Rozdział 10

Alex POV

- Jedziemy samochodem. - zarządził blondyn.

- Ale Niall będziemy jechać kupę czasu, samolotem byłoby szybciej. - jęknęłam.

- Nie będziemy narażać dziecka na komplikacje, poza tym i tak miałem ściągnąć samochód do Dublina, a tak będzie taniej. - stwierdził i wiedziałam, że przegrałam walkę z nim.

- Kiedy wyjeżdżamy? - spytałam.

- Jutro z samego rana. - odparł.

- A ile będziemy jechać? - westchnęłam.

- Jakieś dziewięć godzin z przeprawą promem. - odpowiedział zamykając laptopa.

- Idziemy dziś wieczorem pożegnać się ze wszystkimi? - zaproponowałam.

- Co tylko chcesz skarbie. - blondyn objął mnie i ucałował moje czoło.

Dwie godziny później siedzieliśmy w na szczęście nie zatłoczonym barze, rozmawialiśmy żywo i wspominaliśmy jak to zwykle bywa.

- My już jutro wyjeżdżamy. - westchnęłam.

- Jak to jutro? - zdziwiła się Meg.

- Wracamy do Dublina samochodem, nie powinnam latać samolotem, a wystarczy że leciałam w jedną stronę. - pokręciłam głową.

- Cholera, szkoda. Ale koniecznie daj mi znać po pierwszej wizycie i wyślij zdjęcia maluszka. - nakazała mi Rose.

- Oczywiście, że podeślę. - zaśmiałam się, a Niall objął mnie w talii.

- Będziemy się zbierać, jest już późno, a jutro koło siódmej rano chcemy ruszyć. - stwierdził Niall.

Po morzu łez i półgodzinnym pożegnaniu w końcu wyszliśmy z baru, blondyn odprowadził mnie do domu i poinformował, że będzie pod moim domem jutro o 6:30.

***

Do Dublina dotarliśmy po dziesięciogodzinnej podróży, byłam mocno wyczerpana choć przeprawa promem naprawdę mi się podobała. Niall zatrzymał się pod moim akademikiem i wniósł moje bagaże na górę, pożegnaliśmy się i wyszedł, aby rozpakować się i odpocząć u siebie w domu bractwa. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy usnęłam, moją drzemkę przerwało trzaśnięcie drzwiami, okazało się że to Soph wróciła do Dublina, opowiedziałam jej całą historię , która wydarzyła się w Londynie, a ona powiedziała co robiła w swoim rodzinnym domu. Przed północą wzięłam szybki prysznic i poszłam spać, moje zmęczenie nie pozwalało mi na utrzymanie normalnej rozmowy. 

***

Następnego dnia rano obudził mnie śmiech Alice, otworzyłam oczy i przetarłam je, dziewczyna siedziała z Soph przy kubku kawy i spokojnie rozmawiały.

- Alice! - usiadłam i uśmiechnęłam się.

- Alex! Jak dobrze Cie widzieć! - kuzynka wstała i usiadła obok mnie, po czym mocno mnie przytuliła - Jak się czujesz? - spytała.

- Dużo lepiej, no i do tego się wyspałam. - przeciągnęłam się.

- To cudownie, masz jakieś plany na dziś? - rzuciła.

- Muszę się rozpakować i w sumie potem jestem wolna. - stwierdziłam.

- To Ci pomogę, a potem wyskoczymy razem na obiad, co Ty na to? - zaproponowała.

- Jak najbardziej za. - wyszczerzyłam się.

Przez kolejną godzinę wypakowywałyśmy mnie, oczywiście dziewczyny znalazły te przeurocze buciki, które Niall kupił dla maleństwa i stwierdził, że to przeurocze z jego strony. Koło czternastej zebrałyśmy się z dziewczynami i wyszłyśmy z akademika na poszukiwanie czegoś dobrego do jedzenia, w drodze przypomniało mi się, że miałam zapisać się na wizytę u ginekologa, okazało się że wizytę mam za dwa dni o jedenastej, tylko muszę być koło dziewiątej, aby pielęgniarka pobrała mi krew. Usiadłyśmy z dziewczynami w przytulnej knajpce, zamówiłam spaghetti i na deser sorbet marakuja - mango. W czasie zjadania lodów mój telefon dał o sobie znać, spojrzałam na ekran gdzie widniało zdjęcie Nialla, bez wahania odebrałam połączenie.

- Halo?

- Hej skarbie, gdzie jesteś? - spytał.

- Jem obiad z dziewczynami na mieście. - odpowiedziałam.

- Dasz radę spotkać się ze mną za jakieś pół godziny przy wejściu na kampus? 

- Jasne nie ma problemu. - wytarłam usta chusteczką.

- Do zobaczenia kochanie.

- Papa. 

