3. Moja przeszłość, nasza przyszłość
Przez chwilę ta błoga chwila wciąż trwała. Była tylko ich dwójka, nie liczyło się nic wokół. Świat nie miał znaczenia. Ale tylko przez chwilę, bo wkrótce do Hawksa zaczęło docierać, co powiedział, i jakie może to mieć konsekwencje. I nie przeliczył się. Dabi spoważniał. To, co w jego oczach widział Keigo, czułość, radość, nie zniknęło, ale zostało jakby trochę przyćmione.
Dabi ponownie zaczął wznosić wokół siebie mur oddzielający go od świata, innych ludzi i emocji. Hawks zaczął panikować. Po pierwsze, wypowiedział zakazane słowa. Po drugie, nie był w stanie już dłużej siebie okłamywać. Te zakazane słowa w jego przypadku były prawdziwe. On KOCHAŁ Dabiego. KOCHAŁ ZŁOCZYŃCĘ. Po trzecie, wiedział, że musi coś zrobić. Planował stopniowo powiedzieć wszystko Dabiemu, a nie wyskakiwać tak z grubej rury. Złoczyńca był zawsze nieufny, a takie słowa tylko mogły go spłoszyć.
- Dabi... - powiedział cicho Hawks, podczas gdy złoczyńca odsunął się od niego. Usiadł naprzeciwko bohatera, po drugiej stronie łóżka, zasłaniając się kołdrą. Przetarł ostrożnie twarz dłonią. Hawks również usiadł. - Dabi? - spytał, patrząc na swojego kochanka. Złoczyńca zabrał dłoń i przez chwilę wpatrywał się we własną rękę, po czym wreszcie przeniósł wzrok na Hawksa. Westchnął.
- Obawiałem się tego... - powiedział złoczyńca. Hawks przysunął się do niego.
- Nie mów tak, Dabi. Przyszedłem, żeby właśnie o tym porozmawiać. Wiem, wiem, że to wbrew zasadom, które ustaliliśmy, ale chciałem stopniowo powiedzieć ci wszystko, co przemyślałem. Przepraszam, że tak tak nagle z tym wypaliłem. Ale daj mi tylko powiedzieć wszystko - powiedział Hawks. Dabi jeszcze raz westchnął i znów nieco odsunął się od Hawksa.
- No dobra, niech będzie. Wyjaśniaj, skoro tak ci na tym zależy - odparł złoczyńca. Hawks sam się właściwie w tym wszystkim gubił, do tego nie spodziewał się, że Dabi podejdzie do tego z takim spokojem... Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej! - Powiesz mi coś w końcu, czy będziesz się tak tylko na mnie gapił? To tępe spojrzenie to twoje jedyne wyjaśnienie? - spytał złoczyńca. W jednej chwili stał się bardzo opryskliwy.
Bywał złośliwy w stosunku do Hawksa, Keigo podejrzewał, że to była część osobowości złoczyńcy, po prostu lubił się przekomarzać i dokuczać... Dla innych był znacznie gorszy, bardziej wredny i opryskliwy, ale dla Hawksa był taki tylko na początku. Potem, gdy połączyło ich... coś, Dabi nie traktował go już w taki sposób. Bywał dla niego wredny, ale milszy, niż dla innych. Od dawna Hawks nie czuł w wypowiedzi Dabiego skierowanej do niego tyle złości.
- N-nie... Nie, to nie moje jedyne wyjaśnienie - odparł Hawks, na co Dabi uniósł lekko jedną brew. Wyglądał wtedy niesamowicie seksownie, gdy tak robił, ale Keigo nie mógł teraz o tym myśleć. - Widzisz... nie byłem z tobą do końca szczery - dodał bohater.
- Wtedy, kiedy mówiłeś, że mnie kochasz, czy chodzi ci o inną sytuację? - spytał Dabi. Jego bezpośredniość często wprawiała Hawksa w zakłopotanie, ale bohater umiał szybko sobie z tym uczuciem poradzić.
