Fourteen ☆


Chen POV

Xiumin wrócił z dwoma parującymi kubkami, z których wydobywał się aromatyczny zapach kakaa. Uwielbiam ten napój. Postawił je na stoliku i usiadł obok mnie bardzo blisko. Za blisko. Nasze ramiona się ze sobą stykały, tak jak i nogi. Chłopak postanowił włączyć... Wait. Co.

- Naprawdę będziemy oglądać bajkę? - zapytałem, unosząc brew.

- Przecież uwielbiasz bajki. - odparł, uśmiechając się niewinnie.

- Kto jest takim kłamcą? Jestem facetem, a tacy jak ja, nie oglądają bajek dla dzieci. Muszę dbać o testosteron , a bajeczki Disneya temu nie służą.- fuknąłem pod nosem.

- Po pierwsze, chyba masz kompleks męskości, skoro zwykła bajka umniejsza Twojemu testosteronowi. Zaczynam się zastanawiać czy po obejrzeniu kopciuszka czy małej syrenki, estrogenu nie zaczniesz produkować. Po drugie, tak miałeś napisane w CV.. Cytuję "Wielbię bajki, w szczególności Zakochany Kundel". A z racji, że ja także to uwielbiam, to pomyślałem, że możemy oglądnąć. - wzruszył ramionami i wyszczerzył się jak głupi do sera.

- O boże..Czy  Ty mnie właśnie zwyzywałeś od transwestytów, albo ukesiów ? - mruknąłem do siebie, przejeżdżając dłońmi po twarzy. - Naprawdę lubisz bajki? - mimo, iż wiedziałem to i tak zapytałem. Żeby nie było, jak coś, więc shh.

- Tak, naprawdę. W szczególności do tej bajki mam ogromny sentyment. - odparł, na co ja westchnąłem, odwracając wzrok.

- Sentyment?

- Owszem. Nie pamiętam dlaczego, ale wiem, że oglądałem ją z kimś wyjątkowym. Kai kiedyś wspominał, że miałem chłopaka, więc to może z nim.. Nie wiem.

- Mówił Ci coś jeszcze? No wiesz, o tym chłopaku? - ożywiłem się, mając cichą nadzieję, że pamięta małe co nieco.

- Nie, tylko tyle, że z kimś byłem, ale się rozstaliśmy. Po co tracić czas na kogoś kto odszedł, widocznie mnie nie kochał. Nieważne, zaczynamy noc z Disneyem? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- Może być, fajnie będzie wrócić do wspomnień. - wyszeptałem i mimowolnie się uśmiechnąłem.

Xiumin POV

Po godzinie poczułem jak głowa Chen'a opada na moje ramię. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego i widząc, jak słodko śpi, uśmiechnąłem się rozczulony. Nie mogłem się oprzeć, więc ułożyłem się w rogu kanapy, a następnie przyciągnąłem młodszego do siebie. Sięgnąłem po koc, okrywając go i otuliłem jego drobne ciało ramionami, przytulając do siebie. Spał tak słodko, że nie mogłem oderwać wzroku od spokojnej twarzy chłopaka. Uśmiechałem się sam do siebie, odgarniając mu włosy z czoła. Przygryzłem dolną wargę, nachylając się nad nim, ale właśnie w tym momencie do domu jak burza wpadł Kai. Zatrzasnął drzwi i z szerokim uśmiechem skierował się do salonu. Widząc Nas, nagle się zatrzymał.

- Co. Tu. Się. Odjaniepawniło. Nie ma mnie raptem pół dnia, a Ty już się zabawiasz na kanapie? - rozszerzył oczy, patrząc to na mnie, to na chłopaka.

- Zamknij w końcu tą jadaczkę, Nie widzisz, że śpi?! - mruknąłem do niego.

- No właśnie widzę, ale ja się pytam, co on tu robi.  Czemu Ty go tulisz tak, jak ja tulę mojego małego misia ze zdjęciem Kyu i czemu mam wrażenie, że leci Ci ślina na jego widok? Hallo, nie było mnie tylko - spojrzał na zegarek - 3 godziny, a Ty go zaciągasz do łóżka? No szybki jesteś, ale chyba za wysokie progi na Twoje nogi kochany. Nie jesteś mną pamiętaj, ale brawo za chęci.  Ważne, że próbujesz. Tak na marginesie Z tego kurdupla to niezła cnotka, skoro potrafił się oprzeć takiemu wspaniałemu, umięśnionemu, wysportowanemu Xiuminowi.. Oczywiście, Ty się za takiego uważasz, no ale każdy wie jaka jest prawda. - uśmiechnął się, zakładając ręce na torsie. 

