Rozdział 27

Alex POV

- Boże czy Wy zawsze musicie władować się w kłopoty. - rzucił Jake gdy wsiedliśmy do auta.

- Mów do niego bo ja przyjechałam ratować mu tyłek. - westchnęłam.

- Co zrobiłeś Horan? - spytał rzucając mu torbę z jego rzeczami.

- Will startował do Alex. - odburknął przebierając się na tylnym siedzeniu, a ja dopiero zauważyłam, że Jake już jest przebrany.

- Chwila Will? I jakim cudem to się skończyło na komendzie? - spytał.

- Pobiliśmy się i zgarnęła nas policja. - odparł Niall.

- Chcesz mi powiedzieć, że Will tam dalej jest? - Jake podniósł głos.

- Raczej szybko nie wywinie się bo obiły mi się o uszy narkotyki. - powiedział blondyn.

Po tej informacji Jake wyciągnął telefon i zadzwonił do kogoś z informacją, żeby rezerwowy bramkarz ogarnął się bo będzie dziś grał cały mecz. 

- I co ja mam z Tobą zrobić Niall? - westchnął Jake.

- W jakim sensie? - Niall uniósł głowę.

- Miałem dziś ogłosić nowego kapitana drużyny, bo ja kończę szkołę i miałeś to być Ty, ale zaczynam się wahać po tych Twoich wygłupach. - pokręcił głową.

- Co? Ej nie, ogarnę się obiecuję Jake. Proszę nie zmieniaj decyzji. - blondyn momentalnie zareagował.

- Już dobrze, żartowałem. - zaśmiał się - Nie w drużynie nikogo kto by się nadawał na to stanowisko oprócz Ciebie, więc raczej nie mam wyboru.

- Cholera tak! - ucieszył się, a my akurat dojechaliśmy pod szkolny stadion.

Wyszliśmy z samochodu, Jake dał mi kluczyki, a Niall szybko pocałował mnie i pobiegli na boisko, weszłam na trybuny i skierowałam się do miejsca, gdzie zawsze siedzi nasza ekipa. Od razu zauważyłam Alice i resztę, więc podeszłam do nich, na szczęście zajęli dla mnie miejsce.

- Boże udało Wam się. - odetchnął Liam.

- Lewo, ale jednak. - westchnęłam.

Opowiedziałam im co się dokładnie dalej wydarzyło, a chłopcy na boisku akurat kończyli rozgrzewkę, potem odbyło się oficjalne rozpoczęcie meczu. Po 90 minutach ogromnych emocji cała nasza szkoła wybuchła krzykiem, bo wygraliśmy 4:3, byłam dumna z chłopaków bo to Niall i Jake strzelili po dwa gole. Gdy Jake ogłosił nowego kapitana cała drużyna podniosła blondyna na ręce i podrzucili go kilkakrotnie. Po wszystkim większość drużyny poszła świętować, ale nasza paczka stwierdziła, że wolimy nie szaleć już. Poszliśmy zjeść obiad do pobliskiej knajpki i rozmawialiśmy o naszych planach na na wakacje.

- Ja całe wakacje siedzę w Londynie. - wzruszył ramionami Harry.

- Myślę, że do końca lipca będę w rodzinnym mieście, a potem Liam zaprosił mnie do siebie więc się spotkamy. - uśmiechnęła się Soph łapiąc go za rękę.

- Załatwiłem wszystkie sprawy i myślę, że mogę wpaść też do Ciebie. - odparł Payn, na co dziewczyna od razu go ucałowała.

- My z Michaelem zostajemy w Dublinie, będę szukał jakiegoś mieszkania do wynajęcia, dostałem propozycje grania w klubie, może nie jakimś znanym, ale jest dobry, plus chcę spędzić dużo czasu z moim chłopakiem. - ucałował go w skroń na co wszyscy zrobili awww, a Mikey zarumienił się i schował głowę w koszulkę Jake'a.

- A jak z Wami? - rzuciła Soph.

- Jedziemy do Mullingar i będziemy tam do końca lipca, a potem pewnie będziemy w Londynie, musimy nadrobić czas ze starymi znajomymi. - stwierdził Niall. 

