Rozdział 37

Alex's POV

Niall niedługo ma urodziny, nie mam pojęcia co zrobić ponieważ jego urodziny wypadają w poniedziałek. Moje rozmyślania przerwał głos mojej wychowawczyni.

- Kochani w przyszłym tygodniu przyjeżdżają do nas uczniowie z wymiany z Francji. Osoby uczące się języka Hiszpańskiego są wtedy  zwolnione z zajęć, ale ich wymiana odbędzie się w listopadzie. Dziekuję to wszystko. - uśmiechnełam się na tą informacje bo nie dość że będę miała tydzień wolnego, to może uda mi się coś wykombinować dla Nialla.

Szłam korytarzem i szukając Lou, wiedziałam że Niall i Harry są na papierosie za szkołą więc mogłam spokojnie porozmawiać z chłopakiem na temat urodzin blondyna. Tommo stał razem z Liamem i żywi o czymś rozmawiali, gdy podeszłam od razu ucichli.

- Heeej Alex co jest? - spytał Lou.

- Chciałam z Wami porozmawiać o urodzinach Nialla. - powiedziałam poważnie.

- Zamieniamy się w słuch. - odparł Liam.

- Mamy cały tydzień wolny, więc spokojnie możemy zrobić coś dla niego w poniedziałek. - stwierdziłam.

- Może porozmawiamy z jego rodzicami? Oni go gdzieś wywiozą na cały dzień, a my przygotujemy imprezę w jego domu. - zaproponował Louis.

- Świetny pomysł! Tylko trzeba wszystko zachować w bezwzględnej tajemnicy, ja umówię się z nim na wieczór tak żeby od razu rodzice go do mnie podwieźli. - klasnęłam w ręce.

- Okej ja, Liam i Harry zajmiemy się alkoholem, Meg i Rose dekoracjami, a do jedzenia każdy coś przyniesie, zaprosi się trochę ludzi ze szkoły i będzie świetnie. - uśmiechnął się Lou.

- To ja jeszcze przygotuję muzykę. - dodałam.

- Dobra, Niall jest w sobotę ze mną na treningu więc Wy - wskazał na mnie i Liama - i Harry, pójdziecie porozmawiać z jego rodzicami.

- Okej. - wzruszyłam ramionami.

***

Ostatnia lekcja w piątek dłużyła się w nieskończoność, skrobałam jakieś słowa na kartce bo dawno nic nie napisałam, a mój zeszyt z tekstami leży zamknięty w szafce w Mullingar. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek, schowałam kartkę w książkę i wyszłam z sali, podeszłam do szafki i porządkowałam podręczniki na te które muszę zabrać do domu i te które mogę spokojnie zostawić. Na moje szczęście tych drugich było więcej, na moich biodrach poczułam dotyk dłoni, a przy moim uchu ciepły oddech.

- Hej kochanie. - mruknął i złożył pocałunek na mojej szyi.

- Hej skarbie. - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem, natomiast on delikatnie mnie pocałował co odwzajemniłam, choć było mi dość dziwnie okazywać sobie uczucia na oczach innych uczniów.

- Co dziś robimy? - spytał.

- Hym może jakiś film? - zaproponowałam.

- Kino czy u mnie?

- U Ciebie, bo jeszcze tam nie byłam. - uśmiechnęłam się.

- Jasne. - wzruszył ramionami.

- Zajedziemy do sklepu i potem do mnie. - zadecydował kiedy kierowaliśmy się do samochodu.

