Rozdział 25
Niall POV
Spojrzałem na blondynkę, wyglądała na zdezorientowaną ale nie odezwała się nawet słowem od kiedy kobiety wyszły z kawiarni.
- Dalej nie masz zamiaru się do mnie odzywać? - zapytałem.
- Zależy co byś chciał mi powiedzieć. - wzruszyła ramionami, chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
- Wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie, po prostu uznałem że będzie dobrze jeśli spędzimy czas z Jake'iem i Michaelem. - odparłem.
- Chciałam spędzić czas tylko z Tobą i rozmawialiśmy o tym wcześniej, mam wrażenie jakbyś miał gdzieś moje zdanie albo w ogóle mnie nie słuchał. - stwierdziła.
- Postąpiłem zbyt pochopnie okej? Jest mi teraz strasznie głupio, przepraszam bardzo, bardzo, bardzo. - ująłem jej ręce i odetchnąłem bo nie wydała ich ode mnie.
- Okej. - uśmiechnęła się delikatnie - Tylko pomyśl czasami o naszej dwójce. - dodała.
- To co powiesz na resztę wieczoru, naszej dwójce, butelce wina i moim pokoju. - zaproponowałem.
- Brzmi zachęcająco. - uśmiechnęła się szerzej.
Zapłaciłem rachunek za nas i wyszliśmy z kawiarni,w drodze powrotnej kupiliśmy wino i pojechaliśmy pod dom bractwa. Weszliśmy do środka, nikogo nie było w salonie, postawiłem na to że gdzieś jest impreza i większość członków bractwa wywiało właśnie tam, co w sumie pasowało mi. Poszliśmy do mojego pokoju i przebraliśmy się w wygodniejsze ciuchy, dałem Alex laptopa żeby wybrała jakiś film, a sam poszedłem na dół poszukać korkociągu co okazało się nie lada wyzwaniem. Znalazłem go po dobrych piętnastu minutach w szafce z narzędziami co lepsze.
- Niall? - usłyszałem głos Alex zza siebie.
- Już idę. - odparłem otwierając butelkę.
- Już myślałam, że sam wypiłeś to wino. - zachichotała.
- Znaleźć w tym domu cokolwiek to cud. - westchnąłem - Tak samo jak nie mamy kieliszków. - dodałem.
- Możemy pić z butelki, mi to nie przeszkadza. - wzruszyła ramionami.
Jak tylko uporałem się z butelką wróciliśmy do mojego pokoju, dziewczyna wtuliła się w mój bok i zaczęliśmy popijać wino oglądając film, skończyliśmy pierwszy film i wino także, kolejny wybrałem ja, była to komedia, śmiałem się co raz i kiedy spojrzałem na dziewczynę w połowie filmu okazało się, że zasnęła. Pokręciłem głową, ale dokończyłem oglądanie filmu, gdy się skończył delikatnie zdjąłem z siebie dziewczynę, która niestety przebudziła się.
- Niall? - powiedziała sennie.
- Śpij słoneczko, ja tylko odstawię laptopa na biurko. - ucałowałem jej czoło.
- Kocham Cię. - mruknęła.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnąłem się na jej słowa.
Odstawiłem laptopa na biurko i wróciłem do łóżka, dziewczyna zdążyła już się wgramolić pod kołdrę co też zrobiłem, położyłem się na plecach i od razu poczułem ciepło przy mojej klatce piersiowej, objąłem dziewczynę ramieniem i sam po chwili zasnąłem.
***
Obudził mnie dźwięk telefonu, ale to nie był mój dzwonek, jęknąłem na zimno które objęło moją klatkę piersiową, przewróciłem się na brzuch i schowałem twarz w poduszkę, niestety nie mogłem już zasnąć, więc przysłuchiwałem się rozmowie dziewczyny.
- Tak. O dwunastej? Może być. Tak przekaże mu. Okej. Pa. - usłyszałem tylko potem westchnięcie.
- Która godzina? - spytałem.
- Pieprzona siódma rano. - jęknęła.
- Kurwa serio w sobotę o siódmej rano? - zacząłem narzekać.
- Moja mama dzwoniła, że chcą się z nami dziś spotkać o dwunastej w tej kawiarni co wczoraj. - odparła.
- I nie mogła zadzwonić później? O dziesiątej albo coś? - przyciągnąłem dziewczynę do siebie.
- Najwyraźniej nie. - wydęła usta.
- Nie zasnę już. - stwierdziłem.
- Ja raczej też nie. - przytaknęła mi.
Dziewczyna wspięła się na mnie i położyła na mojej klatce piersiowej, mając nogi po moich bokach, wziąłem głęboki oddech, a potem głośno go wypuściłem, tak jak jest teraz jest najlepiej, spokojny poranek, moja dziewczyna przy mnie i spokój, chociaż jest ciutkę za wcześnie jak na sobotę. Blondyna podniosła głowę z mojej klatki i połączyła nasze usta, pocałunek na początku był spokojny, ale potem przemienił się w sesję obściskiwania, moje dłonie badały ciało dziewczyny, za to ona trzymała swoje na moich policzkach.
