Prolog

Alex POV

Nie mogę być już bardziej podekscytowana, jutro tj. 26 września wylatuje do Dublina, Niall jest tam już 2 tygodnie i nie mogę się doczekać, żeby się z nim spotkać. Czemu wyleciał wcześniej? Sprawy związane z drużyną piłki nożnej, było jakieś zgrupowanie pierwszaków, a jutro są kwalifikacje na które niestety nie zdążę ponieważ zaczynają się o 10.00, a mój samolot ląduje o 11.30. Niall wziął jako główny kierunek piłkę nożną, a dodatkowo muzykę, ja natomiast angielski, również z dodatkową muzyką, więc jakieś zajęcia będziemy mieli prawdopodobnie razem. Gdy stanęłam w progu domu po ucieczce przed samolotem do Los Angeles, mama była w lekkim szoku, jednak tata tylko stwierdził, że był pewien, że tak zrobię, na szczęście zaakceptowali moją decyzję i jestem im za to wdzięczna. Na szczęście nie lecę samolotem sama, Harry i Liam lecą ze mną, niestety już na początku sierpnia pożegnaliśmy się z Rose która wyleciała do Nowego Jorku, a Louis i Meg obiecali odwieźć nas na lotnisko i tam pożegnać, ponieważ oni wyjeżdżają na swoje uczelnie dopiero w środę. No i to czego nie mogę się doczekać równie bardzo! Alice też dostała się na studia do Dublina! Wysłałyśmy podanie, aby być razem w akademiku, ale niestety dowiemy się tego dopiero jutro. Większość rzeczy miałam już zapakowane, ale zostały mi ostatnie koszulki do spakowania oraz laptop, mój telefon zaczął wibrować, wzięłam go do ręki i momentalnie uśmiechnęłam się widząc zdjęcie Nialla na ekranie.

- Halo? - zaśmiałam się.

- Hej skarbie. - powiedział blondyn.

- Jak u Ciebie?

- Właśnie wróciłem do akademika po treningu, chciałbym już mieć za sobą wszystko bo trzymanie ciuchów w walizkach jest serio nie wygodne. - jęknął

- Jutro już będziesz miał odpowiedź, dasz radę.

- Mam nadzieję bo bractwo drużyny jest 5 minut od Twojego akademika. - powiedział podekscytowany.

- Tęsknie za Tobą strasznie. - westchnęłam.

- Ja też kochanie, ale już od jutro będziemy mieli siebie ile tylko będziemy chcieli. - byłam pewna, że się uśmiecha.

- Idź odpoczywać i daj jutro czadu, będę trzymała za Ciebie kciuki.

- Postaram się, szkoda że Louisa nie ma tu ze mną. - powiedział smutno.

- Ale już jutro będę ja, Harry i Liam. - odparłam radośnie.

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też, do jutra. - pożegnałam się.

Po rozłączeniu się dobre 15 minut szarpałam się z zamkiem od walizki, jednak w końcu na ratunek przyszedł mi tata i zamknął bagaż jednym ruchem. Na wszelki wypadek zanieśliśmy bagaże do samochodu już dzisiaj, zostawiłam tylko bagaż podręczny który jutro rano jeszcze dopakuję. Kolejne 2 godziny spędziłam z rodzicami, mama przeglądała album rodzinny, wspominając jakieś moje wybryki, a tata tylko uśmiechał się na jej opowieści. Koło 23.00 byłam już w łóżku, wysyłając do Nialla smsa na dobranoc, z początku wierciłam się i nie mogłam zasnąć przez emocje jednak w końcu zmęczona zapadłam w sen.

