#8: i want cocoa!
NIALL
- Gdzie jest do kurwy Rose?! - krzyknąłem naprawdę zdenerwowany, bo ugh miała wrócić ze mną do domu.
- Co? Księżniczka Ci się zgubiła? - parsknął Josh.
- Zamknij się, Devine!
- Ostatni raz widziałem ją na tarasie z Harry'm, a potem gdzieś poszli - tym razem odezwał się Zayn.
- Odprowadziłem ją do domu, bo raczej nie wydawała się być zainteresowana dalszym czekaniem na księcia - w pokoju pojawił się zielonooki.
- Dlaczego mnie nie zawołałeś?! Odwiózłbym ją tak, jak obiecałem.
- Po pierwsze, nie odwiózłbyś, bo za dużo wypiłeś, a po drugie, jak miałem Ci przerwać pieprzenie tego rudzielca? - zaśmiał się, a z nim reszta chłopaków, na co jedynie przewróciłem oczami.
- Ale odprowadziłeś ją bezpiecznie do domu, tak? - upewniałem się.
- Tak. Jezu, Horan o co Ci chodzi, nigdy nie przejmowałeś się żadną dziewczyną z którą przychodziłeś na imprezy, więc kompletnie nie rozumiem twojego zdenerwowania.
- Ugh, nie twój zasrany interes, Styles - warknąłem.
- Jasne, tylko pamiętaj, że Rose nie jest maskotką którą się pobawisz a potem odstawisz w kąt - dodał jeszcze, po czym wrócił do swojego pokoju.
Byłem cholernie wkurzony, bo wiedziałem, że miał rację i nie powinienem zadawać się z Rose dla jej dobra, ale uh...
ROSE
dzień później
- Theo, nie biegaj tak szybko, bo się wywrócisz! - krzyknęłam do czterolatka.
- Nie wywrócę! - zaśmiał się i pobiegł przed siebie, po czym wylądował na ziemi, więc nie było już tak wesoło.
- Oj, no przestań. Nie możesz płakać, Theo. Prawdziwi mężczyźni nie płaczą, pamiętasz? - próbowałam go uspokoić. - Misiu, a może położysz się na jakąś godzinkę do spania, hm? Jesteś zmęczony, a ja mogłabym pomóc pani Emily przy praniu - podsunęłam pomysł.
- Harry! - zaśmiał się chłopiec, więc odwróciłam się, a moim oczom rzeczywiście ukazał się szatyn.
- Hej Rose! Hej Theo, a co ty tutaj robisz maluchu? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Rosie jest moją nianią - odpowiedział dumnie.
- Aaa, no to rozumiem - uśmiechnął się, po czym zwrócił się do mnie. - Kawa nadal aktualna?
- Jeszcze się pytasz, jasne - zachichotałam. - Popilnujesz Theo? To mogłabym zrobić od razu...
- Nie ma problemu i um, czarną parzoną gdybym mógł prosić.
- A ja chcę kakao! - krzyknął mały blondynek, więc jedynie skinęłam głową i poszłam do kuchni w celu przygotowania naszych ciepłych napojów.
Wracając wzięłam jeszcze paczkę owsianych ciasteczek i zeszłam na zewnątrz.
- Proszę - postawiłam na stole tacę i podałam Harry'emu kubek, za co grzecznie podziękował.
- Pyszna kawa - pochwalił mnie. - Pewnie zastanawiasz się dlaczego nachodzę Cię tak zaraz z poniedziałku, ale po prostu miałem ciężki dzień w szkole i... przyszedłem z nadzieją, że chociaż popołudnie będzie lepsze - wytłumaczył.
- Nie ma sprawy - posłałam mu uśmiech. - Ach no tak, bo wy jeszcze chodzicie do szkoły. Która klasa?
- Ostatnia, a ty? Jeśli można wiedzieć, oczywiście.
- Um, skończyłam szkołę w zeszłym roku - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Czyli jesteś z wieku Nialla?
- Nie, po prostu poszłam rok wcześniej do szkoły - wyjaśniłam. - W sierpniu skończę 19.
- Ej, no! To niesprawiedliwe! Ja skończyłem w lutym 19 lat, a nadal muszę się męczyć ze szkołą i na dodatek jeszcze z Niallem w jednej klasie - zaśmiał się.
- Upss? A jeśli już mówimy o Niallu, to... jak to możliwe, że się przyjaźnicie, skoro no okej macie te wszystkie tatuaże i punk wygląd, ale Horan jest chamski a ty, um... uroczy?
- Aw, dziękuję za komplement. Przyjaźnimy się od dziecka i Niall kiedyś taki nie był. On po prostu nie pokazuje jaki jest naprawdę.
Czyli tak jak ty, Rose.
Tak jak ty...
~
Kiedy tylko pani Emily dowiedziała się przez przypadek od Theo, że był u nas Harry - wpadła w szał, ale taki pozytywny, o ile można to tak nazwać. Wręcz wymusiła na mnie obietnicę, że jeśli tylko zielonooki się u nas pojawi, mam ją natychmiast zawołać, bo już od wieków nie rozmawiała ze swoim Haroldem.
Następnego dnia, jak zwykle, Denise przywiozła swojego synka o 9.
- Jestem śpiący! - marudził blondynek.
- Ojej, misiu, nie wyspałeś się? - zapytałam, a on pokręcił głową, automatycznie potwierdzając moje przypuszczenia. - Chcesz się położyć u mnie? - zaproponowałam.
