,,To jest..." cz. 2

Jedziemy tak już dwie godziny. Co jakiś czas ja i [I/p] komentujemy między sobą krajobraz.

O tej porze roku jest cudowny.

- Obok pola namiotowego jest jezioro.

Patrzę na czarnookiego.

- Nie mogliście nam tego powiedzieć wcześniej? - Pyta [I/p].

- Nie panikuj, [Z/i/p]. Macie staniki, podkoszuli oraz krótkie spodnie. - Mówi z największym spokojem Tom.

- Zboczeniec! - Krzyczy moja przyjaciółka.

- Tom, nie zamieniaj nam się w Tord'a.

- Nie dzięki. Nie będę nim.

Wybuchamy śmiechem.

- Jesteśmy na miejscu.

~time skip~

- Edd, co to jest? - Wskakuję na klatkę.

- Ta-da! - Chłopak zdejmuje prześcieradło.

- *głęboki wdech* KRÓLICZEK! - Krzyczymy z [I/p].

Mała, biała kulka!

*****

A więc ostatni rozdział z maratonu. Jutro również będzie, ale w przeciwieństwie do dzisiejszego zacznie się on już po pierwszym rozdziale.

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top