30

Nie wiedziałam co robić... uciekać, czy udawać, że nic tu nie zaszło?
- Ty gnoju- powiedział i zaczął iść w kierunku Kyungsoo.
- Sehun, daj to sobie wytłumaczyć- powiedziałam robiąc krok do przodu.
- Sophie, nie wtrącaj się- powiedział starszy.
- Właśnie, lepiej stąd wyjdź, chyba że chcesz oglądać, jak Kyungsoo cierpi- powiedział i jednym ruchem ręki przygwoździł tamtego do ściany.
- SEHUN!- krzyknęłam, ale chłopak mnie ignorował.
- Sehun, opanuj się! To nie jesteś ty!- krzyknął Kyungsoo.
- Co ty możesz o mnie wiedzieć? Jesteś tylko zwykłym idiotą, który dobierał się do mojej partnerki. Wiesz jakie są tego konsekwencje?- powiedział bardziej go przyciskając, przez co starszy krzyknął.
- Sehun! Przestań!- powiedziałam ciągnąc go za rękę, ale ten odrzucił mnie na bok.
Kyungsoo naprawdę cierpiał i to wszystko moja wina. Gdybym tylko na niego nie naciskała, to wszystko by było w porządku. Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak.
- Sehun, nie rób mu krzywdy!- krzyknęłam.
- Sophie, wyjdź stąd- powiedział Kyungsoo.
- Tak Sophie, spieprzaj. Później się z tobą policzę- powiedział Sehun, ale ja dalej tam stałam.
- Spieprzaj? Bo co? Zabijesz mnie tak, jak Seohyun?- powiedziałam.

Sophie, ty głupia idiotko. Po co ja to powiedziałam?
- Jak śmiesz wypowiadać to imię?- powiedział Sehun puszczając Kyungsoo, który też był zdziwiony moimi słowami- Jakim prawem?
- Sehun, nie zbliżaj się do mnie- powiedziałam, cofając się do ściany.
Zobaczyłam, że oczy Sehuna zaczynają się robić czarne, a na jego twarzy pojawiają się i znikają wzory. Wtedy czułam, że przesadziłam.
- Sehun, ona nie wie co mówi!- wymamrotał Kyungsoo.
- Nawet jeśli nie wie o kim mówi, to nie ma prawa oskarżać mnie o jej śmierć tym bardziej, że to twoja wina!- krzyknął.
W ogóle nie rozumiałam, co się teraz dzieje. Spoglądałam raz na Kyungsoo, raz na Sehuna i wydawało mi się przez chwilę, że widzę ich pierwszy raz na oczy. Kyungsoo zabił byłą partnerkę Sehuna? Może dlatego mówił mi, że lepiej będzie, jeśli między nami do niczego nie dojdzie, bo wiedział, że Sehun by mu tego nie przepuścił.
- No opowiedz Sophie co się stało z tą kobietą, pewnie mój braciszek ci powiedział! Śmiało! Jest się czym chwalić! To przez niego nie żyje!- zaczął podchodzić do drugiego chłopaka.
Nagle w pokoju pojawił się Baekhyun i Lay, którzy przyszli nam pomóc. Najmłodszy, kiedy ich zauważył przygwoździł ich do ściany tak samo, jak Kyungsoo.
- Jeszcze się nie nauczyliście ze mną nie wygracie- powiedział, odwracając się w moją stronę.
Ja siedziałam w kącie i oglądałam przerażona jak chłopacy unoszą się nad ziemią, a najmłodszy z nich podąża w moim kierunku.
- Zajmijmy się teraz tobą- chłopak pociągnął mnie za włosy sprawiając, że szybko wstałam.
Sehun przewrócił mnie na podłogę, po czym zaczął całować po szyi. Kiedy jego usta dotknęły mojej skóry, poczułam ogromne pieczenie. Zupełnie tak, jakby ktoś przyłożył zapalniczkę do mojej szyi i wypalał skórę. Zaczęłam krzyczeć, ale to bardziej satysfakcjonowało chłopaka, który zaczął ściągać ze mnie ubrania. Myślałam, że zaraz umrę. Dosyć, że czułam okropny ból, to Sehun w ogóle nie zwracał uwagi na to, że nie jesteśmy sami.
- Nie przejmuj się widownią. Nawet nie wiesz jak bardzo są teraz zazdrośni... prawda Kyungsoo?- powiedział zerkając na brata.
Nagle Sehun przycisnął mnie swoim ciałem do podłogi i zaczął wykonywać charakterystyczny ruch biodrami. Zaczęłam płakać. Po co wspominałam o tej kobiecie?
- Przestań! Robisz jej krzywdę!- krzyknął Baekhyun.
Nagle podłoga zaczęła się lekko trząść, a między mną a Sehunem wyrosła góra.
- Uciekajcie- powiedział Kyungsoo, podnosząc mnie z podłogi i podając Baekhyunowi.
- Ja z tobą zostanę- powiedział Lay.
Moje powieki zaczęły się robić ciężkie, aż w końcu straciłam przytomność. Przecież... tam się może stać coś złego! Dlaczego nie ma tutaj reszty braci?! Miałam nadzieję, że to był tylko sen i zaraz się obudzę, a przy moim łóżku będzie siedziała Hyorin z kubkiem gorącej kawy.
- Sophie!
Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam stojącego nade mną Baekhyuna.
- Jak się czujesz?- zapytał lekko zdenerwowany.
- Dobrze, gdzie Kyungsoo i Lay?- zapytałam.
- Jeszcze na górze. Sophie, skoro dobrze się czujesz to proszę cię, nigdzie nie wychodź! Muszę tam wrócić.
Kiwnęłam głową, na co chłopak wybiegł z salonu. Dlaczego ja nie mogę im pomóc, dlaczego jestem taka słaba?
Odgarnęłam włosy na jeden bok, gdy nagle moje dłonie i szyja zaczęły dziwnie pulsować. Podbiegłam do lustra w łazience i szybko spojrzałam na szyję.
- Cholera- powiedziałam.
Nie wiedziałam co się ze mną dzieję.
DLACZEGO POJAWIAJĄ SIĘ NA MNIE CZARNE WZORY?!












*********
Dziękuję za 5k wyświetleń. Jesteście naprawdę świetni!
Drugi rozdział dodam po południu ;) Chciałam jeszcze powiedzieć, że chyba częściej będę dodawała po 2 rozdziały, ponieważ ja Miśka dostałam mega weny i piszę jak pojebana, za przeproszeniem ^^.  
*********

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top