6. Selena wie?!

Przy śniadaniu spędziliśmy jakieś dwie godziny, żartując i śmiejąc się do łez. Każdy dowcipkował. Dosłownie każdy. Nawet ja i Adkins, choć było widać, że przeszkadza nam nasza wzajemna obecność. Co dziwne, dzięki wielkiemu poświęceniu z naszej strony udało nam się uniknąć niepotrzebnej wymiany słów. Ciężko było się powstrzymać od uszczypliwych słówek, ale dzięki wspólnej wytrwałości ten dzień rozpoczął się wspaniałym zbiorowym posiłkiem. Dzięki świetnej atmosferze i rewelacyjnemu gronu udało mi się nawet zapomnieć o antypatycznym zajściu w toalecie.

Po pysznym i pełnym humoru posiłku wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, by do końca ogarnąć i wypakować wszystkie rzeczy.

Adkins poszedł do łazienki wziąć prysznic, a ja rozłożyłam się wygodnie na łóżku. Wzięłam telefon i od razu po odblokowaniu go włączyłam Instagrama, by zobaczyć co nowego dzieje się u moich znajomych.

Po mniej więcej dwudziestu minutach na ekranie urządzenia pojawiło się zdjęcie mojej siostry.

— Jak wakacje młoda?— zapytała od razu, gdy odebrałam połączenie.

— Dobrze.— odpowiedziałam pełna werwy.— Pogoda od rana jest cudowna.

— A jak dom?— zadała pytanie zaciekawiona.

— Dom jest ekstra.— odparłam dynamicznie.— Najlepszy jest ten pokój. Nie uwierzysz, ale mam tu hamak.— wypiszczałam podniecona.— Dokładnie taki jaki chciałaś mieć w pokoju.- dodałam pobudzonym tonem.

— Nie gadaj!— pisnęła mi do ucha.— I ty mi jeszcze fotek nie wysłałaś?— podpytała, udając obrażoną.

— Haha, przepraszam, mój błąd.— zaśmiałam się.— Zaraz zrobię zdjęcia.

— Jakie zaraz?! Rób je teraz!— ponownie uniosła głos podekscytowana.— Tylko mi się tu nie rozłączaj.

— Haha, dobrze już dobrze.— odsunęłam telefon od ucha, by zrobić fotki pomieszczenia.— A jak w domu?— zapytałam.

— Dobrze. Rodzice trochę marudzili, że wczoraj się nie odezwałaś.— uświadomiła mnie.

— Totalnie wyleciało mi to z głowy. Naprawdę.— wystękałam poddenerwowana. Przez całe te wczorajsze zamieszanie z Adkinsem kompletnie zapomniałam o połączeniu się z rodzicami. Tyle obiecywałam im, że zadzwonię od razu po wylądowaniu, a jednak dupa z tego wyszła. 

— Spokojnie. To była długa i pewnie męcząca podróż. Nic dziwnego, że zapomniałaś zadzwonić, ale wiesz, jacy są rodzice.— zachichotała cicho.

— Wiem.— również uderzyłam śmiechem.— Powiedz im, że żyję, jestem cała i zdrowa i zobacz zdjęcia.— nakazałam jej, przykładając telefon z powrotem do ucha.

— Już patrzę.— rzuciła.— Ten hamak jest świetny. Łóżko też niczego sobie. Zajebiście duże. Też chcę takie!— powiedziała z podziwem w głosie.

— Łóżko jest cudowne.— zgodziłam się z siostrą.— Spokojnie zmieściłoby się na nim parę osób.

— Śpią na nim dwie już dwie...— zaczęła dociekliwie.

Przełknęłam głośno ślinę. Co ja mam jej teraz powiedzieć? Najlepiej byłoby chyba nie wspominać o Jasonie. Tak, kłamstwo w tym przypadku jest lepsze niż prawda, ale co jeśli ona już zna tę okropną prawdę? Zawsze sądziłam, że szczerość jest najlepszym rozwiązaniem. Najlepszym może i jest, ale na pewno nie w tym przypadku. Nie powiem jej przecież, że śpię w jednym łóżku z Adkinsem. Ona by mnie wydziedziczyła...

