15
Następnego dnia czułam się jeszcze gorzej niż w nocy. Dalej nie dochodził do mnie fakt, że Sehun mnie wykorzystał. Nie wiedziałam co zrobić... powiedzieć o tym Kyungsoo? Czy w ogóle powinnam o tym komuś powiedzieć? Wstydziłam się tego, że znowu byłam słabsza.
Zamknęłam drzwi na klucz, zawinęłam się kocem i położyłam na łóżku. Nie mogłam na siebie patrzeć, wręcz brzydziłam się swojego ciała. Gdy tylko przypominałam sobie dzisiejszy ranek, łzy same napływały mi do oczu. Leżałam na łóżku i marzyłam o tym, żeby zniknąć. Nagle usłyszałam ciągnięcie za drzwi.
- Sophie... Sophie, wszystko w porządku? Dlaczego zamknęłaś drzwi?- usłyszałam wesoły głos Chanyeola.
I co ja mam niby zrobić? Udawać szczęśliwą i zapomnieć o tym, co Sehun mi zrobi?
- Sophie otwórz, mam herbatę...- powiedział nieco zaniepokojonym tonem- Sophie? Żyjesz tam? Halo?
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Przepraszam, spałam i trochę nie kontaktowałam- powiedziałam i zrobiłam sztuczny uśmiech.
- O, to ja przepraszam, że cię obudziłem. To może przyjdę później?
Miałam ochotę przytaknąć i wrócić do łóżka, ale nie mogłam. Musiałam utrzymywać pozory.
- Wejdź.
Chłopak postawił dwa kubki na szafce i usiadł na łóżku. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Spojrzałam na Chanyeola, który po chwili się do mnie uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym usiadła. Uśmiechnęłam się smutno i zajęłam miejsce obok Chanyeola.
- Jak się czujesz? Trochę nas rano nastraszyłaś.
- Już lepiej. Nie wiem co się ze mną działo... może to z nerwów.
- Mówiłem Kyungsoo, żeby nie zapraszał Sehuna, ale on się uparł. Chociaż, wydaję mi się, że Sehun jakby się uspokoił- powiedział podając mi kubek- Nie widziałem, żeby cię nękał.
Przez chwile miałam ochotę mu wszystko powiedzieć, ale... miałam jakąś blokadę. Nie mogłam. Z trudem przełknęłam ślinę.
- T-tak. Ja też uważam, że jest z nim lepiej.
Powiedziałam i wbiłam wzrok w herbatę, którą trzymałam w dłoniach. Wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym wzięłam łyka napoju.
- Co się dzieje?- zapytał Chanyeol kładąc dłoń na moim nadgarstku.
Spojrzałam na niego i nie dałam rady powstrzymać nagłego płaczu. Kolejny raz znienawidziłam swoje zachowanie. Nienawidzę płakać, a przez tego cholernego Sehuna robiłam to prawie bez przerwy.
- Sophie, o co chodzi?- zapytał zabierając mi kubek i kładąc go na szafce.
- Nic. Wszystko w porządku, tylko tęsknie za Hyorin.
Chanyeol odłożył swój kubek i rozłożył swoje ramiona.
- Chodź tu- powiedział i uśmiechnął się.
Przybliżyłam się i wtuliłam się w jego tors. Nie wiem dlaczego, ale poczułam ulgę. Może tego potrzebowałam? Kogoś kto mnie przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze?
Chwile siedzieliśmy w ciszy, wtuleni w siebie, dopóki Chanyeol nie odchylił się do tyłu i oparł się o ścianę przyciągając mnie lekko do siebie. Chłopak objął mnie ramieniem i drugą ręką zaczął machać w powietrzu, wykonując różne kształty z ognia. Pociągnęłam nosem i z podziwem oglądałam to, co wykonywał Chanyeol.
- Dalej nie wiem jak ty to robisz.
Chłopak uśmiechnął się i poczochrał moje włosy.
- Przecież ci tłumaczyłem- powiedział.
- Mam słabą pamięć- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Muszę ci to chyba zapisywać. Albo wiesz co, gdzieś tutaj miałem taką książkę.
Chanyeol wstał, podszedł do półki i wziął jedną z książek.
- Niby nie wolno mi jej pokazywać nikomu, w szczególności ludziom, ale ty jesteś partnerką Sehuna, więc...
Wzięłam przedmiot do rąk i od razu moją uwagę przykuł napis na okładce ,,elementum". Zgaduję, że to łacina.
- Co to jest?- zapytałam otwierając książkę.
- Tutaj masz księgę żywiołów. Każde braterstwo dostaje swoją własną księgę, gdzie jest wszystko opisane.
- Opisane? Wasze moce?- dopytałam.
- Tak. Masz tutaj napisane na jakim poziomie są nasze umiejętności i ,, jak co działa".
- Taka instrukcja?- zażartowałam.
Chłopak uśmiechnął się i podszedł do drzwi.
- To ja już będę się zbierał. Muszę powiedzieć Kyungsoo, że wszystko w porządku.
- Kyungsoo?- zapytałam zdziwiona.
- Tak. Kazał mi się tobą zająć. Z resztą oboje się o ciebie martwiliśmy... Dobra, idę- powiedział i wyszedł z pokoju.
Gdy tylko Chanyeol wyszedł z pokoju, szybko na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czy właśnie się dowiedziałam, że nijaki pan Kyungsoo się o mnie martwi? Na samą myśl o nim robiłam się czerwona. Eh... Kyungsoo, dlaczego ty nie mogłeś mnie naznaczyć?
*****************
Chciałabym z całego serducha podziękować za pierwsze 500 wyświetleń :) Bardzo się cieszę, że komentujecie i głosujecie na moje rozdziały, bo to naprawdę mnie bardzo motywuję! ^^
Jeszcze raz dziękuję bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo :)
*****************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top