Rozdział 7

Alex POV

Wczoraj wieczorem spakowałam się do końca, dziś zostały mi tylko kosmetyki i inne pierdoły do dopakowania. Dalej nie wiem na czym stoimy z Niallem, czy mam się sama dostać na lotnisko czy jednak przyjedzie po mnie. Spojrzałam na zegarek - 10.30 - jeśli Niall nie przyjdzie do 11.00 to dzwonię po taksówkę.

- Hej Alex, rozchmurz się trochę. Lecisz do Londynu, zobaczysz rodzinę. - objęła mnie ramieniem Alice.

- Tak i przy okazji powiem im, że jestem w ciąży. Świetnie! - wyrzuciła ręce do góry. 

- Alex spokojnie, damy rade razem. - pocieszała mnie.

- To dla mnie za dużo. - pokręciłam głową.

- Wszystko się ułoży. - zapewniała mnie.

Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi, Alice wstała i je otworzyła,  moje serce przyspieszyło, gdy zobaczyłam blond czuprynę.

- Hej. - mruknął i wszedł do naszego pokoju.

- Hej. - odpowiedziałyśmy.

Chłopak wziął moją walizkę i powiedział, że będzie czekał na dole z Jakiem, który nas odwiezie na lotnisko. Wypuściłam głośno powietrze i znowu w moich oczach pojawiły się łzy.

- On mnie zostawi. - pociągnęłam nosem.

- Nie mów głupot przyszedł po Twoją walizkę, żebyś nie dźwigała, załatwił Wam transport, dogadacie się jeszcze na tym wyjeździe. - poklepała mnie po plecach.

- Tak myślisz? - otarłam łzy.

- Jest przestraszony, tak samo jak i Ty, leć już bo spóźnicie się na samolot. Pozdrów mamę. - przytuliła mnie.

- Ty też, dam znać jak dotrę na miejsce. - odsunęłam się od niej.

Wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju, szybko odnalazłam samochód w którym siedzieli Niall i Jake, usiadłam z tyłu krótko witając się z chłopakiem, na co odpowiedział mi uśmiechem. Przez całą drogę na lotnisko chłopcy rozmawiali luźno, a ja siedziałam cicho z tyłu, Niall nie obdarzył mnie nawet jednym spojrzeniem. Gdy dotarliśmy na miejsce, blondyn niemal natychmiast wyskoczył z samochodu i poszedł po bagaże.

- Nie wiem co się stało, ale musicie to rozwiązać. Ten chłopak wygląda jak kupka nieszczęścia, co jest serio dziwne. - westchnął.

- To nie jest takie proste do rozwiązania. - mruknęłam.

- Kochacie się, więc dacie radę. - puścił mi oczko i sam wysiadł z samochodu.

Założyłam czapkę, szalik i rękawiczki po czym wyszłam z auta, Niall żegnał się z Jakiem, chciałam wziąć swoją walizkę, ale blondyn szybko ja przechwycił i ruszył przed siebie, przełknęłam ślinę i poszłam za nim. Byliśmy przy bramkach idealnie na czas, załatwiliśmy wszystkie sprawy i wsiedliśmy do samolotu, gdy usieliśmy obok siebie wiedziałam, że to będzie długi lot w nieznośnej ciszy. Bawiłam się palcami nie wiedząc co zrobić z rękami, Niall w każdej możliwej chwili łapał moją dłoń, a teraz siedzimy obok siebie, ale jakby nas w ogóle nie było. Cała podróż przebiegła w takiej właśnie atmosferze, nie wiem jakim cudem powstrzymałam się od płaczu. Na lotnisko wyjechał po nas Louis, przywitał się z nami i chyba wyczuł napiętą atmosferę.

- Ej co jest? Wy nigdy nie jesteście tak cicho. - skomentował chłopak, na co wzruszyłam ramionami.

- Męczący lot. - wydusił z siebie Niall.

- Stary nawet dwóch godzin nie lecieliście. - rzucił.

- Wystarczyło i tyle. - skończył temat.

Podjechaliśmy pod mój dom, blondyn znowu wyskoczył z samochodu i razem ze mną podszedł pod drzwi, weszłam do domu i w przedpokoju od razu pojawiła się moja mama.

- Alex skarbie tak bardzo tęskniłam! - moja mama objęła mnie mocno.

- Ja za Tobą też. - odpowiedziałam.

- Za Tobą oczywiście też Niall. - uścisnęła go - Za każdym razem gdy Cie widzę masz coraz więcej mięśni chłopcze. - zaśmiała się moja mama - Zostaniesz na obiedzie? - zaproponowała.

