#39: don't u trust me?

NIALL

Wsłuchując się w melodię płynącą z samochodowego radia, kierowałem się w stronę domu Stylesa. Już od tygodnia byłem z nim umówiony, ale dopiero dzisiaj udało mi się do niego wyrwać, korzystając z okazji, że Rosie udała się do lekarza. Co prawda chciałem jechać z nią, ale dość stanowczo wytłumaczyła mi, że sama sobie poradzi, więc nie nalegałem.

Ufam jej, więc spokojnie zaczekam aż sama mi wszystko wyjaśni.

Zaparkowałem samochód pod domem szatyna i otworzyłem drewnianą furtkę, aby wejść na teren ogródka i złożyć mu niespodziewaną wizytę, bo z tego co się zorientowałem Harry chciał gdzieś wyskoczyć wieczorem, a zegar wskazywał dopiero kilka minut po 11 AM. Zadzwoniłem na dzwonek i niedługo później w drzwiach pojawił się wspomniany przeze mnie wcześniej chłopak, którego twarz ozdobiona była zdziwioną miną.

- Wpuścisz mnie do środka czy będziemy tak tutaj stać? - zaśmiałem się, przerywając niezręczną ciszę.

- Co? Nie, no jasne wchodź - ruchem ręki przywołał mnie do przedpokoju.

- Wiesz, jak nie masz czasu teraz na mnie, to rozumiem. Mogę przyjść wieczorem czy coś - zaproponowałem, czując się trochę niezręcznie.

- Nie, nie. Jest okej, tylko... Ty nie z Rosie? - zapytał wyraźnie zdziwiony.

- Nope, uparła się, że pojedzie sama, więc nie nalegałem zbytnio - wzruszyłem ramionami.

- Serio? Wiesz, ja na twoim miejscu nie przepuściłbym takiej okazji.

- Badania jak badania - mruknąłem znudzony.

- Oh, no weź. To przecież pierwsze takie badania - zdziwił się. - Ja bym nie przepuścił okazji zobaczenia takiej mojej małej krewetki na ekranie - uśmiechnął się pod nosem, przygotowując nam kawę.

- Co?

- No mówię przecież. Stary, w sumie to ci zazdroszczę. To musi być świetne uczucie i mimo, że jesteście młodzi to wierzę, że sobie poradzicie - ciągnął dalej, a moje zdezorientowanie stawało się coraz większe.

- Ale, że... co? Z czym sobie mamy poradzić?

- Czyli nie doszło to jeszcze do Ciebie - zaśmiał się. - Nie dziwię się, nie możesz wypić ani nic, ale nie martw się. Oblejemy małego Horana jak tylko wydobrzejesz - spojrzał na mnie, podczas gdy pił gorącą kawę w niebieskiego kubka.

- O czym ty do kurwy mówisz?! - zdenerwowałem się.

- No o waszym... - urwał. - Ty nie wiesz - popatrzył na mnie przerażony. - Kurwa, mam przejebane.

- Wytłumaczy mi ktoś w końcu o co chodzi? - zapytałem już spokojniejszym głosem.

- Myślę, że to Rosie powinna Ci wyjaśnić wszystko - mruknął przepraszająco.

- Czekaj, powoli. Powiedz mi gdzie teraz jest Rosie - zarządałem.

- W szpitalu. Na badaniach u ginekologa, bo jest w ciąży. Z tobą - tłumaczył nerwowo.

- C-ciąży? - mój głos się załamał, a on jedynie kiwnął głową. - O-od kiedy wiesz?

- Zemdlała jak była u Ciebie w szpitalu i wtedy oboje się dowiedzieliśmy. Ma też anemię.

- Dlaczego to przede mną ukrywała? - zapytałem zrezygnowany.

- Nie wiem, może bała się twojej reakcji, albo chciała żebyś w spokoju odpoczął po szpitalu. Naprawdę nie wiem, nie mówiła mi o tym. Tylko proszę cię o jedno, okej? Jeśli cokolwiek zrobisz to przemyśl co najmniej trzy razy - poprosił, a ja zgodziłem się z nim. - Przepraszam, że dowiedziałeś się o tym w ten sposób. Głupio wyszło - podrapał się zakłopotany po karku.

- Jasne, stary. Um, ja... pojadę już - pożegnałem się z nim i opuściłem dom przyjaciela.

Odpaliłem samochód i jechałem przed siebie, bez celu, byle jak najdalej od wszystkiego. W głowie miałem po prostu pustkę i nic więcej. Nie docierało do mnie, że zostanę ojcem.

Nie nadaję się do tego, kurwa.

Wszystko się zjebało, znowu. Dlaczego nie powiedziała mi wcześniej? Może wtedy nie umierałbym ze strachu, kiedy budziła się w nocy z dusznościami lub wtedy kiedy prawie zesłabła? Kurwa.

Wysiadłem z samochodu i usiadłem na masce, myśląc nad tym, co powiniem teraz zrobić.

ROSIE

Wyszłam ze szpitala, kierując się w kierunku domu. Miałam zamiar wrócić pieszo i przemyśleć sobie dokładnie jak przekazać Niallowi wiadomość o tym, że zostanie ojcem.

Lekarz powiedział, że moje badania są nieco lepsze niż ostatnio, więc póki co wszystko jest w porządku, chociaż ciągle będę musiała zażywać leki na podtrzymanie ciąży i na anemię.

