14
Idąc korytarzem popłakałam się, jak małe dziecko. Oni tego nie widzieli? Oni naprawdę tego nie widzieli! Nie widzieli jak Sehun drwił z nich przed moimi oczami. Jakie to jest porąbane!
Doszłam do pokoju i niepewnie do niego weszłam. Wytarłam łzy i usiadłam na łóżku.
- Widzę, że jesteś choć trochę posłuszna... dobrze- usłyszałam głos Sehuna w mojej głowie.
Po chwili znalazłam się w jego pokoju. Zrobiło mi się słabo, kiedy znowu zobaczyłam to pomieszczenie. Podeszłam do okna i oparłam się o parapet. Czułam się strasznie, ale mimo tego nie zamierzałam zmienić mojego podejścia do Sehuna. Nagle poczułam oddech na mojej szyi, a potem dłonie, które złapały mnie za talię i odwróciły do chłopaka. Nagle jego usta znalazły się na moich, na co zareagowałam szybkim odepchnięciem od siebie Sehuna. Nie wiem jak, ale mój ruch był na tyle silny, że zdążyłam podbiec do drzwi. Chłopak złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany.
- Powiem Kyungsoo! Powiem mu wszystko, słyszysz?!
- Niby co mu powiesz?
- Wszystko, co mi zrobiłeś... że cały czas się nade mną pastwisz!
- Nie zrobisz tego. Poza tym boisz się kary, która by cię czekała- powiedział i znowu złożył pocałunek na moich ustach.
Kolejny raz starałam się go odepchnąć i udało mi się to zrobić. Już chwyciłam klamkę, gdy nagły wiatr przyciągnął mnie do chłopaka. Sehun złapał mnie jedną ręką za talię, a drugą trzymał mnie za nadgarstek. Po paru chwilach chciał znowu mnie pocałować, ale wyrywałam się na boki. W końcu Sehun rzucił mnie na łóżko i cała historia się powtórzyła.
Kiedy jego usta dotknęły mojej szyi, przeszły mnie dreszcze. Dalej starałam się z nim walczyć, a strach przed Sehunem były jednocześnie moją motywacją. Złapałam go za ramiona i odpychałam go i w pewnym momencie, kiedy był zajęty całowaniem mnie po ramieniu, mogłam całkowicie zepchnąć go z mojego ciała. Zrobiłam tak, jak już wspominałam i szybko udałam się w stronę drzwi. Już jedną nogą byłam poza pokojem, gdy nagle przede mną pojawił się chłopak, którego zostawiłam z tyłu.
Sehun złapał mnie za uda i podniósł do góry. Zaczęłam się kręcić, mając nadzieję, że mnie zrzuci, czy cokolwiek.
- Nie radzę ci się ruszać- powiedział.
Poczułam na sobie kropelki wody. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam coś pięknego i strasznego w jednym. Moim oczom ukazało się urwisko i most, na którym stał Sehun trzymając mnie na rękach. Odruchowo złapałam się go mocniej. Nie wierzyłam w to, co się właśnie działo. Bałam się... tak bardzo się bałam. Zacisnęłam mocniej nogi i zacisnęłam materiał koszulki na koszulce Sehuna.
- Zabierz mnie stąd- powiedziałam i zaczęłam płakać.
Wtuliłam się w jego ramię i dalej szlochałam słysząc szum wody. Nagle przestałam czuć ciało chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na łóżku, a Sehun stoi przede mną i uśmiecha się pod nosem, gdy ja, cała zapłakana, nie wiedziałam co się dzieję. Chłopak wcale się tym nie przejął i położył mnie na miękkiej poduszce. Już nie dawałam rady się ruszać. Sehun chwycił moje dłonie i umieścił je nad moją głową. Kolejny raz złożył na moich ustach brutalny pocałunek, z każdą chwilą napierając coraz mocniej, abym się do tego przyłączyła. Łzy spływały mi po policzkach, ale moje ciał było jak sparaliżowane. Nie wiem czy to sprawka Sehuna, czy już naprawdę nie mogłam nic zrobić.
- Sophie, nie lepiej się poddać?- zapytał przerywając pocałunek.
Nie odpowiedziałam nic. Zamknęłam oczy i czekałam aż ten koszmar się skończy. Praktycznie cały czas miałam nadzieję, że któryś z braci wpadnie zaraz do pokoju i mi pomoże. Sehun wykorzystał to, że nie wytrzymywałam fizycznie, jak i psychicznie. Zaczął mnie rozbierać i po prostu zrobił to. Zrobił najgorszą rzecz, jaką tylko można zrobić.
- Możesz odejść- powiedział i tak jakimś cholernym cudem znalazłam się w pokoju Chanyeola.
************
Mam nadzieję, że się podobało :) Chciałam powiedzieć iż mam dla Was niespodziankę i w sobotę dodam dwa rozdziały :)
*************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top