#19 Słońce tym razem lecę z tobą..
Kochani ! Przeczytajcie notkę pod rozdziałem !!! Miłego czytania <3
Mia
Od dnia, w którym Amber i Archie uciekli, minęły dwie noce. Dalej nie możemy do siebie dopuścić myśli, że osoby, które kiedyś były dla nas ważne, zrobiły nam takie świństwo. David wciąż nie może się pozbierać po starcie ukochanej osoby, jest mi go ogromnie szkoda, ponieważ chłopak bardzo cierpi, ale udaje, że wszystko jest dobrze. Z tego, co wiem, to chłopak rozmawiał z matką Amber. Jak ona twierdzi, nic o tym nie wiedziała, a dziewczyna od tamtego momentu nie odezwała się do niej. Oczywiście nie raz przyłapałam Davida na dzwonieniu do dziewczyny, ale oczywiście nie odbierała, a gdy już parę razy zadzwonił, to wyłączała telefon. Chłopak obwiniał się za wszystko, lecz tak naprawdę to nie on był winny.
Siedziałam właśnie przy stole, zajadając się pysznym śniadaniem, gdy po chwili do kuchni wszedł zaspany Dylan. Moje relacje z chłopakiem były na poziomie przyjacielskim. Oczywiście w sprawie jego propozycji wciąż się wahałam, lecz tak naprawdę coś ciągnęło mnie do tego, aby się zgodzić.
- Dzień dobry, gnojku. Jak się spało ? - zapytałam, na co chłopak przetarł zaspane oczy.
- Mogło być lepiej - odpowiedział, zabierając kanapkę z mojego talerza.
- A może tak przepraszam, będziesz to jeszcze jadła ? - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
- Przepraszam, dorobisz mi jeszcze jedną ? - zapytał chłopak, na co pokręciłam głową.
- Herbatę chcesz ? - zapytałam, wstając od stołu.
- Nie potrzeba, wypiję twoją - zaśmiał się chłopak, a ja szybko zabrałam kubek z gorącym napojem ze stołu.
- Po moim trupie - oznajmiłam, a chłopak się zaśmiał.
- Oj nie bądź taka podziel się - powiedział chłopak, zjadając ostatniego gryza kanapki.
- Nie ma takiej opcji - odpowiedziałam, opierając się o blat.
Chłopak wstał od stołu i podszedł do mnie na niebezpieczną odległość. Przegryzłam wargę, gdy jego czoło oparło się o moje, a piękne niebiesko zielone tęczówki wpatrywały się raz w moje oczy raz w usta. Sama nie wiem, kiedy nasze wargi się złączyły, a chłopak podniósł mnie i posadził na blacie. Nasze języki toczyły walkę o dominację, lecz już po paru chwilach uległam. Chłopak z moich ust zaczął, schodzić na szyję co powodowało, że czułam się co najmniej jak w raju, ale jak wiemy, wszystko, co dobre kiedyś się kończy, ponieważ właśnie w tym czasie do moich uszu dobiegło chrząknięcie, a ja podskoczyłam przerażona i popatrzyłam w stronę wejścia do kuchni, gdzie z wielkim uśmiechem, stał nasz przyjaciel. Szczerze mówiąc, pierwszy raz od dwóch dni widziałam, że chłopak uśmiechał się szczerze.
- Cieszę się, ze wam się układa, ale może oszczędzicie ten balat i pójdziecie do sypialni ? - zapytał David, opierając się o futrynę drzwi.
- Bardzo zabawne przyjacielu, ale ja tylko robiłam kanapki - powiedziałam, schodząc z blatu, na co chłopak się zaśmiał.
- A mi też zrobisz takie kanapki ? - zapytał, na co mu przytaknęłam.
- Z serem, szynką? Pomidor i ogórek czy bez ? - zapytałam, a chłopak pokręcił głową i usiadł przy stole.
- Dawaj Grażynka to śniadanie ! - powiedział, na co się zaśmiałam.
David wraz z Dylanem siedzieli przy stole, gdy ja w tym czasie robiłam śniadanie. Chłopaki rozmawiali na różne tematy, ale większość rozmowy była na temat jakiegoś meczu, który wczoraj leciał w telewizji, co mnie kompletnie nie obchodziło. Moje myśli krążyły, wokół tego, co zrobię po powrocie do Nowego Jorku. Czy mam iść do mieszkania mojego i Archiego wyszarpać Amber za włosy, a później zabić ? Tak to by była dobra zemsta za cierpienia Davida.
- Mia ? - zapytał David, zajadając się kanapkami, które chwilę wcześniej położyłam na stole.
- Tak ? - zapytałam, popijając letnią już herbatę.
- Zamierzasz wracać do Nowego Jorku ? - zapytał chłopak, a wzrok bruneta od razu zwrócił się ku mnie.
- Szczerze mówiąc, to nie wiem - westchnęłam, siadając przy stole - Oczywiście mam tam pracę, przyjaciół i mamę, ale nie wiem, czy chcę tam wracać - powiedziałam, patrząc się na kubek, który nagle był tak bardzo interesujący.
- Jeśli chcesz, to możesz wrócić z nami do Londynu - powiedział chłopak, a ja posłałam mu słaby uśmiech.
- Wiem, ale muszę jeszcze to przemyśleć - powiedziałam, a chłopak podrapał się po karku.
- Wiesz, jeśli byś chciała, to mogłabyś pracować u mojego ojca w firmie - zaznaczył chłopak z uśmiechem.
