#20 Czy wy jesteście razem ?
Dylan
Całe po południe minęło nam w cudownej atmosferze. Przez cały czas nikt z nas nie wspomniał o sytuacji sprzed dwóch dni. Wygłupialiśmy się, podczas pakowania śmiejąc się wesoło. Gdy każde z nas było już spakowane, zostały jeszcze rzeczy Amber, z którymi nie wiedzieliśmy co zrobić. Siedzieliśmy z Davidem i poważnie zastanawialiśmy się, czy spakować, wyrzucić, a może spalić ? Kompletnie nie wiedzieliśmy co mamy z nimi zrobić.
- Co robicie ? - zapytała dziewczyna, wchodząc do sypialni naszego przyjaciela.
- Zastanawiamy się co zrobić z tymi szmatami - powiedziałem, podnosząc coś z walizki.
- Hmm - dziewczyna chwilę się zamyśliła, po czym na jej ustach pojawił się uśmiech, który świadczył o tym, że m jakiś idealny pomysł na zemstę.
- A co wy na to, żeby po prostu zawieźć jej te rzeczy do domu ? - zapytała dziewczyna, a ja lekko się zdziwiłem, w końcu liczyłem na jakąś ostrą zemstę.
- Świetny pomysł i do tego kupmy jej jakąś seksowną bieliznę i napiszmy karteczkę "Od przyjaciół dla kochanej Amber" - powiedział zirytowany David, na co dziewczyna się zaśmiała i pokręciła głową.
- Nie rozumiecie. Dla nas kobiet najważniejszymi rzeczami są ubrania, a szczególnie te, co uwielbiamy - stwierdziła dziewczyna, a my popatrzyliśmy na nią niezrozumiale.
- Do czego zmierzasz ? - zapytałem, a dziewczyna się zaśmiała i podeszła do szafki, z której wyciągnęła nożyczki.
- Jak to co ? Przerobimy jej ubrania - powiedziała, ruszając nożyczkami, a na usta mojego przyjaciela wpłynął wielki uśmiech.
- To nie taki głupi pomysł. Może zacznijmy od tej sukienki, w której uwielbiała chodzić - powiedział chłopak, podając dziewczynie, rzecz swojej byłej.
Po paru minutach wycinania i "przerabiania" ubrań Amber wszystko było gotowe. Każdy z nas przybił sobie piątkę i razem zasunęliśmy cudowny bagaż naszej ukochanej przyjaciółki. Wyczujcie tę ironię.
- Czyli co teraz jej to wyślemy ? - zapytałem, na co brązowooka zaprzeczyła.
- Chyba kpisz ! Chcę widzieć jej minę, jak zobaczy, że jej ulubione rzeczy uległy małej przeróbce - zaśmiała się dziewczyna.
- Jesteś bezlitosna - powiedziałem, a dziewczyna puściła mi oczko.
- Za to mnie kochasz - stwierdziła, a ja nie mogłem zaprzeczyć, bo to akurat była prawda.
- Eeee dostanę cukrzycy ! - powiedział David, na co dziewczyna się lekko zarumieniła - Chyba się powinniście zbierać, bo jest już 17:30, a odprawę macie za godzinę - powiedział nasz przyjaciel, na co przytaknęliśmy i się pożegnaliśmy z chłopakiem.
- Za wszystko Cię kocham - powiedziałem dziewczynie cicho podczas wsiadania do taksówki.
***
Lot minął nam dość szybko. Wszystko było punktualnie i sam nie wiem, kiedy dolecieliśmy do Nowego Jorku. Niestety przez całą podróż nie siedziałem obok dziewczyny, lecz obok bardzo głośno chrapiącego mężczyzny. Naprawdę szanuję, że zasnął w samolocie, ale przez większość czasu było to okropnie nie do zniesienia. Większość osób siedziała ze słuchawkami i głośną muzyką, a hostessa próbowała obudzić królewnę śnieżkę, lecz opornie jej to szło. Mężczyzna obudził się dosłownie trzydzieści minut przed lądowaniem, a ja byłem wdzięczny Bogu, że to koniec moich męczarni. Brązowooka śmiała się w niebo głosy, gdy tylko wyszliśmy z samolotu. Zaraz po zabraniu bagaży ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przed lotniskiem złapaliśmy taksówkę, która zawiozła nas pod dom mamy i ojczyma Mii.
Gdy taksówka się zatrzymała, a my zabraliśmy swoje bagaże, dziewczyna ruszyła w stronę drzwi, a mnie obleciał lekki strach. Sam nie wiem czemu.
- Idziesz czy będziesz tak stał i się patrzył ? - zapytała dziewczyna, wybudzając mnie z zamyślenia.
- Tak, idę - powiedziałem, przełykając gulę w gardle.
Dziewczyna się uśmiechnęła i zadzwoniła do drzwi, w których chwilę później pojawiła się uśmiechnięta rodzicielka dziewczyny.