Siedzieliśmy w restauracji jeszcze przez kolejną godzinę, aż w końcu postanowiliśmy wrócić na kampus, zdziwił nas dość mocno widok policji tuż przy wejściu do uczelni, przystanęliśmy na chwilę czekając czy coś się zacznie dziać. Przyłożyłam rękę do ust widząc kogo wyprowadza policja z budynku, był to nie kto inny tylko profesor Walsh, wyrywał się i krzyczał na policjantów, cała moja grupa stała zdezorientowana tym co się dzieje, zaprowadzili mężczyznę do jednego z radiowozów i odjechali, po chwili z budynku wyszła ta studentka, którą widziałam z nim, szły z nią rektorka naszej uczelni i policjantka, dziewczyna była zapłakana i wyglądała naprawdę kiepsko. Dopiero gdy ostatni radiowóz odjechał spod budynku uczelni, zdjęłam rękę z ust.

- O co w tym do cholery chodziło? - rzuciła Alice.

- Walsh wykorzystywał ją seksualnie. - odparłam bez emocji.

- Skąd wiesz? - spytała Soph.

- Kiedyś poszłam po przydział do grupy na zajęciach i weszłam do gabinetu Walsha kiedy byli w dość jednoznacznej sytuacji. - skrzywiłam się - Potem gadałam z tą dziewczyną i powiedziała, że mam się w to nie wtrącać, było mi ciężko ale w wirze moich spraw zapomniałam o tym. 

- Czy on Ciebie szantażował? - spytał Liam i poczułam jak uścisk Nialla na mojej ręce się wzmocnił.

- Nie, wydaje mi się że nie chciał tego roztrząsać dopóki byłam cicho. - stwierdziłam.

- To dlatego byłaś taka nieobecna na początku semestru. - odparł Niall.

- Trochę mnie to męczyło, ale nie chciałam nikogo więcej tym obarczać. - wzruszyłam ramionami.

- Jak zwykle. - pokręcił głową. 

- Kiedy wyjeżdżacie do Mullingar? - spytała Soph.

- Musimy się spakować i możemy jechać. - odparł Niall.

- Ta musimy opróżnić pokój w akademiku do zera z moich rzeczy więc to może być ciekawe. - westchnęłam.

- No tak musimy wszystko pozabierać. - jęknęła Soph.

I tak też było, następnego dnia nastąpiło wielkie pakowanie, uwierzcie trzy dziewczyny w jednym pokoju to naprawdę dużo rzeczy do pozbierania. Niall przyszedł pod wieczór do mnie i pomógł mi spakować do pudełek ostatnie rzeczy, znieśliśmy moje bagaże na dół do samochodu chłopaka, zostawiłam jedną podręczną torbę w którą włożę dzisiejsze ubrania, piżamę i kosmetyki, zanieśliśmy też do auta rzeczy Alice, która oczywiście jedzie z nami. Dziwnie było patrzeć na prawie pusty pokój, tyle wspomnień i lepszych i gorszych, mam nadzieję że za rok też będę miała pokój z dziewczynami, chyba pękłoby mi serce jakby nas rozdzielili. Przebrałam się w piżamę i razem z Niallem zagrzebaliśmy się w moim łóżku.

***

Jak tylko wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i dopakowałam swoje rzeczy, zaczęłyśmy wraz z Alice żegnać się z Soph na co Niall narzekał, bo chciał wyjechać z Dublina zanim zaczną robić się korki. W końcu wsiedliśmy do samochodu, ja usiadłam z przodu na miejscu pasażera, Alice z tyłu z częścią bagaży, a Niall oczywiście na miejscu kierowcy. Po tym jak wyjechaliśmy z miasta podkręciłam głośność w radio i razem z Alice zaczęłyśmy śpiewać i się wygłupiać, blondyn na początku przewracał tylko oczami, ale w końcu dołączył do nas, dzięki czemu czas minął nam szybciej, choć i tak droga nie była długa. Gdy razem z kuzynką zobaczyłyśmy znak z wjazdem do miasta i napisem "Mullingar" pisnęłyśmy tak, że Niall się skrzywił i krzyknęłyśmy "Witaj Mullingar!" dokładnie tak samo jak ja to zrobiłam dwa lata temu jadąc tutaj na wakacje. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zbliżamy się już do końca YAMW :( 

Komentarze i gwiazdki mile widziane ♥

Ostatnio buszuję dużo na twitterze więc zapraszam do obserwowania mnie ----> alexni9506 :D

Chętnie też Was zaobserwuję ♥

Zapraszam do moich innych prac:

- Good boy || Ashton Irwin

- Smile of fate || N.H.

- Return to life || Niall Horan

- Fall in love with stranger || Niall Horan

aleks9506 xx ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top