43

Chłopak zaczął po woli iść w moim kierunku. Miałam czas, aby wstać z łóżka i dalej próbować uciekać, tak też zrobiłam. Kiedy, po wstaniu z miękkiego materaca, zaczęłam się cofać, Sehun wykonał jeden ruch ręką, a ja leżałam na zimnej powierzchni.
- Mogłaś powiedzieć, że wolisz to robić na podłodze- powiedział, po czym szybko znalazł się przy mnie i złapał za moje nadgarstki, jednocześnie przyciskając mnie bardziej do twardej podłogi.
Kiedy chłopak zaczął jeździć palcami po mojej szyi, poczułam okropny ból. Sehun zasłonił moje usta ręką i zaczął gryźć w miejscu, gdzie mam malinke. Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam krzyczeć i płakać. Czułam, jak tracę siłe, a moje ciało jest obolałe. Resztkami sił, za wszelką cenę próbowałam odepchnąć od siebie Sehuna, ale on był znowu silniejszy. Krzyczałam głośno, ale wątpię, żeby ktoś mnie usłyszał przez dłoń chłopaka, mimo to i tak nie przestawałam. Kątem oka widziałam Sehuna, który ciągle wykonywał tę samą czynność, a w jego oczach zauważyłam coraz więcej koloru czerwonego. Bałam się. Cholernie się bałam. Co się z nim dzieje?
- Sehun, przestań!- usłyszałam głos Chena.
Do pokoju wbiegli jeszcze Xiumin i Tao. Chłopacy próbowali oderwać ode mnie Sehuna, ale on zachowywał się tak, jakby ich nie było. Nagle Chen złapał młodszego za szyje, a ja usłyszałam dźwięk podobny do paralizatora. Sehun dalej nie wykazywał żadnych emocji.
- Przestań w końcu!- krzyknął Chen.
Młodszy wziął głęboki wdech i wstał z podłogi. Wyglądał na zirytowanego. Odwrócił się do brata, gdy nagle przez okna wpadł silny wiatr, przyciskając wszystkich do ściany, a odłamki szkła lekko raniły mi rękę. Odsunęłam się od miejsca, gdzie roiło się od kawałków rozbitej szyby i usiadłam w kącie. Byłam tak bardzo zmęczona i bolało mnie całe ciało, że najprostszy ruch sprawiał mi wielki ból. Przyglądałam się co dzieje się w pokoju.

- Sehun, zostaw ich- powiedziałam i spróbowałam wstać, ale nie mogłam ustać na nogach.

Chłopak opuścił braci na podłogę. Musieli być wykończeni, ponieważ ledwo się ruszali...podobnie jak ja. Sehun uniósł dłoń nad Chena, który, gdy tylko młodszy podniósł rękę, zaczął krzyczeć i wić się z bólu.

- Przestań, co ty mu robisz?!- krzyknęłam- Sehun... to go boli!

Chłopak zrobił ruch drugą ręką powodując, że moja szyja znowu zabolała mnie w miejscu małego siniaka.

- Dlaczego nie uciekacie?- krzyknęłam do Xiumina i Tao.

- My n-nie możemy- powiedział Xiumin.

Lekko odchyliłam głowę i zobaczyłam, że on po prostu... zamarza. Byłam w szoku. Co tu się dzieję?!

- Nie pozwoliłem ci się ruszyć- powiedział Sehun.

Chłopak podszedł do mnie i uniósł nade mną dłoń. Wtedy poczułam się, jakby Sehun wyrywał ze mnie wszystkie nerwy. Zaczęłam krzyczeć i płakać. To był taki wielki ból, że coraz trudniej mi się oddycha. Gdy już myślałam, że to mój koniec i zaraz tam umrę, upadłam na podłogę. Tak, Sehun się zlitował i przestał. Leżałam na twardej, zimnej powierzchni i płakałam, a kiedy chciałam wytrzeć łzę, która spływała mi po policzku, ale byłam zbyt wyczerpana. To było okropne uczucie.

Pociągnęłam nosem, po czym resztkami sił usiadłam i oparłam się o ścianę. Nie mogłam patrzeć na to, co Sehun wyprawiał ze swoimi braćmi. O co w tym chodziło? Tak czy inaczej, to nie było nic normalnego.

- Sophie, musisz uciekać-powiedział cicho Chen.

- Nie... nie mam siły- powiedziałam sprawiając, że z moich oczu wypłynęły kolejne łzy.

- Ale musisz.

Kiwnęłam głową. Zebrałam całą energię, jaką wtedy miałam i szybko pociągnęłam za klamkę, po czym wybiegłam z pokoju.









********************

Chciałam wyjaśnić o co chodziło z tą akcją Sehun-Chen. Sehun jest już ogarnięty przez mrok i nie kontroluję tego, co robi. Cienie zaczęły odbierać moc ich braciom. Xiumin zaczął się ,,zamrażać'', ponieważ chciał się przed tym obronić.

********************

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top