- Witajcie gołąbeczki, widzę że dobrze rozpoczynacie dzień. - rzucił Michael wchodząc do pokoju.
- Czemu dziś wszyscy są przeciwko nam? - jęknąłem.
- Tak w ogóle czemu już nie śpicie? - spytał Mike - Zazwyczaj nie da się was dobudzić o dziewiątej, a jest dopiero po siódmej.
- Moja mama nas obudziła, są razem z mamą Nialla w Dublinie i sieją zamęt. - wytłumaczyła Alex.
- Uuu rodzinka przyjechała się powtrącać. - zaśmiał się.
- Niestety. - westchnąłem.
Przez kolejne dwie godziny leżeliśmy na łóżku rozmawiając z Michaelem, koło dziewiątej poszedłem się wykąpać i założyłem czarne rurki i biały t-shirt. Potem pojechaliśmy do akademika Alexm, gdzie dziewczyna odświeżyła się, ubrała i pomalowała. W wyznaczonej kawiarni byliśmy punkt dwunasta, nasze mamy już tam były i pomachały do nas, przywitaliśmy się z nimi i dosiedliśmy do nich, przez cały czas trzymałem rękę dziewczyny, na co nasze mamy się uśmiechnęły.
- Widzimy, że wszystko w porządku już. - odparła moja mama.
- Jest dobrze. - przytaknąłem.
- To świetnie bo chcemy dziś z Wami pozwiedzać. - klasnęła w dłonie moja mama.
Miałem ochotę jęknąć, ale się powstrzymałem, wypiliśmy po kawie i rozpoczęliśmy zwiedzanie, było naprawdę nudno co widziałem także po minie Alex, ale nasze mamy były zachwycone Dublinem, po całym tym "spacerze" poszliśmy na obiad, po którym nasze mamy nalegał, aby przejść się do akademika Alex i zobaczyć mój pokój w bractwie. Próbowaliśmy się wykręcić, ale nie udało nam się, więc najpierw pojechaliśmy do akademika dziewczyny, widziałem skrzywione miny kobiet na głośną muzykę, którą było słychać w korytarzy oraz na grupki osób ubranych dość wyzywająco. Po pół godzinie siedzenia i narzekania na akademik ruszyliśmy w stronę domu bractwa, miałem nadzieję że dziś nie postanowili zorganizować żadnej imprezy, gdy dojechaliśmy na miejsce odetchnąłem z ulgą bo nie było słychać muzyki, ani nie było tłumu ludzi przed domem. Weszliśmy do środka, gdzie większość członków bractwa siedziała w salonie, śmiejąc się, grając na konsoli i pijąc piwo, widziałem że mama dziewczyny była tym dość mocno zniesmaczona, oczywiście skomentowała także mojego współlokatora, a raczej jego kolorowe włosy, niejednokrotnie ugryzłem się w język, aby nie powiedzieć czegoś niemiłego.
- Mamo odpuść już. - upomniała ją dziewczyna.
- Wolałabym, żebyś nie spędzała tu czasu. - stwierdziła kobieta - Na pewno nie wpłynie to na Ciebie dobrze. - dodała.
- To raczej moja sprawa z kim i gdzie będę spędzała czas. - fuknęła blondynka.
- Oh tak oczywiście, że wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. - przewróciła oczami kobieta - Mam dość tego miejsca, wracajmy do hotelu.
Kobieta skierowała się do drzwi, moja mama posłała mi pocieszający uśmiech i wyszła za nią, złapałem Alex za rękę i pocałowałem ją szybko.
- Jest okej, jutro wyjadą i będzie tak jak wcześniej. - zapewniłem ją.
- Chciałabym żeby ten weekend się już skończył. - pokręciła głową.
- Uwierz mi ja też. - przyłożyłem swoje czoło do jej.
- Alex! Niall! Gdzie wy się podziewacie? - usłyszałem krzyk i skrzywiłem się.
- Lepiej chodźmy. - powiedziała blondynka.
Odwieźliśmy nasze mamy do hotelu i obiecaliśmy, że zawieziemy je jutro o trzynastej na lotnisko, gdy wróciliśmy do samochodu opadliśmy na siedzenia i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Do mnie czy do Ciebie? - spytałem.
- Chodźmy do mnie, Liam i Harry dziś mają być spędzimy wszyscy razem wieczór i odreagujemy. - zaproponowała dziewczyna.
- Jestem za! - odpaliłem auto i skierowałem się do akademików.
Tak jak powiedziała Alex wszyscy nasi przyjaciele byli na miejscu rozmawiając i pijąc piwo, więc bez wahania dołączyliśmy się do nich i opowiedzieliśmy im cały nasz męczący dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam na Good boy || Ashton Irwin ----> drugi rozdział już dostępny ♥
Komentarze i gwiazdki mile widziane ♥
Ostatnio buszuję dużo na twitterze więc zapraszam do obserwowania mnie ----> alexni9506 :D
Chętnie też Was zaobserwuję ♥
Zapraszam do moich innych prac:
- Good boy || Ashton Irwin
- Smile of fate || N.H.
- Return to life || Niall Horan
- Fall in love with stranger || Niall Horan
aleks9506 xx ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top