19. To już przeszłość
- W Hiszpanii..- zaczął niechętnie, głośno wypuszczając powietrze z płuc.- Poznałem Trini. Zakochałem się, a ona poszła do innego.- opowiedział w skrócie historie ze swojego życia.
I wszystko nagle stało się jasne. Cała ta jego zmiana na lepsze.
Słowo klucz- Trini. Swój trafił na swego i nie mówię tego kąśliwie. Współczuję mu. Naprawdę,ale dzięki tej dziewczynie Jason mógł chociaż raz poczuć się dokładnie tak jak te wszystkie oczarowane nim panienki. Doświadczył tego samego i zobaczył, jak bardzo chujowe jest to uczucie. Stąd w nim taka nagła przemiana.
- Przykro mi.- powiedziałam poruszona.- Gdybym wiedziała.. Bym nie pytała..- wyznałam szczerze. Przecież nie chciałam go dołować. A kto spodziewałby się po nim czegoś takiego? Ja na pewno nie. No zakochany Adkins? Przecież to brzmi jak kiepski żart. Niestety nie jest nim. Widać to po minie brązowookiego. Widać, że jest ze mną w stu procentach szczery.
- Nie szkodzi. To już przeszłość.- odparł, obdarowując mnie swoim zmysłowym jak diabli uśmiechem.- Od czego to się zaczęło? Ta cała twoja nienawiść do mnie?- zapytał po chwili.
- Mogłabym zapytać o to samo.- odparłam uśmiechnięta. Na co chłopak spojrzał na mnie z dopytującym wzrokiem.- Miałam taką materiałową laleczkę. Nie wiem, czy pamiętasz, bo było to dobrych parę lat temu. Bawiłam się z dziewczynami w parku. Na chwilę zostawiłyśmy wszystkie zabawki na kocu i poszłyśmy, wiesz jak to małe dziewczynki po składniki na super pyszną zupę. Gdy wróciłam, lalka była zepsuta.
- I uznałaś, że to ja ją zepsułem.- wtrącił się.
- Tak.- odpowiedziałam wprost. Połączyłam kropki. Wtedy wszystko na to wskazywało. Trzymał przerwaną w pół lalkę i zadawał się z tamtymi chuliganami, którzy zdolni byli dosłownie do wszystkiego. Teraz po jego wypowiedzi mam co do tego wątpliwości.- Nie zrobiłeś tego?- spytałam wprost z nutką zaciekawienia w głosie.
- Nie. Rozwaliła ją banda Duxa. Wziąłem ją wtedy, bo miałem nadzieję, że da się to jakoś naprawić.- uświadomił mnie.
O kurwa. Takiego czegoś w życiu się nie spodziewałam. Przez tyle lat myślałam, że to on ponosił winę za rozczłonkowanie mojej laleczki od babci, a tu okazuje się, że Adkins nie miał z tym nic wspólnego. Chłopak był Bogu ducha winny, a ja przez te wszystkie lata pałałam do niego szczerą nienawiścią, która zaczęła się właśnie przez tę zabawkę. W tej sytuacji mogę zrobić tylko jedno.
- Przepraszam.- odezwałam się, czując ogromne poczucie winy.
Adkins spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za co konkretnie?- poważną sytuację przeistoczył w śmiech. Miał do tego smykałkę od małego. Nie znosił sztywnych chwil w gronie znajomych, dlatego do wszystkiego podchodził ze śmiechem. To jedna z paru cech, które nas łączą.- Za błędne oskarżenia, zniszczenie makiety, przebicie kół w ścigaczu.- rozbawiony zaczął wymieniać pierwsze lepsze wybryki, które chyba najbardziej utkwiły w jego pamięci, pokazując przy tym kolejne palce. Jeden palec to jeden wybryk. Wiadomo.- Obcięcie mi włosów maszynką- wyjął z pięści, czwarty już palec.
- Hahaha, dobra już starczy.- wybuchłam donośnym śmiechem, przerywając mu.- Chociaż musisz przyznać, że ładnie zostałeś wtedy ogolony.
- Wyglądałem jakbym, wpadł pod kosiarkę.- stwierdził szczerze, udając obrażonego.
- Haha, nie było aż tak źle.- zachichotałam. Na co chłopak zmarszczył brwi.
- No dobra, było gorzej niż źle.- oznajmiłam ze śmiechem w głosie.
- Właśnie hahaha. - powiedział, szczerząc się szeroko.
- Za wszystko.- oznajmiłam całkiem poważnie.
Chłopak szybko opanował śmiech i spojrzał w moim kierunku z lekkim szokiem w oczach.
- Ja też przepraszam.- odezwał się.
Jego słowa nieco mnie zszokowały. Teraz gdy już się przeprosiliśmy, czuję ulgę. Nigdy nie wybaczę mu, tego, co zrobił Selenie, ale cieszę się, że po tylu latach w końcu znaleźliśmy nić porozumienia.
- To boli?- zapytałam, spoglądając na jego tatuaże.
- Tatuaże?- spytał, również zerkając na czarne dziary.
