7. Sweet Caroline
- Klub karaoke?- spytał z kwaśną miną Leo, spoglądając na szyld. Widać, że niezbyt podoba mu się ten pomysł. No, ale musi to jakoś chłopak przeżyć.
- To nie jest jakiś tam klub karaoke.- zaczęła Halle.- To Sweet Caroline.
- Nic mi nie mówi ta nazwa.- bąknął szarowłosy.
- Już nie marudź. Będzie fajnie.- Pen szturchnęła chłopaka łokciem w brzuch.- Podobno robią tu zajebiste koktajle.
- Akurat mamy okazję się o tym przekonać.- oznajmił uśmiechnięty Jack, otwierając drzwi lokalu.
Szczęśliwi i zaciekawieni weszliśmy do środka, badając wzrokiem wystrój klubu.
Knajpa jest bardzo przytulna. Od razu po wejściu w oczy rzuca się wielki bar, a dopiero później mała scenka, na której aktualnie występują dwie kobiety w średnim wieku.
Od paru sekund wpatruje się w nie z podziwem. Wyszły na estradę i występują przed wieloma nieznanymi ludźmi. Albo są wyjątkowo odważne, albo bardzo pijane.
Szybko swoją uwagę z dobrze bawiących się kobiet przenoszę na stoliki. W końcu gdzieś usiąść trzeba.
- Nie ma miejsc.- powiadomiłam przyjaciół, dalej rozglądając się za wolnymi siedzeniami.
- Rzeczywiście.- odezwał się Hugh.
- I co teraz?- zagadnęła przejęta Megi, która zresztą, jak i reszta liczyła na dobrą zabawę.
- Jakoś sobie poradzimy.- rzucił Adkins.- Chodźcie.- powiedział uradowany.
Wszyscy niczym posłuszne kaczuszki idące za mamą w gęsiego, ruszyliśmy za nim.
- Może tutaj?- zapytała Halle, wskazując palcem na pięcioosobowy stolik.
- Brakuje trzech miejsc.- zaznaczyła Penelope, spoglądając na brunetkę.
- Zajmijcie miejsca, my zaraz przyjdziemy.- stwierdził Adkins, kiwając głową do Jack'a. Czarnoskóry poszedł z Jason'em do stolika obok, a my zajęliśmy wolne miejsca. Znaczy, kto zajął ten zajął, bo dla mnie zabrakło krzesełka. Niby chłopcy chcieli ustąpić mi miejsca, ale nie przyjęłam propozycji. Wolę by siedzieli przy swoich dziewczynach, bo wiem, że taka choćby najmniejsza bliskość sprawia zakochanym ogromną radość.
- Cześć.- usłyszałam głos bruneta. Przywitał się z dwiema atrakcyjnymi kobietami, na oko wyglądającymi na jakieś dwadzieścia pięć lat.
- O kurwa!- wydusiła z siebie jedna z nich, od razu gdy spojrzała na Adkins'a.- J... J... J... Jason A... Adkins.- wyjąkała, podniecona jego obecnością. Jakby było czym...
Jestem pewna, że zaraz zaczną się piski. Nie obędzie się bez nich. W końcu Adkins jest taki zajebisty, że wszystkie laski sikają po nogach na sam jego widok, a chłopcy musieli oczywiście trafić na stolik z wielbicielkami bruneta. Innej opcji nie było, bo przecież mało która potrafi oprzeć się jego urokowi osobistemu, który działa na kobiety jak magnez.
- Kurwa, dziewczyny nigdy nam nie uwierzą!- zapiszczała druga. Naprawdę nie rozumiem tej ich podniety.
Wiedziałam, że zaraz zaczną się drzeć. Przygotowałam się już nawet na słuchanie tych okropnych pisków, ale jednocześnie w głebi miałam nadzieję, że dzięki głośnej muzyce nie będzie słychać darcia się tych dwóch idiotek.
W sumie powinnam pójść śladami chłopców i ruszyć cztery litery po jakieś krzesło, ale ono nie ucieknie, a sikające z podniecenia laski już tak. Chociaż... Teraz gdy na własne oczy ujrzały tu Jason'a to pewnie szybko nie opuszczą tego lokalu. Bardziej prawdopodobne jest już, że z tego wielkiego szoku zemdleją niż, że sobie pójdą. Znając życie, pewnie zadzwonią też po swoje psiapsiółki, które będą tak samo podniecone tym bezmózgiem.