- Jongin, uspokój się, bo naprawdę zaraz go obudzisz i biedak się wystraszy takiego potwora. Patrzyłeś może w lustro?Jak Ty w ogóle wyglądasz? Co Ty się w błocie kąpałeś, czy może zrównałeś się z własnym poziomem?

- Uważaj sobie, bo zaraz cała firma będzie wiedziała o tym, że się zakochałeś. Ale będzie HOT plota, jak moje boskie ciałko normalnie. - uśmiechnął się dumnie, zakładając ręce na torsie.

- Ja? Zakochałem? - uniosłem brew do góry i się roześmiałem. - Ciekawe niby w kim.

- W św. Mikołaju. - rzucił sarkazmem, wywracając oczami. - Kojarzysz może takiego ziomeczka od księgowości? Cały dzień latasz za nim jak żul za winem i szczerzysz się do komputera jak Ci wyśle choćby maila. Można poczuć ten smród tęczy i jednorożców wokół was. No, ale dam sobie Kai'a Juniora uciąć, że do łózka z Tobą nie poszedł!

- W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie obrzydzam swojego crusha, nie to co Ty. Wielki podrywacz Kim Jongin nie umie nawet na randkę zaprosić Kyungsoo, a o seksie z nim nie wspomnę. On ucieka jak Cię widzi na najbliższy bambus. To nawet całkiem śmieszne. Czy Ty widziałeś jakie robi miny na Twój widok? Kot srający na pustyni to przy tej mimice twarzy pikuś - odgryzłem się.

- Ha! Przyznałeś się! - krzyknął uradowany, wskazując na Nas palcem, kompletnie ignorując moją wypowiedź. 

- Do czego niby?

- Powiedziałeś "W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie obrzydzam swojego crusha, nie to co Ty". Ha, nie wywiniesz się teraz! Omg, omg, Fanboing się włącza. - Kai zaczął wachlować się dłońmi, szczerząc się.

Strzeliłem facepalm'a, ubolewając nad głupotą mojego przyjaciela.

- Zamknij się, no. Dobra, niech Ci będzie. - westchnąłem i jak na zawołanie się zamknął. - Podoba mi się, okej? Zadowolony? - spojrzałem na niego, jednak w tym momencie Chen się poruszył. Spojrzałem na niego wystraszony, że coś usłyszał. Ale na szczęście nie obudził się, jedynie odniosłem wrażenie, jakby jego kąciki ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Ciekawe co mu się śni..

- Wielki Kim Jongin zawsze ma rację i przede mną nic nie da się ukryć! Kto ma dwa kciuki i jest genialny? Ten gość. - wskazał wspomnianymi palcami na siebie z uśmiechem.

- A kto ma dwa kciuki i uważa że jesteś debilem?! Ten gość - wskazałem na chłopaka. - Boże, z kim ja żyję.. - westchnąłem cicho, kręcąc głową. - Ale masz siedzieć cicho. Nikt, a w szczególności Chen nie może się dowiedzieć, jasne? Inaczej utnę Ci jaja i powieszę nad łóżkiem.

- Zostaw moje jajka w spokoju. Przydadzą się. Ktoś musi rozdziewiczyć Naszą Księżniczkę i to właśnie będę ja. - uśmiechnął się dumnie, podpierając boki dłońmi.

- No chyba w snach, bo w rzeczywistości Kyungsoo nie pozwoli Ci się nawet palcem dotknąć.

-Jeszcze zobaczymy. Jestem pewien, że prędzej ja będę z nim, niż Ty z Chenem. Znam rachunek prawdopodobieństwa i Ciebie, więc tak jestem tego w 100% pewny.

- To się jeszcze okaże.

Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale sprawię, że Chen zakocha się we mnie i będzie mój. Jak Kim Minseok stawia sobie cel, to go prędzej czy później osiąga. Zawsze dostaje to, co chce. I teraz także tak będzie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top