13

Boom: Co masz teraz?

Shyboy: W-f ;;

Boom: I dlaczego nie ćwiczysz?!

Shyboy: Bo po tej lekcji mamy się spotkać, a chyba nie chcesz, żebym śmierdział potem, prawda?

Boom: No nie...

Boom: Ale to nie zmienia faktu, że i tak bym cię nie wypuścił do końca życia ♥

Shyboy: Jesteś wariat >\\\<

Boom: Wiem, ale tylko twój ♥

Boom: Po dzwonku, czekaj na mnie na boisku ^^

Shyboy: Oki! :*

*

YOUNGJAE

Kiedy zadzwonił dzwonek, wybiegłem z sali i pobiegłem na dwór, a potem na boisko. Uradowany rozglądałem się za chłopakiem. Nie przychodził, co mnie bardzo irytowało. Czyżby się mną tylko bawił? W sumie, to byłoby bardzo prawdopodobne do naszego sławnego JB. Z tego co wiem, to często zabawiał się laskami. Po dłuższej chwili spuściłem głowę i ruszyłem przed siebie, a dokładniej do szkoły. Jednak po chwili usłyszałem głośne odchrząknięcie. Jak na zawołanie, odwróciłem się w stronę, z której dobiegało. Co tam ujrzałem? Szczerzącego się, jak głupi do sera, Jaebuma. Zacząłem piszczeć jak napalona fanka i rzuciłem się biegiem w jego stronę, ostatecznie zawieszając się na jego szyi. Ten obiął mnie w pasie i obkręcił kilka razy.

- Myślałem, że mnie wystawiłeś...- Westchnąłem, gdy się zatrzymał i zrobiłem smutną minę.

- Co ty gadasz? Przecież się umówiliśmy. Nie zostawiłbym cię na pastwę losu. Za bardzo namieszałeś mi w głowie. - Zaśmiał się, a ja myślałem, że się rozpłynę. Cudowny śmiech.

- Wiesz...różnie bywa...Ale mimo to cieszę się, że jesteś. - Uśmiechnąłem się szeroko i cmoknąłem go w policzek.

- Eeee...chyba się zapomniałeś...- Spojrzałem na niego pytająco. Czyżbym nie mógł mu nawet dać buziaka, którego obiecywałem mu dłuższy czas? Moje myśli szybko zostały rozwiane, widząc na kartce ocenę bardzo dobrą z matematyki. Uniosłem lekko kącik ust. Szczerze nie sądziłem, że mu się uda, ale przynajmniej wiem, że zależy mu na mnie. Spojrzałem chłopakowi w oczy z wielkim uśmiechem, a ten przyciągnął mnie bliżej siebie i wpił się namiętnie w moje usta. Cudowne uczcie, cudowne usta, cudowny człowiek. Jak ja go mogłem wcześniej nie zauważyć?

Dobra, ja dotrzymałem swojej obietnicy, ciekawe czy on dotrzyma swojej i nie wypuści mnie do końca swojego życia...

Skacze mi przez to wszystko cukier :'"")

Mam nadzieję, że chociaż wam się to podoba ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top