Rozdział 2.

Alex POV

Weszłyśmy z Alice do pokoju, gdzie siedziała Soph i jakaś jej koleżanka, miała czarne długie włosi intensywnie niebieskie oczy.

- O świetnie! To jest Kath i jest moją koleżanką z drużyny, mam nadzieję że nie macie nic przeciwko, aby nam towarzyszyła dziś? - uśmiechnęła się Sophie.

- Jasne, że nie. - stwierdziła Al - Będzie nam raźniej.

Przebrałyśmy się z Alice w piżamy i dołączyłyśmy do dziewczyn, które siedziały na podłodze, każda z nas miała swoją butelkę wina dla siebie, zamówiłyśmy jeszcze pizze i w końcu miałyśmy możliwość, żeby pogadać.

- Gdzie byliście na obiedzie? - spytała Soph.

- Poza kampusem, ale dobre jedzenie w przyzwoitej cenie. - stwierdziłam.

- A Ty co robiłaś dziś? - zagadała Alice.

- Byłyśmy z Kath na spotkaniu rekrutującym nowe dziewczyny do zespołu, jeszcze nie wybrałyśmy do końca, ale jest ciężko, dużo całkiem dobrych dziewczyn próbowało się dostać. - westchnęła - Ale lepiej opowiedzcie mi coś o sobie, w końcu po to tu dziś jesteśmy.

- Ja jestem z Londynu, interesuję się muzyką, piszę trochę, dlatego jestem na angielskim z dodatkową muzyką, no i studiuje tu bo raz, że chciałam, a dwa że jest tu też Alice i mój chłopak. - uśmiechnęłam się.

- Masz chłopaka? - spytała zdziwiona Kath.

- O matko nie powiedziałam Ci, Alex chodzi z Niallem. - wytłumaczyła Soph.

- Chwila chodzisz z najgorętszym pierwszakiem na całym kampusie?! - otworzyła buzię, a ja przytaknęłam, słyszałam to określenie na Nialla już od mojej współlokatorki.

- Jakim cudem? - spytała.

- Długa historia. - westchnęłam, ale dziewczyny mi nie odpuściły.

Opowiedziałam im naszą historię od samego początku do końca, oczywiście komentowały jakie to urocze, słodkie itd. Potem Alice powiedziała coś o sobie. Dowiedziałam się, że Soph i Kath są z Manchesteru, gdzie razem chodziły do liceum, od pierwszego roku są cheerleaderkami i obie studiują aktorstwo z dodatkowym tańcem. Zjadłyśmy jeszcze pizze i porozmawiałyśmy jeszcze, potem poszłyśmy spać bo dochodziła 1.00 w nocy.

***

Dziś jest piątek co oznacza pierwszy dzień zajęć, gdy budzik zaczął dzwonić, jęknęłam i zakryłam głowę poduszką.

- Alex wyłącz to, chcemy jeszcze pospać. - powiedziała sennie Alice.

- Przepraszam. - westchnęłam.

Zazdroszczę dziewczyną bo mają zajęcia na późniejszą godzinę i czekają ich jeszcze dobre dwie godziny snu, podczas gdy ja szukam ubrań o godzinie 7.00 rano, odzwyczaiłam się od tak wczesnego wstawania, na szczęście budynek gdzie mam zajęcia mieści się 5 minut spacerkiem od mojego akademika. Szybko się ogarnęłam i ubrałam, wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej notes, długopis i kilka innych potrzebnych mi dzisiaj rzeczy, jako że jest pierwszy dzień zajęć najprawdopodobniej będą tylko rzeczy organizacyjne. Spojrzałam na zegarek który wskazywał już 7.45, stwierdziłam że śniadanie kupie sobie w przerwie po pierwszych zajęciach, zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do schodów, wychodząc z budynku wpadłam na kogoś, już chciałam powiedzieć dość niemiły komentarz, ale ku mojemu zdziwieniu przede mną stał Niall.

- Co tu robisz? - uniosłam brew.

- Dzień dobry skarbie, Ciebie też dobrze widzieć. - przewrócił oczami i dał mi buziaka.

- Przecież wiesz, że się cieszę, po prostu się zdziwiłam, więc? - pokazałam ręką żeby kontynuował.

- Jako wspaniały chłopak przyszedłem odprowadzić Cię na zajęcia , przyniosłem śniadanie dla Ciebie i kawę. - podał mi papierową torebkę z kawą i kanapką.

- Awww, kocham Cię. Tylko uważaj bo się przyzwyczaję. - zaśmiałam się i wzięłam łyk kawy.

- Mogę tak robić codziennie, jeśli będziesz się tak uśmiechać. - rzucił.

- O matko zaraz dostane cukrzycy. - powiedziałam, a Niall pokręcił głową.

