20.

YOUNGJAE

Nie chodziłem do szkoły przez tydzień. Usprawiedliwię to. Chociaż nie wiem jak. Pewnie będę musiał kłamać znowu.

Wracając do rzeczy. Jaebum cały czas się do mnie dobijał, a ja mimo wszystko nie odpisywałem mu, ani nie odbierałem telefonów od niego. Było mi tak cholernie przykro. Nie chciałem go zostawiać, ale naprawdę nie miałem innego wyboru.

Tego dnia siedziałem w domu i pisałem z Jaebumem. Po chwili dostałem wiadomość, którego nickiem było [Nieznany]. Mało kreatywne, ale nie o to tu chodziło. Bardziej martwiła mnie treść wiadomości. Z początku pisał tylko, że Jaebum mnie zdradza, że on mnie nie kocha, żebym dał sobie z nim spokój i takie tam. Nie specjalnie mnie to poruszyło, bo wiedziałem, że to nieprawda. Jednak osoba, która to wypisywała znała i mnie i Jaebuma. To było przerażające, ale gorsze od tego były późniejsze wiadomości. Nie zgadzałem się z jego wersjami i tym samym wkurzyłem tego nieznanego. Zaczął mi rozkazywać. Pisał, że albo mam zerwać z Jaebumem albo sam się mnie pozbędzie w inny, bardzo bolesny sposób. Dodatkowo pisał, że i Jaebumowi może stać się krzywda. Wtedy zacząłem się bardzo mocno bać. Nie chciałem iść z tym na policję, ani mówić nic Bumowi. Wykonałem więc "rozkaz" nieznanego i mam teraz za swoje.

Kiedy byłem już w szkole ruszyłem pod swoją klasę. Starałem się wtapiać w tłum tylko po to, by nie wpaść na Jaebuma. Nie potrafiłbym spojrzeć mu teraz w oczy. Nie po tym jak na niego nakrzyczałem i powiedziałem, że go nie kocham.

W klasie byli już wszyscy. Nawet się z nimi nie przywitałem, tylko usiadłem na swoim miejscu.

- Youngjae! Czemu cię nie było? Próby bez ciebie nie wypalały. - Odparła Pani Kim patrząc na mnie trochę rozzłoszczonym wzrokiem.

- Przepraszam, Pani profesor. Miałem...grypę żołądkową. - Mruknąłem cicho. To było jedyne, co zdążyło mi wpaść do głowy. Muszę to jakoś przetrwać.

JAEBUM

Przez cały tydzien chodziłem przybity i jednocześnie wściekły. Mój przyjaciel oczywiście chciał mnie jakoś pocieszyć, choć w trochę dziwny sposób, np. mówiąc mi, że mam się nie przejmować gówniarzem. Gówniarzem? On był całym moim światem odkąd tylko wszedł do tej szkoły i zaczął śpiewać. I co najlepsze mój przyjaciel dobrze o tym wiedział. Chyba jednak zapomniał.

Próbowałem się dowiedzieć, co "ugryzło" Youngjae, lecz niestety nie wpadłem na nic sensownego. Codziennie modliłem się o to, by zobaczyć go chociażby na szkolnym korytarzu. O wiele nie prosiłem, ale mimo to nie nastąpiło moje upragnione spotkanie. Aż do tej chwili.

Po pierwszej lekcji szedłem spokojnie korytarzem rozglądając się na boki. Ni stąd ni z owąt ktoś na mnie wpadł. Tym kimś było moje słoneczko. Mój Youngjae.

- Jaebum...- Usłyszałem jego cichy szept, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Już chciałem odpowiedzieć, lecz chłopak potrząsnął głową tak, jakby chciał coś "wyrzucić" z niej i wyminął mnie.

- Youngjae! - Krzyknąłem za nim chcąc go zatrzymać, lecz to ja zostałem zatrzymany przez swojego przyjaciela.

- Daj sobie z nim spokój. Pewnie cię zdradzał, a ty jeszcze za nim latasz. - Mruknął chłopak i zaczął mnie ciągnąć w zupełnie inną stronę.

I wtedy mnie olśniło. Tego dnia, w którym Youngjae ze mną zerwał, zachowywał się dziwnie. Wypytywał o moją miłość do niego, pomimo tego, że nigdy wcześniej tego nie robił, bo mi ufał. Może...on myślał, że go zdradzam? Albo ktoś mu to podsunął?

Boże, Im Jaebum, jesteś geniuszem!

Teraz tylko muszę znaleźć sposób, by go odzyskać!

Ekhem...to ten...hej :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top