- Nie, chodziło mi o inną sytuację - odparł Hawks.
- Czyli wyznanie miłości było prawdą? - spytał złoczyńca.
- Nie chcę teraz o tym mówić! - zawołał bohater.
- Nie chcesz?
- Znaczy... chcę! - odparł nieco zmieszany Hawks.
- Ok, w takim razie słucham. O ile dogadałeś się już sam ze sobą - stwierdził Dabi. Hawks zacisnął usta. Był zdenerwowany, jak jeszcze nigdy w życiu. Był raczej typem "luzaka-optymisty" i nawet w najgorszych sytuacjach dystansował się od nich, zachowywał dobry humor i dzięki temu łatwo było mu rozwiązywać wszystkie problemy. Wszystkie oprócz tego. Hawks westchnął.
- Nie jestem tym, za kogo się podawałem - powiedział wreszcie bohater. Tym razem Dabi nie przerywał mu już ani nie komentował niczego. Postanowił nie przerywać Hawksowi, aby wreszcie dowiedzieć się, o co mu dokładnie chodzi. - Na pewno zdajesz sobie sprawę, że dla bohaterów Liga Złoczyńców i cały ten Front Wyzwolenia to teraz największy priorytet i najgorsze zagrożenie. I, wiesz, oni chcieli coś z tym zrobić, jakoś was powstrzymać...
- No domyślam się. Ale dobijaj już do brzegu, o co ci właściwie chodzi? - spytał Dabi. Starał się nie dać tego po sobie poznać, ale on również bardzo się denerwował. Wiedział, że w końcu ten ich dziwny układ będzie musiał zostać zerwany... Było miło, im obojgu się podobało, ale on był złoczyńcą, a Hawks bohaterem. Przeczuwał, że nadszedł czas, aby zakończyć tą zabawę, ale... już tęsknił za tym, co ich łączyło.
- Komisja do spraw Bezpieczeństwa uznała, że my, bohaterowie, musimy się lepiej przygotować przed kolejnym starciem. Wykorzystać jak najlepiej czas, jaki mamy - kontynuował Hawks. Dabi uśmiechnął się lekko.
- Czy teraz zamierzasz zdradzić mi, złoczyńcy, z którym po prostu dobrze się sypia, jakieś ściśle tajne plany? - spytał Dabi. Hawks jednak zachował całkowitą powagę.
- Prawdopodobnie uznasz, że oszalałem. Sam tak uważam. Cholera, każdy by tak powiedział! Ale tak, zamierzam ci coś powiedzieć - odparł bohater, patrząc prosto w oczy złoczyńcy. Dabi wyczuł, że czeka go prawdziwa bomba. Widział, że Hawks przejmuje się tym wszystkim nie mniej niż on, a może nawet bardziej. Właściwie mimowolnie przysunął się do swojego kochanka i położył dłoń na jego ręce. Ich spojrzenia ponownie się ze sobą spotkały.
- Hej, spokojnie. Będzie dobrze. Po prostu wyjaśnij mi to wszystko - powiedział Dabi. Dotknął drugą dłonią policzka bohatera, po czym przysunął swoją twarz do jego. Ich usta dzieliły od siebie milimetry.
Mogło się wydawać, że to niemożliwe, ale serce Hawksa zaczęło bić jeszcze szybciej. Tym razem jednak nie z powodu zdenerwowania. Teraz było to przyjemne, pełne adrenaliny i uczucia, wyczekiwanie. - Albo możemy jeszcze trochę odłożyć tą rozmowę - dodał Dabi, po czym pokonał dzielącą ich odległość i złączył ich usta. Jak zwykle było to wspaniałe.
Hawks mógł na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, o całym tym gównie, w którym tkwili. Mógł skupić się tylko na tym, co ich łączyło. Usta Dabiego były przyjemnie ciepłe, złoczyńca najpierw delikatnie muskał wargi bohatera, po czym zaczął go całować z pełną pasją i zaangażowaniem.