- Hej kochanie ! - powiedziała kobieta, przytulając swoją córkę.
- Hej mamuś - odpowiedziała dziewczyna, a chwilę później się od siebie odsunęły.
- Dylan ? - zapytała kobieta, która przeniosła wzrok z córki na mnie.
- Dzień dobry - powiedziałem, a kobieta oniemiała.
- O boże jak ty wyprzystojniałeś - powiedziała kobieta, przytulając mnie.
- Dziękuję, za to pani ani trochę się nie zmieniła, zawsze pogodna i uśmiechnięta - powiedziałem, na co kobieta się zaśmiała.
- Wchodźcie do domu - powiedziała kobieta, zapraszając nas do środka - Patrick, mamy gości - krzyknęła kobieta, gdy byliśmy już w środku.
Chwilę później obok nas pojawił się starszy mężczyzna z uśmiechem na twarzy. Był on dobrze zbudowany i na pierwszy rzut oka wyglądał na miłego.
- Ooo jest Mia i.. - zapytał mężczyzna, patrząc na mnie.
- Dzień dobry, jestem Dylan kolega Mii - powiedziałem, podchodząc do mężczyzny i witając się z nim uściskiem dłoni.
- Patrick, miło poznać - powiedział mężczyzna z uśmiechem.
- Chodźcie, usiądźcie - powiedziała kobieta, wskazując sofę w salonie.
Zostawiliśmy walizki w przedpokoju i jak kazała kobieta, tak też ruszyliśmy do salonu.
- Muszę Mia z tobą porozmawiać - powiedziała kobieta, na co dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Jeśli chodzi o Archiego, to możemy porozmawiać przy Dylanie, wszystko wie - powiedziała dziewczyna, na co kobieta przytaknęła.
- Może zacznę od tego, że był tutaj i przywiózł twoje rzeczy.. - kobieta przez chwilę się zawahała - Powiedział że zdradziłaś go i dlatego nie możecie być dłużej razem, kazał Ci przekazać list, który leży w twoim pokoju na biurku.. Kazał Ci też przekazać, że masz się z nim nie kontaktować, bo Cię nie chce znać - oznajmiła kobieta, na co brązowooka się zaśmiała bez krzty wesołości.
- Tak ? A powiedział wam, że podczas wesela uciekł razem z Amber ? Że zdradzał mnie z nią ? Że rozwalił związek Davida i Amber ? Czy tylko po prostu zwalił winę na mnie jak największa pizda ? - zapytała dziewczyna, a jej matką wraz z ojczymem zrobili szerokie oczy, jakby nie dowierzali w słowa córki.
- Co ? - zapytał jej ojczym.
- To, co słyszeliście ! Taka jest prawda.. - powiedziała dziewczyna, a ich wzrok skierował się na mnie, jak by chcieli usłyszeć potwierdzenie, że to prawda.
- Tak, niestety to jest prawda - przyznałem, a ojczym dziewczyny wstał wkurzony z krzesła.
- Zabije tego skurwysyna ! Nie daruje mu ! - powiedział mężczyzna, a kobieta wciąż patrzyła na swoją córkę z niedowierzaniem.
- Daj spokój, nie jest mi ani trochę szkoda tego związku - powiedziała dziewczyna, a mężczyzna pokręcił głową ze zdenerwowania.
- Czy.. Czy wy jesteście razem ? - zapytała kobieta, patrząc raz na mnie, raz na dziewczynę, która lekko się zarumieniła.
- Mamo ! - krzyknęła dziewczyna, na co kobieta lekko się zaśmiała i podniosła ręce w geście obronnym.
- Dobra, dobra już nic się na ten temat nie pytam - zaśmiała się kobieta - Może kawy ? - zapytała, na co przytaknęliśmy.
Kobieta z uśmiechem poszła do kuchni, a pan Patrick niemal od razu po wyjściu ukochanej zapytał.
- Co zamierzacie zrobić z Archiem ? - spytał szeptem, a dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Pojedziemy do tamtego mieszkania się z nimi spotkać twarzą w twarz i dowiedzieć się wszystkiego - powiedziała dziewczyna, a mężczyzna uniósł brew.
- Chłopcze masz mu przyjebać tak, że go nie poskładają - powiedział, grożąc palcem, na co się zaśmiałem.
- Nie ma sprawy - powiedziałem, a po chwili do pomieszczenia weszła mama Mii z kawą.
Reszta czasu minęła w miłej atmosferze. Oczywiście rodzice Mii na pytanie, czy możemy zostać, zgodzili się natychmiastowo i zaznaczyli, że na tak długo, jak tylko będziemy chcieć. Po skończonej rozmowie uznaliśmy, że jesteśmy okropnie zmęczeni podróżą, dlatego też położyliśmy się spać..
***
Hej Kochani ! Jest kolejny ! Dawajcie znać jak wam się podoba i jeśli ktoś z was ma jakieś pytania do bohaterów to piszcie śmiało ! <3 Kocham Was, buziakiii :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top