Powoli spacerowałam po Mullingar, po drodze zatrzymując się w sklepie spożywczym, żeby kupić coś do jedzenia. Zdecydowałam się na ciastko francuskie z malinowym nadzieniem, bo naszła mnie na nie ochota. Zapłaciłam wyliczoną kwotę pieniędzy i ruszyłam w dalszą drogę.

Do domu udało mi się wrócić po 1 PM i na szczęście pani Emily poszła do sąsiadki, więc nie byłam zmuszona od razu jeść obiadu, który został już zapewne przygotowany.

Czułam się lekko zmęczona, więc wzięłam krótki prysznic, przebrałam się w dres i spięłam włosy w kucyka, żeby w spokoju położyć się na łóżku i poczytać poradnik dla kobiet w ciąży, który dostałam od lekarza. Punktualnie o 14 zażyłam lekarstwa popijając je świeżym sokiem pomarańczowym.

Później zaczęło mi się niesamowicie nudzić, więc postanowiłam, że zadzwonię do Nialla z prośbą, czy mógłby do mnie przyjechać. Wybrałam jego numer i słuchając kolejnych sygnałów czekałam aż odbierze, ale to nie nastąpiło. Niestety.

Kilka minut później zadzwoniłam ponownie, ale również nie odbierał, więc stwierdziłam, że może robi coś ważnego i nie będę mu już przeszkadzać, tylko grzecznie poczekam, aż sam się odezwie.

Zajęłam się w tym czasie przekładaniem ubrań w szafie i nim się obejrzałam na zegarze wybiła 5 PM. Kiedy miałam już dzwonić do blondyna, drzwi od pokoju otworzyły się, a w nich stanął nie kto inny jak Horan.

Przynajmniej już wie do czego służą drzwi, huh.

- Dzwoniłam do Ciebie - zaczęłam.

- Wiem - mruknął głosem wypranym z emocji i... o mój Boże, czy on płakał?

- Muszę Ci o czymś powiedzieć, Niall - oznajmiłam niepewnie.

- Odpuść sobie, Rosie - przerwał. - Nie musisz się wysilać. Wiem o dziecku.

To koniec, spieprzyłam wszystko.

- Harry się niechcący wygadał - ciągnął dalej. - Nie ufasz mi? - rzucił nagle, zmieniając temat.

- Co? Na podstawie czego o to pytasz - zdziwiłam się.

- Może na takiej, że nie chciałaś mi powiedzieć o dziecku. Bałaś się mojej reakcji? Że Cię zostawię, nakrzyczę? - nie odezwałam się ani słowem. - Powiedz mi, czy kiedykolwiek to zrobiłem? Nie wydaje mi się. I mogę Cię zapewnić, że teraz też bym nic takiego nie zrobił do cholery, bo przecież Cię kocham! Obiecałem Ci coś, pamiętasz? Nie wiem, może to złe, ale tylko ty sprawiasz, że jestem silny i mam nadzieję, że ja też jestem kimś takim dla Ciebie. Chociaż teraz to już niczego chyba nie mogę być pewien - zakończył.

- Niall - poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. - Przepraszam Cię, naprawdę. Przepraszam, że Ci o niczym nie powiedziałam, ale ta ciąża, była... jest zagrożona i nie chciałam Cię martwić zaraz po szpitalu. Poza tym tak, masz rację. Bałam się twojej reakcji, bo przecież nie jesteś typem chłopaka, który jest ikoną rodziny i odpowiedzialności, a bardziej imprez i zabawy - tłumaczyłam się. - Naprawdę przepraszam, za wszystko. Jesteś na mnie zły? - zapytałam głupio, a on pozostał w ciszy.

Podszedł do mnie i uniósł do góry moją twarz, po czym spojrzał mi głęboko w oczy.

- Nie potrafię być na Ciebie zły - szepnął, przygryzając wargę. - Choćbym chciał. I nie mógłbym Cię zostawić z czymś, um... z kimś, za kogo muszę czuć się odpowiedzialny. Nie wiem czy sobie poradzę, ale nie chcę Cię zranić. Nigdy - złączył nasze usta w delikatnym i intymnym pocałunku, a później ułożył jedną z dłoni na moim brzuchu i zaśmiał się cicho, pozwalając sobie na łzy. - Cześć krewetko. Jestem twoim tatą, wiesz? Trochę beznadziejnym, ale myślę, że jakoś się dogadamy - pogładził palcem mój nagi, jeszcze dość płaski brzuch, po czym znów mnie pocałował.

Płakaliśmy, oboje płakaliśmy. Nie wstydząc się emocji, które przecież są rzeczą nadzwyczaj ludzką. Byliśmy tylko ja, Niall i dziecko, nasze małe, nienarodzone dziecko.

Dziecko, o które będziemy musieli walczyć.

- Nie zostawiaj mnie nigdy, Niall. Sprawiasz, że jestem silna - szepnęłam do jego ucha.

- Nigdzie się nie wybieram, księżniczko.

________________

podczas słuchania piosenki Strong udało mi się napisać ostatni rozdział :') idk, co o nim sądzić, mam nadzieję, że się wam podoba.
jeśli tak, to skomentujcie to chociażby emoji i zostawcie gwiazdkę ♡

został nam jeszcze epilog, który chyba jednak opublikuję dopiero jutro i zakończę całą historię w moje urodziny :')

kocham was,
nelly

PS przepraszam, jeśli są jakieś błędy, huh

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top