2. Proszę, nie narób głupot przez niego

Właśnie przekroczyłam próg mojego kochanego domu. Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę tego przeżycia. Poczułam zapach obiadu jak zawsze, gdy wracałam ze szkoły. Powróciły do mnie wszystkie wspomnienia z tamtego okresu. Na samą myśl uśmiechnęłam się lekko.

Z rodzicami przywitałam się równie radośnie jak i z Kate. Mama nawet nie zamierzała udawać i poprzez wzruszenie z jej oczu wyleciało wiele szczęśliwych łez. Tata za to nie chciał dać po sobie poznać jak bardzo się cieszy z mojego powrotu, lecz mimo to zauważyłam jak jego oczy robią się szklane.

Zanim przystąpiliśmy do rozpakowywania, wszyscy zasiedliśmy do stołu. Było przezabawnie. Podzieliliśmy się śmiesznymi historiami jakie zaistniały pod wzajemną nieobecność. W końcu nadeszła chwila, której oczekiwałam od tak dawna. Czułam się niezwykle szczęśliwa, lecz jedno tylko nie dawało mi spokoju. Zachowanie Kate od samego początku posiłku wywołało we mnie zastanowienie i lekkie napięcie. Siedziała cicho, a po jej twarzy wiedziałam, że coś nie gra i coś wciąż zawraca jej głowę. Oczywiście, nie miałam zamiaru pytać ją o to przy rodzicach w rzeczy samej. Poczekałam do końca i tuż po wyrzuceniu z siebie podziękowania za wspaniały obiad, chwyciłam przyjaciółkę za rękę i stanowczym krokiem ruszyłam z nią do mego dawnego pokoju pod pretekstem rozpakowania rzeczy na swoje miejsca.

Wchodząc do środka znów ogarnęło mnie to poczucie bezpieczeństwa, ale nie umknęło też mojej uwadze, że parę rzeczy stąd ubyło. Mimo to nie zwróciłam na to zbytniej uwagi, skupiając się na dziewczynie przede mną. 

- Powiedz mi - wypowiedziałam poważnym tonem, nie puszczając jej ręki - Widzę, że coś jest na rzeczy.

Przygryzła policzek od środka, unikając mojego spojrzenia. 

- Obiecuję, że ci powiem, ale teraz chyba to nie jest zbyt odpowiednia pora...  - Wolno wykręciła rękę, uwalniając ją z mojego uścisku i przysiadła na łóżku z westchnieniem. - Maddie, musisz wiedzieć, że od ostatniego dnia, który tu spędziłaś przed wyjazdem, zmieniła się masa rzeczy - wzięła głęboki oddech i przekierowała wzrok wprost na moje oczy. - Tak samo i ludzi.

- Do czego zmierzasz? - Uniosłam brew i zajęłam miejsce obok niej.

- Sądzę, że niedługo będziesz miała okazję się dowiedzieć. 

Zdenerwowała mnie swoją postawą, ale postanowiłam i tak pozostać cicho. Próbowałam skojarzyć fakty, ale już po kilkunastu sekundach zrezygnowałam. Nie chciałam tuż po przyjeździe i wielu sprawach jakie miałam do załatwienia, od razu przejmować się takimi sytuacjami. Miałam zamiar wykorzystać ten czas najlepiej jak mogę.

- W takim razie - podniosłam się, jakby nic przed chwilą się nie stało. - Pomożesz mi to ogarnąć? - Wskazałam głową w stronę torb, które leżały przy ścianie. - Sama sobie nie poradzę.

Ruszyłam do kąta gdzie spoczywały moje ubrania i po kolei zaczęłam wyciągać je z walizki. Kate natomiast siedziała wmurowana, jakby na wykładzinie zobaczyła prawdziwego ducha. Chciałam zareagować, ale mogłam się spodziewać, że mimo moich starań dziewczyna nie powie mi tego co chcę usłyszeć. 

- Proszę, nie narób głupot przez niego - wymruczała cicho, nadal wlepiając swój natarczywy wzrok w jeden punkt. - Błagam - posłała mi zmartwiony uśmiech, lecz ja potrafiłam tylko zmarszczyć brwi i odchrząknąć.

- Przepraszam, co? O czym tym w ogóle pleciesz? - Zapytałam, nie do końca rozumiejąc o co chodzi przyjaciółce.

Westchnęła i przetarła swoje czoło zgrabną dłonią.

- Maddie! Kate! Chodźcie tu na chwilę! - Z dołu doszedł donośny głos mojego ojca.