Rozłączyłam się i wróciłam do mojego deseru, gdy wszystkie skończyłyśmy, ruszyłyśmy w stronę kampusu, z daleka dostrzegłam sylwetkę Nialla, podbiegłam do niego i uwiesiłam się na jego szyi co spotkało się z jego cudownym śmiechem. 

- Też za Tobą tęskniłem. - postawił mnie na ziemi i krótko pocałował.

- My już lecimy, tylko nie wracaj za późno. - puściła mi oczko Alice.

- Dobrze mamo. - przewróciłam oczami i usłyszałam śmiech dziewczyn.

- Spacer? - zaproponował Niall wyciągając do mnie rękę.

Ujęłam ją i ruszyliśmy przed siebie, dotarliśmy do jakiegoś parku w którym wcześniej nie byłam, nie był za duży, ale miał swój urok. Niall nagle pociągnął mnie za rękę i zaprowadził a plac zabaw, który akurat był zupełnie pusty, usiadłam na huśtawce, a blondyn nią bujał. Mój śmiech zapewne było słychać po drugiej stronie parku, ale nie obchodziło mnie to. Potem sam blondyn zaczął szaleć i zaczął podciągać się na drążku, a ja zrobiłam mu zdjęcie i wstawiłam na instagrama. Gdy skończył podszedł do mnie i kazał mi wstać, sam usiadła na huśtawce, a mnie posadził na sobie okrakiem, przypomniało mi się lato w Mullingar, gdzie postąpił identycznie, uśmiechnęłam się na samo wspomnienie, a Niall delikatnie mnie pocałował.

- Jestem umówiona do ginekologa za dwa dni na dziewiątą. - westchnęłam.

- Więc idziemy tam razem. - powiedział pewnie patrząc w moje oczy.

- Co my z tym wszystkim zrobimy? - zaczęłam dumać.

- W sumie chciałem właśnie o tym porozmawiać. - wziął głęboki oddech - Chcę ten rok studiów skończyć jeszcze normalnie, ale na drugi rok chcę się przenieść na zaoczne, znajdę pracę i chciałbym żebyśmy zamieszkali razem. Ty nie będziesz studentką, więc wywalą Cię z akademika, a ja nie pozwolę na to, abyście nie mieli, gdzie mieszkać, na powrót do Londynu też się nie zgodzę. - powiedział, a w moich oczach stanęły łzy - Ej mała, nie płacz. Coś nie tak? 

- Nie chcę, żebyś przeze mnie niszczył sobie przyszłość. To co chcesz zrobić dla mnie, dla nas jest naprawdę cudowne. - chłopak otarł moje łzy i spojrzał mi w oczy.

- Ta decyzja nie zniszczy mojej przyszłości, ona ją udoskonali o Ciebie i to maleństwo tutaj. - włożył ręce pod moją kurtkę, objął talię i kciukami przejechał po moim brzuchu - Chcę tego jak niczego innego. - przyciągnął mnie do uścisku.

- Kocham Cię Niall. - pociągnęłam nosem.

- Ja Ciebie też kochanie i nigdy Was nie zostawię. - wyszeptał mi do ucha.

Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, ale zrobiło się naprawdę chłodno, mimo wszystko jest styczeń i temperatura jest ledwo powyżej zera. Chłopak naciągnął moją czapkę tak, że porządnie zakrywała moje uszy i poprawił szalik, który zakrywał każdą część mojej szyi. Niall wstał, postawił mnie na ziemi i złapał mnie za rękę, rozmawiając o wszystkim i o niczym wróciliśmy do mojego akademika, blondyn odprowadził mnie pod same drzwi, gdzie jeszcze zaliczyliśmy sesję obściskiwania się. Gdy weszłam do pokoju Soph i Alice siedziały przy stole malując paznokcie, spojrzały na mnie i uśmiechnęły się.

- Dłużej się nie dało stać przy tych drzwiach? - zaśmiała się Soph.

- Co? Skąd Wy? - uniosłam brew.

- Cóż było Was słychać. - przewróciła oczami Alice.

- Ups? - zaśmiałam się.

- Lepiej opowiadaj co pan idealny wymyślił. - rzuciła Soph.

- Pan idealny jak go nazwałaś, po skończeniu pierwszego roku studiów chce ze mną zamieszkać. - odparłam, na co dziewczyny zrobiły wielkie oczy.

- Czyli zostajesz w Dublinie? - uśmiechnęła się Alice.

- Na to wychodzi. - wzruszyłam ramionami.

Dziewczyny szczęśliwe przytuliły mnie, jeszcze przez jakiś czas rozmawiałyśmy, ale nie wytrzymałam i zasnęłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powróciłam z wakacji/pracy i nadrabiam jeden rozdział :D

Jak tam mijają wakacje?


Zapraszam do moich innych prac:

- Smile of fate || N.H.

- Return to life || Niall Horan

- Fall in love with stranger || Niall Horan

aleks9506 xx ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top