- Tak. Mogę?
- Oczywiście Theo - uśmiechnęłam się, po czym wzięłam go na ręce i zaniosłam go do mojego pokoju.
Czterolatek szybko zasnął, więc upewniłam się jeszcze, że jest bezpieczny i zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się widząc panią Emily robiącą śniadanie.
- Dzień dobry, słoneczko. Zjesz ze mną?
- Dziękuję, ale już jadłam. Jednak chętnie napiję się kawy - zapewniłam ją i po kilku minutach wróciłam do stołu z kubkiem gorącej, czarnej cieczy.
Rozmawiałyśmy na mało istotne tematy i nawet nie zorientowałyśmy się kiedy na zegarze wybiła godzina 10.
- Ładna pogoda dzisiaj - mruknęłam. - Chyba pójdę do ogrodu i wypielę grządki, hmm?
- Jeżeli chcesz. Nawet nie wiesz Rose, jaka jestem Ci wdzięczna, że w końcu tu jest tak jak powinno - wyjaśniła, a następnie przytuliła mnie, więc oddałam ten gest.
Po cichutko weszłam do pokoju, żeby nie obudzić śpiącego w nim chłopca i podeszłam do szafy skąd wyciągnęłam parę dresowych spodenek do kolan.
Mimo, że była dopiero wiosna, to pogoda była wprost wymarzona jak na Irlandię.
Przebrałam się i zeszłam do ogrodu, gdzie zajęłam się raczej rutynowymi czynnościami.
Kiedy podlałam wszystkie sadzonki, przykucnęłam, aby powyrywać gromadzące się wokół nich, niechciane chwasty. Jak zwykle tak pogrążyłam się w myślach, że nie zauważyłam nawet, że ktoś wszedł do ogrodu...
- Mmm, takie widoki z rana, to ja mogę podziwiać codziennie.
- Niall? Co ty tu robisz?! - zapytałam zdezorientowana.
- Stoję? - zaśmiał się.
- Może mi się wydaje, ale chyba powinieneś być w szkole - warknęłam.
- Szkoła nie zając, nie ucieknie. A ty pewnie tak.
- Czego chcesz? Niall, okłamałeś mnie. Miałeś mnie dostarczyć do domu, już nie mówiąc o tym, że przed pierwszą...
- Oj no weź, przecież nikt Ci nie dał przykazu na którą masz być w domu - przerwał mi.
- Już nawet nie o to chodzi - westchnęłam.
- No to oświeć mnie w takim razie i powiedz o co - wywrócił oczami.
- O to, że pieprzenie jakiejś laski było dla Ciebie ważniejsze od złożonej obietnicy.
- Ale przecież nic się nie stało! Ty wróciłaś do domu z Harry'm, a ja przeleciałem jakąś laskę i wszyscy jesteśmy szczęśliwi - wzruszył ramionami. - A jeżeli masz jakiekolwiek pretensje, to nie do mnie tylko do Stylesa, bo najwyraźniej Cię podniecił i zostawił w środku nocy.
- Jesteś pojebany, Niall - powiedziałam, a on jedynie zaśmiał się na moje słowa.
- Nie pierwsza osoba, która mi to mówi i zgaduję, że nie ostatnia, więc uwierz, jakoś przeżyję - odgryzł się z sarkazmem.
- W takim razie po co tutaj przyjechałeś? Żeby mnie powkurzać?
- Nah, ale muszę przyznać, że uwielbiam to robić. I chyba mogłem się nie odzywać, bo miałem świetne widoki na twój tyłek, a teraz jedynie widzę twoją czerwoną twarz - wyjaśnił, a ja głośno wypuściłam powietrze, bo ugh, ten człowiek jest niemożliwy! - A przyjechałem tutaj, bo w sumie, uh... miałem zamiar Cię przeprosić? - kiedy te słowa opuściły jego usta, to myślałam, że padnę tam z wrażenia.
Rozumiecie?
Niall Horan, ten pieprzony dupek chce mnie przeprosić, wow.
- No to dlaczego tego nie zrobisz? - uśmiechnęłam się przebiegle.
- Uh, nie jestem dobry w tego typu rzeczach - podrapał się po głowie. - Po prostu nie robię tego zbyt często, jeżeli w ogóle, więc zrozum jeżeli wyjdzie nie tak jak ma być, okej?
Nie wierzę...
On się serio tym przejmuje.
Dlaczego się śmieję?
- Więc, um... przepraszam za bycie dupkiem - westchnął.
- Przeprosiny przyjęte - zachichotałam, widząc jego zdenerwowaną minę. - A teraz nie żebym Cię wyganiała czy coś, ale jeśli nie chcesz zostać kolejny rok w ostatniej klasie, to chyba powinieneś jechać do szkoły - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Ugh, okej. To cześć - przeczesał dłonią po włosach jakby się nad czymś gorączkowo zastanawiał, aż w końcu musnął swoimi ustami mój policzek i odszedł zostawiając mnie z burzą myśli w głowie, no bo jak Niall może być tak cholernie bezczelny i uroczy w tym samym czasie?
~~~
miało nie być dzisiaj rozdziału, ale leżę chora w łóżku i nudzę się, więc dodaję :)
mogę liczyć na komentarze i gwiazdki? 💕
Wesołych Świąt! 🐣
All the love,
N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top