- Louis na mnie czeka, ale bardzo dziękuję pani Hunt. Do zobaczenia i proszę pozdrowić męża. - chłopak uśmiechnął się sztucznie i wyszedł.

- Co się stało? - spytała mama.

- A co miało się stać? - wzruszyłam ramionami.

- Mnie nie oszukasz, Was ciężko było od siebie odciągnąć, a on teraz wyszedł bez żadnego pożegnania, ani nic. - stwierdziła.

Wszystkie emocje skumulowane podczas podróży wyszły na zewnątrz, zaczęłam płakać jak małe dziecko. Mama na szczęście nie dopytywała się co się stało, zaparzyła mi melisy i siedziała ze mną w pokoju.

Niall POV

Wróciłem do samochodu w którym dalej był Louis, schowałem twarz w dłonie i wypuściłem głośno powietrze, miałam ochotę krzyczeć na cały głos.

- Masz zamiar mi cokolwiek powiedzieć? - westchnął Louis.

- Co mam Ci powiedzieć? Że jest cudownie? Dostałem się do drużyny, studiuję w Irlandii i za jakieś kilka miesięcy zostanę ojcem. - warknąłem, a samochód momentalnie się zatrzymał.

- Chwila co? - mój przyjaciel zrobił wielkie oczy.

- Alex jest w ciąży. - złapałem się za głowę.

- Cholera i dlatego się do niej nie odzywasz?! - wybuchnął Louis.

- Kurwa boję się tak? Nie jesteśmy na to gotowi, nie skończyliśmy szkoły, nie mamy pracy, mieszkania. Gdy powiedziała mi o ciąży spanikowałem, dalej panikuje, nie wiem jak z nią o tym porozmawiać. - gubiłem się w swoich słowach.

- Jesteś dupkiem Niall. - stwierdził Louis.

- Dzięki stary, świetny z Ciebie przyjaciel. - sarknąłem.

- Serio Niall, musisz wziąć się w garść i przeprosić ją za to co zrobiłeś. Bądź odpowiedzialny, będziesz zaraz ojcem. - powiedział, a jego słowa dość mocno we mnie uderzyły.

- Wiem, serio się o nią martwię, ale cholernie boję się że nie damy rady. - dalej ciągnąłem.

- Powtarzasz się, ogarnij dupę chłopie i pokaż jej, że dacie radę ze wszystkim. - poklepał mnie po plecach.

- Dzięki za wszystko i do zobaczenia. - uśmiechnąłem się.

Wziąłem z bagażnika torbę i pomachałem jeszcze przyjacielowi, wszedłem do domu, gdzie z szerokim uśmiechem powitała mnie mama, a zaraz potem tata. Wziąłem głęboki oddech czując zapach świątecznych wypieków rodzicielki, jak dobrze być w domu. Muszę jednak obmyślić plan jak przeprosić Alex, za to wszystko co zrobiłem, jak mogłem być taki głupi i zostawić ją w takim stanie, dla niej jest to jeszcze trudniejsze.

- Skarbie wszystko dobrze? - spytała mama.

- Tak mamo. - starałem się brzmieć pewnie.

- Mnie nie okłamiesz Niall, widać po Tobie, że coś jest nie tak. - westchnęła.

- Mała kłótnia z Alex. - wzruszyłem ramionami.

- Akurat przed świętami? Wiesz, że spędzamy je z państwem Hunt? - upewniła się.

- Tak zdążyłem się domyśleć, muszę ją przeprosić, zachowałem się kiepsko wobec niej. - przyznałem się.

- Chcesz o tym pogadać? - zaproponowała.

- Nie, jeszcze nie. Sam muszę sobie z tym poradzić. - stwierdziłem.

Mama uśmiechnęła się i złożyła całusa na moim czole, choć było nie mało śmiechu bo jestem dużo od niej wyższy. Poszedłem do swojego pokoju w którym było wszystko tak jak to wcześniej zostawiłem, wziąłem szybki prysznic i zacząłem operacje "Przeprosić Alex".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i mamy (gówniane) wytłumaczenie ze strony Nialla.

Z rozdziału na rozdział coraz więcej czytam miłych słów i bardzo Wam za to dziękuję ♥ Cieszę się, że z chęcią czytacie drugą część przygód Nialla i Alex. 

Kto już czuje wakacje? I jakie plany macie? Chwalcie się :D

Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H.

- Return to life || Niall Horan

- Fall in love with stranger || Niall Horan

aleks9506 xx ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top