Blondyn złapał moją dłoń i splótł nasze palce, uśmiechnęłam się i w ten sposób dotarliśmy na uczelnie, idąc korytarzem miałam wrażenie, że większość dziewczyn patrzy się na Nialla, gdy dotarliśmy pod salę gdzie miałam pierwsze zajęcia.

- O której kończysz? - spytał trzymając mnie dalej za rękę.

- Dziś 13.10, a Ty? - wzięłam ostatni łyk kawy.

- 15.00, ale jeszcze o 18.00 mam trening, który kończę o 19.30. - westchnął.

- Widzimy się w Twojej przerwie? - spytałam.

- Chyba, że przyjdziesz po mnie po treningu i pójdziemy do mnie? Obejrzymy coś, zjemy? Możesz nocować jeśli chcesz. - zaproponował.

- Okej. - uśmiechnęłam się bo stęskniłam się za spaniem z Niallem, jest moim prywatnym grzejnikiem.

- To do zobaczenia wieczorem i zjedz śniadanie bo ja widzę wszystko. - powiedział i pogroził mi palcem.

Zaśmiałam się na ten gest, ale blondyn pokręcił głową i pocałował mnie, byłam trochę skrępowana bo prawdopodobnie wszyscy aktualnie zwrócili na nas uwagę, ale oddałam pocałunek. Chłopak puścił mi oczko i odszedł w poszukiwaniu swojej sali. Chwilę później przyszedł profesor z którym mieliśmy mieć zajęcia z fonetyki.

Tak jak się spodziewałam wszystkie zajęcia były typowo organizacyjne, progi zaliczenia, jak będzie wyglądał egzamin, podanie literatury i wymagań co do przedmiotu. Po moich zajęciach, a w przerwie dziewczyn poszłyśmy do bufetu na obiad, wzięłam sobie naleśniki meksykańskie które były pyszne mimo swojej niewielkiej ceny która tutaj była olbrzymim plusem. O 14.00 byłam już w swoim pokoju, zadzwoniłam na skypie do mamy i porozmawiałyśmy. Dziewczyny dotarły do pokoju dopiero po 16.00, przywitały się ze mną i usiadły na swoich łóżkach.

- Co powiecie na pójście do baru? Liam i Harry zaproponowali. - rzuciła Alice.

- Ja bardzo chętnie. - powiedziała Soph.

- Ja odpadam, umówiłam się z Niallem, odbieram go z treningu i idziemy do niego. - odparłam.

- Uuu będzie się działo. - zaśmiała się Alice, a ja spaliłam buraka.

- Obejrzymy film, zjemy coś i tyle. - wzruszyłam ramionami.

- Jasne. - przewróciła oczami Alice i trąciła łokciem Soph.

- Ugh. - jęknęłam i schowałam głowę w poduszkę.

Aż do 19.00 pisałam na grupowym czasie z Rose i Meg, cholernie mi ich brakuje, gdy zobaczyłam godzinę, pożegnałam się z nimi. Wzięłam z szafy ciemne rurki i koszulkę Arctic Monkeys, przebrałam się i wyszłam z pokoju wcześniej życząc dziewczynom miłego wieczoru. W niecałe 10 minut dotarłam na boisko, weszłam na trybuny i trafiłam na moment, gdy jeszcze grali, usiadłam wygodnie wyciągając nogi i szukałam wzrokiem Nialla. Znalazłam go po chwili, gdy akurat atakował bramkę przeciwników z jakimś innym chłopakiem, momentalnie przypomniał mi się mecz, gdy razem z Louisem uratował wynik meczu naszej drużyny. Miałam ochotę pisnąć, gdy Niall strzelił gola, przybił sobie piątkę ze swoim kolegą i akurat spojrzał na trybuny i zauważył mnie, pomachał mi po czym wrócił na swoją pozycję na boisku. Równo o 19.30 usłyszałam gwizdek oznajmiający koniec treningu, zeszłam na dół trybun podczas gdy zawodnicy słuchali uwag trenera. Jak tylko dostali pozwolenie na odejście Niall podbiegł do mnie i ze mną na rękach zaczął się kręcić.

- Niall postaw się, jesteś spocony. - próbowałam się uwolnić z ramion chłopaka.

- No już, już. Stęskniłem się. - powiedział z uśmiechem.

- Leć się ogarnąć i mamy całą noc dla siebie. - odparłam.

- Noc powiadasz. - spojrzał na mnie sugestywnie.

- Jak się nie pospieszysz to mogę to wszystko jeszcze odwołać. - pacnęłam go w ramię.

- Już lecę. - dał mi szybkiego buziaka i pobiegł w stronę szatni, co ja z nim mam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Luźniutki rozdzialik na dziś :3

Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H.

- Return to life || Niall Horan

aleks9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top