— Skąd ten pomysł?— zapytałam lekko zdenerwowana. W głębi mając ogromną nadzieję, że w moim głosie nie słychać tych szargających mną nerwów.

— Na podłodze przy szafie stoją walizki. To nie są tylko twoje walizki.— poinformowała mnie, robiąc przy tym figlarną minę.

— Selena, ja ci wszystko wytłumaczę.— rzekłam naprawdę zagotowana. To nie będzie łatwe, ale zrobię to. Przecież nie będę jej teraz kłamać w żywe oczy. 

— Nie musisz. Ja wszystko wiem.— oświadczyła z nutką tajemniczości w głosie.

— Co wiesz?— otworzyłam szeroko oczy, myśląc o najgorszym. W mojej głowie już powstaje najczarniejszy scenariusz. Mówi między innymi o tym, że nie mam już powrotu do domu, a moja starsza siostra nie chce mnie znać... Obym się myliła. Niech ona przyjmie tę wiadomość, najlepiej jak się da. Bez ofiar śmiertelnych i odrzucania od siebie najbliższych. Błagam.

— Jak to co? Siostra Bradley'a wspomniała mi, że macie dzielić pokój razem.— uświadomiła mnie, jednocześnie wybuchając głośnym śmiechem.

Jezu. Kamień spadł mi z serca. Z jednej strony dobrze, że Sel podejrzewa Willis'a, ale z drugiej naprawdę nie chce jej okłamywać i myślę teraz jedynie o wyznaniu jej prawdy. To zdecydowanie będzie najlepsze rozwiązanie. W końcu przecież i tak się dowie, a lepiej jak usłyszy te wieści ode mnie niż od kogoś innego.

— Sel, bo wiesz... — zacięłam się, zbytnio nie wiedząc jak zacząć. To, co chce jej powiedzieć, niestety jest bardzo trudne do przekazania. W końcu to właśnie Selena...- Prawda jest taka, że...

— Spokojnie.— przerwała mi, nie dając dojść do słowa.— Nie musisz się tłumaczyć.

— Ale Sel, bo...— ponownie zaczęłam, jednak i tym razem moja wypowiedź została przerwana. Na moje nieszczęście teraz przeszkodził mi nieświadomy i swobodnie wbijający jakby nigdy nic do pokoju Adkins.— Muszę kończyć. Porozmawiamy o tym kiedy indziej dobrze?— spytałam. Chcę jak najszybciej skończyć tę rozmowę, by Jason jej nie słyszał. Nie musi być świadkiem tej, jak się spodziewam dość niekomfortowej i podejrzewam, że bardzo burzliwej wymiany zdań.

— Dobra. Odzywaj się co jakiś czas.— rozkazała ze śmiechem w głosie.

— Jasne, że będę.— uśmiechnęłam się do telefonu jak głupia.— Ucałuj rodziców.— rozkazałam na pożegnanie.

— A ty współlokatora.— zaśmiała się. Jestem pewna, że gdyby tylko wiedziała, z kim przystało mi dzielić pokój, na pewno nie palnęłaby takiej głupoty.

— Siostra?— Adkins otworzył usta, od razu gdy skończyłam rozmowę.

— Co cię to?— spojrzałam na niego skrzywiona.

— Nic.— stwierdził krótko.— Chciałem być miły.

— Ty miły?— postawiłam pytanie kpiąco. On nawet nie wie, co to słowo znaczy, więc niech mnie tutaj w konia nie robi.

— Właśnie tak.— rzekł, spoglądając na mnie ze spokojną miną.

— Nie rozśmieszaj mnie.— powiedziałam złośliwym tonem.

— Minęły cztery lata.— zaznaczył.— Myślałem, że wyrosłaś już z tych głupich doczepek i stałaś się mądrzejsza.