Po chwili Dabi zaczął zjeżdżać coraz niżej, oznaczając skórę Hawksa mokrymi, krótkimi, przyjemnymi pocałunkami. Hawks odchylił lekko głowę, dając Dabiemu lepszy dostęp do swojej szyi i obojczyków. Złoczyńca nie omieszkał tego nie wykorzystać. Hawks przymknął oczy, rozkoszując się tym, co czuł, co dawał mu Dabi. Złoczyńca uwielbiał sprawiać przyjemność bohaterowi. Jemu również się to podobało. Z ust Hawksa wydobyło się krótkie westchnięcie, przez co tylko Dabi bardziej się napalił. W końcu jednak Hawks otworzył oczy. Musiał się z tego wyrwać. Odsunął się od złoczyńcy. Dabi wyprostował się i spojrzał zaskoczony na Hawksa.
- Co jest? - spytał złoczyńca. - Nie podobało ci się? - dodał po chwili. Hawks pokręcił przecząco głową.
- Nie, nie, podobało mi się! Zawsze mi się podoba! Ty mi się podobasz... - bohater urwał, gdy zdał sobie sprawę z tego, co znowu powiedział. On i Dabi przez chwilę przyglądali się sobie w ciszy, po czym w końcu Hawks opanował się i kontynuował. - Muszę dokończyć to, co zacząłem. Chcę ci wszystko powiedzieć i wyjaśnić - odparł bohater. Dabi odsunął się nieznacznie od Hawksa, ale wciąż trzymał rękę na jego dłoni.
- Zatem zamieniam się w słuch - powiedział. Hawks ponownie westchnął.
- Widzisz, jeśli chodzi o to wszystko, co ci przed chwilą powiedziałem... Cóż, Komisja znalazła swoje rozwiązanie wszystkich tych problemów. Postanowili, że muszą mieć w szeregach Ligi szpiega. Podwójnego agenta, który przejrzy wszystkie plany Ligi i odpowiednio szybko zareaguje, przekazując wiedzę o nich Komisji - powiedział Hawks. Dabi rozchylił lekko usta, jego oczy również rozszerzyły się nieco ze zdziwienia. Wyglądał przekomicznie i zapewne, gdyby nie okoliczności, Hawks umarłby ze śmiechu, widząc jego minę.
- Wow - powiedział wreszcie Dabi, po krótkiej chwili ciszy. Potem znów przez jakiś czas żaden z nich nic nie mówił, aż złoczyńca nie odezwał się ponownie. - Po prostu wow - dodał. Nic więcej nie dodał, zaczął się tylko wpatrywać w Hawksa. Przedłużająca się cisza sprawiała, że Keigo czuł się coraz gorzej.
- Powiedz coś - ponaglił go, ściskając dłoń, którą Dabi miał na jego ręce. Toya po chwili odsunął się od bohatera na drugą stronę łóżka, zabierając swoją dłoń. Keigo poczuł się, jakby ktoś dźgnął go w serce. Chwilę później Dabi wstał. Zaczął czegoś szukać na podłodze. Wciąż był nagi. Hawks zwykle czuł się bardzo skrępowany w takich chwilach i zazwyczaj jeszcze odwracał wzrok w takich chwilach, ale tym razem musiał przezwyciężyć to uczucie. Nie mógł oderwać wzroku od złoczyńcy. Po prostu musiał go widzieć, musiał wiedzieć, co robi, czekał niecierpliwie, aż Dabi wreszcie coś powie. Bo przecież w końcu musiał coś powiedzieć. Hawks jednak nie spodziewał się, że będą to takie słowa.
- Myślę, że powinieneś już iść - powiedział Dabi, schylając się po swoją bieliznę i spodnie.
- Co? - spytał Hawks. Nie dowierzał w to, co usłyszał. Złoczyńca ubrał już dolną część swojej garderoby i odwrócił się przodem w stronę bohatera.
