Rozdział 16

Alex POV

Przede mną stoi Luke, mój koszmar z Londynu powrócił, uśmiechał się cwaniacko dalej trzymając mnie za biodra.

- To Ty do cholery byłeś moim stalkerem? - wydusiłam z siebie.

- Brawo Alex, tym razem dokończę to co wtedy zacząłem, tym razem nikt mi nie przeszkodzi bo Twój rycerzyk od siedmiu boleści siedzi w Londynie. - wyszczerzył się. 

- Zostaw mnie! - zaczęłam mu się wyrywać.

- Nie tym razem słoneczko. - rzucił.

Złapał za moje nadgarstki i pociągnął mnie na łóżko, przyparł do łóżka i zaczął całować po szyi, w moich oczach pojawiły się łzy, próbowałam jakoś uciec, ale Luke był za ciężki i nie miałam szans wydostać się spod niego. Krzyczałam z całych sił, ale większość ludzi o tej porze była na uczelni, więc szanse że ktoś mnie usłyszy są nikłe. Chłopak dosłownie rozerwał moją koszulkę, potem przytrzymał jedną ręką moje nadgarstki, a drugą ściągnął moje dresowe spodnie, wpadłam w histerię bo tylko to mi zostało. Mój biustonosz został podciągnięty w górę, a on boleśnie zaczął ugniatać moje piersi, czułam przy swoim kroczu jego erekcje co było okropne i na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Jego ręka wylądowała pod moimi majtkami, a ja dalej krzyczałam i płakałam,to co robił było okropne.

- Zaraz będziesz krzyczała głośniej słoneczko. - zaśmiał się Luke.

Gdy to powiedział zsunął swoje spodnie wraz z bokserkami, otarł się o moje majtki, a ja aż się wzdrygnęłam, usłyszałam pukanie do drzwi i zaczęłam krzyczeć głośniej, Luke przesunął materiał mojej bielizny i gdy już miał we mnie wejść, drzwi otworzyły się i wpadł przez nie Jake. 

- Ty skurwielu! - wrzasnął i rzucił się na Luke'a.

Ściągnął go ze mnie i uderzył pięścią w twarz, zerwałam się z łóżka i zamknęłam w łazience, słyszałam tylko krzyki i upadające na podłogę ciało. Przez cały czas płakałam, usiadłam na podłodze w kabinie prysznicowej i puściłam wodę, czułam się brudna przed jego dotyk. Nie mam pojęcia ile tak siedziałam, ze stanu zawieszenia wyrwał mnie głos Jake's.

- Ona nie jest raczej w stanie teraz rozmawiać. - warknął.

- Ale to jest konieczne, musimy zadać kilka pytań. - odpowiedział jakiś mężczyzna.

- Wątpię żeby teraz otworzyła te drzwi. - prychnął - Alex otworzysz nam? - spytał delikatnie.

- N-Nie.- zaszlochałam podchodząc do drzwi.

- Panno Hunt mamy kilka pytań, z tej strony komisarz Rayan. - przedstawił się mężczyzna, a ja dalej milczałam - To może mogę zadać pytania przez drzwi?

- Proszę. - odparłam.

- Czy zna Pani napastnika? - spytał.

- To Luke Hemmings. - odparłam i znowu zaczęłam płakać - On już kiedyś próbował mnie zgwałcić. 

- To było tu w Dublinie? - dopytywał.

- Nie to było w Londynie, wyrzucono go wtedy ze szkoły. - pociągnęłam nosem.

- Dobrze na razie wystarczy nam, wyślemy pismo z prośbą o stawienie się na komisariacie w celu złożenia zeznań, dziękuję. - powiedział i tylko usłyszałam kroki, które powiedziały mi że mężczyzna odszedł.

- Alex? Jak się czujesz? - spytał Jake.

- Źle. - rzuciłam.

- Wiesz, że muszę zadzwonić do Nialla? Jeśli tego nie zrobię będzie wściekły i na Ciebie i na mnie. - poinformował mnie.

- Rozumiem. - westchnęłam.

Jake musiał odejść gdzieś bo nie słyszałam ani jego kroków, ani prawdopodobnej rozmowy z Niallem. Byłam strasznie zmęczona wszystkim, lecz za każdym razem kiedy zamykałam oczy widziałam Luke'a i ten jego przebiegły uśmieszek co za każdym razem kończyło się płaczem.

