5
Kolejnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Kiedy tylko ruszyłam ręką, poczułam się jakby ktoś uderzył mnie cegłą w okolicy szyi. Zaczęłam lekko masować to miejsce, ale nic nie pomogło. Podeszłam do biurka i zaczęłam je przeszukiwać, w celu znalezienia jakiegoś lusterka. Otworzyłam jedną z szuflad i nic nie znalazłam. Zdziwiłabym się, jeśli w męskim pokoju znalazłabym to czego szukam. Weszłam do łazienki, w której również nie było lustra, i zaczęłam szukać w szafce pod umywalką. Wtedy zobaczyłam perfumy, które, prawdopodobnie, należały do najmłodszego z braci. Nie mogłam się powstrzymać i pokropiłam się nimi.
- O, cholera.- powiedziałam, kiedy poczułam ten świetny zapach.
Wąchałam go jeszcze przez chwilę, a później wróciłam do szukania. Udało mi się znaleźć malutki kawałek lusterka. Zobaczyłam, że w bolącym miejscu pojawił mi się siniak.
- No, nie.- powiedziałam przybliżając lusterko- Co za kutas.
Nagle usłyszałam, że drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do środka. Szybko wybiegłam z łazienki i zobaczyłam jakiegoś faceta.
- Cześć, jestem Kai.- powiedział machając mi zza drzwi- Przyszedłem się zapytać czy chciałabyś coś zjeść?
- Tak, tylko jeśli mogę prosić tutaj jedzenie. Nie chciałabym spotkać się z...
- Sehunem? Suho nam już wszystko powiedział. Nie musisz się martwić, zaraz ci wszystko przyniosę.
- Dziękuję.- powiedziałam z uśmiechem- Jestem Sophie.
Podaliśmy sobie ręce. Chłopak zrobił dziwną minę.
- Co się stało?- zapytałam zdziwiona.
- Chyba musisz zmienić pokój, bo już nawet pachniesz jak Sehun.- zażartował i wyszedł.
Wróciłam do łazienki i przywróciłam ją do porządku. Po paru minutach znowu ktoś wszedł do pokoju. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam niskiego chłopaka kładącego jedzenie na szafce obok łóżka.
- Hej- powiedziałam- Jestem Sophie.
Chłopak podał mi rękę.
- Xiumin.- powiedział i wyszedł.
To było dziwne. Pierwszy, w tym domu chłopak, który zamienił ze mną tylko jedno słowo. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść to, co przyniósł mi Xiumin. Mimo, że jestem tutaj trzeci dzień, to zdążyłam się przyzwyczaić, że jestem jedyną dziewczyną wśród 12 chłopaków.Widzę tu dużo materiału na film... jedna dziewczyna, porwana, sama pośród chłopców z mocami. Czekam tylko na wątki miłosne i rozmyślanie którego wybrać? Nie. Niestety tak nie jest. Znasz 4 z 12 braci: Luhan, Soho, Lay i Xiumin, którzy są mili i da się z nimi rozmawiać, chociaż nie wiem jak z Xiuminem, i jest jeszcze napalony najmłodszy- Sehun, który nie może się do mnie zbliżać, a cholera, zrobił mi malinkę. I teraz najciekawszy wątek: nie możesz wychodzić z pokoju, bo najmłodszy cię zabiję, i musisz czekać na jakiegoś pieprzonego Kyungsoo, który powie ci czy jesteś wolna, czy zostajesz i cię zabijają. Z tym zabijaniem,to nie wiem, ale po co byłabym im potrzebna?
Gdy skończyłam swój posiłek do pokoju wszedł Sehun. Przeszły mnie dreszcze, kiedy go zobaczyłam. Żaden z nas nie odezwał się ani jednym słowem. Siedząc w bezruchu na łóżku, bacznie obserwowałam Sehuna, on jednak nie zwracał na mnie uwagi i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej koszulkę i zaczął się przebierać. Kiedy już skończył zaczął iść w moim kierunku.
- Nie zbliżaj się do mnie!- powiedziałam wstając z łóżka.
Sehun przewrócił oczami i przyciągnął do siebie. Odgarnął moje włosy na bok i odkrył moją szyję.
- Puść mnie!- powiedziałam i zaczęłam go odpychać, ale nie dałam rady go od siebie odsunąć.
- Widzę, że musimy jeszcze nad tym popracować.- powiedział przejeżdżając palcami po małym siniaku.
Podskoczyłam, kiedy jego wargi musnęły bolące miejsce i dalej próbowałam go odepchnąć. W końcu jego uścisk się rozluźnił, a ja mogłam już od niego odejść. Gdy chłopak wyszedł z pomieszczenia, wzięłam lusterko i znowu przyjrzałam się miejscu, w którym Sehun zostawił mi to paskudztwo. Bolało, jak cholera. Kilka godzin później, leżałam na łóżku i zaczęłam się wachlować poduszką, gdy do pomieszczenia weszło kolejnych dwóch braci. Stanęli obok siebie i lekko się do mnie uśmiechnęli. Patrzyli się na mnie trochę jak na jakąś chorą albo skażoną.
- Hej... jestem Chen.- powiedział jeden z nich i podał mi rękę.
- Sophie.- powiedziałam.
- Chanyeol.- powiedział drugi z nich podając mi, nieśmiało, dłoń.
Chłopak uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego uroczy uśmiech.
Nagle w całym pokoju zrobiło się duszno.
- Chanyeol, co ty?- zaśmiał się Chen i uderzył tamtego poduszką.
- Ja? Nic...- odpowiedział i w pokoju znowu było chłodniej- Przyszliśmy zobaczyć, czy wszystko w porządku.-powiedział przeczesując włosy.
- Ym... tak, jeszcze żyję.- zażartowałam- A co? Już wcale mnie nie słychać?
- Nie, ale dosyć słabo brzmi historyjka o dziewczynie zamkniętej w pokoju Sehuna. A poza tym Chanyeol chciał cię poznać.
Spojrzałam na chłopaka, który znowu zrobił się czerwony.
- Hej, spokojnie.- powiedziałam odczuwając nagły gorąc.
- Dobra, to my już pójdziemy.-powiedział i oboje wyszli z pokoju.
Ta dwójka była naprawdę... ciekawa, zwłaszcza Chanyeol.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top