- Powinieneś sobie pójść. Było fajnie, jak zawsze - odparł Dabi. Hawks nie mógł się powstrzymać. Wstał, ignorując fakt, że też jest nagi, i podszedł do złoczyńcy.
- Dabi, co ty mówisz? - spytał. Chciał dotknąć jego ramienia, ale złoczyńca odsunął się od niego.
- To, co słyszałeś - odparł.
- Ale... Nie rozumiem dlaczego - stwierdził Hawks. Dabi spojrzał na niego. Serce Keigo waliło jak nigdy wcześniej, bohater miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej. - Daj mi wszystko wyjaśnić do końca - dodał.
- Ale co tu wyjaśniać? Seks był fajny, ustaliliśmy, że bez zobowiązań. A ty właśnie potwierdziłeś moje przypuszczenia, że jesteś szpiegiem. To chyba kończy nasz układ, zgadza się? - spytał Dabi. Hawks do niego podszedł i chwycił złoczyńcę za rękę, żeby ten ponownie się od niego nie odsunął.
- Nie mów tak. Właśnie o tym chciałem porozmawiać - powiedział Hawks.
- O twoim szpiegostwie? O tym, co zdradziłeś o nas bohaterom? Czy chciałbyś ode mnie wyciągnąć jeszcze jakieś informacje, ploteczki na temat naszych planów? - zapytał Dabi. Spiorunował Hawksa wzrokiem. Jego słowa bardzo zabolały bohatera, ale nie dał tego po sobie poznać. Musiał być silny, opanować się i doprowadzić wszystko do końca.
- Nie. Chciałem porozmawiać o nas - odparł Hawks. Zacisnął mocniej dłoń na ręce Dabiego i posłał mu pewne siebie, poważne spojrzenie.
- O nas? Jakich nas? - zdziwił się złoczyńca. Bohater westchnął.
- O wszystkim, co nas dotyczy. Proszę cię, Dabi, usiądź i daj mi szansę - powiedział Hawks. Popatrzył na niego błagalnie. - Proszę cię. Jeśli kiedykolwiek choć odrobinę w jakikolwiek sposób zależało ci na... na tym, co nas łączyło, nawet jeśli uważasz, że był to tylko "fajny seks bez zobowiązań", daj mi chwilę, żeby to wszystko wyjaśnić. Proszę cię, porozmawiajmy - powiedział bohater. Jego chwyt na dłoni złoczyńcy zelżał nieco.
Dabi nie był z jednej strony przekonany do tego pomysłu... Ale widział przed sobą Hawksa, proszącego go, tak bardzo mu zależało na tej rozmowie... Przecież nie mógł go tak po prostu olać. Praktycznie od samego początku podejrzewał, że Hawks jest po prostu szpiegiem i że w końcu ich zdradzi. Właśnie dlatego, kiedy zrozumiał, że bohater go pociąga, i odkrył, że działa to także w drugą stronę, zaproponował ten układ. Zwykły seks, bez zobowiązań, uczuć, żadnych deklaracji.
Teraz najpierw dostał wyznanie miłości, a teraz Hawks wprost powiedział mu, że ich szpiegował. Nie potrzebował już nic więcej. Właściwie mógł go od razu spalić. Chociaż tak naprawdę, gdy o tym pomyślał, zadrżał lekko. Nie chciał krzywdzić bohatera, pomimo tego, co właśnie usłyszał. Wciąż mu na nim zależało. Dlatego nie mógł go po prostu wyrzucić. Postanowił dać mu szansę. Usiadł ponownie na łóżku, a Hawks usiadł obok niego. Bohater nie zawracał sobie głowy zakrywaniem się. W ogóle nie myślał o tym, że był nagi, a Dabi połowicznie ubrany.
- No dobra, mów - powiedział wprost Dabi, splatając razem ręce.
- Widzisz, to wszystko miało być proste. Miałem udawać, że jestem po waszej stronie i że będę dla was szpiegował, a tak naprawdę miałem szpiegować was dla bohaterów - powiedział Hawks. Dabi prychnął.
