Rozdział 7
skaterboy: Spotkajmy się! Jak nie teraz to kiedy? Co nam szkodzi?
heartnote: Ja nie wiem... Boję się ...
skaterboy: Czego się boisz? Nie ufasz mi księżniczko? Proszę! Bardzo mi na tym zależy, czuje że jesteś moją bratnią duszą, nie wybaczę sobie jeśli stracę szanse poznania Cie osobiście.
heartnote: Ufam Ci, bardziej niż komukolwiek.
skaterboy: Więc co stoi na przeszkodzie? Spotkamy się np. w skateparku, gdzie jest dużo ludzi, nie daj się prosić!
heartnote: Ja... Dobrze, spotkajmy się.
skaterboy: Jutro o 14? Murek w skateparku?
heartnote: Pasuje :) A jak Cie poznam?
skaterboy: Będę z deską i wezmę gitarę, na pewno się znajdziemy!
heartnote: Okej, w takim razie do zobaczenia jutro :)
skaterboy: Do jutra xoxo
Matko co ja zrobiłam, ale ufam mu, na prawdę mu ufam. W skateparku będzie dużo ludzi jak zwykle, więc będzie komfortowo. Wyłączyłam komputer i nerwowo bawiłam się bransoletką na moim nadgarstku, stres zżera mnie od środka, a jeśli mnie nie polubi, tej prawdziwej mnie, jeśli stwierdzi że jestem brzydka i nie chce znać kogoś takiego jak ja? Podniosłam się z miejsca i stwierdziłam że nie mogę tego w sobie tak trzymać, muszę z kimś pogadać. Podeszłam do drzwi i delikatnie zapukałam, usłyszałam krótkie "proszę!" nacisnęłam klamkę i weszłam.
- Alex? Coś się stało? Jesteś strasznie blada. - powiedziała Alice zmartwionym głosem
- Ja? Um... Chciałabym, no wiesz pogadać. - uśmiechnęłam się blado
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim, siadaj. - poklepała miejsce na łóżku koło siebie.
Opowiedziałam jej całą historię, od deski do deski. Uśmiech zawładnął jej twarzą, znałam tą minę robiła ją kiedy była czymś naprawdę podekscytowana.
- Alex to cudownie! Cieszę się że znalazłaś kogoś takiego jak on. To przeznaczenie, że jesteście w tym samym miejscu i w tym samym czasie w Mullingar!
- Meh... Zwykły zbieg okoliczności, ale nie wiem czy dobrze robię spotykając się z nim.
- Masz co do niego wątpliwości?
- Nie, nie mam. Boję się że moja bańka w której teraz jestem po prostu pęknie. Jestem taka szczęśliwa. Mam Ciebie, mam Zayna, mam Jego przez internet, ale mam. Boję się, że spotkanie może to wszystko zniszczyć.
- Alex nie myśl w ten sposób, skąd wiesz czy to nie będzie najlepsza decyzja jaką mogłaś podjąć, są wakacje, szalej! Teraz jest na to czas! Masz prawie 18 lat, kiedy masz szaleć jak nie teraz?
- Dziękują Al, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, masz racje spotkam się z nim jutro, co ma być to będzie.
- Leć spać kochana, jutro dzień pełen emocji, a Ty musisz wyglądać zjawiskowo! I pomogę Ci się jutro przygotować i nawet nie próbuj się wykręcić!
Wyszłam z jej pokoju z wielkim uśmiechem na ustach, a wielki kamień spadł z mojego serca, zmyłam makijaż, umyłam zęby i przebrałam się w moją piżamę, która rzeczywiście była o kilka rozmiarów za dużym t-shirtem. Zasnęłam wyobrażając sobie, jak będzie wyglądało nasze spotkanie...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Obudziłam się o 9.00 wyspana jak nigdy i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Przy wysepce kuchennej siedziała Al, jadła płatki i przeglądała instagrama na swojej komórce. Wzięłam miskę z górnej półki, nasypałam sobie płatków i dolałam mleka, nie byłam tak na prawdę głodna, stres przejął całe moje ciało, grzebałam łyżką w misce od ok 15 min zmuszając się do jedzenia, bo wiem że głodówka nie zrobiłaby mi dziś za dobrze. Po wciśnięciu w siebie śniadania poszłam na górę, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Gdy wyszłam z łazienki, na moim łóżku siedziała już Alice, wybrałyśmy razem ciuchy - niebieski crop top dopasowany do moich włosów, czarne podarte rurki i do tego czarne vansy i czarny snapback. Al idealnie wyprostowała moje włosy, a ja nałożyłam makijaż mocno podkreślając oczy eyelinerem. Spojrzałam w lustro i odetchnęłam głęboko, kuzynka dała mi kopniaka na szczęście wzięłam swoją deskę i wyszłam z domu. Jechałam sobie spokojnie ulicą, serce dudniło mi coraz mocniej, miałam ochotę zawrócić do domu, ale to byłoby nie fair z mojej strony. Byłam już bardzo blisko skateparku, zeszłam z deski i wzięłam ją pod rękę. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa, a ja nerwowo bawiłam się bransoletką. Stanęłam przed bramą skateparku, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na godzinę w komórce - 14.05, czyli powinien już tu być. Ruszyłam w stronę miejsca naszego spotkania, zatrzymałam się i zaczęłam się rozglądać, przez chwilę spanikowałam na myśl, że może się rozmyślił, jednak usłyszałam ciche dźwięki gitary. Na murku obok drzewa siedział chłopak z gitarą, a obok niego leżała deskorolka, to musi być on! Siedzi do mnie tyłem, ale widzę że ma na sobie biały t-shirt, jeansową kamizelkę, czarne rurki oraz snapback spod którego wystaje kilka niesfornych blond włosów. Weź się w garść Hunt, teraz albo nigdy. Podeszłam do chłopaka i delikatnie dotknęłam jego ramienia, odłożył na bok gitarę, odwrócił się i zeskoczył z murku. Teraz widziałam, że jest ode mnie sporo wyższy, ma co najmniej 190 cm wzrostu, nieśmiało spojrzałam w górę i zamarłam. Niebieskie tęczówki przewiercały mnie na wylot.... Nie, nie, nie! To nie może być prawda! Stałam cała w szoku, gdy chłopak owinął wokół mnie ramiona, przyciskając do swojej piersi. Czas jakby stanął w miejscu, nie możliwe że mój internetowy przyjaciel to nie kto inny tylko....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wreszcie doszło do upragnionego spotkania :D
Co będzie dalej? Zobaczymy ^^
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top