I tak się stało, kupiliśmy napoje i przekąski, po czym pojechaliśmy do jego domu. Był to dość spory piętrowy dom z pięknym ogródkiem, Niall otworzył drzwi kluczem więc wychodzi na to że będziemy sami. Zdjęłam buty i zostawiłam kurtkę w przedpokoju, rozejrzałam się po pomieszczeniu które wyglądało bardzo nowocześnie. Poszłam do kuchni za blondynem który od razu wstawił popcorn do mikrofali i wyjął szklanki z szafki, wsypał popcorn do miski i postawił na tacy na której były inne słodycze i szklanki, wzięłam jeszcze butelkę coli po czym poszliśmy do pokoju chłopaka. Pokój Nialla był duży, miał własną łazienkę i garderobę, w rogu pokoju było biurko, a po drugiej stronie wielkie łóżko i telewizor na przeciwko niego. Ściany były zielone, a meble czarne. Miał też wyjście na prywatny balkon z widokiem na tylny ogród. Niall postawił tacę na szafce nocnej i włączył wcześniej ustalony film, ułożyliśmy się na cholernie wygodnym łóżku, a ja wtuliłam się w bok chłopaka. Oglądaliśmy film, a blondyn rysował wzorki palcem na moim ramieniu co było bardzo relaksujące. Film był w porządku, Niall przez cały czas przytulał mnie albo dźgał w żebra co akurat było irytujące, w pewnym momencie zdenerwowałam się i zaczęłam łaskotać blondyna siadając na nim okrakiem. Niestety jest silniejszy ode mnie więc chwilę później to on siedział na moich biodrach, nachylił się nade mną i pocałował, najpierw ledwo muskał moje usta, ale z czasem napierał na nie coraz mocniej, jego język prosił o dostęp więc mu go dałam. Jego dłonie zaczęły błądzić pod moją koszulką, ustami zjechał na moją szyję i czułam jak zasysa skórę na co jęknęłam, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Niall dalej siedział na moich biodrach i dosłownie czułam jak się nakręca, podciągnął moją bluzkę do linii stanika i składał pocałunki na moim brzuchu. Jego poczynania przerwało trzaśnięcie drzwi na dole, jęknął zirytowany kładąc głowę na moim brzuchu.

- Niall jesteś w domu?! - usłyszałam charakterystyczny głos jego matki.

- Ja idę do łazienki, a Ty siedź tu. - szepnął tak żeby rodzicielka go nie usłyszała po czym zerwał się do łazienki, dosłownie kilka sekund później drzwi jego pokoju otworzyły się i wparowała jego matka.

- Nial czemu ... Alex jak dobrze Cie u nas widzieć! - krzyknęła i przyciągnęła mnie do uścisku.

- Panią też. - uśmiechnęłam się.

- Gdzie Niall? - spytała rozglądając się.

- W łazience. - odpowiedziałam wzruszając ramionami i w tym momencie chłopak wyszedł z łazienki w czarnej koszulce i szarych dresach, a jego włosy były wilgotne.

- Hej mamo. - uśmiechnął się.

- Hej skarbie, za jakąś godzinę będzie obiad. Alex mam nadzieję, że zostaniesz. - zaproponowała.

- Ja chyba... - nie zdążyłam dokończyć bo Niall wpadł mi w słowa.

- Jasne że zostanie. - powiedział pewnie i mnie objął.

- To świetnie, niestety tata wróci dziś późno. - uprzedziła - Już Wam dzieciaki nie przeszkadzam. - mrugnęła i wyszła z pokoju.

Blondyn zaśmiał się i złożył szybkiego całusa na moich ustach, przez kolejną godzinę przerzucaliśmy tylko kanały w telewizorze. Zjedliśmy późny obiad razem z mamą Nialla, a atmosfera była całkiem przyjemna i nie tak niekomfortowa jak myślałam, że będzie. Dostałam także kawałek pysznego ciasta, zanim zdążyłam zjeść swoją część, Niall kończył już drugi kawałek. Musiałam wracać do domu bo okazało się, że mój ojciec znowu wyjeżdża do jakiegoś klienta prowadzić kolejną sprawę i nie będzie go przynajmniej 2 tygodnie, nie obyło się też bez pudełka z ciastem na wynos bo w końcu mi smakowało. Chłopak powiedział, że mnie odprowadzi nie sprzeciwiałam się bo jednak bałam się chodzić sama po zachodzi i robiłam to w ostateczności. Pożegnałam się z panią Horan i poszliśmy  w stronę mojego domu, okazało się że zapomniałam kluczy, a drzwi są zamknięte więc zadzwoniłam dzwonkiem, na moje szczęście otworzyła mama.

- Niall jak miło Cię widzieć. - uśmiechnęła się.

- Mi panią również. - odparł.