- Innymi słowy, bawiłeś się w podwójnego agenta 007? Mam teraz na ciebie mówić James Bond, czy co? - spytał Dabi. Hawks przewrócił oczami.
- Przestań już, daruj sobie te docinki. Po krótce, miałem szpiegować złych ludzi i pomóc ich powstrzymać, ale... Zrozumiałem, że nie wszyscy ci źli ludzie są naprawdę źli - powiedział Hawks. Przysunął się do złoczyńcy i ponownie chwycił go za dłoń, delikatnie ją ściskając.
- Co? - zdziwił się Dabi.
- Zrozumiałem, że nie wszyscy jesteście do końca źli. Po prostu mieliście pecha w życiu i popełniliście kilka błędów. Poniekąd to rozumiem. Sam nie miałem lekko, wiesz? Mój ojciec... Mój ojciec kogoś zabił - powiedział bohater. Dabi na początku chciał jakoś zażartować lub powiedzieć coś złośliwego, ale postanowił się powstrzymać. Widział, że dla bohatera to wiele znaczy. Sam znał już większość tej historii, poznał ją, gdy w tajemnicy znalazł matkę Hawksa i zmusił ją, aby wyjawiła mu o nim prawdę. Znał prawdziwe imię i nazwisko Hawksa, znał jego przeszłość. Nie poznał jednak tej historii od strony Keigo. Widział, że to dla niego naprawdę problematyczne. Przygotowywał się do prawdziwego, szczerego wyznania. Dabi mógł to zauważyć, bo sam kilka razy miał ochotę wyznać prawdę o swojej przeszłości Hawksowi. Zawsze jednak się powstrzymywał, wiedział, że nie może nikomu zaufać i zdradzić prawdy o sobie przedwcześnie, zwłaszcza nie mógł tego powiedzieć szpiegowi. Wziął obie ręce Hawksa we własne dłonie i zaczął delikatnie zaznaczać niewielkie kółka kciukami na jego dłoniach.
- Spokojnie, Hawksi. To pewnie duży problem dla ciebie, zwłaszcza, że jesteś bohaterem. Pewnie musisz to ukrywać, ale... to, że twój ojciec zrobił coś złego, nie znaczy, że ty jesteś zły, nie? Grzechy ojców podobno nie przechodzą na nas - powiedział Dabi, choć sam nie był przekonany co do tego. W jego przypadku grzechy ojca jak najbardziej przeszły na niego, ale Hawks wydawał się być zupełnie inny... Hawks podniósł na niego wzrok.
- Cieszę się, że to mówisz. To... wiele dla mnie znaczy. Jednak z oczywistych względów, moja przeszłość musiała zostać... ukryta. Ja i nieliczna grupka osób, która o niej wie, musimy utrzymywać to wszystko w tajemnicy. Ale jest coś jeszcze - powiedział Hawks. Dabi popatrzył na niego uważnie.
- Co takiego, Hawksi? - spytał. Starał się brzmieć miękko i miło, aby dodać bohaterowi otuchy. Hawks był mu za to wdzięczny. Wziął głęboki wdech, aby kontynuować. Chciał powiedzieć i wyjaśnić wszystko jak najszybciej, aby mieć to już z głowy. Tak byłoby najlepiej.
- Widzisz, generalnie... Mój ojciec był przestępcą. Złodziejem, utrzymywał się głównie z kradzieży, dopóki nie zabił przypadkiem kolejnej swojej ofiary. To znaczy, nie do końca zrobił to przypadkiem. Chciał okraść dom, a właściciel wrócił z pracy wcześniej, niż zwykle... Nie miał tego w planach, ale kiedy już właściciel się zjawił, zabił go. Potem uciekł. Wiedział, że za morderstwo będzie znacznie bardziej ścigany, o ile można tak powiedzieć, niż za kradzież.
