20. Piękne Los Angeles

Adkins nic nie powiedział. Zdziwiła mnie jego reakcja, a raczej jej brak. Dlatego otworzyłam powieki i spojrzałam na niego zaciekawiona. Chłopak równie, jak i ja miał dociekliwą minę, ale czym ona.. Dobra nieważne. Już wiem, czym jest spowodowana.

- Przepraszam.- speszona okazałam skruchę. Puściłam jego dłoń. Cieplutka ciecz i piekące promienie tak zajęły moje myśli, że nawet nie ogarnęłam, iż dalej trzymam rękę chłopaka. Hmm.. A może po prostu jego dotyk jest tak przyjemny, że nie chciałam go puścić? Nie wiem, co z tych dwóch przypuszczeń jest bardziej prawdopodobne, ale wolę zostać przy pierwszym.

- Nic się nie stało.- uśmiechnął się czarownie, gdy dostrzegł moją przejętą minę.

Odwzajemniłam przyjazny gest.
Po czym skierowałam wzrok na przepiękny krajobraz Los Angeles.

- Pięknie tu.- stwierdziłam, podziwiając widok.- Chciałabym zapamiętać ten obraz na długo.

- Mogę w tym pomóc.- oświadczył uradowany, wyciągając Iphona z tylnej kieszeni dżinsów.- Zrobić Ci zdjęcie?- zapytał po cyknięciu paru fotek okolicy.

- Możesz nam zrobić zdjęcie.- odparłam uradowana. Jeśli mam mieć pamiątkę z wyjazdu tutaj to chce mieć również uwiecznione na fotografiach wspólne chwilę razem, a nie tylko siebie czy te cudowną panoramę miasta.

- Selfie?- zaproponował z zadziornym uśmieszkiem.

- Czemu nie.- zadowolona zrobiłam dosyć niewinną minę.

Ustałam obok Adkinsa. Dłonie ułożyłam na jego ramieniu, a twarz skierowałam w stronę aparatu. Uśmiechnęłam się szeroko do zdjęcia zresztą tak samo, jak i Jason.

- Pokaż!- wyrwałam mu telefon w celu obejrzenia selfiaka.

Wyszło cudownie. Cała radość uwieczniona na jednej wspólnej fotografii. Nigdy nie pomyślałabym, że strzelimy sobie razem samojebke. Haha, oj życie potrafi zaskakiwać. Na szczęście aktualnie zaskakuje mnie pozytywnie. I oby tak zostało.

- Chce to zdjęcie.- oznajmiłam, tak jakbym chciała mu powiedzieć, że ma mi je wysłać natychmiast.

- A co za nie dostanę?- spytał z zadziorną miną.

Chciałam mu powiedzieć, że mogę mu jedynie dać kopa w cztery litery, toć chyba nie całusa, ale do naszej rozmowy wpierdzieliły się dwie dziewczyny.

- Oh mon Dieu. Jason Adkins Londoño. Je n'en crois pas mes yeux.
//tłum. O mój Boże. Jason Adkins Londoño. Nie wierzę własnym oczom.//- krzyknęła jedna z nich.

Ahhh.. Że też i tu musiały znaleźć się te piszczące laski, którym na sam widok Adkinsa robi się mokro w majtkach.

- Je n'y crois pas! //Nie wierzę!//- jęknęła druga.- Pouvons-nous prendre une photo avec vous? //Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?//

- Bien sûr. //Jasne.//- chłopak odpowiedział jak zwykle z czarującym uśmieszkiem, zdedydowanie robiąc tym jeszcze większe wrażenie na dziewczynach.

Nie ukrywam, lekko mnie zdziwił.
Nie życzliwością i przyjaznym nastawieniem do fanów, a językiem, którym włada perfekcyjnie.

Zastanawiam się, jak on to wszystko wytrzymuje. Będąc tak sławnym, nie można wyjść niezauważonym na jebany spacer, do klubu czy nawet do zwyczajnego sklepu na zakupy. Wszędzie czyhają paparazzi czy też podniecone fanki z kiślem w stringach. Przecież tego nie da się wytrzymać na trzeźwo.

- Je peux les faire. //Mogę je zrobić.//- odezwałam się. Nie sądziłam, że nauka francuskiego kiedykolwiek mi się przyda, ale jak się okazuje, warto było poświęcić na niego parę cennych lat życia.

Francuski spojrzały na mnie nieufnie, zastanawiając się, kim ja właściwie jestem. Na szczęście nie zabijały mnie wzrokiem, tak jak panny z klubu karaoke, dzięki czemu czułam się zdecydowanie lepiej.

Ze szczerym uśmiechem na twarzy wzięłam telefon w dłoń i zrobiłam zdjęcie całej trójce turystów.


Kochani!
Na początek przepraszam za mój francuski. 🇫🇷
Chciałam dodać nim trochę klimatu i mam nadzieję, że się udało.

Za wami 20 część.
Wyświetlenia i gwiazdki pod książką cały czas rosną, za co mega wam dziękuję.

Rozdział wyszedł krótki, ale następny będzie dłuższy.
Do następnego!
💖🖤💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top