Five ☆
Trzy miesiące później...
Doktorze! On się budzi! - zawołała pielęgniarka, która majstrowała coś przy mojej ręce.
- Jak to się budzi? - zmarszczył brwi. - To cud. - odparł zszokowany, wyciągając mi rurkę z gardła, dzięki której mogłem oddychać. - Proszę Pana.. Słyszy mnie Pan?
- Cii.. Łeb mi zaraz pęknie.. Człowieku pół tonu ciszej. Nie nauczyła Cię matka, żeby nie drzeć ryja skacowanym i obolałym ludziom do ucha?! - mruknąłem, otwierając ledwie oczy. Było całkowicie za jasno, co mnie okropnie raziło. - Co się stało? Gdzie ja jestem? To na pewno nie jest mój dom!
-Miał Pan poważny wypadek, trzy miesiące temu.
-Co Proszę? Jaki wypadek? Panie, chyba sobie żarty stroisz. To ukryta kamera czy jak?
-Nie pamięta Pan nic? - zapytał lekarz, zapisując coś na kartce.
- Nie.. Ostatnie co pamiętam, to ukończenie gimnazjum. Później nic i dopiero rozpoczęcie studiów... Nawet nie jestem pewny ile mam lat, a co dopiero coś więcej. - wymruczałem, podnosząc się delikatnie do góry.
- Niedobrze. Proszę dużo odpoczywać i nie wstawać z łóżka. Ma Pan.. - nie zdążył powiedzieć, gdyż jakiś ciemnowłosy osobnik wdarł się do sali, drąc się wniebogłosy.
- Jezu, XIUMIN! Ty żyjesz, BOGU DZIĘKI! - uśmiechnął się szeroko, przytulając się do mnie.
-Kim Ty jesteś do cholery?! Nie dotykaj mnie, bo naruszasz moją przestrzeń osobistą tymi brudnymi łapami, a co najważniejsze - zamknij tą paszczę, bo nie wiem co Ci zaraz zrobię..
- Serio ZNOWU nie wiesz kim jestem?! Doktorze, co mu zrobiliście?! Dopiero co mu uświadomiłem jak zacna jest moja osoba, a pan mi go zepsuł. Już pana nie lubię!
- Minseok ma częściowy zanik pamięci. Nie pamięta nic od ukończenia gimnazjum, aż do rozpoczęcia studiów. A teraz proszę odpoczywać. A Pana proszę żeby się zamknął, bo oskarżę o obrażanie pracownika opieki medycznej na dyżurze. - mruknął, ale lekarz po chwili się uśmiechnął i opuścił salę.
-A co pan z policji jesteś?! - Krzyknął za lekarzem nieznajomy. -A więc wracając do tego, to serio nie wiesz kim jestem? - uniósł brew do góry, wskazując dłońmi na swoje ciało. Pokręciłem głową. - Ekhem, to właśnie z tym boskim i zajebiście seksownym facetem byłeś w 7 niebie. Człowieku, dzięki mnie doznałeś takiego odlotu jakiego nawet Jurij Gagarin w całym życiu nie miał. - poruszył sugestywnie brwiami, a ja się ocknąłem, przypominając sobie.
-O kurwa. Jongin. Plz, mieliśmy już o tym nie mówić! Nie chcę słyszeć o odlotach Gagarina, Twojej lodziarni czy innych zawodach, które rzekomo uprawiasz. - Kai roześmiał się i przytulił się ponownie. - Idioto, odsuń się, bo mnie zmiażdżysz, jak już wcześniej mówiłem, naruszacie wszyscy moją przestrzeń osobistą i nigdy stąd nie wyjdę. Tak wgl, to przytyłeś! Spróbuj teraz zmienić się w trenera personalnego z fajną rzeźbą, bo te zawody cukiernika Ci nie służą. Spasłeś się jak świnia i to bardzo gruba, ciemna świnia- mruknąłem, mierząc go wzrokiem, a ten fuknął oburzony.
-Nieprawda. To tylko mięśnie, cioto. Nie widzisz tego kaloryfera?
-Ja widzę tylko oponkę i bojler, ale Wmawiaj sobie. - pokiwałem głową i zaśmiałem się cicho.- Przez cały czas tu byłeś?
- Oczywiście. Jak mógłbym zostawić mojego umierającego przyjaciela? W dodatku masz zajebistych rodziców. Zaczęli nawet nazywać mnie zięciem. Czaisz to człowieku, już punktuję u teściów. - uśmiechnął się szeroko, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Nie.. Nie.. Powiedz, że teraz żartujesz.. żadnych teściów nie będzie, a zwłaszcza Ty nie będziesz żadnym zięciem!
- Nie-e. Poznałem ich i są mega. Teraz jesteś na mnie skazany, słodziaku.
- O boże, ale siara.. - mruknąłem zażenowany, zakrywając twarz dłońmi. - Rodzice są pewnie załamani z kim się zadaje..
- Wiesz co.. Jak możesz mnie tak obrażać! Jestem zajebistym facetem i Ty dobrze o tym wiesz. To byłby dla nich zaszczyt jak poznanie królowej angielskiej. Jestem pewien, że chcą posiadać takiego zięcia.
- Chciałbyś. - pokazałem mu językiem, kręcąc rozbawiony głową. Kai także zaczął się śmiać, ale po chwili zapadła między Nami cisza.
- Cieszę się, że żyjesz. - odparł, spoglądając na mnie.
- Ja także, naprawdę. Nie śpieszy mi się na tamtą stronę. Ale przyznam że światełko było blisko.
- Poważnie nie pamiętasz nic z okresu liceum? - zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nic, kompletnie. Null, zero . - westchnąłem ciężko, starając sobie coś przypomnieć, ale na marne. - Jongin, miałem kogoś? - chłopak spiął się, słysząc to pytanie.
- Ty ? Proszę Cię. Kto niby chciałby Cię dotknąć? Ja ledwo daję radę na Ciebie patrzeć. Znaj moją dobroć. Taki paszczur jak Ty nie mógłby mieć nikogo. -Puścił mi oczko
- Ej, uraziłeś mnie i równocześnie siebie.. Bo Ty mnie dotykałeś i nie tylko. - odgryzłem się, pokazując mu język.
- Kurwa. - fuknął i oboje się roześmialiśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top