Musiał znaleźć jakąś kryjówkę. Udzieliła mu jej moja matka. Pozwoliła mu się ukryć w swoim rozpadającym się domu, będącym w opłakanym stanie. No i, co tu dużo mówić, przy okazji się ze sobą przespali. I zaliczyli wpadkę. Mnie. Przez to ojciec zdecydował się zostać z matką, ona się w nim zakochała...
Gdy się urodziłem, oboje za mną nie przepadali. Ojciec cały czas mnie wyzywał, czasami nawet bił, uważał, że jestem źródłem jego nieszczęść i niepowodzeń. Był zdania, że to przez niego utknął z moją matką, że zrujnowałem mu życie... A matka w najlepszym wypadku akceptowała mnie, lub była obojętna w stosunku do mnie, ale czasami się mną zajmowała. Poza tym większość czasu się kłócili.
Do tego ani matka, ani ojciec nie pracowali. Nikt z nas prawie nie opuszczał domu, bo ojciec miał paranoję, że spróbujemy go wydać policji. Nie pozwalali mi wychodzić z domu, a w samym domu panował chaos, kłótnie, brud, ojciec też często pił. Wszystko wyładowywał na mnie, zaś jedynym źródłem naszego "dochodu" były jego sporadyczne kradzieże. Nie spędzałem czasu z rówieśnikami, w ogóle, z żadnymi ludźmi poza rodzicami. Przez pewien czas myślałem nawet, że bohaterowie to postaci z telewizji, które nie istnieją naprawdę... Aż w końcu jeden z nich mnie uratował i odmienił w ten sposób moje życie - powiedział Hawks.
- No to pewnie jesteś mu wdzięczny, co? - spytał Dabi. Hawks skinął głową.
- To był Endeavor - powiedział bohater. Dabi nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Każda komórka, każdy neuron w jego mózgu błagał, żeby się przesłyszał, żeby to nie była prawda! Przecież to nie mógł być on, prawda? Każdy, tylko nie Endeavor! Nawet już ten głupi All Might, którego jego ojciec stawiał sobie za wzór do prześcignięcia byłby lepszy! Każdy, tylko nie Endeavor!
Dabi uchylił lekko usta. Hawks zaś wykorzystał brak jakiejś większej reakcji ze strony złoczyńcy, żeby się rozkręcić. - Wtedy też dowiedziałem się, że bohaterowie istnieją naprawdę. Niestety, moja matka ze mną uciekła i wylądowaliśmy na ulicy. Nie mieliśmy gdzie ani za co żyć, bo wcześniej ojciec utrzymywał nas z drobnych kradzieży.
Pewnego dnia matka zaczęła na mnie wrzeszczeć, że do niczego się nie nadaję i, że gdyby nie ja, jej życie byłoby znacznie lepsze. Miałem wtedy z sześć lat. Zdenerwowałem się, i, pod wpływem emocji, użyłem swojego daru do uratowania wszystkich ofiar okropnego wypadku samochodowego. W ten sposób zwróciła na mnie uwagę Komisja ds. Bezpieczeństwa.
Zaproponowali mojej matce układ. Mieli nas utrzymywać, a ja w zamian miałem zostać wyszkolony na bohatera, aby mój "potencjał" się nie zmarnował. Gdy wyszło na jaw, że jestem synem mordercy i złodzieja, postanowiono ukryć naszą tożsamość.
W międzyczasie, nie uwierzysz, o wszystkim dowiedział się Endeavor! Doszła do niego wieść, że syn złoczyńcy, którego pojmał, będzie szkolony na bohatera. Endeavor chyba poczuł się za mnie poniekąd odpowiedzialny. Od tego czasu nie spędzaliśmy jakoś wiele czasu razem, ale on po prostu co jakiś czas doglądał moich postępów, czasami nawet zjawiał się osobiście na treningach! No i dawał mi wiele wskazówek przez cały czas! On był dla mnie niemal jak nowy, lepszy ojciec - powiedział Hawks.
