28

Po paru dniach mój wzrok wrócił do normy. Codziennie siedzieli ze mną Lay, Baekhyun i Kyungsoo z czego bardzo się cieszyłam, ale nie dawało mi spokoju to, co się dzieje z Sehunem. Nie widziałam go prawie od tygodnia, co dla mnie było naprawdę dziwne... tak samo jak to, że leżę teraz w pokoju któregoś z braci, a nie wiem kogo.

- Hej- powiedział Baekhyun wchodząc do pomieszczenia- Jak się czujesz?

- Dobrze, teraz przynajmniej cię widzę- powiedziałam wstając z łóżka.

- Lay mówił, żebyś nie wstawała- powiedział podchodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę.

- Ale czuję się lepiej...- powiedziałam, ale chłopak spojrzał się na mnie i dla świętego spokoju usiadłam na łóżku- Skoro już siedzę, to możesz mi powiedzieć, czyj jest ten pokój?

- Ten? Kyungsoo- powiedział przeczesując włosy dłonią.

- Kyungsoo?

- Tak, kazał nam cię tutaj przenieść, bo pokój Chanyeola to jedna wielka masakra- powiedział.

- Masakra?- zapytałam zdziwiona.

- No... wszędzie leży szkło, szyba wybita i porozrzucane kartki po całym pokoju.

- Boże, przecież Chanyeol mnie zabije- powiedziałam przykładając poduszkę do twarzy.

- Chanyeol? Coś ty! Mój brat ma wielkie serducho i na pewno ci wybaczy- zaśmiał się.

Spojrzałam się na niego i rzuciłam w niego poduszką. Nie można powiedzieć, że Baekhyun nie umie pocieszyć.

- A co właściwie się tam stało?- zapytał, a z mojej twarzy zniknął uśmiech.
- Baekhyun, pozwól, że ja z nią porozmawiam.
Oboje spojrzeliśmy się w stronę drzwi i zobaczyliśmy Kyungsoo, który zamykał drzwi.
- Oczywiście- odpowiedział mu Baek, po czym opuścił pokój.
Chłopacy minęli się w drzwiach i chwilę później byłam sam na sam z Kyungsoo.
- Sophie, wiem, że to będzie dla ciebie trudne, ale muszę się upewnić, że Sehun nie miał z tym nic wspólnego- powiedział siadając niedaleko mnie.
- To nie jest wina Sehuna. Siedziałam w pokoju, gdy nagle pojawiła się przede mną jakaś kobieta i zaczęła krzyczeć.
- Kobieta?- Kyungsoo przybliżył się do mnie- Jak wyglądała?
- Ym... miała brązowe włosy, ciemne ubrania i była bardzo ładna- powiedziałam starając przypomnieć sobie jej obraz.
- Mówiła coś? Może się przedstawiała?
- Nie. Stała przede mną i momentalnie jej oczy zrobiły się czarne, a potem zaczęła krzyczeć.
- A miała jakieś znaki szczególne?- zapytał zaczynając chodzić po pokoju.
- Znaki szczególne? Chyba nie... chociaż jej dłonie, były cała we wzorach.
- Wzorach? Jakich wzorach?- zapytał lekko zdenerwowany chłopak.
- No wzorach. Nie wiem czy coś dalej robiła, bo zemdlałam, ale Kyungsoo... ja ją znam.
- Znasz? Wiesz kim jest?
- Wiem, że widziałam ją na zdjęciach w pokoju Chanyeola. Musimy tam pójść i je znaleźć- powiedziałam wstając.
- Co ty wyprawiasz? Zostaniesz tutaj, bo dalej jesteś zbyt słaba.
- Jak beze mnie znajdziesz zdjęcie tej kobiety, skoro nie wiesz o kogo chodzi?- powiedziałam zakładając bluzę Chanyeola- A poza tym, to czuję się lepiej.
Chłopak tylko stał, nic nie mówił i przyglądał się moim ruchom. Podeszłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i otworzyłam je.
- Idzesz ze mną, czy będziesz tu tak stał?- zapytałam stając w drzwiach.
- Idę już... cholera. Ale obiecaj mi, że jak źle się poczujesz, to mi powiesz i przyjdziemy z powrotem.
- Tak, tak- powiedziałam odgarniając włosy na jeden bok- Lepiej już chodźmy- powiedziałam, ale Kyungsoo złapał mnie za rękę.
- Pozwól, że ja pójdę pierwszy- powiedział i chwilę później szedł przede mną na schodach.
- Korzystając z okazji, mogę się ciebie o coś zapytać?
- Jeśli musisz, to słucham- powiedział prowadząc mnie za rękę.
- Bo przed wyjazdem powiedziałeś, że lepiej by było, gdybyśmy o sobie zapomnieli. Czy Sehun kazał ci to powiedzieć, czy sam na to wpadłeś?- zapytałam zatrzymując się na schodach.
- Sophie, jesteś partnerką mojego brata. Nie mogę mu tego zrobić. Proszę, zrozum to w końcu.
- Dlaczego jesteś mu posłuszny, do cholery?! Nie rozumiem cię! Dlaczego mu się nie postawisz?!- zaczęłam krzyczeć.
Kyungsoo odwrócił się w moją stronę i spojrzał się na mnie.
- Czasami lepiej odpuścić, Sophie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top