Rozdział 14
Alex POV
Rano zapanował prawdziwy chaos, okazało się że ja i Niall zaspaliśmy, chyba nigdy w życiu nie ubierałam się w tak szybkim tempie. Do budynku uczelni dotarliśmy 15 minut po rozpoczęciu się zajęć, Niall dał mi jeszcze szybkiego całusa i każde z nas poszło w swoją stronę. Udało mi się wejść na aulę będąc niezauważoną, zajęłam najbliższe wolne miejsce i zajęłam się wykładem, który był koszmarnie nudny. Na okienku spotkałam się z Alice i Soph, śmiały się jak to pół uczelni zachwyca się wczorajszym "przedstawieniem" Nialla i parę osób nazwało nas uroczą parą. Niestety moja przerwa szybko się skończyła i musiałam wrócić na zajęcia, odliczałam tylko czas do końca zajęć, bo tuż po ich zakończeniu miałam pójść do Nialla na trening. W końcu wybiła godzina 15.00, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam na stadion gdzie odbywa się trening drużyny. Po drodze zahaczyłam o kawiarnię i wzięłam latte orzechowe na wynos, chwilę później siedziałam już na trybunach i szukałam wzrokiem Nialla. Patrząc na wszystkich chłopców biegających w cienkich koszulkach i krótkich spodenkach, robiło mi się jeszcze zimniej, w końcu zlokalizowałam blondyna oprócz swojego stroju miał także czarne rękawiczki i tego samego koloru beanie. Akurat spojrzał w moją stronę i pomachał mi, uśmiechnęłam się i powtórzyłam jego gest, wyciągnęłam z torebki komórkę i zdziwiłam się, gdy zobaczyłam kilkanaście nieodebranych połączeń od mamy, od razu postanowiłam oddzwonić do niej.
- Halo? - usłyszałam jej głos.
- Hej mamo, dzwoniłaś. - odparłam.
- Dziecko czy Ty wiesz do czego służy telefon? - westchnęła.
- Ciebie też dobrze słyszeć. - przewróciłam oczami.
- Masz koło siebie może Nialla? - spytała.
- Akurat jestem u niego na treningu za jakieś pół godziny kończy, a czemu o niego pytasz? - zdziwiłam się.
- Maura jest w szpitalu. - powiedziała, a ja upuściłam kubek z kawą.
- Co?! Ale czemu? - zakryłam ręką usta.
- Nie wiedzieli, że ma cukrzycę i do tego doszło nadciśnienie, dostała udaru, jest w śpiączce, a jej stan jest dość poważny. - poinformowała moja mama - Pan Horan od wczoraj dobija się do Nialla jednak on nie dawał znaku życia.
- Niall zapomniał dziś komórki. - westchnęłam.
- Alex przekaż mu to jakoś delikatnie, będę jeszcze dzwoniła. - odparła.
- Okej, do usłyszenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon, spojrzałam na blondyna który był zaabsorbowany grą, zaczęłam układać sobie w głowie jak przekażę Niallowi tą nieprzyjemną informację, po tym jak cała drużyna poszła do szatni opuściłam trybuny i skierowałam się do wyjścia. Jakieś 15 minut później byłam już wtulona w klatkę piersiową mojego chłopaka.
- Hej skarbie. Jak dzień, nie było problemu z Twoim spóźnieniem? - założył kosmyk moich włosów za ucho.
- Nie, nawet nikt nie zauważył jak weszłam, a jak u Ciebie? - spytałam.
- Ehh esej do napisania, ale dam radę. - westchnął, splótł nasze palce i ruszył w stronę akademików.
- Niall poczekaj. - zatrzymałam się - Pamiętasz jak wczoraj byłam u Ciebie i dzwonił Twój telefon?
- No tak i co?Mój tata dzwonił, ale nie miałem jeszcze czasu oddzwonić. - zmarszczył czoło.
- Moja mama dzwoniła w czasie Twojego treningu Niall, Twój tata dzwonił z informacją, że Twoja mama jest w szpitalu, miała udar. - odparłam - Jej stan jest ciężki.
- Co kurwa? - widziałam przerażenie w jego oczach - Muszę się dostać do Londynu jak najszybciej. - stwierdził i zaczął iść w stronę domu bractwa, a ja pobiegłam za nim.