Dabi uśmiechnął się ponuro. Nowy, lepszy ojciec... Tsa, dobre sobie. Naprawdę, wspaniały z niego materiał na ojca, nie ma co! - pomyślał. Hawks zauważył wyraz jego twarzy. - Coś się stało, Dabi? - spytał bohater. Na początku złoczyńca zacisnął usta, ale w końcu rozluźnił się nieco i wreszcie się odezwał.
- Dlaczego to musi być on? - spytał Dabi.
- On mnie uratował. A potem wiele mi pomagał, w nowym życiu. Bez niego nie byłbym teraz tu, gdzie jestem - odparł Hawks. Zabawne, ale w sumie mógłbym powiedzieć to samo... Choć z zupełnie innych, negatywnych powodów - pomyślał Toya. Hawks zaś niezrażony kontynuował. - W ogóle, to chyba było jakieś przeznaczenie! Wiesz, miałem raz taką zabawną sytuację...
Jak mówiłem, nie byliśmy najlepszą ani najbogatszą rodziną. Nie mieliśmy pieniędzy praktycznie na nic, ale pewnego dnia matka w tajemnicy przed ojcem zabrała mnie do miasta. Wtedy pierwszy raz na ekranach telewizorów na wystawach zobaczyłem telewizję i bohaterów.
Chciałem mieć taką zabawkę z nimi! Endeavor nawet mi się spodobał, mimo że większość dzieciaków wolała All Mighta. Jednak zabawka All Mighta była tak popularna, że zaczęto ją dodawać tylko jako dodatek do jakiejś limitowanej, droższej serii. Endeavor zaś, cóż, nie sprzedawał się zbytnio, i wylądował w koszu z przecenami. Kiedy więc moja matka dała mi się ubłagać na zabawkę, kupiła mi oczywiście pluszaka Endeavora.
Wstyd się przyznać, ale mam go do dzisiaj w swoim mieszkaniu. Wiesz, sentyment, pamiątki i te sprawy - powiedział Hawks. Przez całe to zdenerwowanie, gadał jak najęty. Chciał wszystko jak najszybciej streścić Dabiemu, jednocześnie podkreślając, ile dobrego zrobił dla niego Endeavor. Liczył na to, że w ten sposób pokaże złoczyńcy, że nie wszyscy bohaterowie są tacy źli i straszni. Strasznie zafiksował się na punkcie obecnego bohatera numer jeden, nie mając pojęcia, że ta rozmowa od samego początku nie mogła pójść dobrze, a wspomnienie w niej Endeavora było tylko kolejnym złym pomysłem. Hawks rozgadał się o Endeavorze, ale Dabi przestał go już właściwie słuchać. Spuścił wzrok i zacisnął dłonie w pięści.
- Dlaczego to musi być akurat on? Każdy, tylko nie on! - szepnął zrozpaczony złoczyńca. Zaskoczony Hawks nagle zamilkł i spojrzał na Dabiego.
- Mówiłeś coś? - spytał bohater. Dabi podniósł na niego wzrok.
- Po co w ogóle mówisz mi to wszystko? Najpierw wygadałeś jakieś wasze bohaterskie, tajne plany, teraz opowiadasz mi swoją historię życia... Po co? - spytał złoczyńca. Bohater odchrząknął.
- Yhm, wiesz, widzę dla nas szansę w tym wszystkim... - odparł nieśmiało Hawks.
- Dla "nas"? - spytał Dabi. Bohater skinął głową. - Niby jaką? - zapytał złoczyńca. Był ciekaw, choć jednocześnie obawiał się tego, jak to dalej się potoczy. Hawks wciąż miał nadzieję, że będą razem, ale to dlatego, że nie wiedział tego, co wie Dabi. Zbyt wielu rzeczy Keigo nie wiedział wtedy o swoim ukochanym... Gdyby je wszystkie znał, podobnie jak Dabi, zacząłby się już pewnie godzić z tym, że wkrótce się rozstaną. Żaden z nich jednak nie miał pojęcia, że stanie się to w tak huczny, widowiskowy i ognisty sposób.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top