- Jestem Sarah, a to Gillia.- przedstawiła je ta bardziej opanowana.- Może chciałbyś wraz ze swoim przystojnym kolegą dosiąść się do nas?- zapytała, wykonując bardzo seksowne ruchy, które z pewnością skusiłyby niejednego mężczyznę.
No to teraz tylko czekać aż Adkins obdarzy je tym swoim głupim i zarazem uwodzicielskim uśmiechem i zgodzi się na tę propozycję.
- Dziękujemy za zaproszenie.- podziękował, pokazując kobietom szereg swoich białych jak śnieg zębów, które przy jego ciemnej karnacji wyglądają naprawdę zjawiskowo.- Ale wraz z moim przystojnym przyjacielem przyszliśmy tutaj, by zapytać, czy możemy pożyczyć trzy krzesełka.
- Chwila co?- do mojej głowy nie dotarły jeszcze wypowiedziane przez chłopaka przed chwilą słowa. On jej odmówił czy mi się to śni?- Auć. To nie sen.- stwierdziłam, szczypiąc się w dłoń. Dałabym sobie rękę uciąć, że Jason skorzysta z takiej oferty i dosiądzie się do tych pustych dziewczyn. Patrząc na nie, to chyba każdy facet by to zrobił. Dwie blondynki z wielkimi cyckami na wierzchu, zadbanie wykonanym makijażem i skąpym wdziankiem zaproponowały mu wspólny wieczór, który na pewno tu, by się nie skończył, a on odmówił?! W głowie mu się coś pojebało czy co?!
Przyglądam się uważnie Adkins'owi, niedowierzając własnym oczom. Chłopak coś tam gada, ale aktualnie jestem w takim szoku, że nie dochodzą do mnie żadne słowa. Nie rozumiem, jak on mógł odmówić. Przecież to idealna okazja na seks, więc czemu po prostu nie skorzystał? Ma większe ambicje niż starsze od niego o kilka lat panienki z baru? Jak widać, chyba właśnie tak jest. Innego wyjścia nie widzę w tej sytuacji. Cóż... Jak widać wielki Adkins tyka tylko to, co najlepsze, a zwyczajne dziewczęta z knajpki nie robią na nim wrażenia.
- Kurwa, spojrzał na mnie!- wykrzyczały moje spanikowane myśli.- Wracają. Dobra Lil, zachowuj się normalnie. Rób wszystko, by tylko przypadkiem nie pokazać mu, że jesteś zaskoczona.
Jack postawił krzesło przy Megi, a Adkins przy mnie. Jednak nie poszedł on śladami Tomlinson'a i nie usiadł. Spojrzałam na puste krzesło znajdujące się tuż obok mnie, a gdy poczułam za plecami czyjąś obecność, szybkim ruchem odwróciłam się, w stronę podejrzewam, że Adkins'a.
- Co robisz?- zapytałam cicho, spoglądając w jego kasztanowe oczy. Oznaki otumanienia jeszcze nie opuściły mojego ciała, dlatego też wypowiadane przeze mnie słowa brzmiały jak szept, a nie krzyk.
Chłopak uśmiechał się zalotnie.
- Przyniosłem Ci krzesło ślepoto.- odpowiedział rozbawiony.
Rzeczywiście. Byłam tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie zauważyłam, iż niesie dwa siedzenia. Gapa ze mnie.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się do niego niewinnie. W normalnej sytuacji pewnie bym go wyśmiała i sama udała się po krzesełko, ale w takiej głupio byłoby nie podziękować i zacząć się na niego drzeć. Koniec końców to bardzo miło z jego strony, że przyniósł to siedzenie, choć tak naprawdę nie musiał i nikt go o to nie prosił.
- Nie ma sprawy.- powiedział, darząc mnie jeszcze bardziej łobuzerskim uśmiechem niż przed sekundami.
Zajmując miejsce, spojrzałam na sąsiadki ze stolika obok. Ich wzrok mówi sam za siebie i to jest przerażające. Gdyby ludzie mogli zabijać oczami, te laski już dawno by mnie uśmierciły, a to tylko dlatego, bo Adkins przyniósł mi te jebane krzesło. Jakie te dziewczyny są głupie. O zwykłą uwagę Jasona byłyby w stanie nawet zabić. Ja to wiem. Widzę to w ich spojrzeniach. I przyznaję, to lekko upiorne.