Zawiedziona, że nie otrzymałam odpowiedzi na moje proste pytanie powoli przechodziłam przez stopnie schodów. Na dole powitały mnie kolejny raz serdeczne uśmiechy rodziców. Kate również udała zadowoloną, co sugeruje, że najwidoczniej była wtajemniczona. W przeciwieństwie do mnie. Tym bardziej ich przebiegłe wyrazy twarzy, wprowadzały mnie w zmieszanie.

- Z okazji twojego powrotu postanowiliśmy dać ci jeszcze jeden prezent. Szykowaliśmy go od samego początku twoich studiów! - Zaczęła mama rozpromienionym i ożywionym głosem. - Oczywiście, wspólnie z Kate! Świetnie nam doradzała!

- Co to takiego? - Uśmiechnęłam się niewinnie, wyczekując niespodzianki.

- Kochanie, zdajesz sobie sprawę z tego ile masz już lat, prawda? - Tata zadał mi podchwytliwe pytanie, ale mimo wątpliwości delikatnie pokiwałam głową.

- A więc nie możesz dłużej mieszkać razem ze starymi, nie sądzisz? - Dodała żartobliwie mama.

Poczułam jakby ktoś nagle mocno uderzył mnie czymś twardym w czoło. Stałam jak wryta, a nawet moje powieki zapomniały jak się mruga.

- Kupiliście mi mieszkanie? - Wyjąkałam niezdarnie, na co wszyscy z jeszcze szerszymi uśmiechami odpowiedzieli pozytywnie.

- Cieszysz się? 

Odwzajemniłam uśmiech, by nie sprawić rodzicom przykrości. Czułam, że nie jestem na to gotowa, lecz i tak wolałam udać, że jestem 

- Jasne, że tak! Dziękuję wam bardzo! - Rzuciłam się im w ramiona, niestety dosyć niepewna swoich słów.

Byłam zaskoczona, aż takim zwrotem akcji. Mimo, że lata mijały niezbyt czułam, że się zmieniam. Lecz w końcu musiałby nadejść ten czas. Musiałam odgarnąć od siebie złe myśli i patrzeć tylko w pozytywny sposób. Wiedziałam, że jeśli wezmę się w garść jestem w stanie zapanować nad wieloma rzeczami naraz. W tym przypadku będzie to własne mieszkanie.

***

Umówiliśmy się, że dadzą mi jeszcze trochę czasu dla siebie, a następnie jedziemy zobaczyć miejsce, w którym aktualnie będę mieszkać. Byłam bardzo podekscytowana wystroju i wielkości lokalu. Kate wspominała, że pomagała rodzicom w doborze mebli i kolorów ścian. Od zawsze podobał mi się pokój jasnowłosej, który jak się później dowiedziałam, sama urządzała. Nie mogłam się zawieźć na jej talencie w moim mieszkaniu. 

Długo nie mogłam do końca pojąć jak to będzie mieszkać bez nikogo pod jednym dachem. Może załatwię sobie jakieś zwierzątko dla towarzystwa? 

- Ja z Jake'em też zamierzamy niedługo sprawić sobie własną parcelę. Uzbieraliśmy już niezłą sumę - uśmiechnęła się dumnie. - Po prostu nie możemy się już doczekać!

Nie odwzajemniłam jej radości. Jasne, że cieszyłam się z jej szczęścia z brunetem, lecz niestety otworzyło ono ponownie to co chciałam, by chociaż w pierwszy dzień powrotu nie zawracało mi myśli. To poczucie bezradności i nieprzyjemnej tęsknoty trwało we mnie od dnia, w którym widziałam się z nim po raz ostatni w ciągu tych kilku lat. Fakt, że może gdybym nie wyjeżdżała, cały czas poświęcony nauce, byłby częstymi spotkaniami z Jamesem i dobrą zabawą, wzbudzał we mnie zazdrość do Kate, której nie potrafiłam od siebie odciągnąć. Miała Jake'a na co dzień.

- Maddie? Wszystko okej? - Zapytała nieco ciszej i nie pewniej od swojej poprzedniej wypowiedzi. - Nie chciałam...

- Tak, jest okej - wybiłam siebie z transu i posłałam przyjaciółce pocieszający uśmiech. - Chcę już jechać - złapałam za moją czarną torebkę, która długo ukrywała się w mojej starej szafie. - Chodźmy.

^^^

Kolejny rozdzialik!

Nie martwcie się! Już w następnym rozdziale powinno się dziać o wiele więcej!

_MayBay_

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top