- Dziękuję David, ale muszę się zastanowić i najpierw zmierzyć się z Archiem i... no wiesz - powiedziałam, wzdychając na samą myśl o tym cudownym spotkaniu.
- Jeśli chcesz, mogę jechać z tobą do Nowego Jorku - powiedział Dylan, czym mnie lekko zaskoczył.
- Naprawdę ? - zapytałam, lekko nie dowierzając.
- Mia.. Bo ja, kurwa chciałbym zmierzyć się z Amber twarzą w twarz i nie miałabyś nic przeciwko, jakbym też pojechał ? - zapytał, a ja westchnęłam.
- Wiesz, ja nie mam nic przeciwko, tylko obawiam się, że nie chcesz tego spotkania.. Bynajmniej nie teraz. Znaczy, ja wiem, że chciałbyś wiedzieć, dlaczego i takie tam, ale David martwię się o Ciebie i boje się, że spotkanie z nią zabiłoby Cię wewnętrznie - powiedziałam, patrząc na chłopaka, który mi przytaknął.
- Tak masz rację, tylko proszę Cię, jak z nią porozmawiasz, to daj mi znać - powiedział chłopak, a ja przytaknęłam.
- Mogę Was o coś zapytać ? - zapytałam, a chłopaki zrobili zdziwioną minę.
- Tak, a coś się stało ? - zapytał Dylan lekko zdenerwowany.
- Nie wiecie co u mojego taty i Dusi ? - pytanie, które dręczyło mnie, od dłuższego czasu w końcu wyleciało z moich ust.
- Nie utrzymujesz z nim kontaktu ? - zapytał David, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
- W takim razie, chyba musisz się dowiedzieć prawdy - stwierdził, a ja się lekko zdziwiłam.
- Jakiej prawdy ? - zapytałam zdziwiona.
- Mia, bo twój tata zaraz po wyjeździe twoim i twojej mamy sprzedał wasz dom, a Dusie chciał oddać do schroniska - powiedział chłopak, a ja podniosłam się zdenerwowana z krzesła.
- Chyba sobie żartujecie - krzyknęłam zdenerwowana.
- Mia spokojnie.. Twój ojciec chciał ją oddać do schroniska, ale wzięła ją Amber.. - powiedział chłopak, a mnie zamurowało..
Mój pies należał teraz do mojego wroga numer jeden. Czy to nie jest szczęście w nieszczęściu ? Dostała dom, ale u osoby, która jest dla mnie nikim.
- Super, nie wiem, czy się cieszyć, że moja Dusia ma dom, czy się smucić, bo teraz jej nigdy nie zobaczę. - powiedziałam, podchodząc do blatu i patrząc za okno.
- Ale słuchaj, David mieszkał z Amber, a skoro ona zapewne wyleciała z Archiem do Nowego Jorku, to Dusia jest tak naprawdę Davida - stwierdził Dylan, a za zmarszczyłam brwi.
- Naprawdę ? - zapytałam, a mój przyjaciel przytaknął.
- Twój piesek jest u moich rodziców i kiedy chcesz, możesz go zabrać, ale najpierw inne spawy załatwimy - powiedział mój przyjaciel, a ja od razu do niego podbiegłam i go przytuliłam.
- Zostaw, bo udusisz - zaśmiał się Dylan.
- Dziękuję - powiedziałam w stronę przyjaciela, a chłopak się uśmiechnął.
- Nie mi podziękuj, to Dylan namówił nas, żebyśmy wzięli Dusie do siebie - powiedział chłopak, a moje zdziwienie sięgnęło zenitu.
Stałam tak, patrząc na Dylana, który się uśmiechnął i miałam ochotę udusić go ze szczęścia. Podeszłam do niego i przytuliłam go z całej siły. Byłam mu ogromnie wdzięczna, za wszystko, co dla mnie zrobił.
- To, co kiedy mamy samolot ? - zapytał chłopak, gdy go puściłam.
- Ja mam dziś o 20 - powiedział David.
- My chyba o 19;30 jak się nie mylę, ale nie mamy dla Ciebie biletu - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
- Słońce tym razem lecę z tobą - powiedział chłopak, wyciągając z kieszonki bilet na lot do Nowego Jorku.
- Jak to ? - zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
- No wiesz normalnie. Tym razem bądźmy punktualnie na lotnisku, a do tego razem -zaznaczył, co wywołało u mnie lekki uśmiech.
Przytaknęłam na słowa chłopaka i usiadłam na krześle. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się strasznie niedobrze. Dlatego czym szybciej ruszyłam w stronę łazienki, gdzie na zewnątrz wyszło wcześniej zjedzone śniadanie. Od paru dni moje samopoczucie sięgało dna, a żołądek już nie wytrzymywał. Czas wybrać się do lekarza.
***
Hej kochani ! A jednak dałam radę <3 Słoneczka moje kochane jestem w szoku ! Tyle serduszek i komentarzy się ani trochę nie spodziewałam pod ostatnim rozdziałem ! Dziękuję !!
PYTANIA DO BOHATERÓW - oto jest propozycja ! Oczywiście jeśli chcecie to mogę zrobić !
Oczywiście wszystko zależy od was ! Jeśli będzie sporo pytań utworzę rozdział w którym na nie wszystkie odpowiedzą postaci ! :)
Pytania możecie zadawać do: Mii, Dylana, Davida, Amber, Archie :)
Miłego wieczoru ! Kocham Was <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top