#18: get out of my mother!
NIALL
Jechałem tak szybko jak tylko mogłem, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek przepisy i ciągle dzwoniący telefon, który był bombardowany serią połączeń od Harry'ego.
Po czterech minutach zaparkowałem pod domem pani Stweart, a następnie pobiegłem do drzwi. Nie były zamknięte na klucz, więc wykorzystując okazję, praktycznie wleciałem do pokoju Rose.
- Jesteś już! Właśnie udało mi się ją ocucić - oznajmiła z ulgą kobieta, a ja uklęknąłem przy dziewczynie.
- Pomogę jej wstać, a pani mogłaby przynieść szklankę wody i zimny okład? - poprosiłem.
- Oczywiście, już idę - zgodziła się, po czym opuściła pokój.
- Wystraszyłaś mnie, Rosie - uśmiechnąłem się niepewnie, co odwzajemniła.
- Przepraszam - mruknęła. - Już jest wszystko okay - zapewniła, próbując wstać, ale w porę ją powstrzymałem.
- Ejej, spokojnie. Poczekaj jeszcze kilka minut, a potem przeniesiesz się na łóżko.
- Przyniosłam tą wodę i okład - przerwała nam pani Emily.
- Um, okay. Dziękuję. Już jest wszystko pod kontrolą, poradzimy sobie, a pani może odpocząć - zapewniłem ją, a ta jedynie się uśmiechnęła i wyszła.
- To jak? Wstajesz? - zapytałem po kilku minutach, a brunetka w odpowiedzi kiwnęła głową, więc pomogłem jej przejść na łóżko, gdzie usadowiła się w pozycji półsiedzącej.
- Znowu spieprzyłam Ci plany, nie? - westchnęła.
- Nope, nie robiłem nic ciekawego, a nawet gdyby, to i tak przyjechałbym tutaj. Um, powiesz mi co się stało?
- Po prostu miałam atak duszności, a nie znalazłam inhalatora. Mam dość specyficzną odmianę astmy, ataki pojawiają się bardzo rzadko, ale są ciężkie. Poza tym przesadziłam wczoraj z alkoholem, co spowodowało jeszcze ból głowy, a dalej... to już wiesz co się stało - wyjaśniła.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś od razu kiedy zaczęło coś się dziać? Wystraszyłem się, gdy zadzwoniła pani Emily.
- Myślałam, że przejdzie, okay? Poza tym jakoś nie miałam ochoty z Tobą gadać po tej imprezie - mruknęła, a mi się zrobiło dziwnie gorąco.
- I-imprezie? - zająkałem się.
- Tak. Ignorowałeś mnie, zachowywałeś się jak dupek i jeżeli już to wolałeś towarzystwo rudej lali.
- Och, no weź - szturnchnąłem ją w ramię. - Ty się całowałaś z Zaynem - zarzuciłem ze śmiechem, a ona się zarumieniła.
Kobieto, gdybyś wiedziała co wczoraj wyprawiałaś, to...
Okay, lepiej żebyś nie wiedziała.
- Szkoda, że to ostatnie co pamiętam. Mam nadzieję, że nie narobiłam żadnych głupstw - westchnęła.
- A tam, nawet jeżeli to wszyscy byli pijani - zaśmiałem się. - Rose? Często masz takie ataki jak ten? - postanowiłem zmienić temat.
- Nie, ostatni raz to... było jakieś pół roku temu, ale teraz mam wrażenie, że to powraca.
- Rose, musisz dać sobie pomóc - stwierdziłem.
- Niall, to nic nie da - pokręciła głową.
- Więc chcesz nadal tak żyć?! Rose, kurwa, tak się nie da. Proszę Cię o aż tak dużo? Chcę tylko żebyś mi powiedziała o tym co się wydarzyło, bo chcę Ci pomóc!
- Nie rozumiesz, że nie potrafię?! To nie jest jakaś ciekawa i śmieszna opowiastka z morałem! To jest coś co zniszczyło mi część życia! Na litość Boską, jeśli nie chcesz, to mi nie pomagaj!
- Będę! A powinienem mieć to w dupie i siedzieć teraz w jakimś klubie albo u znajomych. Jednak co ja robię?! Siedzę tutaj i próbuję Ci pomóc!
- To nie oczekuj nic w zamian. Możesz już iść, Niall - powiedziała zdenerwowana.
- Z chęcią - wypaliłem. - A pani Emily powiem, że zemdlałaś, bo długo nie jadłaś czy coś - mruknąłem, po czym opuściłem jej pokój.