Nie zwracając dalej uwagi na te durne fanki Andkins'a, które tylko czekają, aż trafi się okazja, by mnie zamordować, a jego zaciągnąć nie tylko do stołu, ale również i przede wszystkim do łóżka, postanawiam zająć się przyjaciółmi. Lecz nie ukrywam, trochę ciężko jest skupić całą swoją uwagę na moich bliskich, gdy cały czas czuję się obserwowana.
- Dzień dobry.- po około godzinie podszedł do nas mężczyzna, na oko około trzydziestki.- Miło gościć tutaj tak znaną gwiazdę wraz ze znajomymi.- zaczął służbowym tonem prawdopodobnie menedżer klubu.- Dostaliśmy wiele próśb od wielu gości o podejście i zaproszenie pana na scenę.
- Jestem Jason.- przedstawił się, podając dłoń nieznajomemu, tak jakby mężczyzna nie wiedział z kim aktualnie ma do czynienia. Oczywiście nie zrobił tego, bo facet go nie zna. Adkins chciał po prostu, pozbyć się tego służbowego akcentu podczas rozmowy, plus pewnie głupio było mu słuchać, jak blondyn mówi mu na pan, choć w rzeczywistości jest od niego kilka lat starszy.
- Declan.- podał swoje imię, ściskając dłoń Adkins'a.
- Chętnie zaśpiewam.- Jason uśmiechnął się szeroko do szatyna.- Jeśli chcesz, możesz mnie zapowiedzieć.
- Jasne, już idę.- oznajmił, pośpiesznie kierując się na scenę.
Chłopak uderzył palcem w mikrofon kilka razy, by upewnić się, że urządzenie jest sprawne i zaczął przemowę.
- Witam wszystkich. Za chwilę wystąpi specjalnie dla was gość naprawdę wyjątkowy. Przed wami Jason Adkins we własnej osobie.- pokazał ręką na zbliżającego się ku scenie czarnowłosego.
- Cześć.- powiedział do mikrofonu, słowa kierując do publiczności, która nie odrywa od niego wzroku nawet na moment.- Dzięki licznym prośbom niektórych z was stoję tu i mam zamiar umilić wam trochę ten wieczór.- uśmiechnął się, spoglądając na zgromadzonych.
Właśnie w tym momencie w całej sali pojawiły się dźwięki pogwizdywania, tworzone przez wielbicielki piosenkarza.
Błagam niech on już zacznie śpiewać bo dłużej nie zniosę krzyków tych napalonych fanek. Gdybym miała zatyczki do uszu to chętnie bym z nich teraz skorzystała. Naprawdę. Nie wiem jakim cudem brunet znosi to wszystko na co dzień i szczerze mu współczuję.
- Declan, odpalaj.- rozkazał szatynowi.
Chłopak posłusznie odpalił komputerowy program, który losuje uczestnikom karaoke utwór do wykonania.
- Stand By Me.- Declan przeczytał nazwę piosenki z dużego ekranu, na którym za chwilkę pojawi się tekst.
- Da się zrobić.- Adkins ponownie obdarzył wszystkich swoim uwodzicielskim uśmiechem.
W tle zaczęła grać muzyka, a pełny skupienia i zaangażowania wokalista zaczął śpiewać.
Rozejrzałam się dookoła, uważnie przyglądając się zebranym ludziom. Każda laska wpatrzona jest w Adkins'a jak w jakieś bóstwo. To, co się tu właśnie dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Na refrenie, gdy śpiewane są słowa "So darling, darling. Stand by me." nie jestem w stanie wskazać dziewczyny, która nie gwiżdże, nie piszczy lub po prostu nie siedzi rozmarzona, rozpływając się na sam widok śpiewaka. Adkins jest przystojnym facetem, przyznaję, a ten utwór, choć mówię to niechętnie, wyszedł mu zdecydowanie lepiej niż oryginał w wykonaniu Ben E.King'a. Ta jego energia emanująca na całej scenie i zachrypnięty głos to naprawdę świetne połączenie, no ale żeby aż tak wariować. Trochę godności.
- Jeszcze jedna!- krzyknęła blondynka ze stolika obok, gdy muzyka przestała grać.
Nie trzeba było długo czekać, by widownia poszła w jej ślady. Tak samo nie trzeba było długo czekać na reakcję Adkins'a.
