego cichy śmiech prawie od razu dotarł do uszu szatyna. Mężczyzna odchrząknął dość głośno, następnie kopiąc miejsce, w którym znajdowała się noga Oh, by w ten sposób opanować młodszego.

— Kochanie, to tylko zły sen, nie masz się czego obawiać. Oczywiście, że wiem, że nigdy nie oddałbyś Arnolda za watę cukrową, za bardzo go kochasz! I nie bój się krasnoludków, skarbie. Gdyby naprawdę mieszkały pod twoim łóżkiem, Arnold by je wyczuł i się z nimi rozprawił, wiesz? Jeśli kiedykolwiek jeszcze przyśni ci się coś podobnego, od razu przyjdź tu do mnie, dobrze? –Mężczyzna nachylił się nad swoim synkiem, po chwili całując go w główkę, na co chłopczyk zachichotał cichutko, mocniej przytulając się do swojego ojca.

— Kocham cię, tatusiu. – Radosny głosik Changmina sprawił, że Baekhyun uśmiechnął się lekko, nie mogąc pohamować radości, jaka wypełniła jego serce.

— Ja ciebie bardziej, skarbie.

W jednej chwili, Baekhyuna ogarnęła dziwna nostalgia, a wspomnienia nieproszone wtargnęły do jego umysłu. Wraz z wypowiedzeniem tych kilku słów, uświadomił sobie nagle, jak bardzo ich znaczenie stało się dla niego obce.

Oczywiście nie miał na myśli czystej miłości do Changmina, którego kochał szczerze, całym sercem i za którego rzuciłby się w ogień. Chodziło mu raczej o miłość romantyczną, która już od dawna nie znajdowała się w słowniku jego codziennych słówek. 

— ...tatusiu? – Lekkie poklepywanie jego ramion sprawiło, że Baekhyun powrócił do rzeczywistości. Spojrzał na swojego synka, który przypatrywał mu się od dołu z dziwną miną. —Czemu jesteś smutny? 

— Nie jestem, kochanie. Jestem tylko troszkę zmęczony. 

Jak na zawołanie, Minnie ziewnął przeciągle, swoją piąstką przecierając swoje zaspane oczka. Baekhyun zaśmiał się, widząc jak wiele uroku dodało to jego synkowi.

— Ja chyba też, tatusiu.

— Idź się jeszcze połóż skarbie, dobrze? Spróbuj zasnąć. – Mężczyzna po raz kolejny cmoknął w głowę chłopczyka, który po paru sekundach wstał z jego kolan i ociągając się, podszedł do drzwi.

Baekhyun już chciał odetchnąć z ulgą oraz wewnętrznie triumfować z powodu powiedzenia się jego planu, jednak w ostatnim momencie Changmin zatrzymał się przy drzwiach, odwracając się w jego stronę.

— A tak w ogóle, tatusiu, dlaczego wujek Huji chowa się pod kołdrą? Gracie w chowanego? To dlatego krzyczałeś imię hyunga w nocy i przed tym, jak przyszedłem? Nie mogłeś go znaleźć, prawda? Często, gdy się bawimy, wujek chowa się za zasłoną w salonie, więc jak następnym razem nie będziesz mógł go znaleźć, to przyjdź do mnie po pomoc, tatusiu. Dobranoc. 

I Changmin wyszedł, pozostawiając Baekhyuna w kompletnym szoku.

Byun w jednej chwili poczuł, jakby ktoś spuścił mu na głowę kubeł zimnej wody, a dodatkowy śmiech Sehuna sprawił jedynie, że jego policzki jeszcze bardziej zaczęły palić z zażenowania. Mężczyzna pochwycił w dłonie poduszkę, następnie ciskając nią w młodszego chłopaka, który w tym czasie zdołał wyczołgać się spod kołdry.

— Pieprz się, Oh. – Szatyn powiedział ostrym tonem, ponieważ jemu wcale nie było do śmiechu. 

Tym razem Baekhyun już bez problemu opuścił łóżko, dzięki czemu szybkim krokiem ruszył w stronę łazienki. Marzył o odprężającym prysznicu i odizolowaniu się od świata, który pogrywał sobie z nim na wszelkie możliwe sposoby. 

W kolejnym kroku przerwał mu jednak rozbawiony głos kochanka, którego szczery śmiech cały czas rozbrzmiewał w przyciemnionej przez zasłony sypialni.

— Pieprzyć to ja mogę tylko ciebie, Byun.

Baekhyun prawie od razu odwrócił swój gniewny wzrok na Sehuna, który po wypowiedzeniu swoich słów, przypatrywał mu się z szelmowskim uśmiechem na twarzy, przez co szatyn poczuł, jak złość w jego wnętrzu osiąga swój zenit, a on sam wybucha w miejscu.

— Ah, naprawdę? Cóż, nie byłbym tego taki pewien! - Krzyknął rozzłoszczony, następnie znikając za drzwiami prowadzającymi do łazienki, nie kłopocząc się z delikatnym ich zamknięciem.

Od razu po wejściu do drugiego pomieszczenia, Baekhyun oparł się plecami o drewnianą powierzchnię, wzdychając ciężko. 

Po całej sytuacji, jaka miała miejsce jeszcze kilka sekund temu, chciał jedynie zapaść się ze wstydu pod ziemię i nawet zabawne jego zdaniem krzyki protestującego Sehuna, nie były w stanie złagodzić w żaden sposób jego zawstydzenia.

😳😳😳

TBC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top