#33: niall, get out of my room, please.

ROSIE

Obudziłam się rano przez zaduch panujący w moim pokoju. Okna były pozamykane, a dworze panowała wysoka temperatura, w dodatku nie miałam na sobie piżamy, tylko ciuchy z poprzedniego dnia. To wszystko złożyło się na jeden skutek, a mianowicie byłam spocona jak mysz i natychmiast potrzebowałam prysznica.

Resztkami sił ruszyłam do łazienki, gdzie zaraz po zamknięciu drzwi spojrzałam w lustro i lekko się przeraziłam. Rozmazany makijaż, zaschnięte ślady łez i ogólnie zmęczona twarz. Użyłam potrzebnych kosmetyków i po kilku minutach udało mi się doprowadzić twarz do należytego porządku. Kiedy po prawie godzinie wróciłam do swojego łóżka, zerknęłam na telefon, który wskazywał 6:32 AM, czyli jak na mnie norma. Przy okazji zerknęłam też na prognozę pogody i westchnęłam z ulgą, kiedy przeczytałam, że po południu Mullingar nawiedzą burze z deszczem.

Włączyłam swojego laptopa i włączyłam jakiś denny serial, a wszystko po to aby jak najdalej odsunąć od siebie myśli o Niallu i naszym rozstaniu.

Bo dla mnie to sprawa rozwiązana.

Jestem singielką i bye.

W końcu nie wytrzymałam i wyszłam na balkon, gdzie w spokoju mogłam zaciągnąć się nikotyną, od której chcąc, nie chcąc, uzależniłam się.

Powinnam skończyć z tym gównem.

Może najlepiej również ze sobą.

Wpatrywałam się przed siebie i doszłam do wniosku, że w zasadzie czego ja się spodziewałam? Że Niall poprosi mnie o rękę i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Przecież życie to nie pieprzona bajka i tutaj rzadko kiedy można się doczekać happy endu. Zdążyłam już tyle przejść w swoim życiu, a mimo to nadal byłam na tyle głupia, żeby uwierzyć w te wszystkie bajeczki Horana.

Cóż, najwyższa pora to skończyć.

Zgasiłam papierosa i chwyciłam swój portfel, po czym wyszłam z domu kierując się do sklepu, bo żeby móc cokolwiek zmienić w życiu, trzeba najpierw zacząć od siebie i to właśnie zamierzałam zrobić.

NIALL

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy i, o dziwo, nie był on spowodowany kacem. Niechętnie wstałem z łóżka i zajrzałem do kuchni w poszukiwaniu szklanki wody i tabletek przeciwbólowych. Spotkałem tam nikogo innego, jak moją mamę we własnej osobie.

Och, cóż za zajebisty początek dnia.

- Nie zostałeś na noc u Rosie?

- Nie.

- Pokłóciliście się? - dopytywała.

- Może - mruknąłem.

- Nie wiem co zrobiłeś tym razem, ale powinieneś to jak najszybciej naprawić, bo obawiam się, że Rosie nie jest typem dziewczyny, która wszystko ma gdzieś - westchnęła rozczarowana, po czym wyszła z kuchni zostawiając mnie samego że swoimi myślami.

Wiedziałem, że muszę jej wszystko wyjaśnić, oczywiście, że to wiedziałem, tylko... chciałem to odwlec w czasie? Powiedzmy, że nigdy kiedyś by nadeszło.

Postanowiłem, że skoro sytuacja wysunęła się spod kontroli i to dość zdecydowanie, to nie mogę siedzieć z założonymi rękoma i czekać aż się komuś coś stanie, tylko muszę działać. Wziąłem szybki prysznic, założyłem świeże ciuchy, zapominając przy okazji i kolczykach, przeczesałem dłonią włosy i wyszedłem z domu. Stwierdziłem, że lepszym rozwiązaniem będzie spacer, bo będę mógł sobie wszystko doskonale ułożyć w głowie i potem może nie wyjdę na aż takiego kutasa.