- Włączaj.- artysta kiwnął głową do Declan'a.
Tym razem wylosowanym utworem jest Cake By The Ocean zespołu DNCE.
Widać, że chłopak zdecydowanie lepiej czuję się przy żwawych i rytmicznych kawałkach. Adkins sprawił, że każdy, dosłownie każdy, nawet ten sztywny czy ten, który nie posiada talentu muzycznego, śpiewa wraz z nim. A tak rozruszać widownię potrafią tylko nieliczni.
Przez cały poprzedni utwór myślałam, że reakcja kobiet na tamtą romantyczną piosenkę to przesada. Myliłam się. To, co działo się przed chwilą, w porównaniu do tego, co ma miejsce teraz to pikuś. Wizgi poruszonych kobiet aktualnie są o wiele głośniejsze niż przed dosłownie chwilą. To jak ten mężczyzna działa na dziewczyny, jest po prostu straszne. Nieświadomie pierze im mózgi, a one przez niego wariują. Zachowują się jak zwierzęta, które zrobią wszystko, by móc chociażby dotknąć swojego seksownego bożka.
Zwykłe "Talk to me baby. I'm going blind from this sweet, sweet craving, whoa-whoa. Let's lose our minds and go fucking crazy" wydobywające się z jego ust, które jest jebanym tekstem piosenki, robi takie poruszenie, że szok. Wszystkie te laski marzą teraz tylko o jednym. Pragną, by te słowa były śpiewane właśnie dla nich. Dla każdej oddzielnie. Każda z tu obecnych tworzy teraz w swojej głupiej główce jedną i tą samą scenkę, przedstawiającą ją i Jasona jako parę. Na stówę tak jest. Wystarczy spojrzeć, jak one na niego patrzą. To wszystko, co się tu aktualnie odpierdala, przechodzi ludzkie pojęcie. Jak można być aż tak bardzo zafascynowaną chłopakiem, którego kompletnie się nie zna? Przecież te dziewczyny widzą go pewnie pierwszy raz na żywo. Dostrzegają w nim zabójczo przystojnego piosenkarza, a jeśli chodzi o resztę, to mają klapki na oczach. Nie wiedzą, że to ciacho, do którego wszystkie wzdychają, w rzeczywistości jest totalnym dupkiem. Już zawsze będą żyć z przekonaniem, jaki to on jest cudowny. Całe życie w kłamstwie. Trochę mi ich żal.
- Dziękuję.- ukłonił się lekko, gdy przebój się skończył. Zszedł ze sceny i wrócił do nas. Jego występ pewnie wylądował już gdzieś w internecie. Ha, jasne, że wylądował. Każdy chcę się przecież pochwalić, na czyim mini koncercie miał zaszczyt przebywać. Dużo będzie tych nagrań z dzisiejszej nocy. Jestem tego pewna. W końcu do grona nagrywających zaliczają się nie tylko zakochane w nim po uszy panienki, ale i mężczyźni. Jak widać zabójczy urok Adkins'a działa na obydwie płci.
W klubie siedzieliśmy do około dwudziestej drugiej. Chcieliśmy zostać dłużnej, ale rano mamy podobno gdzieś jechać więc lepiej wrócić trochę wcześniej i porządnie się wyspać.
🎶🖤🎶
Otworzyłam szeroko oczy, wzrok od razu kierując na zegarek.
- O kurwa!- zerwałam się z łóżka niczym opętana.- piąta czterdzieści trzy, a lekko po siódmej mamy jechać. Ja pierdole, dobrze, że otworzyłam oczy, by spojrzeć na ten pieprzony zegarek. Gdybym tego nie zrobiła od razu bym padła, a Megi by mnie zabiła!
Ledwo otwarte paczałki skierowałam na pustą połowę łóżka, na której jeszcze ubiegłego wieczoru zasypiał Adkins.
- Czas zacząć się szykować.- pomyślałam ledwo przytomna, jednocześnie ospałym krokiem kierując się do łazienki.- O kurwa!- krzyknęłam w myśli, zasłaniając usta dłonią, by przypadkiem nie wykrzyczeć tego na głos.
Witam was Kochani w już siódmym rozdziale!
Jak myślicie, co czeka Lily w łazience?
To będzie przyjemne czy dziewczyna przejdzie przez kolejny koszmar?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Miłego dzionka!
❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top