***

Jak tylko usłyszałam dźwięk budzika praktycznie wyskoczyłam z łóżka, wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i założyłam przygotowane wcześniej ubrania czyli czarne podarte rurki, czarną koszulkę i jeansową kurtkę, a do tego chabrowe trampki. Wysłałam szybko smsa do Nialla życząc mu powodzenia, zeszłam na dół z ostatnią moją torbą i odłożyłam ją na przedpokoju. Weszłam do kuchni gdzie na wysepce leżał talerz z dwoma goframi, a na nich były owoce, mama uśmiechnęła się stawiając obok talerza kubek z kawą.

- Wcinaj bo za 20 minut musimy wyjechać. - powiedziała.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i zabrałam się za śniadanie które swoją drogą było cudowne.

Punkt 9.00 wyjechaliśmy spod domu, umówiłam się z chłopakami o 8.30 pod bramkami naszego lotu. Byliśmy na miejscu na czas, już z daleka rozpoznałam chłopaków i Megan, moi rodzice ciągnęli po jednej walizce, a ja na ramieniu miałam podręczną torbę. Wszyscy przywitali się i poszliśmy pod bramki, najpierw pożegnałam się z rodzicami, mama oczywiście zrobiła po raz drugi "dzwoń do mnie " wykład, a ojciec po prostu przytulił i zapewnił, że podjęłam dobrą decyzję. Łzy leciały mi już ciurkiem gdy żegnałam się z Meg i Louisem, było ciężko, ale takie życie i tak będziemy utrzymywać kontakt. Kilka minut przed 10.00 samolot oderwał się od ziemi i byliśmy już w drodze do Dublina. Zgodnie z przewidywaniami wylądowaliśmy 11.30, jak najszybciej zabraliśmy walizki i złapaliśmy większą taksówkę, która podwiozła nas pod sam kampus. Szliśmy do wydziału do spraw akademików, zarejestrowaliśmy się i dostałam klucz do pokoju w akademiku nrumer 3, okazało się że Harry i Liam mają wspólny pokój w akademiku numer 1. Cały kampus był bardzo nowoczesny i zadbany, górowała tu czerwień i biel, w końcu dotarłam pod budynek, a Liam pomógł mi wnieść walizki na 2 piętro. Spojrzałam na drzwi z numerem 45, wzięłam głęboki oddech i włożyłam kluczyk w drzwi jednak nie było możliwości, aby go przekręcić co oznacza, że ktoś jest w środku. Powoli uchyliłam skrzydło i wtaszczyłam obie walizki do pokoju, zamknęłam drzwi i usłyszałam potworny pisk,a następnie poczułam ramiona owinięte wokół moich.

- Alex tęskniłam!

- Alice! Ja też! - podzieliłam entuzjazm kuzynki.

Rozejrzałam się po pokoju który był całkiem spory, zauważyłam 3 łóżka, co oznacza że mamy jeszcze jedną współlokatorkę. Pokój był jasny, posiadał aneks kuchenny wyposażony w czajnik, mikrofalówkę i średniej wielkości lodówkę, łazienka posiadała sporą kabinę prysznicową,toaletę, umywalkę oraz ogromne lustro, ściany były perłowo szare co na prawdę mi odpowiadało. Usiadłam na swoim łóżku obok którego było niewielkie białe biurko i spojrzałam na uśmiechniętą Alice.

- Znasz naszą współlokatorkę? - spytałam.

- Nie, przyjechałam to dosłownie pół godziny temu jeszcze jej tu nie było. - wzruszyła ramionami.

Alice pomogła rozpakować mi ubrania do szafy którą będziemy we trzy dzieliły, wzięłam najniższe półki jako że do wysokich nie należę. Gdy padłam na łóżko mój telefon zawibrował, odebrałam smsa który okazał się być od Nialla, odesłałam mu numer akademika oraz mojego pokoju.

- Niall będzie tu za jakieś 15 min. - poinformowałam kuzynkę i w tym momencie drzwi od pokoju otworzyły się i weszła przez nie prawdopodobnie nasza współlokatorka.