Za późno, Horan.

Nad głową pałętały się mi ciężkie chmury, co zapowiadało rychły deszcz, jeśli nie burzę, ale to nawet lepiej, bo mam już dość tych upałów.
Kiedy dotarłem pod dom w którym mieszkała Clark, na huśtawce zauważyłem Panią Emily, więc przywitałem się z nią i w sumie to chciałem udać się już do Rosie, ale skoro to miał być prawdopodobnie ostatni dzień w tym domu to stwierdziłem, że postaram się być chociaż uprzejmy, czy coś.

- Um, jest Rosie? - zagadnąłem.

- Jest - przytaknęła głową. - Pokłóciliście się? Chodzi dzisiaj jakaś taka smutna.

- Ugh nie... to znaczy po prostu wszystko zje-spieprzyłem i będę musiał to naprawić.

- Jeśli naprawdę ją kochasz, to będziesz walczył, a jeśli ona też Cię kocha to Ci wybaczy. Może nie dzisiaj, nie za tydzień czy miesiąc, ale wybaczy - uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Nawet nie wiesz jaki to miły widok wiedzieć Cię bez tego tuszu na twojej skórze i metalu powbijanego w twarz. Uroczy, zakłopotany chłopaczek - zaśmiała się, a ja zacząłem się zastanawiać czy serio aż tak dziwnie wyglądam i wyszło na to, że tak, huh.

- To ten, no, ja już pójdę - potarłem dłonią o kark i praktycznie pobiegłem w stronę drzwi frontowych.

Pokonałem bez przeszkód wszystkie schody i dotarłem przed pokój Rosie, więc dość grzecznie zapukałem do drzwi, po czym lekko je otworzyłem, a moim oczom ukazała się dziewczyna o fioletowych włosach.

Co do kurwy?

- Um, mogę wejść? - zapytałem, na co wzruszyła ramionami, więc odebrałem to za tak.

Usiadłem obok niej na łóżku i poczułem się naprawdę dziwnie, bo na serio teraz wyglądałem przy niej jak zakłopotany chłopaczek i tym razem to ona była tą gorącą częścią naszego związku, o ile ten jeszcze istnieje.

Czarne rurki idealnie opinały jej szczupłe nogi, a bokserka w tym samym kolorze przylegała do ciała, gdyby dodać do tego jej piękne, fioletowe włosy, to... huh, gdyby nie fakt, że muszę z nią poważnie porozmawiać, robilibyśmy już różne dużo ciekawsze i bardziej niegrzeczne rzeczy. A ja siedziałem jak sierota, w dopasowanych dresach i zielonej bluzie z Adidasa, w dodatku zgaduję, że moje włosy zdążyły już całkowicie oklapnąć, ugh.

- Więc, zanim wszystko Ci powiem, to możesz mi coś obiecać? - spytałem, na co uniosła brew. - Wysłuchasz mnie do końca bez względu na to co usłyszysz.

- Okej - mruknęła cicho, jakby bez przekonania, ale przynajmniej na mnie spojrzała, więc był to jakiś sukces.