Niall POV

Dziś rano mama w końcu wybudziła się ze śpiączki, jest trochę oszołomiona, ale to nic dziwnego. Ja sam mogłem w końcu spokojnie wrócić do domu i choć trochę odpocząć, do Alex stwierdziłem że zadzwonię później bo o tej porze jest jeszcze na uczelni. Wziąłem szybki prysznic i zjadłem parę kanapek, położyłem się na łóżku w końcu wyśpię się, bo przez ostatnie dni spałem po max 2 godziny i też nie był mocny sen. Już byłem na pograniczu snu i rzeczywistości kiedy zadzwonił mój telefon, przekląłem i podniosłem się z łóżka, na ekranie widniało "Jake".

- Halo? - powiedziałem sennym głosem.

- Obudziłem Cię? - spytał.

- Nie zdążyłem zasnąć stary, ale moja mama dziś rano się wybudziła, więc w końcu mogę odetchnąć. - odparłem opadając z powrotem na łóżko.

- Nie jestem tego taki pewien stary. - westchnął, a ja momentalnie się przebudziłem.

- Coś się stało? - rzuciłem.

- Ktoś zaczął stalkować Alex. - odparł - Kojarzysz niejakiego Luke'a Hemmingsa?

- Ten skurwysyn był kapitanem szkolnej drużyny w Londynie i kiedyś próbował zgwałcić Alex, ale to on ją prześladował? Co kurwy on robi w Dublinie? - wkurwiłem się.

- Jest gorzej stary, historia lubi się powtarzać. - powiedział.

- Nie kurwa, proszę nie mów że znów próbował ją zgwałcić? - zacząłem panikować.

- Przykro mi stary, w ostatnim momencie wpadłem do pokoju i go od niej oderwałem. - odpowiedział.

- Mam nadzieję, że mu wpierdoliłeś. - pociągnąłem dłonią za włosy.

- Dostał porządny wpierdol, plus zabrała go policja. - odparł.

- A co z nią? - aż bałem się zapytać.

- Od kiedy wpadłem do pokoju siedzi w łazience i nie chce wyjść, odpowiada zdawkowo i słychać, że ciągle płacze, nie wiem co robić. - słyszałem w jego głosie bezradność.

- Będę tam najszybciej jak się da. - rzuciłem.

- W porządku Niall, będę tu siedział przez cały czas. - powiedział.

- Nie wiem stary jak Ci się odpłacę, to ja powinienem teraz tam być. - miałem ochotę płakać, ale musiałem być silny.

- Jesteś dla mnie jak brat chłopie, zbieraj tyłek i przylatuj tu jak najszybciej. - pożegnał się.

- Będę jak najszybciej się da. - zapewniłem go i się rozłączyłem.

Przetarłem dłońmi twarz i zacząłem pakować swoje rzeczy, najgorsze było to że najbliższy samolot jest dopiero za 6 godzin, zwariuję zanim dotrę na lotnisko. Zszedłem z torbą na dół i rzuciłem ją pod drzwiami, wszedłem do kuchni gdzie siedział mój ojciec wziąłem szklankę z wodą i wypiłem całą duszkiem, ręka trzęsła mi się tak, że prawie upuściłem ją.

- Synu co się dzieje? - spytał tata.

- Pamiętasz akcje z próbą gwałtu Alex? Luke Hemmings. - rzuciłem na co ojciec przytaknął - Powtórka z rozrywki, znalazł ją i znowu próbował zgwałcić, a mnie do kurwy tam nie ma.

- Cholera, zarezerwowałeś lot? - spojrzał na mnie.

- Za 6 godzin najbliższy samolot. - pokręciłem głową.

Oparłem się o blat po wcześniejszym odstawieniu szklanki, tata podszedł do mnie i tak po prostu mnie przytulił, wtedy już nie wytrzymałem i rozkleiłem się.

- Czemu akurat ja, najpierw mama, teraz Alex to za dużo. - pokręciłem głową.

- Będzie dobrze synu, dasz radę musisz być teraz silny za siebie, za mamę i za Alex. - poklepał mnie po plecach - Będzie dobrze.

Oby tak było...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trochę się dzieje :o 
Brawa dla tych którzy zgadli, że to Luke wrócił i gratulacje za pamiętanie takich szczegółów z I części ♥

Pozdrawiam Was z wakacji,  jeśli to czytacie to znaczy że mam cholerne szczęście i złapałam choć jedną kreskę zasięgu.

Ostatnio buszuję dużo na twitterze więc zapraszam do obserwowania mnie ----> alexni9506 :D

Chętnie też Was zaobserwuję ♥

Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H.

- Return to life || Niall Horan

- Fall in love with stranger || Niall Horan

aleks9506 xx ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top