True




Richard

Spędziłem z Tobą trzy wspaniałe tygodnie. Długi weekend, który nadchodził zapowiadał się na cudowne zwieńczenie tego czasu. Zabrałem Cię na Lazurowe Wybrzeże. I chociaż bałaś się panicznie latać byłaś zachwycona Riwierą Francuską. Słońce późnego lata pięknie komponowało się z wałami obronnymi starego miasta. Piłaś kieliszek merlota na tarasie naszego hotelu. Doskonale pamiętam te chwile: Twoje opalone nogi, niedbale spięte włosy i szmaragdowe spojrzenie. Patrzyłaś przed siebie oszołomiona widokiem Morza Śródziemnego, napawałaś się tym, naszą ostatnią chwilą szczęścia. "Wiesz Rose, nie powinniśmy mieć przed sobą sekretów..."
Nie rozumiem dlaczego ten strach, że coś przede mną ukrywasz znowu pojawił się tego wieczoru? Czy dlatego, że chciałem Ci wyznać swoje uczucia? Nasza relacja miała szybkie tempo, ale byłem pewien jednego. Kocham Cię.
Usiadłem na przeciwko Ciebie.
-Rose, mówię serio, nie możesz mieć przede mną sekretów.-powiedziałem patrząc Ci w oczy. Radość i dobry nastrój gdzieś wyparował.Wiedziałem, że coś przede mną ukrywasz. Byłaś zirytowana, zawiedziona, chciałaś skończyć tą rozmowę, ale ja się uparłem. Milczałaś,wściekałem się i krzyczałem jak wariat. Widziałem, że się boisz, ale miałem wrażenie, że cokolwiek powiesz moja miłość do Ciebie przetrwa. Nie oszczędzałem Cię, czułem, że tym razem się do czegoś przyznasz.
-Chcę znać prawdę-uderzyłem reką w stół aż podskoczyłaś. Bladłaś gdy dzwonił telefon, widziałem, że po rozmowie jesteś cała rozbita.-kontynuowałem. Co Ty przede mną ukrywasz. Powiedz mi w prawdę!
-Prawdę, prawdę! Powtarzasz to w kółko, ale czy zastanowiłeś się czy jesteś w stanie ją znieść?
Nie patrzyłem na to w ten sposób. Stałaś się inna, tusz do rzęs Ci się rozmazał, a w Twoich oczach dostrzegłem coś czego wcześniej nie zauważyłem.
Straciłem zimną krew. Wyszedłem z pokoju. W głowie mi huczało. Wsiadłem do wynajętego samochodu i wcisnąłem pedał gazu. Jechałem jak automat, przed siebie, rozzłoszczony i rozczarowany. Dopiero po kilkudziesięciu kilometrach ochłonąłem, nie mogłem zniknąć nie wysłuchawszy Twoich wyjaśnień. Zawróciłem. Pędziłem z powrotem tą samą drogą.
-Rose!-krzyknąłem wchodząc do pokoju. Nie było Cię tam. W ciągu dwóch godzin zniknęłaś. Dzwoniłem. Nie odbierałeś. Zrozpaczony usiadłem na łóżku chowając głowę w ręce. Gorączkowo myślałem dokąd mogłaś uciec. Zadzwoniłem do Ingi. Po tym telefonie mój świat rozsypał się na milion kawałków.

Powiedziała mi prawdę o Tobie. O tym, że jesteś zaręczona, że za parę miesięcy wychodzisz za mąż. Zle czuła się z myślą, że mnie okłamuje, ale blagalas ją o milczenie. Ja sam nie potrzebowałem chwalenia się Markusowi i reszcie załogi tym, że kogoś mam. Zamknąłem oczy i zobaczyłem nas...Trzy tygodnie szczęścia, które były kłamstwem.

Wróciłem do Oberstdorfu. Usiłowałem o Tobie zapomnieć. Trenowałem więcej niż zwykle co przynosiło wspaniałe rezultaty. Moja forma rosła z dnia na dzień. Wygrywałem konkursy, jeździłem po świecie-robiłem to co chciałem robic.
-Jakiż ja byłem głupi!Po co chciałem się angażować? Sport daje Ci sto procent spełnienia.-myślałem wtedy. Markus i chłopaki chcieli ze mną porozmawiać o tej sytuacji, ale zabroniłem im poruszać tego tematu. Z resztą nikt nie potrafił mnie pocieszyć. Mówiłem, że wszystko gra, ale za każdym razem gdy wydarzyło się coś  dobrego bylas pierwszą osobą o której myślałem. Nie umiałem o tym wszystkim zapomnieć, o tym co poczułem do Ciebie. Nie umiałem Cię nienawidzić, chociaż pragnąłem tego z całego serca. Wiele razy chciałem do Ciebie zadzwonić, ale przypominały mi się słowa Ingi, o tym, że Twój narzeczony to wspaniały facet. Prosiła mnie żebym nie niszczył tego co jest między Wami.
-W sobotę jadę do Berlina-podsłuchałem rozmowę Markusa z Trenerem.-On nie może się o tym dowiedzieć. Wiedziałem wtedy, ze wychodzisz za mąż. Cały tydzień starałem się o tym nie myslec, o tym, ze już nigdy nie będziesz moja. Nocami nie spałem przypominając sobie kształt Twoich ust, Twój słodki zapach, to jaka bylas delikatna i piękna. Nie wytrzymałem.
W sobotę wsiadłem w samolot do Berlina. Nie wiedziałem co zrobie, ale musiałem Cię zobaczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top