- Tak. Gdy igła wchodzi pod skórę.-zaczęłam. - Masz ich tyle.- kontynuowałam, uważnie przyglądając się obrazkom zdobiącym jego ciało.- Nie bolało?
- W niektórych miejscach można poczuć dyskomfort, ale nie nazwałbym tego bólem. To bardziej takie nieprzyjemne mrowienie. Da się przeżyć.
- A na palcach?- dopytałam zaciekawiona.
- Planujesz coś?- spytał, choć dobrze zna odpowiedź.
- Może..- powiedziałam tajemniczo by przytrzymać go w niepewności. Z szerokim uśmiechem na twarzy spojrzałam na jego dopytującą minę.- Połowa serca na palcu.- nie wytrzymałam, odpowiedziałam w pełni szczerze.
- Czemu połowa?- zadał pytanie wyraźnie zaciekawiony.
- Ubzdurało mi się kiedyś, by ten mój jedyny miał drugą połówkę. Wiesz takie dwie połówki tworzące całość. Idealnie do siebie pasujące niczym puzzle czy przekrojone jabłko.- wytłumaczyłam.
- A co jeśli okaże się, że to nie jest ten jedyny?- zagadnął dosyć poważnym tonem, wyczekując odpowiedzi.
- Nie dopuszczam do siebie takiej myśli.- oznajmiłam ze szczerym uśmiechem.- To dosyć naiwne i dziecinne, ale wiem, że facet noszący drugą połówkę jest mi przeznaczony na zawsze.- powiedziałam.- Nie patrz tak na mnie.- delikatnie uniosłam kąciki ust.- Jestem po prostu romantyczna.
Chłopak jedynie spojrzał na mnie z dumą w oczach. Pewnie teraz zastanawia się, skąd wzięła się tak dziecinna myśl w mojej głowie. Podejrzewam, że nigdy nie spotkał na swojej drodze idiotki, która powiedziałaby mu coś równie głupiego. Dla chłopców ten pomysł na stówę jest idiotyczny. Oni nie rozumieli, nie rozumieją i nie zrozumieją bajek, w których księżniczki zawsze na końcu znajdują swoich książąt. Każda dziewczyna chce takiego księcia, z którym spędzi całe życie. To logiczne. Jasne, że opowieści o książętach na białych koniach są przereklamowane i szczeniackie, ale co z tego? W życiu każdej dziewczyny jest okres, w którym marzy o takim przystojnym królewiczu, który nieba by jej uchylił. Jedne laski dorastają i im przechodzi. Ja jak widać, jeszcze z tego nie wyrosłam i raczej się nie zapowiada, że wyrosnę. A facet jak to facet. Nie pojmie tej logiki, bo woli latać za dupami i zbierać trofea w postaci staników czy majtek. Tak już w życiu jest i tak będzie jeszcze długo.
- Chyba szalona.- stwierdził ze śmiechem w głosie.
- To też.- uśmiechnęłam się do niego ani trochę niezrażona tym, co powiedział. Jestem szalona. Jedni uznają to za wadę. Inni zaś za zaletę. Mnie jednak nigdy nie obchodziło zdanie innych. Najważniejsze, że jestem sobą. Taką pozytywnie postrzeloną laską, która uwielbia siebie!
Chłopak przygląda mi się uważnie. W jego oczach widzę takie dziwne iskierki. Nigdy wcześniej ich nie dostrzegłam. Nie wiem, czym są spowodowane, ale z pewnością dodają mu one uroku.
- Chodź.- odezwałam się, gdy zrozumiałam, że zdecydowanie za długo mu się przyglądam.
Odruchowo złapałam bruneta za rękę, tym samym splatając nasze dłonie. Zaciągnęłam go do wody. Choć zaciągnęłam to w tym przypadku, raczej nieodpowiednie słowo, ponieważ Adkins nie zgłaszał żadnego sprzeciwu. Posłusznie szedł prowadzony za rękę niczym mały chłopiec, który woli się nie szarpać, bo wie, że jakiekolwiek nieposłuszeństwo grozi okrutnym szlabanem na słodycze.
Uwielbiam pływać i chciałam skorzystać z tego, że tu jestem i choć raz zamoczyć przynajmniej stopy w cieplutkiej dzięki słońcu wodzie.
Zamknęłam oczy, kierując twarz w stronę słońca, by jego gorące promienie ogrzały moją twarz. Uśmiechnęłam się niewinnie do ognistej gwiazdy.
- Jaka ona ciepła.- skwitowałam, stojąc po kostki w wodzie.
Adkins nic nie powiedział. Zdziwiła mnie jego reakcja, a raczej jej brak. Dlatego otworzyłam powieki i spojrzałam na niego zaciekawiona. Chłopak równie, jak i ja miał dociekliwą minę, ale czym ona.. Dobra nieważne. Już wiem, czym jest spowodowana.
Uwielbiam kończyć w takich momentach
😜
Rozdział miał być jutro, ale udało mi się skończyć go dziś.
Mam nadzieję, że się spodobał.
Dziękuję kochani za wszystkie głosy, komentarze i obserwacje.
Nie spodziewałam się takiego odbioru.
Jesteście cudowni!
💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top