6
Tego samego dnia, siedząc dalej na łóżku, zaczęłam się przyglądać pomieszczeniu, w którym spędzałam kolejny, nudny dzień. Wszystko było już dobrze mi znane i ogarniałam, gdzie, co leży. Tylko jedna rzecz cały czas nie dawała mi spokoju. Była to średniej wielkości szafka zamknięta na klucz... tak, sprawdzałam. Byłam bardzo ciekawa jej zawartości, więc zaczęłam myśleć nad sposobami jej otworzenia. Nagle w pokoju znalazł się Kai.
- Cholera, wystraszyłeś mnie!- powiedziałam i wysłałam mu miły uśmiech.
- Masz 10 minut, żeby się przygotować.- powiedział zdenerwowany.
- Na co się przygotować? Co się stało?
Chłopak spojrzał się na mnie i powiedział:
- Kyungsoo wrócił.
Usiadłam na krześle i w sumie nie wiedziałam czy się cieszyć, czy płakać.
- Czyli to on mi powie czy jestem wolna, czy mnie zabije?- zapytałam z trudem przełykając ślinę.
- Sophie, spokojnie. Masz mu tylko odpowiedzieć na kilka pytań.- powiedział kładąc dłonie na moich ramionach.
Wzięłam głęboki oddech i razem z Kaim przenieśliśmy się do jakiejś wielkiej sali. Cała jedenastka siedziała przy prostokątnym, długim stole i czekała na dwie osoby- mnie i Kyungsoo. Kai zaprowadził mnie na moje miejsce i po chwili zajął swoje. Moje ręce zaczęły się robić lodowate, a serce biło jak szalone. Uniosłam lekko wzrok i rozejrzałam się. Zobaczyłam Luhana śmiejącego się do mnie, Chanyeola rozmawiającego z Layiem i resztę braci, których poznałam, i tych, których nie poznałam osobiście. Oczywiście zobaczyłam, również Sehuna, który wyglądał na znudzonego całym tym zebraniem. Kiedy tylko zauważyłam, że patrzy się na mnie, od razu spuściłam wzrok i wbiłam go w moje dłonie. Pogoda nie była najpiękniejsza, ponieważ za oknem padało i zrobiło się szaro. Po paru minutach do pokoju wszedł czarnowłosy facet z czarną maską chirurgiczną na twarzy. Nagle wszyscy wstali i na jego rozkaz znów usiedli. Co to ma być? Sąd?
- Dobrze, miejmy to już z głowy.- powiedział ściągając maskę- Na początek proszę się przyznać, który idiota dał się przyłapać?- zapytał podpierając głowę jedną ręką.
Sama byłam ciekawa kto tam był, oprócz Sehuna. Nikogo nie rozpoznałam, bo przecież mieli maski. W pomieszczeniu nastała cisza.
- I co? Nikt? Jeżeli żaden się nie przyzna w ciągu minuty, to sam was wyciągnę i dam wam taką karę, że nie będziecie wiedzieć co się dzieje.- krzyknął.
Świetnie. Czyli kolejny niemiły braciszek.
- Dobra, widzę, że się nie dogadamy. Chen, Sehun, Kris i Chanyeol. Proszę mi wytłumaczyć, jak to się stało, że tamta dziewczyna was zobaczyła.- powiedział chłodnym tonem.
- Mówiłem, żeby ją zabić!- powiedział Kris.
Czyli to Kris zaczął mnie wtedy dusić.
- Ej! To chyba ja tu decyduję!- krzyknął Kyungsoo.
- My byliśmy ostrożni... ale nie wiem jak to wytłumaczyć. Sehun ją zobaczył.
Kyungsoo spojrzał się na najmłodszego z braci. Zapadła cisza.
- Sehun?- powiedział.
Chłopak przewrócił oczami i położył nogi na stole.
- Tak, to ja ją zobaczyłem.- powiedział przestając na chwilę bujać się na krześle- Chen i Chanyeol zajmowali się tym chłopakiem, a Kris później do nich dołączył. Ja ich kryłem i wtedy zobaczyłem tą dziewczynę. Widziała całe zajście i próbowała uciec, ale ją złapałem i przyprowadziłem ją tutaj.- powiedział dumnym tonem.
- Dobra. Wyjdźcie stąd.- powiedział Kyungsoo wstając z miejsca.
Wszyscy spojrzeli się na niego, jakby było coś z nim nie tak.
- Chyba nie myślicie, że będę ją przesłuchiwać przy was?
- A dlaczego nie?- zapytał Lay.
- Została porwana, Kris prawie ją zabił, więc to oczywiste, że się was boi.- powiedział otwierając im drzwi- Luhan, ty zostań. Muszę mieć pewność, że niczego nie zmyśla.
Luhan usiadł obok mnie, a Kyungsoo czekał, aż reszta rodzeństwa opuści pokój.
- Hej, będzie dobrze.- powiedział Luhan, łapiąc mnie za rękę.
Uśmiechnęłam się i spuściłam wzrok na dłonie, które nerwowo zaczęłam drapać. Kyungsoo zajął drugie miejsce obok mnie i zaczął mnie przepytywać.
- Jak masz na imię?- zapytał chłodno.
- S-Sophie.- wymamrotałam nie podnosząc wzroku.
- Sophie, jesteś pierwszą osobą, która zobaczyła nasze moce. Chciałbym usłyszeć twoją wersje wydarzeń.- powiedział i poczułam jego wzrok.
Zaczęłam mu opowiadać jak się tam znalazłam i co widziałam. Wiedziałam, że kłamanie nic by mi nie pomogło, a Luhan i tak powiedział mu, że ściemniam.
- Luhan?
- Ona nie kłamie.- powiedział zadowolony.
- Dobrze... Sophie, możesz wrócić do pokoju.- powiedział.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do pokoju. Przez całą drogę zastanawiałam się nad decyzją Kyungsoo. Może weźmie pod uwagę moją szczerość? Weszłam do mojego ,,więziennego" pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam patrzeć się na sufit i dalej rozmyślałam nad Kyungsoo.
- Powiedziałaś prawdę?- usłyszałam głos dochodzący z jednego,z kątów pokoju.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam w tamtym kierunku.
- Sehun? Co ty tu robisz?- zapytałam zdenerwowana.
- Wiesz, tak naprawdę, to mój pokój, ale przyszedłem tutaj, żeby cię zobaczyć.- powiedział okrążając łóżko.
- Już zobaczyłeś, a teraz wyjdź!- krzyknęłam, na co chłopak zareagował śmiechem.
- Sophie, spokojnie... powiedz mi tylko co mu powiedziałaś.- powiedział i nagle poczułam jak potężny wiatr zbliża mnie do Sehuna.
- To co widziałam.
- Grzeczna dziewczynka. Ciesze się, że się do tego przyznałaś... teraz Kyungsoo na pewno cię nie wypuści i będziesz tylko moja- powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Puszczaj!- zaczęłam się wyrywać.
Jego dłonie znalazły się pod moją koszulką i delikatnie dotykały moich pleców.
- Powiedziałam, puść mnie!- krzyknęłam i uderzyłam go w twarz.
Szybko oddaliłam się do ściany i zaczęłam płakać.
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam- Dla mnie zawsze będziesz potworem!
Sehun podszedł do mnie i przycisnął do ściany, po czym brutalnie mnie pocałował.
- Możesz mnie nazywać potworem, ale i tak się ode mnie nie uwolnisz.- powiedział i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top