- No to... zaczynam od początku - westchnąłem. - Kiedy Cię poznałem, nie pałałem do Ciebie jakąś wielką sympatią i pewnie z wzajemnością, bardziej w sumie mnie irytowałaś swoim zachowaniem i sposobem bycia. Jednak jakby z każdym kolejnym spotkaniem ta nienawiść, czy niechęć malała, a zastępowała ją... troska? Jezu, nie wiem, nie potrafię tego ująć w słowach. Po prostu bałem się o Ciebie. W każdym razie, raz kiedy byłem na imprezie, gdzie naćpałem się jakiegoś świństwa i przy okazji upiłem, pojawił się Luke i Sean. Zaczęli mi dogryzać, że jestem cipa, pieprzę dziwki i w ogóle, a potem zaczęli mówić coś o tobie, więc się wkurzyłem. Mówili... że chętnie by się tobą zajęli, ale mają lepszy pomysł. Zakład, że nie uda mi się z tobą przespać w ciągu miesiąca. Jeśli wygram i przyniosę dowody, oni odczepią się od Ciebie, proponowali też kasę, ale zrezygnowałem. Ja... nie wiem dlaczego się na to zgodziłem, nie mam na siebie żadnego usprawiedliwienia. Nie mogłem znieść myśli, że oni mogliby Ci coś zrobić, więc stwierdziłem, że może jakoś to odkręcę. Od początku chciałem się wycofać, ale nagrali mnie, więc nie było wyjścia. Nie chciałem cię krzywdzić i nadal nie chcę. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale w ciągu następnych dni nie potrafiłem pozbyć się wrażenia, że to zniszczy też mnie i miałem rację. Gdybym skrzywdził osobę, którą kocham najbardziej na świecie, też bym ucierpiał. Chcę żebyś wiedziała, że nigdy nas nie nagrałem, ani nie dałem mu na nas żadnych dowodów. Harry... załatwił mi jakąś sekstaśmę, więc zaniosłem ją Luke'owi i myślałem, że będzie po problemie, ale... nie jest. Pamiętasz ten dzień w którym nie przyszedłem na naszą kolację i miałem walkę? Robiłem to po to żeby przedłużyć ten jebany zakład chociaż o tydzień i udało się. Wtedy pierwszy raz pojawił się Jake... Nie wiem czy mu zaufałaś, ale nie powinnaś. On też jest w to wszytko zamieszany i miał za zadanie sprawić, że będziesz miała w nim przyjaciela, przez co uda im się Ciebie łatwiej zdobyć. Narobiło się z tego cholerne gówno, ale jest jedna rzecz, o której mogę Cię zapewnić. Nigdy Cię nie zdradziłem, ani nawet nie spojrzałem na jakąkolwiek dziewczynę inaczej niż na zwykłą, nieważną dla mnie
laskę, bo to Ty jesteś jedyną, która sprawia, że chcę nadal żyć i próbować się zmieniać, żeby patrzeć jak stajesz się silna - urwałem. - Powiesz coś? - odezwałem się po chwili ciszy.

- Wyjdź z mojego pokoju, proszę - mruknęła, nawet nie próbując udawać, że nie płacze. - Miałeś mnie za zabawkę i czego oczekujesz?

- Niczego - przynałem. - Nie oczekuję, że rzucisz mi się teraz w ramiona i będziemy nadal parą. Chcę... Cię po prostu przed nimi chronić, proszę.

- J-ja nie wiem co mam robić. Boże, jestem komletnie zaskoczona tym co mi teraz powiedziałeś i nawet nie mam siły być na Ciebie wkurzona, po prostu się boję. Boję się o Ciebie, o mnie, o nas. Nawet o Panią Emily, Theo i Harry'ego, bo zadarłeś z niewłaściwymi ludźmi, Niall i mamy poważne kłopoty.

- Dasz mi to naprawić? - popatrzyłem jej prosto w oczy, a ona niezauważalnie kiwnęła głową na znak zgody, po czym wybuchnęła jeszcze większym płaczem, a ja nie czekając na nic przytuliłem ją do siebie i pozwoliłem jej moczyć moją bluzę, bo, kurwa, jeśli to sprawi, że będzie chociaż minimalnie większa szansa na to, że mi wybaczy, to zrobię i to.

__________________

hey :)

wcale nie zapomniałam, że miałam dodać ten rozdział, wcale

muszę się wam pochwalić, że udało mi się dostać na mój wymarzony profil w liceum, ayee

piszcie jak wrażenia po rozdziale i jeśli się podobało to zostawcie również gwiazdkę ♡

all the love, nelly

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top