,,Co?"
- Przepraszam. - Mówi po chwili.
Patrzę na niego smutnie.
- Co?
- Przepraszam, że tak zareagowałem. Nie powinienem wtedy na ciebie krzyczeć. Edd powiedział mi, że nie chciał cię martwić dlatego też nie dzwonił. Tom miał rację. Jestem do bani... - Podsumowuje.
Opieram się głową o jego ramię.
- Też nie powinnam tak wybuchać a potem cię ignorować. Obydwoje zawiniliśmy. - Uśmiecham się do niego.
Matthew bierze głęboki wdech.
- Spróbujemy jeszcze raz? - Pyta po chwili.
- Możemy. - Odpowiadam.
Rudowłosy nachyla się i łączy nasze usta w delikatnym pocałunku.
Po kilku sekundach obrywam butelką w głowę.
Odwracam się. [I/p] uśmiecha się niczym szatan.
- Hej! Gołąbeczki! - Krzyczy.
Aż Tom i Edd wychodzą ze swoich namiotów.
- Ona tak zawsze? - Pyta rudowłosy.
- Od urodzenia...
Idziemy do reszty.
- O co chodzi? - Pyta Tom.
- Nic takiego. Tylko [I/p] ma napad głupawki. Niestety lekarze na razie nie wynaleźli na to leku. - Mówię z anielskim spokojem.
Ta tylko piorunuje mnie wzrokiem.
- Ok, skoro wszyscy na nogach, tooo... Rozpalamy ognisko? - Proponuje Edd.
- Jasne. - Odpowiadam.
~time skip~
Smarzę na patelni (dop. aut. Bo nikt nie mówił, że pod namiot nie można brać patelenki. A nóż widelec zaa krzaków wyjdzie gwałciciel!) ziemniaki.
Podaję je każdemu. Rozmawiamy, śmiejemy się i śpiewamy.
Innymi słowy, bawimy się wszyscy świetnie.
*****
13 gwiazdek i ostatni rozdział z maratonu.
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top