Dziewczyna była całkiem wysoka, miała piękne, długie brązowe włosy i zielone oczy, jej sylwetkę podkreślały krótkie szorty i croptop. Gdy nas zauważyła uśmiechnęła się szeroko i podeszła bez zawahania.

- Hej jestem Soph. - uścisnęła nas po kolei.

- Ja jestem Alex. - przedstawiłam się.

- A ja Alice. - dodała kuzynka.

- Co studiujecie? - spytała.

- Angielski dodatkowo muzykę. - odpowiedziałam.

- Socjologię z elementami psychologii. - wytłumaczyła Al.

- Ja jestem na drugim roku aktorstwa z dodatkowym tańcem. - powiedziała - Jestem padnięta, właśne wróciłam z eliminacji do drużyny cheerleaderek i na szczęście dostałam się, jeszcze obok były eliminacje do szkolnej drużyny piłki nożnej i o mój boże na pierwszym roku są takie ciasteczka. - już wiedziałam, że mamy prawdziwą gadułę za współlokatorkę, ale nie przeszkadzało mi to - Trzech pierwszoroczniaków dostało się do drużyny, ale z dziewczynami zajarałyśmy się jednym, na jego widok aż gorąco się robi, wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Trener tak go wychwalał, że ciężko nie było zwrócić na niego uwagi. - zaśmiała się i weszła do łazienki.

Tak ją słuchając na myśl przyszedł mi Niall, nie zdziwiłabym się jakby zrobił furorę wśród cheerleaderek ponieważ no powiedzmy sobie prawdę jest cholernie gorący. Leżałam sobie na łóżku, gdy nastało pukanie do drzwi Alice krzyknęła "proszę!", a do pokoju wszedł nie kto inny jak mój ukochany blondyn, z głośnym piskiem rzuciłam się na chłopaka oplatając nogami jego biodra i łącząc nasze usta w desperackim pocałunku.

- O mój Boże kto tak się wydarł? - spytała Soph wychodząc z łazienki.

- Alex nie widziała swojego chłopaka od dwóch tygodni i właśnie się witają. - usłyszałam Alice i oderwałam się od Nialla.

- Tęskniłam. - wtuliłam się w chłopaka.

- Ja też skarbie. - przycisnął mnie do swojego ciała.

- A właśnie Soph to Niall mój chłopak, Niall to Soph nasza współlokatorka. - chłopak uśmiechnął się i podał dziewczynie rękę, po czym mocno przytulił Alice w geście powitania.

- Dostałeś się? - spytałam.

- Ja bym się nie dostał? - odpowiedział dumnie - Idziemy przejść się po kampusie? - skinęłam głową na jego propozycję.

- Tylko się przebiorę. - uśmiechnęłam się.

- Okej poczekam na dole, pójdę sobie zapalić. Na razie dziewczyny. - pożegnał się Niall i zamknął za sobą drzwi.

- O MÓJ BOŻE! - pisnęła Soph - Chodzisz z najgorętszym pierwszakiem na całym kampusie! Cholera nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę! Ile jesteście razem? - spytała.

- Ponad rok. - uśmiech nie schodził z mojej twarzy.

- Lepiej go pilnuj bo nie mogę poręczyć za dziewczyny z zespołu, ale o mnie możesz być spokojna. - zaśmiała się.

Szybko przebrałam się i zbiegłam na dół do blondyna opartego o murek przed akademikiem, nie mogłam się nacieszyć jego obecnością. Przeszliśmy się po kampusie i staraliśmy się ogarnąć co gdzie leży.

- Pomożesz mi? - spytał nagle Niall.

- W czym? - uniosłam brew.

- Wziąć moje rzeczy i zobaczyć pokój w bractwie drużyny. - uśmiechnął się szeroko, a ja szybko się zgodziłam bo halo kto by nie był ciekawy bractwa?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prolog II części ! Jaram się :D

Mam nadzieję, że podoba Wam się początek!

Love ya! ♥

aleks9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top