- Może wejdziesz? - zaproponowała na co przewróciłam oczami.

- Tylko odprowadzałem Alex i już muszę wracać do domu. - wywinął się.

- No nic, może innym razem. - powiedziała.

- Pa skarbie. - powiedział Niall i złożył szybki pocałunek na moich ustach.

- Papa. - uśmiechnęłam się.

- Jacy Wy jesteście słodcy. - pisnęła mama.

Zarumieniłam się i zmieniając temat wybrnęłam z niekomfortowej rozmowy, czym prędzej znalazłam się w swoim pokoju. 

***

Niall's POV

Wyszliśmy z Lou z szatni po treningu i szliśmy w stronę jego samochodu, bo to on mnie dziś podwiózł. Zanim ruszyliśmy spaliliśmy po papierosie, dzisiejszy trening dał nam porządnie w kość. 

- Dzięki za podwózkę stary. - podałem mu rękę.

- Nie ma sprawy i widzimy się w poniedziałek. - dodał.

- Jasne. - powiedziałem na odchodne.

Po domu rozchodził się zapach jedzenia więc od razu skierowałem się do kuchni gdzie mama kończyła robić obiad. Poszedłem odłożyć swoją torbę treningową i zszedłem na dół gdzie było już wszystko gotowe do obiadu, usiedliśmy przy stole życząc sobie smacznego. 

- Jak na treningu synu? - spytał ojciec.

- Dobrze, dziś trener dał nam szczególny wycisk. - zaśmiałem się.

- I prawidłowo! Bez pracy niczego się nie osiągnie. - powiedział poważnie - Kiedy pierwszy mecz?

- Pierwszego października. Przyjdziecie? - spytałem z nadzieją.

- Postaramy się. - powiedział ojciec.

- Niall? - powiedziała mama jakby niepewnie.

- Tak? 

- W poniedziałek jedziemy do dziadków na cały dzień. Wrócimy koło 21. - powiedziała i kurwa nie może mi zepsuć tego dnia.

- Mamoo mam urodziny chciałem je spędzić z przyjaciółmi, z Alex. - powiedziałem z uporem.

- Dziadkowie chcą zobaczyć jak ich wnuczek dorasta, Niall zrób to dla babci. Znajomymi zajmiesz się we wtorek, ewentualnie możemy Cię w drodze powrotnej podrzucić do Alex skoro tak bardzo Ci zależy na spotkaniu z nią. - powiedziała mama na co westchnąłem.

- Dobra. - rzuciłem nie do końca zadowolony.

Skończyłem obiad i poszedłem zadzwonić do Alex i odwołać nasz poniedziałkowy wypad, co cholernie mi nie pasowało. Będę nudził się cały dzień u dziadków i pewnie jeszcze będzie tam mój brat z żoną i synem. Wybrałem numer mojej dziewczyny która od razu odebrała.

* Cześć skarbie.

* Hej. Mam kiepską wiadomość.

* Coś się stało?

* W poniedziałek jadę do dziadków, możemy się spotkać się dopiero koło 21.

* Niall nie da się tego przesunąć?

* Nie ma szans skarbie, ale mimo wszystko spotkasz się choćby na chwilę ze mną?

* Jasne, po prostu szkoda że tak wyszło.

* Mi też szkoda. 

* Muszę kończyć Ni papa.

* Pa skarbie.

Wszystko poszło się chrzanić, zadzwoniłem też do chłopaków i zgadaliśmy się na wtorek. Reszta dnia minęła nudno, grałem na konsoli i ogólnie wykorzystywałem wolne.

*** 

W poniedziałkowy poranek zostałem obudzony przez mamę o 7.00 rano więc ledwo podniosłem się z łóżka, zszedłem na dół gdzie rodzice złożyli mi urodzinowe życzenia i prezent w postaci najnowszych korków do gry w nogę oraz pieniądze przelane na konto na rzecz studiów i przyszłości. Podziękowałem im i poszedłem się przyszykować do wyjazdu, punkt 8.00 wyjeżdżaliśmy z podjazdu i czekały nas jakieś 3 godziny drogi, co po prostu świetnie. Włożyłem słuchawki i podpiąłem do telefonu, po jakieś godzinie drogi mój telefon dał znak życia.