— Właśnie Adkins. Minęły cztery lata, a ty nic się nie zmieniłeś.— rzuciłam, podchodząc do niego.

— Kto to mówi?— bąknął, lekko zdenerwowany.— Grzecznie zapytałem, czy rozmawiałaś z siostrą. Jak nie chciałaś odpowiedzieć, to było siedzieć cicho, a nie wyskoczyłaś do mnie z mordą.

— Naskoczyłam na ciebie, bo zapytałeś o Selene!— krzyknęłam na bruneta oburzona.

— Chciałem być miły!— powtórzył. Tym razem jego męski głos nie był już delikatny. Słychać w nim tylko i wyłącznie wkurwienie.

— Już to słyszałam... Szkoda tylko, że nie potrafisz!— wydarłam się, trzaskając drzwiami.

Niesamowicie wkurzona ruszyłam do pokoju Meg, by opowiedzieć jej o całej sytuacji, która miała miejsce przed chwilą. Korzystając z okazji, postanowiłam pomóc jej wypakować walizki, bo jak znam Megi, sama to ona do wieczora, by się z tym nie uporała.

 Po paru godzinach ciężkiej pracy wróciłam do siebie, by wyszykować się do wyjścia.

🎶🖤🎶

— Gotowa już?— Halle dyskretnie wychyliła głowę zza drzwi.

— Już wkładam buty.— oświadczyłam, wsuwając nogę w elegancki bucik.

— No, no, no. Lil, wyglądasz bombowo.— pochwaliła mnie Penelope.

— Dzięki.— uśmiechnęłam się do dziewczyn.— Wy też wyglądacie nieziemsko.— dodałam, spoglądając na ich kreacje.

Halle ma na sobie krótki neonowy golf, miniówkę w kratkę i skarpetkowe szaszki. Penelope tego wieczoru postawiła na elegancki turkusowy top w żółte, pomarańczowe i zielone kwiatki. Żakiecik z tym samym wzorkiem, krótkie spodenki i bławatkowe sztyblety.

— Wyglądacie zjawiskowo!— odezwała się Megi.

Dziewczyna założyła sukienkę w odcieniu pudrowego różu, do której dobrała piękne, również pudrowe czółenka z dodatkiem brokatu. Te buciki mają coś w sobie, nie powiem, że nie. Cudownie świecą! Są idealne dla Meg. Dokładnie tak jakby były zamawiane u szewca specjalnie na jej stopy.

Moje ubranie na tle tych wszystkich boskich kreacji wygląda dosyć zwyczajnie. Biały gładki top, czarna skórzana ramoneska, jasnoniebieskie dżinsy z dziurami przepasane czarnym delikatnym paskiem. Do tego oczywiście czarne szpilki, które wręcz uwielbiam i ubranie gotowe. Zwyczajnie, ale jednak z wdziękiem i seksapilem. To lubię. 

— To gdzie dziś idziemy?— zapytałam z entuzjazmem i nutką zaciekawienia w głosie.

— To niespodzianka.— odpowiedziała Penelope.

— To, kto wybierał tę niespodziankę?— podpytałam, mrużąc oczy.

Kilka lat temu ustaliliśmy, że co roku w wakacje każdy z nas, choć raz wybierze miejsce, do którego wspólnie pójdziemy. To już taka coroczna tradycja.

— Ja.— odrzekła uśmiechnięta Halle.

— No to chodźmy.— rzekła Peni. Jak widać nie może się doczekać tak samo jak i ja.

Wszyscy zastanawiamy się, gdzie spędzimy dzisiejszy wieczór. Nic dziwnego. Tutaj człowiek nigdy nie wie czego się spodziewać i właśnie to w tym wybieraniu miejsc jest chyba najfajniejsze. Dziś całą grupą wylądować możemy w jakiejś przydrożnej knajpce, a jutro w ekskluzywnej restauracji. Nigdy nie wiemy, co nas czeka. To naprawdę ekscytujące. 









Kolejny rozdział za nami.
Miłego dnia kochani!
💗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top