Weszliśmy do budynku, Niall przemknął przez salon i od razu skierował się do swojego pokoju, ja posłałam wszystkim szybki uśmiech i podążyłam za nim. Gdy dogoniłam go na biurku stał komputer który się uruchamiał, a Niall na oślep pakował ciuchy do niewielkiej torby.
- Lecę z Tobą. - odparłam.
- Nie Alex, już za dużo zajęć straciłaś, nie pozwolę żebyś zawaliła rok. - westchnął.
- Ale chcę Cię wspierać, nie chcę żebyś został z tym sam. - podeszłam do niego i zacisnęłam w dłoniach koszulkę chłopaka.
- Już wystarczająco mnie wspierasz, a ja postaram się wrócić jak najszybciej. - pocałował mnie w czoło i poszedł go komputera - Miejsce na najbliższy lot jest o 20.35, więc mam jakieś 4 godziny.
- Mogę chociaż pojechać z Tobą na lotnisko? - poprosiłam.
- Dobrze, tylko muszę poprosić Jake'a żeby mnie zawiózł, a potem odwiózł Ciebie do akademika, ja się temu człowiekowi nigdy nie odpłacę za to ile dla mnie robi. - pokręcił głową.
Gdy Niall był już gotowy, usiadła na łóżku i schował twarz w dłonie, serce mi pękało gdy patrzyłam na niego. Wpakowałam mu się na kolana i mocno go przytuliłam, blondyn objął mnie ramionami i ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Drzwi od pokoju otworzyły się i pojawił się w nich Mike.
- Stary co nas tak olałeś i od razu wystrzeliłeś do pokoju? - rzucił chłopak, ale gdy zobaczył nas spojrzał na mnie znacząco.
- Niall leci do Londynu jeszcze dziś, jego mama miała udar i leży nieprzytomna w szpitalu. - odparłam.
- Cholera. - rzucił Mike.
- Zapytasz Jake'a czy byłby w stanie zawieźć mnie na lotnisko za godzinę? - mruknął Niall patrząc w stronę chłopaka.
- Zaraz wrócę. - powiedział i wyszedł z pokoju.
- Kocham Cię. - ujęłam jego policzki.
- Ja Ciebie też. - pocałował mnie krótko.
- Jake mówi, że nie ma problemu. - wpadł Mike.
- Cudownie. - odetchnął.
Przez kolejną godzinę leżeliśmy po prostu wtuleni w siebie, choć Niallowi było z tym ciężko bo, aż cały z nerwów chodził. Gdy przyszedł czas zeszliśmy na dół, Jake już na nas czekał, uśmiechnął się delikatnie i wszyscy razem poszliśmy do samochodu. Idealnie na czas byliśmy na lotnisko, odprowadziliśmy Nialla do samych bramek, blondyn przytulił mnie i pocałował.
- Uważaj na siebie. - westchnął.
- Ty na siebie też, daj mi znać jak dolecisz i informuj mnie na bieżąco. - poprosiłam.
- Jasne, a Ty pilnuj jej trochę. - uścisnął dłoń Jake'a.
- Jasne stary. - zaśmiał się.
Niall zniknął nam po chwili z pola widzenia, westchnęłam i wróciłam z Jake'iem do samochodu, przez cały czas martwiłam się zaistniałą sytuacją, nawet nie zauważyłam kiedy podjechaliśmy pod akademik.
- Wszystko okej? - spytał Jake.
- Tak, po prostu jestem zmęczona. - odpowiedziałam.
- Jak coś to dzwoń do mnie niezależnie od godziny. - uśmiechnął się.
- Jeszcze raz dzięki Jake. - pożegnaliśmy się i wysiadłam z jego samochodu.
Przeszłam na drugą stronę ulicy i szłam prostu do drzwi budynku, mój telefon zawibrował, przystanęłam i wyjęłam komórkę z torebki, spojrzałam na ekran i zdziwiłam się widząc sms od nieznanego numeru, mówiąc że byłam przerażona to mało powiedziane.
Od: Nieznany
Skarbie pięknie wyglądasz, dokładnie tak jak Cię zapamiętałem ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Któż to napisał do Alex?
I co będzie z mamą Nialla?
Ostatnio buszuję dużo na twitterze więc zapraszam do obserwowania mnie ----> alexni9506 :D
Chętnie też Was zaobserwuję ♥
Zapraszam do moich innych prac:
- Smile of fate || N.H.
- Return to life || Niall Horan
- Fall in love with stranger || Niall Horan
aleks9506 xx ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top