Od: Księżniczka

Niall mój rycerzu wszystkiego najlepszego ♥ Resztę życzeń i prezent dostaniesz wieczorem ;>

Do: Księżniczka

Dziękuję kochanie ♥ Już się nie mogę doczekać xx

Od: Księżniczka

Ja też xx


* kilka godzin później*

Czas spędzony u dziadków dłużył się niemiłosiernie, jednak za jakieś 15 min będę u Alex. Dziwi mnie trochę, że odwożą mnie o tej porze bez żadnych problemów do mojej dziewczyny, ale jak to mówią " jak dają to bierz, jak biją to uciekaj". Pożegnałem się z rodzicami i poszedłem pod drzwi dziewczyny po czym zapukałem, otworzyła mi mama dziewczyny.

- Niall! Wszystkiego najlepszego. - powiedziała i uścisnęła mnie, po chwili ktoś założył mi coś na oczy.

- Niespodzianka Niall. - wyszeptała mi dziewczyna do ucha - Nawet nie próbuj zdejmować przepaski na oczy. - powiedziała i złapała moją rękę zawiązując coś na niej.

- Co to? - zapytałem.

- Prezent urodzinowy. - zaśmiała się - Jeden z wielu dziś. - powiedziała i cholera lubię ją taką pewną siebie.

Poprowadziła mnie do samochodu i gdzieś wiozła nas jej mama, gdy dotarliśmy na miejsce pożegnała się i prowadziła mnie dalej w nieznane. Co ta dziewczyna wymyśliła, miliony myśli przechodziły przez moją głowę.  Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia i blondynka zdjęła mi przepaskę, dalej otaczała nas ciemność, nagle światła włączyły się i wielka wrzawa rozniosła się po całym pomieszczeniu. Wszędzie były znajome twarze ze szkoły, każdy podchodził po kolei składając mi życzenia urodzinowe. Na samym końcu byli moi przyjaciele, którzy jak zwykle wymyślali jakieś głupkowate życzenia. Gdy skończyli spojrzałem na piękną, drobną blondynkę wyglądającą oszałamiająco w niebieskiej, rozkloszowanej sukience która swoją drogą była dość krótka i czarnych szpilach w których jej nogi wyglądały nieziemsko. Wziąłem ją w objęcia podnosząc lekko do góry i okręcając nas.

- Dziękuję skarbie, najlepsze moje urodziny. - powiedziałem - Przez to jak wyglądasz mam ochotę Cię wziąć teraz tutaj. - wyszeptałem jej do ucha.

- Może jak będziesz grzeczny będziesz miał na to dziś okazję. - odpowiedziała, a moje serce zabiło mocniej - Jak już wszystko widzisz to zobacz swój prezent. - powiedziała rumieniąc się, jak to jest że w jednym momencie jest taka odważna, a zaraz się peszy?

- Wow. - to jedyne co wyszło z moich ust gdy zobaczyłem na moim nadgarstku srebrną koniczynkę podobną do tej którą ja jej podarowałem na urodziny, tylko moja była doczepiona do skórzanego paska, ale również miała wygrawerowane nasze inicjały.

- Podoba Ci się? - spytała niepewnie.

- Żartujesz? To najlepsze co mogłaś mi dać. Dziękuję kochanie. - pocałowałem ją mocno, kurwa jak ja ją kocham.

Nasza chwila nie trwała długo bo zostałem wciągnięty w wir szalonej imprezy, ale oczywiście starałem się być grzeczny. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Udało mi się dopiąć ten rozdział do końca uff...

Rozdział ma 2000 słów, a YAMT ma 2000 wyświetleń ♥

Jestem mega wdzięczna za każdą gwiazdkę i komentarz :D

Ostatnio było 9* i 4 komentarze ! Dacie radę 10 * i 5 komów?

Nie byłam w stanie wrzucić go wcześniej, bo nie mam kiedy pisać i robię to w każdej możliwej przerwie w której mam czas luźny.

Mam nadzieję że się Wam podoba i zapraszam na Smile of Fate || N.H. ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top