Moje życie jest takie popierdolone.
Tak nagle znikąd chcę być blisko dziewczyny, której praktycznie nie znam.
Pomyłka.
Znam ją bardziej niż wszyscy inni tutaj.
ROSE
Usiadłam przy stole, gdzie wcześniej siedziała moja mama. Teraz przygotowywała obiad.
Jak zwykle, mimo bólu ciągle się uśmiechała i pytała jak mi poszło w szkole.
Opowiedziałam jej tylko o pozytywach dnia, bo nie chciałam, żeby dodatkowo martwiła się tym, że mam problemy w szkole. Nie powinna się denerwować, tym bardziej, że w ciąży nie jest to wskazane.
Przeniosłam się do swojego pokoju, żeby odrobić lekcje. Nigdy nie byłam piątkową uczennicą, ale nie uczyłam się też najgorzej. Po prostu miałam swoich znajomych którzy zajmowali większość mojego wolnego czasu, dzięki czemu nie narzekałam na nudę.
Spięłam swoje fioletowe włosy w kucyka i usiadłam przy stoliku, aby zabrać się za pracę domową z matmy, jednak po chwili usłyszałam ten ohydny głos.
On znowu przyszedł, przynajmniej sam, bez swoich "kumpli". Znowu będzie udawałą przykładną głową rodziny, którą przecież nie jest i nigdy nie będzie.
On nigdy nie będzie moim tatą.
Nigdy.
Jak zwykle nadal siedziałam u siebie, ale kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej mamy, zbiegłam na dół, gdzie on rzucił się na moją rodzicielkę z pięściami, nie zwracając uwagi, na to, że nosi pod sercem jego dziecko... Kopał ją...
- Zostaw moją mamę! - wrzasnęłam.
- Och, zamknij się mała dziwko! Nie podoba Ci się?! To chodź, już sprawię, że zamkniesz te swoje duże usteczka - rzucił, a po chwili był już przy mnie, zaciągając mnie do pokoju i zamykając szczelnie drzwi. - Przestań tak się wiercić, to nie będzie bolało! - warknął, po czym związał moje ręce i zakleił usta taśmą oraz pozbył się górnej części mojego ubioru. - Jeszcze będziesz błagać, żebym przestał!
W tym momencie już wiedziałam co nastąpi później.
Ból.
Pieprzony ból, który cały czas jest obecny w moim życiu.
Poczułam jak pasek odbija się od moich pleców, więc mimowolnie rozpłakałam się.
W przypływie odwagi, kopnęłam go w czułe miejsce i wykorzystując swoją szansę, widząc, że leży zwinięty na ziemi, szybko przeszłam otwartym oknem na balkon, gdzie zauważył mnie Jack...
Jak bardzo mam przejebane?
~
Obudziłam się z krzykiem, wydostając się z okropnego koszmaru. Nawet nie zorientowałam się, kiedy z moich oczu wydostały się łzy, zrozumiałam to dopiero wtedy, gdy dotknęłam mokrego policzka, na którym kiedyś widniała blizna.
Znowu to samo, znowu cała przeszłość powraca we śnie, niszcząc wszystko to, co uda mi się zbudować w ciągu dnia.
Bałam się, tak cholernie się bałam nawet siedzieć we własnym pokoju, bo... co, jeżeli on jakimś cudem by mnie odnalazł?
Wykręciłam numer Nialla z nadzieją, że odbierze, jednak straciłam ją, kiedy przypomniałam sobie jak wyglądała nasza ostatnia rozmowa.
Pierwsze połączenie, drugie... piąte... ósme.
Gdzie jesteś Niall?
Obiecałeś, że sprawisz, że stanę się silna, nie pamiętasz?
Błagam, po prostu nie złam mnie bardziej...
Przez resztę nocy, leżałam zwinięta w kłębek, z głupią nadzieją, że blondyn w końcu zadzwoni, ale ciągle byłam tylko ja, mój płacz i pusty pokój...
~~~
heloł żuczki :')
wystarczy się upomnieć i od razu więcej votes :''')
to jak będzie? dobijecie tutaj do 48 gwiazdek? XD
chętnie też poczytam Wasze komentarze, bo w końcu jest trochę o przeszłości Rose
btw, nie podoba mi się za bardzo to imię i myślałam nad jego zmianą, ale to oczywiście za Waszą zgodą, so...
checie zmienić imię Rose? I jak tak to na jakie?
all the love,
Nelly xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top